Legia - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

To oni zdobyli mistrzostwo

Wiśnia i Mishka, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

31 piłkarzy wystąpiło łącznie w zespole Legii Warszawa 27 meczach Ekstraklasy w mistrzowskim sezonie 2020/21. Najwięcej razy na boisku pojawiał się Filip Mladenović, który rozegrał 26 spotkań i zdobył w nich 7 bramek. Warto dodać, że był to debiutancki sezon Serba w barwach stołecznego zespołu. Pewnie po koronę króla strzelców zmierza Tomas Pekhart. Czech zgromadził w lidze 22 bramki w 24 występach. Do tej pory w obecnym sezonie w Legii zadebiutowało 10 zawodników, dla siedmiu z nich to pierwsze mistrzostwo w piłkarskiej karierze.

Legenda:
- liczba mistrzostw Polski z Legią
- debiut w Legii w bieżącym sezonie
liczba meczów (podstawowa jedenastka + wejście z ławki) - gole

Filip Mladenović - 1 26 (24 + 2) - 7
Legia od bardzo długiego czasu szukała wartościowego obrońcy. Kiedy go w końcu znalazła, okazało się, że ten oprócz walorów w defensywie potrafi bardzo dużo dać w ofensywie. Mladenović idealnie wpasował się w styl gry stołecznego zespołu. Po zmianie ustawienia na to z trzema obrońcami stał się niezwykle ważnym ogniwem drużyny. Na swoim koncie gromadzi asysty, gole, a także udane akcje w obronie. Nie bez przyczyny to on ma najwięcej rozegranych spotkań w tym sezonie.

Bartosz Slisz - 2 25 (23 + 2) - 2
Młody pomocnik stał się bohaterem jednego z głośniejszych ligowych transferów ostatnich lat. Z jego przyjściem wiązano spore nadzieje i wydaje się, że początkowo cała otoczka nieco przytłoczyła zawodnika. Podczas meczów nie dawał z siebie czegoś ponadprzeciętnego. Dopiero od niedawna zaczął wyglądać lepiej, dojrzał jako piłkarz, czego efekty widać na boisku. W ostatnim spotkaniu przeciwko Lechii był jednym z najlepszych na boisku.

Artur Boruc - 2 24 (24 + 0)
Przyszedł do drużyny, aby swoim doświadczeniem wspomóc klub w obronie mistrzowskiego tytułu. Miał być dobrym nauczycielem dla młodych golkiperów i z perspektywy czasu trzeba ocenić, że jego przydatność w drużynie jest bezsprzeczna. Szczególnie w ostatnich meczach Boruc spisywał się ponadprzeciętnie. Dzięki czystemu kontu w spotkaniu z Lechią kontynuuje swoją serię meczów "na zero z tyłu", która wynosi aktualnie cztery spotkania. Dla Boruca to drugi tytuł zdobyty z Legią. Wcześniej z warszawskim klubem świętował 19 lat temu.

Luquinhas - 2 24 (21 + 3) - 3
Pomimo tego, że Brazylijczyk nie ma na swoim koncie imponujących liczb, to jednak z całą pewnością można uznać go za jednego z ojców ligowego sukcesu Legii. Luquinhas wielokrotnie na boisku pokazywał swoją wartość - potrafił wyminąć kilku zawodników, finalnie wypracowując korzystną sytuację dla swojego klubu. Jedyne nad czym stale musi pracować, to technika strzału. Momentami brakowało mu siły w uderzeniu, ale może taki urok Brazylijczyków, że czasami zamiast rozwiązania siłowego szukają wykończenia technicznego? Luquinhas przyszedł do Legii, aby zastąpić sprzedanego Guilherme. Swoją boiskową postawą udowodnił, że w futbolu nie ma ludzi niezastąpionych.

Tomas Pekhart - 2 24 (22 + 2) - 22
Jego przyjściu do drużyny w dużej mierze towarzyszyły głosy zwątpienia - czy aby na pewno zawodnik tego typu da sobie radę w Legii? Ostatecznie okazało się, że transfer Czecha był strzałem w dziesiątkę. Rosły napastnik idealnie wpasował się w schemat gry jednym napastnikiem, dzięki czemu finalnie wpisał się na listę strzelców aż 22 razy. Jego dobra forma nie uszła również uwadze selekcjonera czeskiej reprezentacji, który zdecydował się powołać Pekharta do kadry. Pod koniec marca legionista zagrał w narodowej reprezentacji po raz pierwszy od 2013 roku.

