REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Jagiellonią

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wreszcie! Legioniści przełamali złą passę, wygrywając u siebie z Jagiellonią Białystok 1-0. Zapraszamy do ocen, jakie przyznaliśmy graczom warszawskiej Legii.

Arur Boruc - W pierwszej połowie za wiele pracy nie miał. W 57. minucie poradził sobie z uderzeniem Romańczuka, który nie należało do najtrudniejszych. W 68. minucie obronił mocny, choć w środek bramki, strzał Cernycha. Kilka minut później popełnił fatalny błąd. Piłka wypadła mu z rąk, przez co bardzo groźnie było pod bramką warszawiaków. Najmocniejszą stroną Boruca nie była gra nogami, gdyż co najmniej cztery wybicia były zupełnie niecelne. W 99. minucie obronił najgroźniejsze uderzenie Jagiellonii... a właściwie legionisty, bo Skibickiego. Wielkie brawa dla Boruca! Wrócił do bramki, a Legia od razu nie dość, że wygrała mecz, to jeszcze zachowała czyste konto.

Bartosz Slisz - Miał typowo defensywne zadania w tym spotkaniu, z których wywiązywał się dobrze. Był niewidoczny, ale sądzę, że grając jako typowo defensywny pomocnik, to lepiej. Pokazał serce, zaangażowanie i przede wszystkim charakter. Woli walki odmówić mu nie można. Był bardzo ważnym ogniwem Legii w tym starciu.

Jouse - W 39. minucie ładnie przymierzył z rzutu wolnego, ale niestety zaledwie obił poprzeczkę. Blisko było, aby Portugalczyk wpisał się na listę strzelców. W doliczonym czasie gry do pierwszej połowy ponownie uderzył znakomicie, technicznie, lecz skuteczną interwencją popisał się Dziekoński. Warto dodać, że fantastycznymi podaniami obsługiwał kolegów z drużyny, między innymi Emrelego. Wciąż można się czepiać, że spowalnia naszą grę, ale za to jak idealnie potrafi zagrać do kolegi z zespołu, wielki szacunek. Mecz na plus.

Luquinhas - W 11. minucie świetnie wrócił pod własne pod pole karne, po czym wślizgiem odebrał futbolówkę Bidzie. Znakomicie napędził nasz atak w 18. minucie, ale szkoda, że ostatecznie źle z piłką zachował się Josue. Bardzo ciężko pracował, odbierał futbolówkę rywalom i tworzył dogodne okazję, jednak bardzo często legioniści nie potrafili ich wykorzystać. W 72. minucie poszedł do końca i ofiarnie zablokował dośrodkowanie białostoczan. Pomimo że Brazylijczyk bardzo ucierpiał, nie zszedł z boiska. Miał niezłą okazję w 85. minucie, ale został zablokowany w ostatniej chwili. Tuż po tej sytuacji opuścił boisko z urazem.

Mateusz Wieteska - W 3. minucie ustawił się do strzału, jednak ostatecznie został przyblokowany. Kilka minut później "Wietes" wykazał się bardzo dobrym i czujnym zachowaniem, co warto wyróżnić i pochwalić. Stoper sprintem pobiegł do Jędrzejczyka, który zderzył się z Nasticiem, po czym od razu chciał interweniować i wyjmować język z buzi kapitana. W 85. minucie genialnym podaniem obsłużył Luquinhasa, którego uderzenie zostało zablokowane. Wieteska cały mecz był czujny oraz pewny w swoich interwencjach, nie popełniał poważniejszych błędów.

Filip Mladenović - W 23. minucie powinien więcej wyciągnąć z szansy, jaką miała Legia. „Mladen” uderzył wysoko nad poprzeczką, szkoda. W końcówce pierwszej odsłony spotkania dośrodkował futbolówkę w pole karne rywali, po czym padła bramka. Genialna wrzutka Serba. Trzeba przyznać, że przez całe spotkanie dobrymi podaniami obsługiwał kolegów z zespołu. Widać, że bardziej leży mu gra wyżej niż w obronie. Zagrał dobrze, ale wciąż niemiłosiernie irytuje jego machanie rękami.

