fot. Bodziach
REKLAMA

Koszykówka

Wygrana z Kingiem zapewni drugie miejsce przed play-off

Bodziach, źródło: Legionisci.com / Legiakosz.com - Wiadomość archiwalna

Legia sezon zasadniczy zakończy spotkaniem na własnym parkiecie z Kingiem Szczecin. Od wyniku spotkania zależeć będzie, które miejsce ostatecznie zajmiemy przed fazą play-off i z kim mierzyć się będziemy w pierwszej rundzie. Pierwotnie spotkanie miało być rozegrane tydzień wcześniej, ale z powodu zachorowań na koronawirusa w zespole Kinga, termin meczu został zmieniony, a przesunięte zostały również terminy spotkań I rundy play-off.

Na razie trudno wyrokować w jakim składzie do Warszawy przyjedzie zespół ze Szczecina, który utrzymuje swoją sytuację zdrowotną w tajemnicy. O przygotowaniach do meczu z Legią niewiele piszą nawet lokalne media na Pomorzu Zachodnim. Nieoficjalnie mówi się, że na przełożony mecz 30. kolejki EBL szczecinianie przyjadą w mocno okrojonym składzie, wzmocnieni utalentowanymi juniorami. Według informacji zamieszczonych w "Kurierze Szczecińskim", szczecinianie wystąpią o wyrobienie sześciu nowych licencji dla juniorów Wilków Morskich (ćwierćfinalistów tegorocznych Mistrzostw Polski U-19) i oni stanowić będą podstawę składu na mecz z Legią, z kolei zespół miałby wówczas poprowadzić nie Jesus Ramirez, a szkoleniowiec juniorów, Adam Sella. - Byliśmy już w okresie roztrenowania, ale wróciliśmy do treningów i przygotowujemy się do meczu w stolicy - mówi dla Kuriera Szczecińskiego trener Adam Sell.

Legioniści starają się koncentrować na sobie, nie rozmyślać o sytuacji najbliższego rywala, z którym bardzo możliwe zmierzymy się również w I rundzie play-off. Na treningach "Zielonych Kanonierów" praca wre aż miło i panuje pełna mobilizacja. "King ma swoje problemy, ale na pewno nie można ich lekceważyć. Mają bardzo klasowych graczy. Na pewno koronawirus trochę ich "przetrzepie", bo jak się siedzi 7-10 dni w domu, to jeden mecz może wyjść, ale później będzie brakować regularnego treningu. Musimy być przygotowani na wszystko. Przygotowujemy się do meczu na maksa, zupełnie normalnie, jakby King był w najwyższej dyspozycji, w najlepszym zestawieniu. A jak przyjadą, i czy przyjadą, tego nie wiemy. Przygotowujemy się do tego, że w niedzielę o 15:00 gramy normalny mecz ligowy, z najmocniejszym Kingiem jaki można sobie wyobrazić" - mówi Dariusz Wyka, nasz podkoszowy.

Najważniejsze, że po wygranej Legii w Gliwicach, wszystko zależy od nas samych - wygrana w niedzielę gwarantuje Legii drugie miejsce w tabeli po sezonie zasadniczym, co oznacza również grę z Kingiem na początek fazy play-off. Porażka naszej drużyny w niedzielę oznacza spadek na miejsce czwarte i rozpoczęcie rywalizacji w play-off dzień wcześniej, z Treflem Sopot.

Jednego możemy być pewni - nasi zawodnicy w niedzielę nie będą kalkulować - wyjdą na parkiet, aby zwyciężyć po raz 21. i przystąpić do play-off z drugiej pozycji, która gwarantuje przewagę parkietu również w drugiej rundzie. Chociaż nieoficjalnie mówi się o organizacji dalszej części rozgrywek (półfinałów, finału i meczów o 3. miejsce) w tzw. "bańce". To na razie jednak nic pewnego. O ile forma sportowa po Covidzie oraz sytuacja kadrowa Kinga jest aktualnie tajemnicą, nie ma wątpliwości, że hiszpański trener, Jesus Ramirez ma do dyspozycji bardzo mocną ekipę. King poczynił w trakcie rozgrywek mnóstwo wartościowych wzmocnień i od pewnego czasu uchodzi za drużynę, która może powalczyć o medal mistrzostw Polski.