Artur Jędrzejczyk - 6 24 (24 + 0)
W środę "Jędza" oficjalnie po raz szósty mógł cieszyć się z mistrzostwa zdobytego ze stołecznym klubem. Kapitan Legii przez cały sezon prezentował w miarę stabilną formę, chociaż miewał również słabsze momenty. Przypomnieć można chociażby mecz ze Stalą Mielec, kiedy defensor sprokurował rzut karny. Rozegrał wówczas zdecydowanie jedno z najgorszych spotkań w tym sezonie ligowym. Ogółem ostatnio pokazywał jednak klasę i to również dzięki niemu legionistom udawało się zachowywać czyste konto.

Josip Juranović - 1 23 (22 + 1) - 1
Kiedy przychodził do Legii, wiązano z nim duże nadzieje. Pierwszych kilka meczów w jego wykonaniu nie było jednak zbyt przekonujących. Chorwat nie potrafił do siebie przekonać, a jednym z kluczowych momentów była zmiana ustawienia. W momencie, kiedy Juranović zaczął grywać jako prawowahadłowy, wówczas zaczął pokazywać pełny wachlarz swoich umiejętności. Oprócz dobrej gry w obronie, zaczął prezentować odważną grę w ofensywie. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim jego dokładne dośrodkowania, którymi obsługuje swoich kolegów w polu karnym.

Paweł Wszołek - 2 22 (18 + 4) - 3
W obecnym sezonie Wszołek wypadł nieco gorzej niż w poprzednich rozgrywkach pod względem liczby zdobytych goli i zanotowanych asyst. Przez większość sezonu trener widział go na prawej stronie pomocy, chociaż były również próby zrobienia z niego wahadłowego. Ostatecznie Polak przegrał rywalizację z Juranoviciem, przez co ostatnie mecze oglądał głównie z ławki rezerwowych. Niebawem jego kontrakt z obecnym pracodawcą wygaśnie i Wszołek będzie mógł zmienić klub bez kwoty odstępnego. Jeszcze do niedawna jego zatrzymanie wydawałoby się kluczowe, jednak na tę chwilę wydaje się, że nie jest to piłkarz nie do zastąpienia. Nie jest również tajemnicą, że kluby zagraniczne monitorują sytuację polskiego zawodnika i być może część z nich toczy już negocjacje z piłkarzem. W tym sezonie o Wszołku najgłośniej było po jego kłótni z trenerem Michniewiczem, która miała miejsce w przerwie spotkania z Wisłą Płock. Piłkarz za swoje zachowanie ostatecznie przeprosił i wszystko wyjaśnił ze szkoleniowcem.

Bartosz Kapustka - 1 22 (20 + 2) - 3
Powrót Kapustki do polskiej ligi okazał się dla niego strzałem w dziesiątkę. Oprócz tego, że pomocnik po raz pierwszy może cieszyć się z klubowego trofeum, to ponadto dzięki dobrej grze ponownie zwrócił na siebie uwagę selekcjonera reprezentacji narodowej. Dużą różnicę w jego grze widać było, kiedy trener przesunął go z pozycji skrzydłowego nieco bliżej środka. Kapustka zaczął strzelać gole i notować asysty. Na ten moment trudno jest wyobrazić sobie wyjściowy skład Legii bez 24-latka.

Andre Martins - 2 22 (19 + 3)
Na ten moment w obecnym sezonie nie zdobył jeszcze żadnego gola. Nie oznacza to jednak, że Portugalczyk może te rozgrywki rozpatrywać w kategorii nieudanych. Wręcz przeciwnie. Pomocnik w każdym spotkaniu, w którym zagrał, pokazywał w linii pomocy wyjątkową jakość. Oprócz ponadprzeciętnej techniki pokazywał umiejętności zastawienia się - walczył z bardziej rosłymi rywalami jak równy z równym. Martins przyzwyczaił się do twardej gry, dzięki czemu stał się dla Legii jeszcze cenniejszym ogniwem.

