fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Wisłą Płock

Kamil Dumała - Wiadomość archiwalna

Żenada, lej w pomocy, napastnicy, których nie było oraz pokora - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu z Wisłą Płock, przegranym przez Legię 0-1.

1. Żenada
Nie da się inaczej w jednym słowie określić tego meczu, jak żenada. Legionistom nie wychodziło nic, nie potrafili - oprócz może dwóch okazji - stworzyć czegoś na miarę dobrej sytuacji w polu karnym Wisły. W obronie gra wyglądała tak, jakby niektórzy dopiero się jej uczyli. Nie działało nic i tu naprawdę nie jest już nikomu do śmiechu. Żenujące jest to, że kiedyś większość klubów bała się nas wychodząc na mecz i myśląc, ile dostanie bramek. Obecnie to my modlimy się, by chociaż zremisować mecz w lidze! Wstyd.

2. Napastnicy, których nie było
W pierwszym składzie Legii od pierwszych minut wystąpiło trzech, a można nawet napisać, że i czterech napastników: Mahir Emreli, Tomáš Pekhart, Rafael Lopes i od biedy Ernest Muçi, który występował już w ataku. Na papierze 4 napastników, co było na boisku? Żadnego nie było widać. Emreli jak zwykle indywidualnie, Lopes będzie opisany poniżej, ale należy wspomnieć, że skutecznie pomógł zespołowi z Płocka. Pekhart próbował biegać i walczyć, ale to było za mało, Muçi coś robił, ale w przerwie dostał sygnał, że czas usiąść na ławce. W 60. minucie Lopesa zmienił kolejny napastnik, czyli Szymon Włodarczyk, który miał najlepszą okazję, by doprowadzić do wyrównania. Niestety, ta taktyka z wieloma napastnikami się nie sprawdziła, a spowodowała inne problemy.

3. Lej w pomocy
Przy taktyce z czterema napastnikami zdecydowanie stracił najwięcej środek pola. Sam Bartosz Slisz, który wracał się do obrony i pracował w środku pola to za mało. W środku pola zrobił się taki lej, że to trudne do wyobrażenia. Płock atakował głownie środkiem, zwłaszcza po naszych stratach. Dwa razy obrońców uratował Slisz, ale to było za mało w tym meczu. Portugalczyk Josué nie nadaje się do gry w środku pola. Jest świetny w ofensywie, chociaż z Płockiem nie miał swojego dnia, jednak w destrukcji wiele nie pomoże. Skład przeciwko Wiśle był źle dobrany, dużo ofensywy, jednak zapomnieliśmy o defensywie.

4. Sami sobie strzelamy bramki
Ile w tym sezonie sami sobie strzeliliśmy bramek? Mnóstwo. Niedokładne podania, kiksy, głupie błędy to jedne z największych grzechów legionistów w tym roku. Z Płockiem nie było inaczej. W 37. minucie Legia wykonywała rzut rożny i zamiast dośrodkować piłkę ze stałego fragmentu gry w pole karne, to zaczęła rozgrywać, futbolówka trafiła do Rafaela Lopesa, który podał wprost pod nogi rywala. Poszła akcja, po której Mateusz Szwoch nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki - zdobył jedynego i zwycięskiego gola dla podopiecznych trenera Macieja Bartoszka. Sami sobie strzelamy bramki, szkoda, że nie potrafimy tego wykonać w drugą stronę.

5. Pokora
Prezesie, dlaczego tak późno ruszyły poszukiwania prawdziwego trenera? Marek Gołębiewski nie miał doświadczenia, by wyciągnąć pierwszy zespół z kryzysu. Podjął się wyzwania i niestety nie sprostał. Złożył rezygnację, pokazał, że musi pierwszy wykonać ten ruch. Więc ile musimy czekać na nowego i prawdziwego trenera, człowieka z doświadczeniem? Ile razy musimy jeszcze jako kibice przyjmować porażki swojego ukochanego klubu i słuchać, że według prezesa wszystko jest ok.? Może niektórzy z was nie cierpią z powodu kolejnej kompromitacji. Czas, by na górze zaszła pokora, posypanie głowy popiołem i zatrudnienie trenera z prawdziwego zdarzenia. Nie kolejnego strażaka w oczekiwaniu na "zbawcę", trenera Papszuna. Czekamy, ale czasu nie zostało wiele.

Kamil Dumała

WYNIKI SONDYCzy Legia Warszawa spadnie z Ekstraklasy w sezonie 2021/22?
SUMA GŁOSÓW: 41954
START: 22.11.2021 / KONIEC: 01.05.2022

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.