Mateusz Wieteska - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu rewanżowym ze Spartakiem Moskwa

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Miała być walka, wyszło jak zwykle, „drużyna”, dziwne zmiany, bez napastnika - to najważniejsze punkty po rewanżowym meczu ze Spartakiem Moskwa w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy.

1. Miała być walka, wyszło jak zwykle
Były obietnice, że zawodnicy będą grali o dużą „marchewę” w tym meczu. Do straconej bramki wyglądało to dobrze, była walka, jednak nie przekładało się to na tworzone sytuacje podbramkowe. Potem nastąpił „wielbłąd” i gra siadła. Dziwne rozwiązania, dużo niedokładności, proste błędy, czyli to co powtarza się praktycznie w każdym meczu w tej rundzie. Pod koniec meczu dwie sytuacje do zdobycia bramki miał Tomáš Pekhart, który w pierwszej trafił w poprzeczkę, a następnie w doliczonym czasie gry nie wykorzystał rzutu karnego. Klątwa.

2. Gra bez napastnika
W ostatnich meczach można odnieść wrażenie, że Legia gra bez napastnika. Kolejną szansę otrzymał Mahir Emreli i oprócz tego, że był wpisany w protokole meczowym, to na boisku go nie wiedzieliśmy. Może przesadzam, bo raz dobrze dośrodkował do Lirima Kastratiego, ale nic ostatecznie z tej akcji nie wyszło. Nie powalczył, nie wyskoczył do piłki - można pisać tak o Mahirze od bardzo dawna. I nic się w tym temacie nie zmienia. Nie oczekujemy fajerwerków, ale chociażby trochę zaangażowania. Na ten moment są same straty, gra pod siebie i minimalny poziom, by nie napisać, że zerowy poziom walki.

3. Dziwne zmiany
Byłem mocno zdziwiony w 65. minucie, kiedy z boiska schodzili Josué i Bartosz Slisz. Ten pierwszy znów próbował coś robić z przodu, natomiast Slisz, przy swoich ograniczeniach technicznych, zostawił trochę serca na boisku. Za nich pojawili się Rafael Lopes i Ihor Charatin. Ten pierwszy po wejściu na boisku dwa razy został trafiony piłką, przez co mógł zdobyć bramkę, a potem dzięki niemu Pekhart, który trafił w poprzeczkę. Natomiast zawodnik sprowadzony z węgierskiego Ferencvárosi TC nie wyróżnił się niczym. Zmiany, które nic nie wniosły na boisku, a jedynie osłabiły zespół. Czemu nastąpiły? Tego nie wiem. Zdecydowanie, byli gorsi zawodnicy na murawie, którzy zasługiwali na zejście z boiska (patrz punkt 2).

4. Zespół do ogrania
Bądźmy szczerzy, czwartkowy mecz pokazał, że Spartak Moskwa nie był zespołem, który wygrał zdecydowanie i pewnie. Był do ogrania. Niestety, znów u nas czegoś zabrakło. A to wyjścia do kontry (wygląda to okropnie), a to pressingu, a to poprzeczka, a to bramkarz obronił rzut karny. Zamiast piłkarz iść w prawo, biegnie w lewo. Legia będąca w formie, albo w namiastce formy, ten mecz by wygrała. Zawsze czegoś brak, czekamy, aż w końcu te braki nadrobimy. Oby nie było za późno.

5. „Drużyna”
Niesamowicie rozbita jest Legia i to widać. Jednak to czego nie można zaakceptować, to zdecydowanie braku bycia zespołem. Gdy patrzy się z boku na poczynania boiskowe legionistów w tej rundzie, w głowie jest tylko jedna myśl. Nie oczekujemy pięknej gry, tylko walki, determinacji i przede wszystkim bycia jednością. Tej jedności w ogóle nie widać. Każdy pod siebie, głowy spuszczone, natomiast dwie sytuacje z Mateuszem Wieteską potwierdzają, że to nie jest jeszcze drużyna (i nie widać iskry, by nią kiedyś była), tylko „zlepek” ludzi bez jedności. W drugiej połowie „Wietes” został kopnięty w plecy. Nikt wtedy nie podszedł do faulującego, tylko wszyscy patrzyli, aż po tym naprawdę brzydkim faulu kilka słów rywalowi powiedział sam Wieteska. Tuż przed zakończeniem meczu Wieteska w polu karnym sfaulował bramkarza Spartaka i od razu podleciało do niego dwóch graczy z pretensjami. Kto go bronił? Nikt. Każdy stał i patrzył. Nie ma tu drużyny i jeszcze długa droga, by ta drużyna powstała. Za dużo tu indywidualności.

6. Jesteśmy w dupie
W pomeczowym wywiadzie Mateusz Wieteska dobrze skomentował sytuację legionistów w Ekstraklasie. „Każdy, po odpadnięciu polskiej drużyny z europejskich pucharów, mówi, że trzeba się skupić na lidze, no ale my jesteśmy w ekstraklasie troszeczkę w dupie, za przeproszeniem” – powiedział obrońca. Trudno się z tym nie zgodzić. Mistrzostwa nie będzie, pucharów europejskich na wiosnę też nie. Zostaje walka o Puchar Polski, a i tu nie będzie łatwo. Niedługo koniec tej rundy i gry w tym roku, niektórzy z nas czekają na to z niecierpliwością. Niesamowicie to wszystko spier...o. My będziemy jednak na dobre i na złe. Do samego końca z tym klubem. Czas, by inni też zaczęli.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.