fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Mioduski WON!

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mecz z Wisłą przejdzie do historii jako ten, podczas którego fani Legii postanowili symbolicznie pożegnać aktualnego właściciela i prezesa klubu w jednej osobie, Dariusza Mioduskiego. Czarne chmury nad prezesem zbierały się dość długo, fanatycy już wielokrotnie wyrażali swoje niezadowolenie z jego działań, a kolejne decyzje, które wskazują na wyższość prywatnych biznesów od dobra naszego klubu, przelały czarę goryczy.

W piątek na półtorej godziny przed rozpoczęciem spotkania fani Legii zebrali się w Źródełku, skąd nastąpił protestacyjny przemarsz w kierunku stadionu. Wszyscy zebrani ubrani byli na czarno, w większości mając na sobie czarne koszulki z hasłem "#MioduskiWON!". Jak protest to protest pełną gębą - nie mogło zabraknąć syreny strażackiej, a także taczki na czele pochodu. Był również stosowny transparent niesiony na przedzie - "Dariusz precz!". Kiedy kibice zbliżali się do stadionu, odpalonych zostało trochę rac. Głównego zainteresowanego zabrakło tego dnia na stadionie.



Przed meczem wszyscy chętni mieli możliwość zakupu koszulek z hasłem "#MioduskiWON!" w cenie 30 złotych, a rozmiary były odpowiednio większe, tak by dało się je założyć na kurtki. Trzeba przyznać, że zdecydowana większość widzów dostosowała się do apelu NS-ów i ubrała się tego dnia na czarno. To jasno pokazuje, jak wiele z osób wspierających Legię z trybun, ma dość obecnych rządów prezesa.

Przy wejściu na stadion ultrasi prowadzili zbiórkę na oprawy, bowiem bez względu na fatalne wyniki nie zamierzamy odpuszczać meczów naszego klubu. Ba, sami dbamy o jak najlepszą frekwencję w tym jakże fatalnym piłkarsko sezonie. Na meczu z Wisłą na gnieździe debiutował "Przygoda", którego sporo osób kojarzyć mogło z prowadzenia dopingu na meczach koszykarzy Legii. Tak jak w hali na Bemowie pokazał spory potencjał i brak tremy.



Jeszcze przed rozpoczęciem meczu fani Legii odnieśli się do świeżej sytuacji na świecie, a mianowicie militarnej napaści Rosji na Ukrainę. "Ruska ku...a aejajeajeo" oraz "Je...ć ruskich i Putina, hej!" - skandowali fani Legii, a do śpiewów od razu włączyli się obecni kibice z Krakowa. Po chwili to z sektora gości zarzucono kolejną przyśpiewkę pod adresem Rosjan. Możemy się tylko domyślać, że tego dnia w sektorze gości nie było przyjaciół Widzewa z CSKA Moskwa. Natomiast, aby nie było zbyt kolorowo, wspólne śpiewy przerwał okrzyk wiślaków: "Mioduski dobij tą k...".



Legioniści odnieśli się także do przedmeczowych wypowiedzi naszego trenera, Aleksandara Vukovicia, jakoby kibice nie dawali wsparcia drużynie, a protesty przeciwko właścicielowi miały charakter destrukcyjny dla zespołu. "Można mieć swoje zdanie na temat prezesa czy dyrektora, sam je wypowiadałem. Ja wróciłem tu do klubu, by wrócił na swoje miejsce. Samo się to nie zrobi, trzeba dać trochę z siebie i w tej trudnej chwili okazać się empatią i zrozumieniem. Tymczasem nie mamy żadnej pomocy i wsparcia. Ja go nie potrzebuję, nie chodzi o mnie, natomiast takie destrukcyjne działania nic tej drużynie nie dają i mówienie, że „kocha się ten klub i jest dla mnie najważniejszy”, a działanie destrukcyjne na drużynę, która ten klub reprezentuje, jest dla mnie niezrozumiałe" - mówił na konferencji "Vuko". Trybuny krótko odniosły się do wywodów "Aco", wywieszając transparent "Vuko nie wpier...laj się". Obok zawisło płótno skierowane do pracownika działu marketingu przy Ł3, który sympatyzuje z klubem z Konwiktorskiej. "Kokosza polonisto - wypier...!" - transparent tej treści pojawił się na Żylecie.



Na wyjście piłkarzy przygotowana została oprawa poświęcona, jakżeby inaczej, Dariuszowi Mioduskiemu. Na dole rozciągnięty został transparent z hasłem "Miałeś chamie złoty róg, skończ nam k... niszczyć klub!". Chwilę później, na "Mistrzem Polski jest Legia", na Żylecie utworzone zostało (z białych chorągiewek) hasło "WON", a za tło robiły czarne baloniki. Kiedy już nasz hymn wybrzmiał, zarzucona została pieśń, która tego dnia pojawiała się w naszym repertuarze dość często - "Mioduski won lalalalalala". A na trybunie odpalone zostały czarne świece dymne, które dzięki bezwietrznej pogodzie, unosiły się prosto w górę, przykrywając czarnym dymem cały nasz sektor. W związku z tą prezentacją rozpoczęcie spotkania nieznacznie opóźniło się.



