fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu ze Spartakiem Moskwa

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia Warszawa w pierwszym spotkaniu fazy grupowej Ligi Europy pokonała na wyjeździe 1-0 Spartak Moskwa. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w doliczonym czasie gry Lirim Kastrati.

1. Bardzo ważne trzy punkty
Bądźmy szczerzy - walka o trzecie miejsce w grupie najprawdopodobniej będzie toczyła się miedzy Legią a Spartakiem Moskwa. Jest to jednocześnie walka o to, by na wiosnę dalej grać w europejskich pucharach. Oczywiście żadna z drużyn nie położy się - kolokwialnie pisząc - na boisku w meczach z SSC Napoli i Leicester City FC. Dlatego zwycięstwa Legii są szalenie ważne, zwłaszcza te osiągnięte na wyjeździe. Nie dość, że startujemy z dobrej pozycji wyjściowej, mecz na trudnym terenie z potencjalnie najistotniejszym rywalem mamy za sobą, to wygrana po bramce w 90. minucie gry zapewne da mobilizującego „kopa” zawodnikom.

2. Mur Nawrocki
Maik Nawrocki to objawienie tego sezonu. Chłopak, który zagrał w poprzednim sezonie trzy spotkania, nie był przez większość osób rozpatrywany pod kątem podstawowego składu przeciwko takim zespołom, jak Slavia Praga, Dinamo Zagrzeb czy Spartak Moskwa. W środowym meczu był najlepszy z całego bloku defensywnego, oczywiście nie odbierając niczego Mateuszowi Wietesce i Arturowi Jędrzejczykowi, którzy rozegrali bardzo dobre spotkanie. Słowa o Nawrockim potwierdzają fakty. W 5. minucie w pole karne zbyt łatwo wpadł Gieorgij Dżykija, który w ostatniej chwili został zatrzymany przez Nawrockiego. W kolejnych fragmentach gry legionista zablokował jeszcze uderzenia Ezequiela Ponce, Jordana Larssona czy Quincy’ego Promesa. Świetnie wyprowadzał piłkę z defensywy, na 35 wykonanych podań celnych było 33. Stoczył wiele pojedynków z rywalami, którzy mieli trudności z pokonaniem go. Na minus można zapisać jedną sytuację, kiedy to wdał się w niepotrzebny drybling i stracił piłkę w bocznym sektorze boiska. Na duży plus zasługuje akcja bramkowa, gdzie niezauważona została kluczowa interwencja Nawrockiego, który wygrał pojedynek główkowy i piłka trafiła do Muçiego.

3. Wszędobylski Slisz
Bartosz Slisz w meczu ze Spartakiem miał na boisku trochę inną rolę niż w poprzednich meczach. Ustawiony był wyżej, nie musiał schodzić do rozegrania między dwóch stoperów, bo jego rolę przejął Ihor Charatin. Bardzo mądrze stosował pressing na zawodnikach z Moskwy, wiedział kiedy doskoczyć do rywala, by przejąć futbolówkę. Tak było między innymi w 39. minucie, kiedy to doskoczył do Nikołaja Rasskazowa i wywalczył dla Legii rzut z autu. Toczył pojedynki bark w bark z rywalami i często wychodził z nich zwycięsko. Podobać się mogła akcja z 54. minuty, kiedy na bramkę szarżował Quincy Promes, ale został powstrzymany przez Slisza, który następnie ruszył z kontratakiem i został sfaulowany przez Naila Umiarowa. Po zejściu Charatina z boiska cofnął się, ale nie zapominał o ofensywie. W 71. minucie zagrał świetną dłuższą piłkę do Luquinhasa, który z pola karnego uderzył na bramkę, ale uczynił to zbyt mocno. Był to bardzo dobry mecz Slisza, który był wszędzie. Oczywiście przez jego błąd żółtą kartkę otrzymał Johansson, ale legionista ten mecz może zapisać na duży plus.

4. Solidny Szwed
Niełatwe zadanie ma Mattias Johansson. W pierwszym składzie musi zastąpić Josipa Juranovicia, który odszedł do Celtiku. Wcześniej na prawej stronie występował Marko Vesović albo Paweł Wszołek, czyli solidni zawodnicy w kadrze Legii. Po łącznie rozegranych 17 minutach w pierwszym zespole Legii Szweda czekało zadanie powstrzymania Mosesa czy Promesa w starciu ze Spartakiem. Jak wywiązał się z tego zadania? Śmiało można stwierdzić, że więcej niż solidnie. Zaliczył w tym meczu wiele odbiorów, dobrze ustawiał się do akcji ofensywnych gospodarzy. Już w 2. minucie po raz pierwszy odebrał futbolówkę i ruszył z akcją do przodu. Oprócz swoich zadań defensywnych, z których wywiązywał się bez zrzutu, pokazując dobrą technikę, mądrość w ustawieniu i doświadczenie, kilka razy podłączył się do ofensywy. W 52. minucie przeprowadził dobrą akcję na prawej stronie, ale jego podanie źle przyjął Filip Mladenović. Kilka minut później ponownie pokazał się z prawej strony i jego silne dośrodkowanie po ziemi wybili defensorzy Spartaka. Miejmy nadzieję, że kolejne mecze będą równie udane w wykonaniu Szweda.

