Czesław Michniewicz i Dariusz Mioduski - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu rewanżowym z Florą

Kamil Dumała - Wiadomość archiwalna

Po wymęczonym zwycięstwie 1-0, Legia zapewniła sobie granie w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Jedynego gola w rewanżowym meczu z Florą Tallin zdobył Rafael Lopes. Zapraszamy na podsumowanie tego spotkania w punktach.

1. Kamień spadł z serca
Kiedy w 67. minucie Rafael Lopes umieścił piłkę w siatce, wszystkim kibicom Legii spadł olbrzymi kamień z serca. Podobną reakcję dało się również zaobserwować w stadionowej loży, którą zajmował zarząd klubu. Prezes Dariusz Mioduski większość spotkania oglądał zza szyby, ale po końcowym gwizdku świętował z piłkarzami na murawie.
A sam mecz? Od pierwszych minut nie było to porywające widowisko, zarówno zawodnicy z Estonii jak i z Warszawy nie rozpieszczali kibiców swoimi akcjami. Po objęciu prowadzenia przez Legię, zdecydowanie zeszło powietrze z wierzących do tamtego momentu w korzystny wynik piłkarzy Flory, a wiatru w żagle dostali legioniści. Zaczęliśmy grać śmielej, częściej utrzymywać się przy piłce oraz szukaliśmy trudniejszych rozwiązań akcji.

2. Licznik zatrzymany – mamy to!
W końcu! Długo czekaliśmy na to by móc dłużej obserwować poczynania swojego ukochanego klubu jesienią w europejskich pucharach. Dokładnie to 1433 dni, czyli 3 lata, 11 miesięcy i 3 dni. Po wszelkich perturbacjach przed rozpoczęciem sezonu, mogliśmy w pewnym momencie zwątpić, czy ten licznik zatrzyma się w tym roku. Udało się, dzięki zwycięskich dwumeczach z Bodo/Glimt oraz Florą Tallin. Teraz już tylko od piłkarzy zależy, gdzie kibice będą ich dopingować w fazie grupowej, czy będzie to Liga Mistrzów, Europy czy Konferencji Europy.

3. Zaangażowanie na niskim poziomie
Obserwując poczynania zespołu przeciwko Florze, w oczy rzucało się małe zaangażowanie i brak koncentracji niektórych zawodników. Potwierdzają to reakcje Artura Boruca zarówno po pierwszym spotkaniu jak i podczas wtorkowego starcia. Bramkarz pokazywał kolegom z drużyny, że wolno wracają się do obrony, przez co pojawiła się dobra okazja bramkowa dla przeciwników. Każdy z nas wie, że mogą zdarzyć się porażki czy słabszy występ, jednak chcemy, by zdarzało się to po meczu pełnym zaangażowania i ambicji ze strony piłkarzy. Z tym w dwumeczu bywało różnie.

4. Szczęście po stronie Legii
Wiele szczęścia mieli podopieczni trenera Michniewicza w tych spotkaniach eliminacyjnych Ligi Mistrzów. Zarówno z Bodo/Glimt jak i z Florą, przeciwnicy mieli niezłe okazje do wyjścia na prowadzenie i stworzenia nerwowej atmosfery wśród legionistów. Gdyby tylko inaczej nogę ustawił Erik Botheim w meczu przy Łazienkowskiej, to mogłoby nas zabraknąć w drugiej rundzie eliminacji. Gdyby sędzia się uparł, mógł uznać bramkę dla Flory, strzeloną przez Zenjova, przecież nie było technologii VAR. W poprzednich latach tego szczęścia nam brakowało, między innymi w meczu z Omonią, w któtym można było mieć wątpliwości co do słuszności czerwonej kartki Igora Lewczuka. W naturze jednak wszystko ma swoją równowagę, raz zabiera, by potem oddać.
5. Profesor Wieteska
Jak ktoś rok temu pisał, że Legia awansuje do jakichkolwiek pucharów mając w wyjściowym składzie Mateusza Wieteskę, nikt by mu nie uwierzył. Wówczas niemal każdym meczu zdarzały się mu bardzo proste błędy, przez które świetne okazje strzeleckie mieli rywale. Widać, że przy trenerze Michniewiczu, dla którego jest w pewnym sensie synkiem, odżył i zaliczył duży progres. W rewanżowym spotkaniu grał jak profesor. To on w 24. minucie wybił piłkę na rzut rożny po groźnym dośrodkowaniu z lewej strony, a cztery minuty później świetnie przeciął piłkę w polu karnym, która gdyby doszła do Sappinena, to gospodarze cieszyli by się z prowadzenia. Pewny w wyprowadzeniu piłki, agresywny w odbiorze, sam mógł zdobyć bramkę, ale po rzucie wolnym główkował nad poprzeczką. Zdecydowanie był ostoją defensywy w spotkaniu rewanżowym.

6. Człowiek od zadań specjalnych
Trochę niedoceniany jest Rafael Lopes. Portugalczyk mierzy się z opinią gracza, który rzadko trafia do siatki. W zespole z Warszawy postanowił to zmienić i stał się człowiekiem od zadań specjalnych. Nikt z nas nie zapomni jego gola na wagę trzech punktów w zeszłym sezonie przeciwko Lechowi Poznań, po którym Legia złapała swój rytm i punktowała. W tym sezonie dwukrotnie pokonywał Igonena, dzięki czemu zapewnił swojemu klubowi awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Jak sam podkreślił w pomeczowym wywiadzie, chciałby po prostu strzelać gole, nie jest dla niego istotne, czy to one są kluczowe dla wyniku, czy nie. Jeśli są decydujące, to jeszcze lepiej. Walczył, starał się na boisku i mógł jeszcze dołożyć drugiego gola, ale zabrakło w tej akcji konsekwencji. Prosimy o kolejne tak ważne bramki. Najlepiej już za tydzień przeciwko Dinamo.

7. Plan minimum osiągnięty, ale chcemy więcej
W końcu mamy puchary i powinniśmy się z tego cieszyć. Tyle, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeśli mamy możliwość walki o fazę grupową Ligii Mistrzów, to o nią walczmy! Jeśli się nie uda, to walczmy o grupę Ligi Europy. Nie popadajmy w hurraoptymizm, że zagramy w Lidze Konferencji Europy, nazywaną przez wielu Who Cares League. Wszystko małymi kroczkami, ale celujmy wyżej. Wierzę, że stać nas na to, co podkreśla sam trener słowami: Na razie nic wielkiego nie pokazaliśmy, nasze marzenia sięgają dalej i będziemy o nie walczyć za tydzień w Zagrzebiu. Miejmy jedynie nadzieję, że prezes z dyrektorem dadzą nowe narzędzia dla szkoleniowca, by mógł sięgać wyżej i dalej. Narzędzia w postaci nowej „szóstki” bądź „ósemki” oraz konkurencji dla Filipa Mladenovicia. Sztab trenerski udowodnił, że wie, jak przygotować zespół do gry w Europie. Sztab wie, że wzmocnienia są niezbędne do tego, by walczyć o wyższe cele, a w najgorszym scenariuszu faza grupowa Ligi Konferencji Europy nie była dla Legii nie tylko sufitem, ale i przykrą lekcją.

Kamil Dumała

WYNIKI SONDYCzy Legia awansuje do 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów?
SUMA GŁOSÓW: 27232
START: 19.07.2021 / KONIEC: 10.08.2021

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.