fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Wartą Poznań

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Tragedia, murawa, Muci, ofensywne trio, osłabienie przed kolejnymi ważnymi meczami - to najważniejsze punkty po spotkaniu z Wartą Poznań.

1. Tragedia
Ciężko coś pozytywnego napisać po takim meczu. Legioniści zagrali bez pomysłu, bez polotu i na stojąco. Brakowało wszystkiego, znów praktycznie sami strzeliliśmy sobie bramkę. Nie poprawiło się nic od sparingów podczas zimowej przerwy. Nadal Legię dotyka marazm i przeciętność, która może w końcu doprowadzić do tragedii...

2. Murawa
Zanim przejdę do samego przebiegu meczu, warto poświęcić jeden krótki akapit murawie. Niestety, była w opłakanym stanie. Szczerze powiedziawszy, to wyglądała tak, jakby stado dzików bądź koni przed meczem przebiegło się po niej. Powyrywana darń, gdzie piłka momentami wręcz skakała. Źle to wyglądało, bardzo źle i z pewnością nie pozwalało „rozwinąć skrzydeł” zawodnikom obu drużyn (z przymrużeniem oka).

3. Muçi smuci
Pod nieobecność Portugalczyka Josué kolejną szansę od pierwszych minut otrzymał Ernest Muçi. Albańczyk od początku meczu był schowany za rywalami, a jak już wychodził do piłki, to najczęściej ją tracił na rzecz przeciwnika. Brakowało z jego strony przyspieszenia akcji, ba, brakowało jakichkolwiek symptomów, że będzie w tym meczu mógł wykreować chociaż pół sytuacji kolegom z zespołu. Podczas godziny swojego występu stracił piłkę ośmiokrotnie i ani razu jej nie odzyskał. Z 18 stoczonych pojedynków wygrał tylko siedem (30%), co daje najniższy wynik w zespole. Niestety, młody zawodnik ma przebłyski, ale częściej Ernest Muçi smuci.

4. Ofensywne trio
W meczu z Wartą ofensywne trio stworzone było z wyżej omawianego Muciego, Rafaela Lopesa i Tomáša Pekharta. Rosły Czech to typ napastnika, który głównie czeka w polu karnym na zagraną piłkę, by ją wykończyć. Nie wypracuje sobie ani kolegom z drużyny sytuacji podbramkowych. Świadczą o tym także statystyki. W większości meczów liczba podań od Czecha nie przekracza liczby 25. Z Wartą do kolegów zagrał 13 piłek... Najmniej z całego zespołu. Trochę więcej starał się biegać Lopes, jednak z tego biegania nic nie wynikało. Cała wymieniona powyżej trójka podczas swojego występu razem podawała do kolegów 51 razy. Mniej od tej trójki podawał tylko Boruc (16 razy), Slisz (41) oraz Sokołowski (44). Zatrważająca statystyka, jeżeli chodzi o ofensywne trio, które było odpowiedzialne za rozmontowanie defensywy Warty.

5. Odcięte wahadła
W pomeczowym wywiadzie Patryk Sokołowski powiedział, że planem na mecz w ataku pozycyjnym były wrzutki w pole karne. „Chcieliśmy wykreować przewagę na skrzydłach i tam stworzyć przestrzeń przede wszystkim do dośrodkowań na Tomasa Pekharta i Rafę Lopesa, ale nie udawało się to za bardzo.” Trudno się nie zgodzić z nowym zawodnikiem Legii - to w ogóle nie wychodziło. Jeśli już piłkę otrzymywali Filip Mladenović bądź Paweł Wszołek, to zostawali podwajani przez rywali i nic nie mogli zrobić. Plan Legii bardzo dobrze przeczytał trener Dawid Szulczek, chociaż bądźmy szczerzy, ten plan nie działa od ponad pół roku, a my wciąż robimy to samo i to samo.

6. Osłabienie zespołu
Trzeba być szczerym i pomimo dużej sympatii do Artura Boruca, to jego czerwona kartka była bezsensowna. Rozumiem, że piłkarz Warty utrudniał wznowienie gry, tylko czy to odepchnięcie było potrzebne? No nie. Nie tylko osłabiło zespół w meczu z Wartą, ale także i w kolejnych dwóch bądź trzech spotkaniach. Dotyczy to zawodnika, który wiele dawał zespołowi, a bez niego będzie o wiele trudniej. Możemy wierzyć w Cezarego Misztę i Kacpra Tobiasza, ale oni nadal się uczą, a w obecnej sytuacji czasu na naukę nie mamy.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.