Walerian Gwilia - 2 18 (9 + 9)
Podobnie jak jego koledze ze środka pola Martinsowi, w tym sezonie brakuje mu liczb. Gwilia pełni jednak w drużynie ważną rolę w środku pola, a najczęściej wprowadzany był w okolicach 60. minuty, co pokazuje, że trener darzy go sporym zaufaniem. Momentami brakowało mu szybkości, podjęcia odpowiedniej decyzji, jednak finalnie dawał kolegom sporo spokoju. Jego kontrakt z "Wojskowymi" wygasa wraz z końcem sezonu i na razie wszystko wskazuje na to, że nie zostanie przedłużony. Legia nie skorzystała z opcji przedłużenia umowy, więc w grę wchodzi jedynie nowy kontrakt, który na pewno byłby na mniej korzystnych zasadach dla piłkarza.

Rafael Lopes - 1 17 (5 + 12) - 3
Portugalczyk trafił do Legii za stosunkowo nieduże pieniądze. Od początku było jasne, że ma w Warszawie pełnić rolę głównie zmiennika Tomasa Pekharta, który był napastnikiem pierwszego wyboru. Pierwsze mecze w wykonaniu Lopesa nie były łatwe. Drużyna grała słabo, a więc i on sam nie mógł zaprezentować w pełni swoich możliwości. Z biegiem czasu zaczął odgrywać rolę "dżokera", z której wywiązywał się bezbłędnie. To właśnie jego gol dał Legii niezwykle ważne zwycięstwo nad Lechem Poznań, a także niedawno nad Piastem Gliwice. Lopes udowodnił, że należy do grona zawodników, którzy potrzebowali nieco więcej czasu na aklimatyzację. Ponadto jest typem piłkarza, który na boisku dużo pracuje dla całej drużyny, dlatego też jego statystyki nie wyglądają może tak imponująco.

Mateusz Wieteska - 3 15 (14 + 1) - 1
Do tej pory miał w swojej karierze lepsze i gorsze momenty. Dobre występy często przeplata dużo słabszymi, ale od przyjścia Czesława Michniewicza jest pewnym punktem stołecznej defensywy. Kilka dni temu rozegrał swój 100. mecz w barwach stołecznego klubu. Mimo że ma dopiero 24 lata, to już jego trzecie mistrzostwo z Legią.

Igor Lewczuk - 4 10 (10 + 0)
Jesienią był pewnym punktem warszawskiej obrony. Tworzył parę środkowych obrońców z Arturem Jędrzejczykiem, co na murawie wyglądało naprawdę dobrze. Po rozpoczęciu nowego roku stracił miejsce w składzie, chociaż rzadziej grywał już w grudniu. Wpływ miały na to niegroźne urazy, których nabawiał się na treningach, a także czwarta żółta kartka pokazana po końcowym gwizdku meczu z Lechią. Po zmianie ustawienia na trójkę obrońców przestał być brany pod uwagę przy ustalaniu wyjściowej jedenastki. Specyfika jego gry być może nie do końca pasuje trenerowi Michniewiczowi, gdyż Lewczuk posiada atuty dające mu dużo w grze w innej formacji. Jego absencje czasem spowodowane są też kontuzjami. Ostatnio defensor miał problemy ze stopą.

Maciej Rosołek - 2 8 (2 + 6)
19-latek związany jest z Legią od 2015 r. Grał w drużynach juniorskich, drugim zespole, a w październiku 2019 r. zadebiutował w "jedynce". Lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć, bowiem zdobył zwycięską bramkę w prestiżowym spotkaniu z Lechem Poznań. Niestety, później nie prezentował aż tak wysokiej dyspozycji i tyle samo meczów co w pierwszej drużynie rozegrał w rezerwach Legii. Zimą został wypożyczony do Arki Gdynia. To jego drugie mistrzostwo z Legią.

