Fani Legii na meczu ze Świtem Skolwin - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z wyjazdu: Parostatkiem piękny rejs

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W tym sezonie w rozgrywkach Pucharu Polski trafiło się nam to, co wszyscy fanatycy lubią najbardziej, a mianowicie nowe miejsca do odwiedzenia na kibolskiej mapie. Po podróży pod stadion do Suwałk, tym razem w czwartkowy świt ruszyliśmy w kierunku Pomorza Zachodniego na mecz ze Świtem Skolwin Szczecin.

Dla trzecioligowca możliwość rywalizacji z Legią była największym świętem w historii. W związku z powyższym, aby mecz mógł odbyć się na tym kameralnym obiekcie, konieczna była cała masa prac. Na co dzień Świt wpuszcza kibiców na trybuny bezpłatnie. Na mecz z Legią przygotowano wejściówki po 50 złotych, a w tej cenie dołączano do biletu również szalik, wydany z okazji spotkania rozgrywanego 28 października. Sprzedaż prowadzona była jedynie w dwóch punktach na terenie Skolwina, czyli tak naprawdę dobry kawałek za centrum Szczecina. Organizatorzy niestety nie przewidzieli biletów dla kibiców gości, choć oczywiście nie znaczy to, że przez to odpuściliśmy wyjazd.



Część już wcześniej przez znajomych ze Szczecina nabyła bilety na sektory gospodarzy, a kilkadziesiąt osób postanowiło sprawdzić okoliczne, dziewicze tereny, na których leży kameralny stadion w Skolwinie. Jako że mecz rozgrywany był o godzinie 14:00 (a godzinę rozpoczęcia zmieniano łącznie trzykrotnie i nawet na biletach pozostała wydrukowana g. 14:30), z Warszawy wyjechaliśmy z samego rana. Zebraliśmy się w zupełnie nieoczywistym miejscu, by zostawić fury i "na jednej z dzikich plaż" przesiąść się na... statek wycieczkowy. Takich atrakcji na wyjazdowym szlaku jeszcze nie mieliśmy. Jak śpiewał Krzysztof Krawczyk - "Parostatkiem piękny rejs, statkiem na parę w piękny rejs...". Kilkadziesiąt osób zapakowało się na pokład i ruszyło przy akompaniamencie różnych przebojów, w tym oczywiście "Parostatku" przez jezioro Dąbie, a następnie spłynęło Odrą Zachodnią do Kanału Skolwińskiego. Statek przycumował w mocno wyludnione miejsce, skąd cała grupa ruszyła z kibicem-przewodnikiem w kierunku stadionu.



Idąc przez łąki i pola, dało się zauważyć sarny i inną zwierzynę (nie licząc mundurowych pod stadionem), więc wycieczka miała również charakter edukacyjno-przyrodniczy. Zmierzających jeden za drugim przez wały dopiero na ostatniej prostej dostrzegła policja i wpadła w panikę. Kiedy nasza grupa zaczęła zajmować miejsca na wale znajdującym się za ławkami rezerwowych i ogrodzeniem, dwoje mundurowych zaczęło panikować, spodziewając się, że za chwilę murek oddzielający wał od terenu stadionu runie. W porę jednak powstrzymali swój instynkt i grzecznie ustawili się w pobliżu naszej grupy.


My z kolei zaznaczyliśmy swoją obecność głośnym "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra...", a następnie ryknęliśmy "Mistrzem Polski jest Legia" na wyjście piłkarzy na murawę. Pogoda tego dnia była nadspodziewanie dobra, szczególnie jak na koniec października, większość z nas dopingowała tylko w koszulkach. Przez pierwszych kilka minut meczu na naszą trybunę na wale dotarło jeszcze kilkanaście osób i łącznie było nas 70. Doliczając do tego ok. 40 osób na samym stadionie, z czego spora część zajęła miejsca właśnie na wysokości naszej "trybuny", można przyjąć blisko 110 osób jako liczbę legionistów, którzy tego dnia przybyli do Skolwina wspierać Legię.



Miejscowi mimo dość wczesnej pory na stadion wchodzili w stanie mocno wskazującym na spożycie, co później przekładało się na ich dyspozycję. Wśród skolwińskiej gawiedzi znalazł się jeden poeta, który na poczekaniu wymyślał hasła, od których więdły uszy. Ów ananas zarzucił m.in. (podłapane przez kilkanaście innych osób) "Cholera, Legia w pierwszej lidze", "Legia do spadku", czy "Zawsze i wszędzie, Legia ch...wo grać będzie". Twórczość została skwitowana okrzykiem "Ja cię proszę, nie pij tyle". Co ciekawe jedyna flaga świtowców "Duma dzielnicy" wisiała w innej części tej samej trybuny. Fakt wywieszenia płótna nie oznaczał jednak wystawienia regularnego młyna przez miejscowych. Ożywiali się oni tylko kilka razy w trakcie meczu, ale wychodziło to wyjątkowo niemrawo. Jedynym akcentem ultras z ich strony był ciągły dym nad trybuną z rozpalonego na jej tyłach grilla.



Legioniści przez około 20 minut dopingowali nasz zespół i mieli okazję obejrzeć część pasjonującego widowiska z całkiem dobrej perspektywy - widok delikatnie przesłaniały okoliczne krzewy, ale może to i lepiej, bowiem tego dnia zawodnicy, nie pierwszy raz zresztą, kopali się po czołach. Jako że w ostatnim czasie doszło w Legii do zmian personalnych, a część faktów jest nam dobrze znana, kibice postanowili "pozdrowić" Przemysława Małeckiego, który w ostatnim czasie został odsunięty przez Czesława Michniewicza. "Asystent - konfident" - parokrotnie skandowano pod jego adresem.

Około 20 minuty, jeszcze przy stanie 0-0, cała grupa opuściła miejsca na wale i udała się w kierunku przystani, by ruszyć statkiem w drogę powrotną. A następnie furami do stolicy. Na stadionie do końca meczu pozostało kilkadziesiąt osób, które miały wcześniej zakupione wejściówki. Co ciekawe w pewnym momencie organizator wystraszył się odpowiedzialności i... zabronił wpuszczania kolejnych osób (z zakupionymi biletami), jakoby na stadionie przebywało zbyt wielu kibiców w stosunku do posiadanego pozwolenia. Część z nich przeskoczyła przez płot, część weszła starym patentem z kultowego "Rejsu", a mianowicie - "na stadion, służbowo".

I chociaż na boisku kopanina była taka, że oczy bolały okrutnie, to nikt z wyjazdowiczów nie może żałować, że udał się na ten klimatyczny wyjazd, który ze względu na okoliczności przyrody i nietuzinkową trasę na długo zostanie w pamięci. "Rzeki przepłynąłem, góry pokonałem...". A już w niedzielę na naszym stadionie Legia podejmować będzie Pogoń. Portowcy w bardzo dobrej liczbie przyjadą do Warszawy pociągiem specjalnym. Liczymy, że nikogo z fanatyków przed wizytą na Łazienkowskiej nie wystraszą ostatnie wyniki.

Frekwencja: 986
Kibiców gości: ok. 110 (w tym 70 zza ogrodzenia)

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.