Pod lupą LL! - Filip Mladenović
Filip Mladenović zdecydowanie nie może zapisać na plus pierwszych meczów sezonu. Wobec braku jakichkolwiek alternatyw w pierwszym spotkaniu 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów, trener Czesław Michniewicz ponownie postawił na Mladenovicia. Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się występowi tego lewego wahadłowego.
Już w pierwszej akcji meczu skoczył do głowy wraz z piłkarzem Flory i od bramki zaczynał Artur Boruc. W całym meczu stoczył wiele pojedynków z rywalami, ale ze zmiennym skutkiem. W 22. minucie Sergei Zenjov założył mu siatkę i „Mladen” musiał ratować się faulem. Bardzo często dobrze interweniował w defensywie. Około 13. minuty bardzo dobrze odprowadził gracza Flory poza linię boczną i od bramki mógł zaczynać Boruc. Tuż przed przerwą dobrze odnalazł się we własnym polu karnym i wybił groźne dośrodkowanie. Przy bramce wyrównującej to pierwsze dośrodkowanie właśnie Mladenović wybijał z pola karnego.
29-letni Serb względem poprzednich występów w obecnym sezonie, z Florą zdecydowanie zaprezentował się lepiej w ofensywie. W 18. minucie gry nawinął w polu karnym dwóch zawodników i nie zdecydował się na uderzenie, a oddanie futbolówki do Andre Martinsa, który niestety oddał strzał ponad bramką. Kilka minut później otrzymał zagranie od Martinsa i świetnie zagrał między obrońców do wbiegającego w pole karne Luquinhasa, który uderzył obok bramki strzeżonej przez Igonena.
Serba pochwalić należy także za stałe fragmenty gry, które siały spustoszenie w szeregach rywali. W 64. minucie dośrodkował piłkę w pole karne z rzutu rożnego, gdzie główkował Artur Jędrzejczyk i jeszcze po rykoszecie ledwo piłkę z linii bramkowej wybił bramkarz gości. Po kolejnym rożnym obok bramki główkował Rafael Lopes. W 76. minucie ponownie dośrodkował z rzutu rożnego i tym razem główkę Mateusza Wieteski z linii wybił defensor Flory. Mladenović kluczową rolę odegrał w doliczonym czasie gry, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i małym zamieszaniu podbramkowym piłkę do siatki wpakował Rafael Lopes.
To był zdecydowanie najlepszy występ Serba w tym sezonie. Pewny był w obronie, chociaż nie ustrzegł się kilku błędów podczas pojedynków z rywalami. Można się też zastanawiać, dlaczego przy stracie piłki przez Hołownię, gdzie dobrze interweniował Boruc, zabrakło szybszego powrotu lewego wahadłowego. W ofensywie stworzył kilka sytuacji swoim kolegom, szczególnie podobać się mogło podanie do wbiegającego w pole karne Luquinhasa. Miejmy nadzieję, że forma Mladenovicia będzie rosła z każdym meczem i ponownie po jego stałych fragmentach gry Legia będzie stwarzała sobie dobre okazje podbramkowe.