Domagoj Antolić - 3 8 (3 + 5)
Trafił do Legii Warszawa zimą 2018 r. Zadebiutował w lutym w meczu z Zagłębiem Lubin. Szybko stał się podstawowym zawodnikiem stołecznego zespołu i trudno było sobie wyobrazić grę Legii bez niego. Trzykrotnie wywalczył ze stołecznym klubem mistrzostwo Polski i raz Puchar Polski. W październiku 2020 r. stało się pewne, że zimą opuści Warszawę. Łącznie jesienią rozegrał tylko 8 spotkań.

Joel Valencia - 1 8 (4 + 4)
Został wypożyczony do Legii Warszawa we wrześniu 2020 r. Już tydzień później zadebiutował w barwach stołecznego zespołu w wygranym 2-0 meczu 3. rundy eliminacyjnej Ligi Europy z Dritą Gnjilane. Szybko jednak się okazało, że zawodnik nie spełnia oczekiwań trenerów i kibiców. Na boisku zupełnie nie przypominał zawodnika z czasów gry w Piaście Gliwice, z którym zresztą także wywalczył mistrzostwo Polski. Grał niewiele, często narzekał na urazy. W grę wchodziło także skrócenie zimą jego wypożyczenia, ale ostatecznie został na rundę wiosenną w Warszawie.

Michał Karbownik - 2 8 (7 + 1)
Związany był z Legią w latach 2015-2020. Zaczynał od drużyn juniorskich, następnie trafił do Legii II. W pierwszym zespole zadebiutował w sierpniu 2019 roku, w wieku zaledwie 18 lat. Można powiedzieć, że przebojem wdarł się do drużyny, w wielu spotkaniach był jej pewnym punktem. Szybko można było się przyzwyczaić do jego obecności w środku boiska. W poprzednim sezonie rozegrał aż 33 mecze w barwach stołecznego zespołu, z czego 28 w Ekstraklasie. Wywalczył także mistrzostwo Polski. Trudno się więc dziwić, że został wybrany ligowym odkryciem sezonu. W maju 2020 Karbownik przedłużył kontrakt z Legią, ale stało się pewne, że szybko opuści klub z Warszawy. W październiku został sprzedany do Brighton and Hove Albion, ale miał dokończyć sezon w Legii. Ostatecznie na początku grudnia doznał dosyć poważnego urazu i zimą opuścił klub. To jego drugi tytuł mistrzowski z Legią.

Artem Szabanow - 1 7 (6 + 1)
Na swój debiut nie czekał długo, ponieważ trafił do Legii przygotowany pod względem fizycznym. Już od pierwszego spotkania dał się poznać jak obrońca bardzo pewny i umiejący wyprowadzić piłkę z własnej połowy. W żadnym z kolejnych meczów nie popełniał błędów, a wręcz przeciwnie był wyróżniającym się piłkarzem bloku defensywnego. Nieco słabiej po raz pierwszy zaprezentował się na początku kwietnia, kiedy sprokurował rzut karny w spotkaniu z Pogonią Szczecin. Na pewno liczył na rehabilitację w meczu przeciwko Lechowi Poznań, ale ta udała się tylko częściowo. Ukrainiec faktycznie na boisku ponownie prezentował się solidnie, jednak w 56. minucie doznał urazu, który wykluczył go z gry do końca sezonu. Szabanow był wypożyczony do Legii do końca czerwca. Pomimo tego, że zaprezentował się bardzo dobrze, jego szanse na pozostanie na Łazienkowskiej nie wydają się zbyt duże.

Mateusz Hołownia - 1 6 (5 + 1)
Jest zawodnikiem Legii Warszawa z przerwami od 2011 roku. Najpierw występował w drużynach juniorskich, później w Legii II, a w lipcu 2014 r. zadebiutował w pierwszym zespole. Od tamtej pory nie grał zbyt wiele. Był też wypożyczony do Ruchu Chorzów, Śląska Wrocław i Wisły Kraków. Latem 2020 r. wrócił do stołecznego zespołu i podpisał nowy kontrakt. W obecnym sezonie wystąpił tylko w 6 spotkaniach. Teraz otrzymał swoją szansę, bowiem z gry wypadł Artem Szabanow, który doznał urazu. W pełnym wymiarze czasowym zagrał więc w spotkaniach z Piastem i Lechią. Przydarzyło mu się kilka błędów, ale ostatecznie stołeczna drużyna zachowała czyste konto. To jego pierwsze mistrzostwo Polski w karierze.

