REKLAMA

Czyte(L)nia

Biblioteka legionisty: Niepokonany w 28 walkach

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Andrzej Gołota to wybitny pięściarz, który mógł zostać najlepszym na świecie w najwyższej kategorii wagowej w boksie zawodowym. Zanim jednak przeszedł na zawodowstwo, Gołota trafił do Legii Warszawa, gdzie rozwijał swój talent pod okiem najlepszych trenerów w kraju. Później z kolei startował w międzynarodowych zawodach, również osiągając sukcesy w boksie młodzieżowym, a z Igrzysk Olimpijskich w Seulu (1988) przywiózł brązowy medal.

W ostatnich tygodniach na rynku ukazała się książka Przemysława Osiaka zatytułowana "Niepokonany w 28 walkach" - tytuł oczywiście pochodzi z utworu Kazika Staszewskiego, kiedy "Andrew" był na szczycie i cała Polska trzymała za niego kciuki w rywalizacji z Ridickiem Bowe.

Książka została wydana w formie 28 wywiadów z osobami związanymi z boksem, śledzącymi karierę Gołoty. Rozmówcami są również jego ringowi rywale czy trenerzy. Dowiadujemy się nie tylko o początkach w boksie juniorskich, aferze we Włocławku czy wyjeździe do USA, ale również o tym, że Gołota wielokrotnie chciał skończyć z boksem przed ważnymi walkami. O jego ciosach poniżej pasa, słabej psychice i wielu innych niuansach opowiadają takie postacie jak Dariusz Michalczewski, Jerzy Rybicki, Andrzej Wasilewski, Ziggy Rozalski, Janusz Pindera, Czesław Ptak, Teddy Atlas, Radosław Leniarski, Adam Kusior, Henryk Petrich, Kazik Staszewski, Aleksander Kwaśniewski, Marcin Daniec, Ronnie Shields, Sam Colonna, Tim Smith, Rock Newman, Thell Torrence, Przemysław Garczarczyk, Andrzej Wasilewski, Danell Nicholson, Ray Mercer i Lennox Lewis.

Andrzej Gołota miał 13 lat, kiedy w 1981 roku po raz pierwszy trafił do sali bokserskiej Legii. "Pracowałem tam od roku, wcześniej ukończyłem studia na warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Do Legii sprowadził mnie Andrzej Gmitruk, wówczas trener pierwszej drużyny, pomagał w tym również koordynator sekcji bokserskiej, pułkownik Stanisław Wasilewski. Wraz z Piotrkiem Aleszką, który w PZB był kierownikiem wyszkolenia, a także Mariuszem Durjaszem i paroma innymi osobami, stanowiliśmy grupę młodych ludzi, którzy ukończyli wyższe uczelnie, wydziały trenerskie, otrzymali stosowne certyfikaty i starali się zmienić boks, wprowadzić do niego trochę nowinek" - opowiada Adam Kusior, który prowadził Gołotę w reprezentacji juniorów.

Zresztą historii nt. Gołoty jest znacznie więcej, w tym również tych z czasów, kiedy boksował w Legii. "Pewnego razu trenujemy sobie w Legii, była sobota. Janek miał wtedy służbę oficera dyżurnego. Był na etacie wojskowym, podobnie jak wcześniej Tadzio Branicki. Ale wychodził z tej swojej budki, przebierał się w dres i graliśmy sobie w piłkę trzech na trzech. Nagle przybiega podoficer dyżurny i krzyczy: 'Obywatelu poruczniku, telefon z Kętrzyna!'. Janek porozmawiał i wraca: 'Adam, zatrzymali Gołotę!'. No to trzeba gdzieś jechać. Gortat przebiera się w swój mundur, miał też buty wojskowe do kolan. Wsiadamy do malucha Janka, najbliższa komenda była na ulicy Wilczej. Okazało się, że Andrzej wracał pociągiem ze zgrupowania kadry, nie miał biletu i jeszcze poszarpał się z konduktorem. Ten wezwał Straż Ochrony Kolei, funkcjonariusze go opanowali, wezwali policję... No i mówimy temu oficerowi w komendzie: 'Panie, ale to jest czołowy polski bokser, ma lecieć na mistrzostwa świata. Koniec przygotowań, ciężko pracował. Jakoś trzeba chłopakowi pomóc. Przecież wy kochacie sport'. No i chyba trafiliśmy na sympatyków boksu, bo Andrzeja wypuścili" - czytamy w jednej z rozmów.

"Podczas treningu Andrzej był kozakiem. Sparingi z nim przeważnie dawały mi sporo do myślenia i wiedziałem, że do prawdziwego pojedynku muszę być co najmniej solidnie przygotowany. Potem jednak okazywało się, że 100 razy łatwiej mi się z nim walczy niż sparuje! Bo Gołota na ring wchodził spięty. Gdy boksował się bez stresu, bił się o klasę lepiej. Wysoki, dobrze zbudowany, szybki i dobry technicznie, zawsze ze świetną wytrzymałością. Nie mogłem liczyć na to, że pierwsze dwie rundy przetrzymam, a w trzeciej się na niego wezmę i zajadę go kondycyjnie. Miał też ambicję i nie mógł pozwolić sobie na porażkę, szczególnie ze mną. W lidze z nikim nie przegrywał" - opowiada Henryk Zatyka.

Gołota w lidze zaliczył tylko dwie porażki - z Wiesławem Dyłą z Górnika Sosnowiec wiosną 1987 roku oraz z Tadeuszem Romańskim dwa lata później. "Nie wiem, jak on tę drugą walkę przegrał, bo Romański to był niski, krępy facet. (...) Gołota musiał mieć bardzo zły dzień" - podsumowuje Zatyka.

Z książki, okraszonej kilkunastoma fotografiami, dowiadujemy się masy ciekawostek nt. idola wielu Polaków. Zanim bowiem sportowym bohaterem narodowym został Adam Małysz, emocjonowaliśmy się właśnie walkami Andrzeja Gołoty, choć te odbywały się w środku nocy lub nad ranem i nieraz transmitowane były przez trudno dostępne wówczas stacje telewizyjne. Na końcu ponad 320-stronicowej publikacji znajduje się zestawienie wszystkich kolejnych walk Gołoty, zarówno tych młodzieżowych, jak i w seniorach, a następnie zawodowych.

Tytuł: Niepokonany w 28 walkach
Autor: Przemysław Osiak
Wydawnictwo: Ringier Axel Springer
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 328
Cena okładkowa: 42 zł




Więcej recenzji książek w dziale Biblioteka legionisty.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.