fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Apel

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Za nami takie wystąpienie Dariusza Mioduskiego, że aż się prosiło, by wsiąść na walec i rozjechać prezesa i jego świtę. Ale teraz są sprawy ważniejsze. Drużyna Legii musi się w końcu wyrwać z matni. I to najlepiej dzisiaj.

Apeluję więc do zawodników, choć wiem, że wielu z nich nie przeczyta, a część nawet nic nie zrozumie: zostawcie w szatni swoje kalkulacje, niepewność i strach. Wybiegnijcie na boisko walczyć. Nawet nie o honor klubu. Walczcie o siebie. Żaden z was nie chce chyba przejść do historii, jako gamoń, który pobił klubowy rekord w liczbie porażek.

Weźcie w końcu odpowiedzialność za siebie i za kolegów. Jak im nie idzie, to reagujcie. Pomóżcie, zaasekurujcie. Zachowujcie się jak drużyna, a nie zlepek przypadkowych graczy. Nie tylko apeluję, ale i wymagam od was wzięcia na siebie ciężaru odkupienia. Nie może być tak, że wszyscy są winni - kolejni trenerzy, prezesi i jego nieudolni doradcy. Wciąż jesteście na tyle personalnie silną drużyną, że nawet bez szkoleniowca na ławce jesteście w stanie punktować o niebo lepiej.

Jak to osiągnąć? Musicie zapier… Zapier… na 120% możliwości. Traktować, jak to mówią w Legii, każdy mecz, jak finał i koncentrować się tylko na tym. Nie że zaboli, nie że żółta kartka, czy transfer na horyzoncie. Jesteście współsprawcami degrengolady i to od was w pierwszej kolejności trzeba wymagać, bo to wy wybiegacie na boisko.

Nikt przy Łazienkowskiej nie oczekuje od was pięknej gry. Domagamy się za to poświęcenia. Jeżdżenia na d…, walki do upadłego, tak by było widać, że was boli. Jak nas to wszystko boli. Dajcie z wątroby, a jak zabraknie sił, to poproście o zmianę. Można wymienić połowę składu. To co to za problem pojechać ponad siły przez godzinkę? I nie przejmujcie się jakąś finezją, kombinacjami. Trzeba wykopać w trybuny? Wykopcie! Trzeba skasować rywala? Skasujcie! Możecie się zbunkrować, wyczekać, grać z kontry, szukać stałych fragmentów, cokolwiek. Jeśli włożycie w to serducho, to cały stadion będzie was oklaskiwał po ostatnim gwizdku.

A jeśli uda wam się zdobyć punkty, to pomeczowy trening stanie się wreszcie przyjemniejszy. Złapiecie potrzebny wam luz i maszyna ruszy. Może nie do seryjnych zwycięstw, ale do gry, która będzie dawała punkty. Innej drogi nie ma. To znaczy jest. Możecie nadal pozorować i liczyć, że los się cudem odmieni. Ja w cuda nie wierzę. Wierzę za to w ciężką pracę, w zaangażowanie.

Jestem kibicem Legii od 30 lat. Widziałem w tym czasie bardzo wiele. Możecie mi zaufać, jesteście szczęściarzami. Jeszcze niedawno po takiej serii, takim podejściu do obowiązków i braku zaangażowania mielibyście zniszczone auta i poobijane oczy. I to w najlepszym wypadku. Warszawa nie wybacza. Wie za to, że mimo całej tej degrengolady potraficie grać w piłkę i stać was na dużo więcej.
Na nich, k…!

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.