Kacper Skibicki - 1 5 (1 + 4) - 1
Trudno wyobrazić sobie lepszy debiut w pierwszej drużynie niż ten, którego doświadczył Skibicki. 19-latek osiem minut po swoim wejściu na boisko pokonał bramkarza Lecha Poznań, dzięki czemu w konsekwencji przyczynił się do zdobycia przez Legię trzech punktów. Miesiąc później piłkarz zagrał w lidze po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce. W tym roku na ekstraklasowych murawach zebrał jednak jedynie 36 minut. Być może dostanie szansę pokazania się w ostatnich kolejkach, kiedy toczącym się spotkaniom nie będzie towarzyszyła już tak duża presja.

Kacper Kostorz - 2 5 (0 + 5) - 1
W tym sezonie zagrał w lidze pięciokrotnie, zdobywając jednak bardzo ważnego zwycięskiego gola przeciwko Górnikowi Zabrze. Pomimo tego, że od trenera dostaje grę głównie w końcówkach, to stara się każdą minutę na boisku wykorzystać jak najlepiej. Pokazał to chociażby mecz z Piastem Gliwice, kiedy zaraz po wejściu na plac gry mógł wpisać się na listę strzelców. Kostorz to piłkarz, który dzięki dużej motywacji do pracy może osiągnąć wiele. Jego starania docenia również trener, dla którego jest na tę chwilę trzeci w hierarchii napastników.

Paweł Stolarski - 2 4 (2 + 2)
W tym sezonie dosyć szybko okazało się, że nie będzie miał większych szans na regularną grę. Początkowo przegrywał rywalizację na prawej stronie obrony z Michałem Karbownikiem, a potem z Josipem Juranoviciem. Ostatecznie Stolarski zagrał w lidze czterokrotnie, z czego tylko dwa razy od pierwszej minuty. Zawodnik pracował na treningach nad poprawą swojej sytuacji, jednak miał świadomość dużej konkurencji i ostatecznie zdecydował się odejść do Pogoni Szczecin w poszukiwaniu ligowych minut.

Jose Kante - 2 4 (3 + 1)
W tym sezonie zagrał w ledwie czterech meczach Ekstraklasy, w których nie strzelił żadnego gola. Przez większość okresu jesienno-zimowego nie był do dyspozycji trenera z powodu powracających urazów. Ukradkiem szukał dla siebie również nowego pracodawcy. Był bliski przenosin do Chin, lecz ostatecznie temat transferu upadł. W lutym rozwiązał kontrakt z Legią, a kilka tygodni potem podpisał kontrakt z Kajratem Ałmaty.

Cezary Miszta - 1 4 (3 + 1)
W listopadzie ubiegłego roku w meczu przeciwko Warcie Poznań zadebiutował w barwach Legii, zmieniając w przerwie kontuzjowanego Artura Boruca. W pierwszych trzech spotkaniach nie dał się pokonać ani razu. W lutym dostał jeszcze dwie szanse występu w na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Zdecydowanie gorzej może wspominać zremisowany mecz z Jagiellonią niż wygrane starcie z Wisłą. Przeciwko białostoczanom sprokurował rzut karny, który na gola zamienił Jesus Imaz. Przed Misztą jeszcze dużo pracy, jednak historia nie raz już pokazała, że dla bramkarza droga z Legii do topowego europejskiego klubu jest czasami mocno skrócona. Wystarczy talent, ciężka praca i oczywiście nieco szczęścia.

Ernest Muci - 1 3 (0 + 3)
Młody i obiecujący napastnik z Albanii miał być ciekawą alternatywą w ataku dla Tomasa Pekharta. Na tę chwilę trudno ocenić jego przydatność dla drużyny, ponieważ 20-latek zagrał w lidze ledwie trzy spotkania. Jego transfer przypomina nieco historię z Sandro Kulenoviciem, który również trafił na Łazienkowską jako wielki talent, ale początkowo miał problemy z regularną grę (chociaż Chorwat początkowo i tak trenował głównie z rezerwami). Jego debiut z Górnikiem nie wypadł okazale - Albańczyk był bardzo mało widoczny. Zdecydowanie lepiej było w kolejnych spotkaniach, a niedawno przeciwko Cracovii był o krok od swojego premierowego trafienia. Piłka po jego strzale odbiła się jednak od jednego z obrońców i trafiła w poprzeczkę. Sztab szkoleniowy widzi w Mucim spory potencjał. Jeżeli zawodnik będzie odpowiednio pracował, czym przekona do siebie trenerów, to w przyszłości może dostawać coraz więcej okazji do gry.