5. Niejednowymiarowy Charatin. Panie Mladenović, co się dzieje?
Po występie Ihora Charatina pojawiły się głosy, że Legia rozgrywała mecz w 10. Oczywiście nie był to niesamowity występ nowego zawodnika z Łazienkowskiej, ale też nie ma co przesadzać w drugą stronę. W pierwszej połowie bardzo dobrze czytał grę, próbował znajdować przestrzenie na boisku. Ewidentnie widać, że Charatin nie będzie zawodnikiem, który zapewni fajerwerki, a będzie to tak zwany człowiek od „brudnej roboty”, który dobrze odbierze piłkę i będzie wiedział co z nią dalej zrobić. W pierwszej połowie bardzo dobrze zachował się w kilku sytuacjach, w 17. minucie szybko rozegrał piłkę do Bartosza Slisza i napędził akcję ofensywną, a chwilę później wślizgiem przerwał groźny kontratak, ustawiając się świetnie w środkowej strefie. Dajmy mu czas.
Niestety, ale kolejny przeciętny mecz zagrał Filip Mladenović. 30-letni Serb starał się szarpać z przodu, ale oddał jeden bardzo niecelny strzał i poza tym był poza grą w ofensywie. W defensywie natomiast zbyt łatwo dawał się ogrywać zwłaszcza Promesowi, który raz chciał być jak Ricardo Quaresma, ale uderzył nad bramką strzeżoną przez Artura Boruca. Znów „Mladen” zaczął wykłócać się z przeciwnikami. Panie Mladenović, co się dzieje, że po poprzednim znakomitym sezonie, w tym jest o wiele, wiele gorzej?

6. Świetne zmiany
Oczywiście w punktach nie może zabraknąć pochwały dla nosa trenerskiego Czesława Michniewicza. Wprowadził na boisko czterech graczy, a trzech z nich dało wygraną ze Spartakiem. Jako pierwszy na boisku w 59. minucie pojawił się Lirim Kastrati, zmieniając Ihora Charatina. Była to dobra zmiana byłego gracza Dinama. Rozruszał ofensywę Legii i stworzył groźną akcję w 78. minucie, kiedy to po jego dośrodkowaniu trafił w słupek Mahir Emreli. W doliczonym czasie gry sam zdobył bramkę, a po chwili dołożył kolejną, ale był wtedy na spalonym. Kolejni na boisku pojawili się Ernest Muçi oraz Tomáš Pekhart. Pierwszy popisał się niesamowitym rajdem a’la Gareth Bale i świetnie zagrał piłkę do wbiegającego Kastratiego. Pokazał w tej akcji błysk i ukrywane do tej pory umiejętności. Najpierw świetnie w środku pola przedryblował zawodnika, a potem idealnie wypuścił sobie piłkę i naprawdę na dużej szybkości ją dogonił. Warto też zwrócić uwagę na Pekharta, który w tej akcji wziął na plecy jednego z zawodników, a kilka razy bardzo dobrze zastawił się pod bramką przeciwnika.

7. „I wsio”
Będziemy długo śnili się rosyjskim kibicom i pracownikom klubu. Niedawno było dziesięciolecie słynnej wygranej w Moskwie przeciwko Spartakowi 3-2, kiedy to Janusz Gol w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Jakuba Wawrzyniaka zapewnił Legii wygraną i awans do fazy grupowej Ligi Europy. Ponownie był doliczony czas gry i tym razem świetna akcja młodego Muçiego i pewne wykończenie Kastratiego. Będą nas długo wspominać, kiedyś było „I wsio”, dziś „ojoj”. Miejmy nadzieję, że po rewanżowym meczu Spartak będzie miał kolejne powody do zmartwień. Przed Legią natomiast trudne i ważne mecze z Górnikiem Łęczna oraz Wigrami Suwałki w Pucharze Polski. Oba te spotkania trzeba wygrać, miejmy nadzieję, że mentalność i zaangażowanie będzie na takim poziomie, jak w europejskich pucharach. Czas punktować!

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.