Yuri Ribeiro - W 26. minucie popełnił prosty błąd na lewej flance, zgubił piłkę, co wywołało spore zagrożenie pod bramką warszawiaków. Był to najpoważniejszy "babol" Portugalczyka, później grał lepiej, choć zdarzało się, że za mało intensywnie atakował przeciwników. Z pewnością nie było to jego wybitne spotkanie, ale nie można mieć do niego większych pretensji. W 76. minucie skutecznie uprzedził Prikryla.

Artur Jędrzejczyk - Niestety, opuścił murawę już w 10. minucie po tym, jak ucierpiał w starciu z Nasticiem. Kapitanie, życzymy dużo zdrowia! Jesteś nam potrzebny na boisku.

Mahir Emreli - Początek spotkania był słaby w jego wykonaniu, popełniał dużo prostych błędów i irytował swoją boiskową postawą. Kolejny mecz z rzędu stara się grać ekwilibrystycznie, gdzie wystarczy podać najprościej jak się da. W 27. minucie mógł stworzyć groźną okazję, jednak zdecydował się na beznadziejnie uderzenie z dystansu. W 36. minucie otrzymał piłkę, po czym ciężko pracował, aby oddać strzał. Ostatecznie uderzył, lecz interwencją popisał się Dziekoński. W doliczonym czasie gry dobrze głową zgrał piłkę do Johanssona, który umieścił futbolówkę w siatce. Świetna asysta Azera. Tuż po zmianie stron pokusił się o strzał z praktycznie własnej połowy, ale było to nieporozumienie. Ostatnimi czasy źle wygląda na murawie, jest daleki od swojej dobrej dyspozycji.

Kacper Skibicki - Z początku był aktywny, nawet bardzo, lecz później zniknął z placu gry. Nie dawał za wiele drużynie. W 72. minucie znakomicie przeczytał intencje strzelca i zablokował uderzenie Prikryla. Genialne zachowanie „Skiby”. W 99. minucie, gdyby nie Boruc, wpakowałby piłkę do własnej bramki. Golkiper może być wdzięczny, bo Skibicki dał mu fenomenalną interwencję na highlightsy, a tak serio, "Skiba" wisi "Borubarowi" duże piwo.

Mateusz Hołownia - W 12. minucie pognał w kierunku połowy rywali, lecz w głupi sposób zgubił futbolówkę. W 32. minucie źle obliczył tor lotu piłki, dzięki czemu Jagiellonia miała okazję, aby oddać strzał. Popełniał wiele bardzo głupich i prostych błędów. Był najgorszym punktem zespołu w tym meczu. Widać po Hołowni, że brakuje mu ogrania.

Zmiennicy

Matthias Johansson - W 10. minucie zmienił na murawie kontuzjowanego Jędrzejczyka. Już cztery minuty później znakomicie wzbił się w powietrze, po czym uderzył głową. Niestety, zespół z Białegostoku w ostatniej chwili uratował Romańczuk. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy z najbliższej odległości na wślizgu wpakował futbolówkę do siatki. To właśnie Szwed zapewnił nam zwycięstwo, a zarazem przełamanie tragicznej passy. Brawo! Po zmianie stron opuścił murawę z urazem.

Tomas Pekhart - Na murawie pojawił się w 67. minucie. Występ bez historii, co prawda wpakował piłkę do siatki, ale gol nie został uznany z powodu pozycji spalonej.

Lindsay Rose - Wszedł na plac gry po zmianie stron. Stoper opuścił murawę już w 67. minucie z powodu urazu. Grał za krótko, aby oceniać. Przede wszystkim życzymy zdrowia.

Andre Martins - Pojawił się na boisku w 87. minucie. Grał za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.