Szczególnie silna jest strefa podkoszowa szczecińskiego klubu. Michael Fakuade, Zach Thomas, Adam Łapeta (jest już w kadrze meczowej, ale z powodu kontuzji nie grał ani razu od połowy grudnia), Cleveland Melvin i Maciej Lampe - ci zawodnicy występują na pozycjach 4-5 w drużynie Kinga. Sporym wydarzeniem było zatrudnienie, ostatniego dnia grudnia minionego roku, Macieja Lampego, który ma za sobą występy w NBA i reprezentacji Polski. 36-letni zawodnik w październiku występował w Bahrajnie w zespole Al-Manama. Wcześniej, oprócz występów w NBA, grał również w czołowych klubach europejskich - Barcelonie i Maccabi Tel Awiw, a w ostatnich latach w coraz mocniejszej lidze chińskiej. Dla mierzącego 212 centymetrów środkowego, styczniowy mecz z Anwilem był debiutem na parkietach polskiej ekstraklasy. Po tym występie (17 minut, 15 punktów, 5 zbiórek), przyszła jednak miesięczna przerwa w grze, spowodowana urazem i przeciążeniem. W lutym Lampe rozegrał dwa kolejne spotkania - ze Startem, a po trzech tygodniach z Treflem. Przeciwko drużynie z Sopotu zdobył 21 punktów, trafiając 7/17 z gry, wymuszając 5 przewinień. Po kolejnych tygodniach przerwy spowodowanej urazem łydki, Lampe zagrał w środę w meczu z HydroTruckiem, w którym zdobył 17 punktów, przy skuteczności 7/10 z gry. Lampe bardzo dobrze trafia rzuty wolne - w czterech meczach na 16 prób, wykorzystał 15.

King jednak nawet bez Lampego prezentuje się bardzo dobrze, szczególnie że ostatnio rotacja szczecinian zwiększyła się po tym, jak po poważnej kontuzji do gry wrócił kapitan Kinga, Paweł Kikowski. W meczu z Legią Kikowskiego może jednak zabraknąć, bowiem zawodnik jako pierwszy miał potwierdzony przypadek zakażenia koronawirusem, przez co nie zagrał w ostatnim meczu Kinga z HydroTruckiem (17 marca). Podobnie zresztą jak dwaj kolejni szczecińscy gracze (odizolowani od zespołu po kontakcie z Kikowskim) - Dominik Wilczek i Tookie Brown. Wiadomo, że przed wyjazdem do Warszawy, wszyscy zawodnicy i sztab drużyny poddani zostaną testom na obecność Covid-19, więc na razie trudno prognozować w jakim składzie zespół przystąpi do meczu w stolicy. Mówi się, że kadrę meczową uzupełnią utalentowani młodzieżowcy.

W niedawnym meczu z GTK Gliwice, wygranym aż 100:70, sporo punktów zaliczyli gracze obwodowi - Rodney Purvis (20), Mateusz Zębski (15) i Dominik Wilczek (10). W ostatnich tygodniach zespół ze Szczecina pokonał m.in. Stal (+1), Śląska (+14), ale zanotował również porażki z dwiema ekipami z miejsc 5-8, a mianowicie ze Startem (-8) i Treflem (-2). W poprzednią środę z kolei, wyszarpali wygraną z mocnym w końcówce sezonu HydroTruckiem (+10), notując serię 11:0 na sam koniec meczu. W rywalizacji z radomianami, King zdobył aż 52 punkty (68,4 procent wszystkich punktów w tym meczu) z "pomalowanego".

Zmian kadrowych w zespole Kinga w obecnym sezonie było sporo. Klub pożegnał się z trenerem Łukaszem Bielą, którego miejsce zajął wspomniany Jesus Ramirez. Po przegranym meczu z Legią, mówiło się, że Biela zostanie asystentem nowego szkoleniowca, ale tak się nie stało. Ponadto zespół opuścili kolejno Kasey Hill i Tre Bussey (jeszcze w październiku), Maciej Adamkiewicz, Thomas Davis, Jakub Kobel oraz jako ostatni - przed czterema tygodniami - Dustin Ware, który trafił do Pszczółki Startu, w barwach którego debiutował w meczu z Legią na Bemowie. Oprócz wspomnianego już Lampego, King zatrudnił kilku graczy. Na początku stycznia w zespole zadebiutował Zach Thomas (śr. 7,4 pkt. w ciągu 15,5 min.), parę tygodni wcześniej do Szczecina z Gdyni przeniósł się Wojciech Czerlonko (3,8 pkt. w ciągu 12 minut), a także zatrudniony został amerykański rozgrywający, Tookie Brown (śr. 11 pkt. i 3,8 as., przy bardzo dobrej skuteczności za 3 na poziomie 48,1%, w ciagu niespełna 23 min.). Z kolei pod koniec lutego w Kingu zadebiutował amerykański rzucający, Rodney Purvis, uczestnik meczu gwiazd G-League, który poza USA występował w Izraelu (Hapoel Tel Awiw) i Włoszech (Pallacanestro Cantù). Na razie dostaje od trenera niewiele ponad 22 min. na parkiecie, coraz lepiej rzuca za 3 (55,6% w trzech pierwszych występach) i notuje 9 punktów.