William Remy - 3 3 (3 + 0)
Jego przygoda z Legią skończyła się w mocno nieprzyjemnym stylu. Zimą kontrakt z Francuzem został rozwiązany, a on do tego momentu jest bez klubu, po tym jak kilkukrotnie wykazał się niesubordynacją. Wszystko zaczęło się w październiku w momencie, kiedy pandemia w Polsce po raz kolejny przybierała na sile. Obrońca postanowił wziąć udział w imprezie, która w rażący sposób naruszała przyjęte przez polskie kluby zasady reżimu sanitarnego. Co gorsza, piłkarz nie do końca zrozumiał swój błąd, twierdząc nawet, że tej imprezy wcale nie żałuje (źródło: Przegląd Sportowy). Ostatnie wspomnienia Remy'ego z Polską to oprócz imprezy dwie sowite kary - jedna od Komisji Ligi opiewająca na 30 tys. zł, a druga od Legii, której wysokości nie ujawniono.

Mateusz Cholewiak - 2 3 (0 + 3)
W czerwcu jego przygoda z Legią najprawdopodobniej dobiegnie końca. 31-latek swój pobyt w Warszawie będzie wspominał jednak bardzo dobrze - szczególnie poprzedni sezon. W obecnych rozgrywkach swoją osobą zdecydowanie częściej wspomagał rezerwy Legii niż pierwszy zespół. W Ekstraklasie rozegrał ledwie trzy spotkania, notując w nich w sumie nieco ponad 64 minuty. Ostatni raz na ligowym boisku pojawił się 18 grudnia. W tym roku wystąpił jedynie w starciu o Puchar Polski, które najprawdopodobniej było jego ostatnim dla Legii. Pomocnik na treningach daje z siebie wszystko, na pewno nie można odmówić mu ambicji, co pokazywał również podczas meczów, jednak wydaje się, że swoją grą nie do końca przekonał do siebie Czesława Michniewicza.

Luis Rocha - 2 2 (2 + 0)
W tym sezonie dla stołecznego klubu rozegrał jedynie dwa mecze w lidze, tyle samo w Pucharze Polski, a także wystąpił w spotkaniu o Superpuchar. Portugalczyk przez długi czas swojego pobytu w Legii był jej podstawowym zawodnikiem, jednak przed kilkoma miesiącami stwierdzono, że na jego pozycję potrzeba piłkarza o nieco innych predyspozycjach. Rocha odszedł do Cracovii, rozgrywając w sumie dla stołecznego klubu 37 meczów i nie zdobywając w nich żadnej bramki.

Szymon Włodarczyk - 2 2 (1 + 1)
Pomimo tego, że w obecnych rozgrywkach zgromadził na swoim koncie ledwie 55 minut w dwóch meczach, trzeba pamiętać, że to nadal jest napastnik, z którym wiązana jest przyszłość. 18-latek jest ostrożnie wprowadzany do pierwszego zespołu i kto wie, czy w następnych rozgrywkach nie dostanie wreszcie nieco więcej okazji do gry. Konkurencja na pewno jest niemała, ale to może być dla niego tylko dodatkową motywacją do jeszcze cięższej pracy.

Jakub Kisiel - 1 2 (0 + 2)
Nie tak dawno podpisał nowy kontrakt z Legią, co tylko potwierdza, że w klubie widzą przed nim ciekawą przyszłość. W tym sezonie 18-latek zagrał w lidze dwukrotnie, przy czym w debiucie przeciwko Rakowowi na boisku przebywał jedynie przez kilka minut. W marcu w starciu przeciwko Zagłębiu dostał już nieco więcej czasu. Przez 12 minut zastępował na boisku Bartosza Slisza. Nie popełnił przez ten czas żadnego poważnego błędu.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.