Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. Berg (cz. 3)
Dobiega końca 2021 rok. Wraz z nim obserwujemy zmierzch złotego dziesięciolecia Legii. „Wojskowi” w tym czasie sięgnęli po siedem mistrzostw i pucharów Polski, pięć razy zagrali w Lidze Europy i raz w Lidze Mistrzów. Obecnie zaś zajmują przedostatnie miejsce w lidze i przechodzą potężny kryzys sportowy i organizacyjny. Przez te 10 lat klub 12 razy zwalniał trenerów. Poznajcie te historie.
Henning Berg
fot. Woytek / Legionisci.com
- Nie jest tajemnicą, że prezes Leśnodorski bardzo chciał zatrudnić Ole Gunnara Solskjaera, który wówczas prowadził Molde, ale już wówczas był ukierunkowany na Premier League. Polecił jednak Henninga Berga, którego namaścił też Alex Ferguson i dlatego Legia go zatrudniła - twierdzi dziennikarz Robert Błoński. Miał zostać wykonany krok do przodu. Ale Norweg potrzebował czasu. - Urban i tak miał odejść po zakończeniu kontraktu latem 2014 roku. W klubie zdecydowano się na zmianę szybciej, by Berg dostał pół roku na naukę. Te miesiące świetnie wykorzystał - opowiada Błoński. Legia w cuglach obroniła mistrzostwo, choć nie imponowała efektownością w grze. - To był taki norweski sposób gry. Chłodny, wyrafinowany, poukładany - komentuje dziennikarz Adam Dawidziuk.
fot. Mishka / Legionisci.com
W eliminacjach Ligi Mistrzów zapowiadały się jednak ciężary. Zwłaszcza po pierwszym meczu przeciwko St. Patricks, w którym legioniści dopiero w doliczonym czasie gry wyrównali i uratowali remis 1-1. „Remis z St Patrick's to największa kompromitacja w historii startów Legii Warszawa w europejskich pucharach” - grzmiał „Przegląd Sportowy”. W rewanżu długo też było pod górę, ale ostatecznie w ostatnich 25 minutach udało się strzelić cztery gole i skończyło się efektownym 5-0. Drużyna złapała wiatr w żagle. W III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów trafiła na Celtic i to Szkoci byli zdecydowanym faworytem. - Celtic był wówczas drużyną na poziomie dzisiejszych rywali Legii w Lidze Europy - opowiada Błoński. Berg miał plan na ten mecz, potrafił znaleźć słabe strony rywala, odpowiednio nastawić swoich piłkarzy. I wypaliło. Wygrana 4-1 przy Łazienkowskiej była najniższym wymiarem kary. - To był jeden z najlepszych meczów Legii w całej historii gier w europejskich pucharach - twierdzi Dawidziuk. W rewanżu legioniści ponownie pewnie wygrali (2-0), ale ciąg dalszy znamy: zgłoszenie zawieszonego za kartki Bartosza Bereszyńskiego do protokołu meczowego zakończyło się walkowerem dla Szkotów i to oni awansowali.
Legii zaś przyszło lizać rany. Norweski trener dał radę zmobilizować zespół na mecze o Ligę Europy. Choć może nie do końca właśnie on. - O wszystkim zdecydowała mentalność zawodników, musieliśmy to przepracować w głowach, zebrać się w sobie. Doszliśmy do wniosku, że roztrząsanie tego w niczym nam nie pomoże, a najlepiej udowodnimy swoją wartość jeśli awansujemy do Ligi Europy - wspominał Łukasz Broź. Po trudnych meczach z FK Aktobe Legia ponownie znalazła się w fazie grupowej. I prezentowała się tam znakomicie: pobiła rekord meczów bez straty gola w pucharach oraz zajęła pierwsze miejsce, po raz pierwszy w historii. W Ekstraklasie? Norweg często wstawiał do składu juniorów, nieco w charakterze zapchajdziur. Ale mimo tego na zakończenie 2014 r. Legia prowadziła w tabeli z trzypunktową przewagą. Wydawało się, że trzeci tytuł z rzędu jest na wyciągnięcie ręki. Liderem drużyny był Miroslav Radović, wokół którego Berg zbudował całą ofensywę. Serb grał jak nigdy wcześniej, a przy jego boku wspaniale rozwijał się młodziutki Ondrej Duda. W międzyczasie legioniści wylosowali Ajax w 1/16 finału LE i z dużymi nadziejami podchodzili do tej rywalizacji.
