fot. Michał Wyszyński / SKLW
REKLAMA

Relacja z trybun: And Still Waiting

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po niezwykle długich miesiącach oczekiwania w końcu na zakończenie sezonu 2020/21 mogliśmy ponownie zobaczyć się na trybunach. W tym sezonie mieliśmy okazję dopingować z trybun - i to w ograniczonej liczbie - tylko na dwóch meczach ligowych. Kilka tygodni temu, podczas meczu z Wartą, dopingowaliśmy nasz zespół spod Torwaru.

Kilkanaście dni temu rząd ogłosił luzowanie obostrzeń, zgodnie z którymi na trybuny stadionów od 15 maja można wpuszczać fanów do 25 procent pojemności obiektów, a kibice muszą zachowywać odpowiedni dystans i cały mecz... siedzieć w maseczkach. Na mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała Legia mogła wpuścić ok. 7,5 tysiąca kibiców. Pierwszeństwo mieli posiadacze abonamentów, a miejsca zwolnione przez karneciarzy trafiły ponownie do sprzedaży. Jak można się domyślać, wszystkie zwroty zeszły na pniu.

Niestety policja od samego początku robiła wszystko, aby uniemożliwić fetę na ulicach Warszawy - czy to na Starówce, czy też w formie, w jakiej świętowaliśmy przed rokiem, kiedy piłkarze pływali barką wzdłuż bulwarów wiślanych.

Ponad tydzień przed meczem Nieznani Sprawcy rozpoczęli internetową zbiórkę na oprawy, dzięki której udało się zebrać aż 39 tys. złotych. Zbiórka do puszek prowadzona była również w dniu meczu przy wejściach na stadion. W promieniu kilku kilometrów od naszego stadionu widoczne były niezliczone ilości białych kasków. Jakby miało być nas na trybunach z 70 tysięcy, a nie 7 tysięcy. Dodatkowo mundurowi byli spragnieni, by pokazać swoją władzę. Przy samym stadionie zgromadzeni byli w olbrzymich ilościach co kilka metrów, z kamerami i w pełnym rynsztunku, gotowi jak na wojnę. Wszystko to pomimo faktu, że spotkanie odbywało się bez udziału kibiców gości. W sektorze dla przyjezdnych zasiedli fani Legii, których musiano rozsadzić w systemie biletowym w związku z obecnymi epidemicznymi przepisami. Wraz z nami na trybunach pojawili się przedstawiciele wszystkich naszych zgód, w tym niemała delegacja FC Den Haag.

Prowadzący doping "Staruch" przypominał przed meczem, że każdy z nas musi dać z siebie cztery razy tyle co zwykle, a wtedy dobijemy do 100 procent normy. Tego dnia dodatkowa mobilizacja zgromadzonych na trybunach nie była konieczna. Wszyscy stęskniliśmy się niesamowicie za tym, co przez lata było dla nas codziennością, a ostatnio zostało nam odebrane - wspieraniem ukochanego klubu.



Na wyjście piłkarzy zaprezentowana została oprawa, która składała się z trzech malowanych sektorówek. Najpierw dwie z nich utworzyły obraz kibiców Legii z flagami i szalikami uniesionymi nad głowami, a na górnej trybunie pojawiła się Kolumna Zygmunta wraz z architekturą Starówki i hasło "And Still". Po paru minutach górna część sektorówki została zmieniona - tym razem widać było znane europejskie budowle, np. jak Wieża Eiffla, Big Ben czy Watykan, a hasło "And Still" uzupełniło słowo "Waiting" na dolnym transparencie. Dopełnieniem prezentacji było kilkaset flag w barwach powiewających po bokach, jak również pirotechnika w barwach odpalona na samej górze.

Nasz doping skoncentrowany był w stu procentach na wspieraniu Legii, oczywiście z licznymi "akcentami" mistrzowskimi. Nie mogło więc zabraknąć śpiewanego od 2002 roku "Przeżyj to sam, przeżyj to sam, dzisiaj Legia mistrza Polski ma, nasza Legia... Warszawa". Było także skandowanie na dwie strony "Mistrz, mistrz, Legia mistrz!", raz zarzucane przez Żyletę, a innym razem przez legionistów z trybuny Deyny. Skandowaliśmy również, na melodię "Legia gol, Legia gol, Legia gol" (i Żyleta, Żyleta, Żyleta) - "Legia mistrz, Legia mistrz, Legia mistrz". Była też pieśń "Legia mistrz..." na melodię "Let it be".



Na początku drugiej części spotkania doszło do zmiany w bramce Legii. Artura Boruca zastąpił kończący przygodę z naszym klubem Radek Cierzniak. Żyleta podziękowała najpierw Borucowi, który jak wiadomo od dawna jest ulubieńcem trybun naszego stadionu, a później pozdrowiono również Cierzniaka. Na okrzyki "dziękujemy", jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, załapali się zresztą wszyscy gracze, z którymi nie przedłużono kontraktów. Z kolei do jednego z przedstawicieli GSD, który ma problemy ze zdrowiem, skandowaliśmy "Hej, Czajnik, wracaj do zdrowia!".