Zespół z Pomorza Zachodniego wykorzystuje swój spory potencjał w ataku, czego efektem jest co najmniej 70 zdobywanych punktów we wszystkich spotkaniach od 10 grudnia zeszłego roku. Średnio w całym sezonie zdobywają ich 79,1, tracą tylko 0,8 pkt. mniej. Czterech zawodników, nie licząc Lampego (śr. w trzech meczach 16,0), zdobywa ponad 10 punktów na mecz - podkoszowy Michael Fakuade 12,3 pkt. (plus 6,6 zbiórki i 1,4 bloku), Cleveland Melvin 11,8 pkt., Tookie Brown 11,0 oraz Jakub Schenk 10,2 pkt. (plus 4,9 asysty).

Ze względu na przeznaczenie szczecińskiej Netto Areny na szpital polowy w dobie pandemii koronawirusa, King swoje mecze w roli gospodarza początkowo zmuszony był rozgrywać w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Stargardzie. Na domiar złego, zgodnie z terminarzem, większość meczów pierwszej części sezonu rozgrywali na wyjazdach, gdzie i tak osiągali przyzwoite wyniki jak na konieczność dalekich podróży tydzień w tydzień. Dopiero wraz z początkiem lutego, King po ponad czterech miesiącach przerwy wrócił do Szczecina. Co prawda Netto Arena cały czas pełni funkcję szpitala, ale klubowi udało się doprowadzić do wymogów EBL znacznie mniejszą salę przy ul. Twardowskiego, nieopodal stadionu piłkarskiej Pogoni. Wymienione zostały kosze, zainstalowana została nowa tablica wyników, a koszty związane z doprowadzeniem hali do wymogów Energa Basket Ligi wyniosły 100 tysięcy złotych.

Ostatnio szczecinianie nadrabiali meczami w roli gospodarza, w dodatku we własnym mieście. Aż osiem ostatnich meczów, gracze Kinga rozgrywali jako gospodarze. Mecz z Legią będzie dla nich pierwszym wyjazdem od 9 stycznia, kiedy grali we Włocławku i zwyciężyli różnicą trzech punktów.

W obecnym sezonie Legia wygrała zasłużenie wyjazdowy mecz z Kingiem, rozgrywany w Stargardzie, 70:60. Choć bez wątpienia, mając w pamięci przebieg tamtego spotkania, mogła uczynić to znacznie spokojniej. Była to pierwsza wyjazdowa wygrana naszej drużyny z Kingiem od czasu powrotu do ekstraklasy. W Warszawie z kolei nasz bilans prezentuje się znacznie lepiej - wygraliśmy dwa ostatnie spotkania. W listopadzie 2019 roku, legioniści zwyciężyli Kinga 95:87, a w październiku rok wcześniej 75:70. Liczymy, że dwa punkty dopiszemy sobie również po niedzielnym meczu, kończącym sezon zasadniczy EBL w sezonie 2020/21.

Do meczu nasi zawodnicy przystąpią w pełnym zestawieniu, z Earlem Watsonem, który przez ostatnich parę tygodni pauzował z powodu kontuzji. Watson od półtora tygodnia ćwiczy z zespołem na pełnych obrotach, był z Legią w Gliwicach, a w niedzielę na pewno zobaczymy go na parkiecie. Po każdym treningu środkowy ma dodatkowe zajęcia z trenerem Zapałowskim, podczas których ćwiczy rzuty z pomalowanego. Do kadry meczowej wróci, po jednym meczu pauzy, Adam Linowski. Brak "Lino" w Gliwicach wykorzystał Kuba Sadowski, który zaliczył przyzwoity, czterominutowy występ, w trakcie którego odważnie stawiał czoła doświadczonemu Szymonowi Szewczykowi. Chociaż przeciwko GTK legioniści nie zagrali wybitnego spotkania, cieszy gra zespołowa, której efektem pięciu zawodników z dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi, aż 17 celnych trójek (na dobrym procencie) i 30 punktów graczy z ławki. Ponadto do swojej wysokiej dyspozycji wraca Lester Medford - mecz z GTK okrasił 20-punktową zdobyczą, przy skuteczności 5/7 za 3, a drugi z graczy prowadzących grę naszej drużyny - Nickolas Neal, kolejny mecz z rzędu potrafi mądrze zostawiać nasz zespół w ataku i skutecznie penetrować. Medford na ostatnich treningach prezentuje się wyśmienicie i wierzymy, że w najbliższych meczach potwierdzi, że szczyt formy przyszedł we właściwym momencie rozgrywek.

Spotkanie Legii z Kingiem rozpocznie się o godzinie 15:00 w hali OSiR Bemowo, w której Legia w obecnym sezonie ma świetny bilans 12 wygranych i 2 porażek. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi Polsat Sport News.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.