fot. Woytek / Legionisci.com
Tymczasem dzień przed pierwszym, wyjazdowym meczem gruchnęła wiadomość, że „Rado” został sprzedany do Chin. - Berg był zszokowany. Nawet nie tyle faktem, że stracił najlepszego piłkarza, ale tym, że go nikt nie poinformował. Owszem, w mediach wiele się spekulowało, ale nikt z rządzących klubem nie rozmawiał z Norwegiem. Poczuł się oszukany. Uznał też, że skoro Radović nie jest już jego piłkarzem, to w Amsterdamie nie zagra. Legia miała tam znakomite sytuacje, m.in. Żyry, który zagrał za „Rado”. Jestem pewien, że Miro by to strzelił - wspomina Błoński. Żyro nie strzelił, Legia przegrała. Podobnie jak w rewanżu. Zaczęły się też problemy w Ekstraklasie, gdzie „Wojskowi” nie tylko grali brzydko, ale często tracili punkty. - Brakowało „Rado”, Berg uzależnił grę zespołu od niego. Nie było go kim zastąpić - mówi Dawidziuk.
Wydawało się, że sytuacja ta otwiera szansę dla Orlando Sa. Jednak jego problemem była tajemnicza niechęć Berga. - Nieuregulowanie relacji z Sa uważam za największy błąd Berga - opowiada Błoński. - To był znakomity napastnik, nie tylko jak na polskie warunki, i ściągnięcie go tutaj było ogromnym sukcesem Żewłakowa i Leśnodorskiego. To był kolejny piłkarz w południowym stylu, który lubił się zabawić na mieście. Trener, pryncypialny do bólu, nie potrafił tego znieść i odsuwał Portugalczyka od składu - podsumowuje dziennikarz. Wtóruje mu Dawidziuk: - Nie poradził sobie z Sa. Jestem przekonany, że gdyby trenerem nadal był Urban, to świetnie by się zrozumieli, Orlando zostałby królem strzelców i odszedłby za grube miliony.
fot. Woytek / Legionisci.com
Legia przegrała rywalizację z Lechem o mistrzostwo, choć wcześniej pokonała tego rywala w finale pucharu Polski. - Pycha kroczy przed upadkiem - mówi Dawidziuk - Pamiętam, jak po finale na Narodowym piłkarze z Ivicą Vrdoljakiem na czele wyszli z pucharem do dziennikarzy i rozśpiewani odmówili wywiadów. Mam wrażenie, że wówczas poczuli się zbyt pewnie - zaznacza dziennikarz. Zaraz po finale legioniści podejmowali „Kolejorza” i tym razem przegrali 1-2, a jednocześnie stracili pozycję lidera. - To oznaczało, że Legia nie wygra ligi, mimo że do końca zostało sześć kolejek. W takich sytuacjach zawsze cała Polska próbuje pomóc rywalom - twierdzi Błoński. Berg stracił tytuł, ale utrzymał stanowisko. Seweryn Dmowski, wówczas doradca zarządu ds. komunikacji strategicznej i kryzysowej, przypomina, że w tamtym czasie zaczęły się problemy w relacjach z Bergiem. - Dziennikarze zwracali uwagę, że ciągle opowiada te same rzeczy, które rzadko mają styczność z rzeczywistością. Jak zespół grał słabo, to on mówił, że dobrze, itd. To było źle odbierane, również przez kibiców. Próbowaliśmy temu zaradzić, rozmawialiśmy. Wydawało się, że rozumie, a potem robił to samo. Na nasze uwagi reagował emocjonalnie - opowiada Dmowski.