Druga prezentacja tego dnia miała miejsce w drugiej połowie. Najpierw rozciągnięta została Wielka Flaga, czyli nasza sektorówka z nazwą klubu przykrywająca niemal całą Żyletę. Kiedy sektorówka zjechała, na dolnej trybunie odpalone zostały ognie wrocławskie oraz świece dymne. O ile pierwsza prezentacja nie spowodowała przerwy w grze, tym razem dym jeszcze dobrych kilka minut unosił się nad boiskiem, a sędzia nakazał zawodnikom udać się do szatni. Zanim przewiało chmury, na Żylecie odpalonych zostało całe mnóstwo rac, więc pokaz pirotechniczny, zakończony drugim rozciągnięciem Wielkiej Flagi, przedłużył się do dobrych kilku minut. Przerwa w grze trwała blisko 15 minut, ale po tym czasie grę wznowiono i nie sprawdził się czarny scenariusz o przyznaniu przyjezdnym trzech punktów walkowerem, które mogłyby zapewnić im utrzymanie.

Pod koniec spotkania Żyleta pożegnała zespół z Bielska-Białej stosownym okrzykiem - "Niech z tej ligi wypier...la, Podbeskidzie Bielsko-Biała". Dla TSP porażka przy Ł3 oznaczała spadek z ekstraklasy po rocznej przygodzie.

Do końcowego gwizdka sędziego prowadziliśmy świetny doping - aż trudno uwierzyć, że nasza liczba była tak mocno ograniczona. Pokazuje to z pewnością drzemiący w nas potencjał, szczególnie po tak długiej przerwie. Kilka minut po zakończeniu meczu na płycie zaczęto ustawiać scenę, gdzie odbyła się dekoracja mistrzów Polski. Kolejne osoby z kadry naszego klubu nagradzane były brawami, aż do momentu wyczytywania nazwisk klubowych działaczy. Kiedy spiker wyczytał prezesa klubu, rozpoczął się festiwal gwizdów, a z Żylety po chwili skandowano "Mioduski, chcemy pucharów!".

Zanim opuściliśmy nasz stadion, jeszcze trochę pośpiewaliśmy, dziękując zawodnikom za udany sezon. Pozdrawialiśmy również Artura Boruca, m.in. okrzykami "Artur Boruc, Smuda ch...!". Później zaś ruszyliśmy w kierunku pomnika Syrenki na wysokości mostu Świętokrzyskiego. Trudno oszacować łączną liczbę kibiców, ale oczywiście ta daleka jest od tej, która gromadziła się przy okazji fetowania mistrzostw na Starówce. Wydaje się, że także zeszłoroczna feta na bulwarach wiślanych niedaleko naszego stadionu była o wiele bardziej radosna. Jedno jest pewne - dawno na fecie mistrzowskiej nie było tak licznych oddziałów policji, które na każdym kroku prowokowały świętujących kibiców. Służby robiły wszystko, żeby popsuć naszą zabawę - od samej organizacji fety, przez zamknięcie ogródków w pobliżu miejsca gdzie dotarł autokar z piłkarzami, po wszelkie prowokacje i interwencje, które nie miały nic wspólnego z zaprowadzaniem porządku.



Race i inne fajerwerki na bulwarach i w okolicy pomnika Syrenki płonęły raz po raz, a apogeum miało miejsce oczywiście w momencie przybycia autokaru z naszą drużyną. Pośpiewaliśmy wspólnie przez dobrych kilkanaście minut, a następnie legijny piętrowy autokar z piłkarzami ruszył w objazdówkę i jeszcze przez pewien czas w wielu miejscach Warszawy z dumą rozbrzmiewały donośne śpiewy - "Mistrzem Polski jest Legia".

Niestety po tym zaledwie jednym spotkaniu czeka nas półtoramiesięczna przerwa. 6 lub 7 lipca rozpoczniemy nowy sezon meczem kwalifikacyjnym do Ligi Mistrzów. Niech w końcu ziści się dłuższa przygoda naszego klubu w Europie. I oby miało to miejsce z udziałem publiczności. To niestety nie jest już od nas zależne. Rywala w pierwszej rundzie poznamy za miesiąc.

P.S. Na Żylecie wywieszone zostały transparenty "PDW Tołdi", "Gumas - trzymaj się", "Janduła Wypier...j" (w nawiązaniu do osoby z Radomia, która działa nie po myśli Radomiaka w kwestii nowego stadionu dla naszych przyjaciół), "Czajnik GSD Wracaj do zdrowia!", "Bartek walcz!" i "Джыму, Bobe! - cmeлым - boля!". Ostatni z transparentów poświęcony był chłopakom z Torpedo Mińsk, którzy siedzą w więzieniu na Białorusi. Później natomiast rozciągnięty został bardzo długi transparent "Chraniuk, Bodek, Morda, Balon, Dolin, Keczup, Kowal, Maniek, Kiler, Japa, Buli, Kaczor, Ufo, Piotrek Kwidzyn, Kamil Otwock, Kadik, Zwierzu, Sebek, Johnny, Łazana ZS, Karaś ZS, Front ZS, Ślimak ZS, Gazownik, Gonzo, Dżambo, Pawsen, Szaman, Świder PDW!". Na gnieździe wisiało dobrze znane płótno poświęcone Januszowi Walusiowi - "Stay Strong Brother".

Frekwencja: 6872
Kibiców gości: 0 (zakaz)

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.