Luquinhas i Slisz po meczu ze Stalą - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Punkt po meczu ze Stalą Mielec

Kamil Dumała - Wiadomość archiwalna

Tym razem wielu punktów po meczu ze Stalą Mielec nie będzie. Nie ma sensu rozpisywać się nad wieloma rzeczami, które będą powtórzeniem tego, co wszyscy widzieliśmy w poprzednich spotkaniach i nadal się utrzymuje. Zamiast tego będzie jeden punkt, który zatytułuję AUTOREFLEKSJA.

Staż w kibicowaniu Legii mam niezbyt wielki w porównaniu z niektórymi kibicami, bo będzie to około 20 lat. I od tamtego momentu, kiedy po raz pierwszy obejrzałem legionistów w telewizji i widziałem jak zawodnicy grają przy trenerze Dragomirze Okuce, to od razu się zakochałem w tym klubie i ta miłość trwa do dziś. Do dziś, czyli dnia zbliżającej się, wręcz pędzącej jak kometa katastrofy w Legii.

Przez tyle lat przeżyłem wielu trenerów i piłkarzy. Niektórzy pojawiali się i po chwili znikali. Niestety nie potrafię sobie przypomnieć takiej katastrofy, jaka dzieje się obecnie w klubie. Począwszy od zarządzania, skończywszy na piłkarzach. W ciągu pięciu lat była tu niezliczona liczba trenerów, którzy z mniejszym bądź większym sukcesem zajmowali się trenowaniem piłkarzy. Potem natomiast po serii porażek bądź odpadnięciu w europejskich pucharach byli zwalniani. Pojawiali się kolejni, potem znów kolejni, aż obecnie Legię prowadzi Marek Gołębiewski, który poprzednio był trenerem w rezerwach stołecznego klubu.

Ruch ten z całym szacunkiem do trenera Gołębiewskiego pokazuje, że w Legii nie ma wizji, jak w przyszłości klub ma wyglądać. Jakim stylem mają grać piłkarze, kto ma być sprowadzony w zimę, nie ma tu mowy o długofalowej strategii. Jak możemy w ogóle o niej rozmyślać, skoro co rok jest nowy trener, a podczas okienek transferowych zdarza się wymiana parunastu zawodników? Osobiście nie wymagam zbyt wiele od góry, tylko i wyłącznie normalności i stabilności. Może czas najwyższy zatrudnić fachowca, a nie człowieka uczącego się na stanowisku trenera, który dostanie „wszelkie narzędzia” i co najważniejsze dostanie czas na ich wdrożenie? Przecież ten sezon przy obecnej sytuacji jest do tego najlepszy. Mistrzostwa już raczej nie będzie, nie widać tu iskry nadziei na poprawę obecnego stanu rzeczy.

Przed meczem ze Stalą Mielec większość ludzi mogła sobie powiedzieć, jak nie teraz to kiedy mamy w końcu wygrać w Ekstraklasie? Oczywiście przyjmując do tego całkowity szacunek do rywala, to wygrana ze Stalą była obowiązkiem, co zapowiadały nawet klubowe media. Obowiązkiem, który nie nastąpił, a Legia potrafiła tylko raz skierować piłkę do siatki i szczerze pisząc, gdyby ten mecz trwał jeszcze z trzy godziny, to raczej już by nikt nie potrafił pokonać Rafała Strączka. Ludzie z dużym doświadczeniem w lidze, którzy kolokwialnie pisząc z niejednego pieca jedli, nie potrafią celnie dośrodkować w pole karne, by piłka minęła chociażby pierwszego rywala. O trafieniu w sytuacji z kilku metrów nawet nie piszę, bo to wygląda dramatycznie.

Śmieją się z nas już wszyscy, leją też już nas wszyscy. Nie widać w tym wszystkim pomysłu na dalszy czas. Dlatego może zamiast pięknie opowiadać o długofalowych wizjach, może zamiast dawać wywiady po zwycięstwach, bądź mówić, że nic się nie wie czas najwyższy na autorefleksje. Zarówno góry jak i sztabu szkoleniowego obecnego i przeszłego oraz piłkarzy. Bo jeśli dalej będzie to tak wyglądać, to niedługo w I lidze znajdzie się przepiękny stadion z wielką historią. Historią, którą czas najwyższy uszanować i zrobić autorefleksję, czy zrobiłem wszystko, by ten klub piął się coraz wyżej, a nie bał - z całym szacunkiem - Stali Mielec. Bo najwięcej na tym tracimy my kibice.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.