Początek kolejnego sezonu wskazywał, że był to dobry ruch. Zespół wprawdzie opuścili Sa i Dossa Junior, ale za to przyszli piłkarze, którzy szybko zaczęli odgrywać w nim kluczowe role, jak Michał Pazdan, Nemanja Nikolić, Aleksandar Prijović. Legia weszła w nowe rozgrywki z przytupem, pewnie wygrywając kolejne mecze. Tak w lidze, jak w pucharach. Bez większych problemów więc kolejny raz awansowała do grupy Ligi Europy. Ale w Ekstraklasie coś się zacięło i w siedmiu kolejkach wygrała tylko raz. Tytuł na stulecie odjechał na 10 punktów. - I Berg zapłacił za to stanowiskiem. Presja w Legii jest zawsze, ale zbliżające się stulecie sprawiało, że nacisk na uczczenie tej rocznicy dubletem było wyjątkowy. Przeogromny - opowiada Błoński. - Berg nie poradził sobie ze sobą - z sukcesami, ale i porażkami. Brnął dalej bezrefleksyjnie. Gdy został poinformowany, że jest zwolniony, to nie przyjął tego do wiadomości. Syknął tylko: „Jeszcze będziecie tego żałować” - wspomina Dawidzuk. - Po powrocie z Zabrza Leśnodorski z Żewłakowem zaprosili Berga na rozmowę. Zakomunikowali mu, że przestaje być trenerem. Przez kilkanaście minut wyjaśniali powody swej decyzji. Trener nie odezwał się ani słowem. Gdy skończyli, po prostu wstał i wyszedł. Zapanowała konsternacja. Nie było wiadomo, czy zrozumiał, czy przyjął do wiadomości. Obawialiśmy się, że w takiej sytuacji jest gotowy w poniedziałek pojawić się na treningu, który miał już poprowadzić Czerczesow - opowiada Dmowski.
fot. Woytek / Legionisci.com
Jednocześnie doszły jeszcze dwie kwestie: - Nie czuliśmy się dobrze fizycznie. Biegaliśmy jednostajnie, brakowało przyspieszenia. Bezskutecznie zwracaliśmy uwagę na ten temat trenerom. O ile wcześniej nie było żadnych problemów z tym aspektem, tak wtedy wyraźnie zostaliśmy źle przygotowani - wspominał Broź. - Widzieliśmy, że nie gramy tak, jak powinna grać Legia, zespół, który zamierza dominować. Dało się odczuć, że mamy na tyle mocnych piłkarzy, by stosować bardziej skomplikowane schematy taktyczne niż te, które proponował Berg. Oczywiście, on mógł uważać, że jesteśmy na takie rzeczy za słabi - zauważył z kolei Igor Lewczuk.
W każdym razie trener stracił zaufanie prezesa, który w mediach wprost sugerował, że konieczna będzie zmiana. Bogusław Leśnodorski w „Super Expressie” mówił, że w klubie o zwolnieniu Norwega myślano już pod zakończeniu poprzedniego sezonu. Nawet wtedy, gdy drużyna wciąż miała szansę zdobyć tytuł mistrzowski. - Zorientowaliśmy się, że ani drużyna, ani piłkarze indywidualnie się nie rozwijają - twierdził ówczesny prezes.
Czytaj także:
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. MACIEJ SKORŻA (cz. 1)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. JAN URBAN (cz. 2)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. HENNING BERG (cz. 3)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. STANISŁAW CZERCZESOW (cz. 4)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. BESNIK HASI (cz. 5)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. JACEK MAGIERA (cz. 6)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. ROMEO JOZAK I DEAN KLAFURIĆ (cz. 7)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. RICARDO SA PINTO (cz. 8)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. ALEKSANDAR VUKOVIĆ (cz. 9)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. CZESŁAW MICHNIEWICZ (cz. 10)