Kibice gości do Warszawy przyjechali autokarami. Wyruszyli w samo południe spod hali Wisły i z odpowiednim zapasem dotarli pod stadion w eskorcie policji. Wraz z nimi obecne były zgody z Łodzi, Torunia i Chorzowa. W sektorze gości, gdzie zajęli miejsca na górnej kondygnacji, wywiesili 12 flag oraz transparent dla kibiców przebywających na przymusowych wakacjach. Każdy z nich miał okazjonalny szalik "Stołeczne królewskie miasto Kraków".

Nasz repertuar w pierwszej połowie był poświęcony przede wszystkim Mioduskiemu. Akurat zaraz po tym jak zaintonowaliśmy "Legia grać, k... mać!", nasi piłkarze strzelili gola na 1-0. Pod adresem prezesa skandowano na dwie trybuny dobrych kilkanaście razy "Mioduski! Co? Wypier...". Ponadto z trybun raz za razem niosło się "Hej Mioduski, co zrobiłeś? Naszą Legię spier...łeś", "Mioduski, gdzie są puchary?!", "Łubu dubu, łubu dubu, wypier... z tego klubu".



Po kilkunastu minutach spotkania, na Żylecie zaprezentowana została druga tego dnia oprawa - kolejna poświęcona tej samej osobie. Jeszcze chyba żaden prezes w historii Legii nie doczekał się tylu prezentacji (niestety samych negatywnych), bo przypomnijmy, że w niedalekiej przeszłości były jeszcze trzy inne ("Jest super, jest super, więc o co wam chodzi?", "Czas apokalipsy", "Czy leci z nami pilot"). Tym razem na dole Żylety rozciągnięto transparent niczym z Tindera z różowym hasłem "Oszust z Silvera", a nad nim rozciągnięta została malowana sektorówka przedstawiająca rozmarzonego prezesa z podpisem "Dariusz, 58. Wizjoner, marzyciel, pasjonat tenisa. Obdarzam ludzi pełnym zaufaniem".



W trakcie spotkania na Żylecie pojawił się również transparent poświęcony ruskiej k..., która rozpętała wojnę na wschodzie - "Putin ch..". Jeszcze parokrotnie z trybun niosło się "Ruska k... aejaejao" i "Jeb...ć ruskich i Putina, hej!".



W drugiej połowie nasz doping już niemal w całości poświęcony był Legii Warszawa i sławieniu klubu, który kochamy, i którego niszczyć nikomu nie damy! Oczywiście nie mogło zabraknąć uprzejmości pod adresem przyjezdnych - zarówno Wisły, jak i Widzewa. Tym razem jednak przede wszystkim z trybun niósł się głośny śpiew o najlepszym klubie na świecie. Debiutujący gniazdowy robił co w jego mocy, aby w pełni zmobilizować wszystkich obecnych. Właściwie nie było przerw pomiędzy pieśniami, przez co ani razu na naszej trybunie nie dało się usłyszeć przyjezdnych. Kiedy piłkarze marnowali kolejne okazje na podwyższenie prowadzenia, zupełnie niespodziewanie to gracze gości, w kontrowersyjny sposób, doprowadzili do wyrównania.

Dla nas norma w tym sezonie. Po straconej bramce jeszcze przez chwilę przypomniane zostało okrzyki - "Legia to my", "Legia grać, k... mać", "Co wy robicie? Wy naszą Legię hańbicie!", czy hasła pod adresem prezesa - "Mioduski, gdzie jest ta Legia?!", "On jest temu winien, wypier...ć stąd powinien", "Mioduski nie znasz się na tym!". Później zaś wróciliśmy do dopingu, którym próbowaliśmy do samego końca ponieść zespół do wygranej. Choć takich sytuacji mieliśmy w ostatnich miesiącach jak na lekarstwo - tym razem się udało. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry, po stałym fragmencie gry wykonywanym przed Żyletą, Wieteska posłał piłkę do siatki i cały stadion eksplodował. Niestety w dobie VAR-u, w radości swej nie można się w pełni zatracić, trzeba obserwować reakcje arbitrów, którzy przecież później, często długimi minutami szukają czegoś, by się przypier... i gola anulować. W tym przypadku, po dość długim czasie oczekiwania, sędzia wskazał na środek boiska i niespodziewanie nasze gwiazdy zdołały wywalczyć komplet punktów. Tym samym dokładnie na 24 godziny, do wygranej Górnika Łęczna, udało nam się wyjść ze strefy spadkowej. Po meczu nie było żadnych wspólnych śpiewów z piłkarzami - ci udali się do szatni, z trybun zaś niosło się po raz kolejne hasło widoczne na tysiącach czarnych koszulek - "Mioduski won, lalalalalalalala...".

Przed nami już w środę kolejny mecz przy Ł3 - tym razem w ćwierćfinale Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna. Ekipa z Lubelszczyzny wybiera się wraz z zaprzyjaźnionymi ekipami autokarami. Warto przypomnieć, że zdobycie Pucharu Polski to jedyna nasza nadzieja na udział w europejskich pucharach w sezonie kolejnym.

Frekwencja: 14 612
Kibiców gości: ok. 600
Flagi gości: 12

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z przemarszu i meczu - 102 zdjęć Mishki
Fotoreportaż z meczu - 65 zdjęć Kamila Marciniaka
Fotoreportaż z przemarszu i meczu - 36 zdjęć Hagiego
Fotoreportaż z przemarszu - 16 zdjęć Hugollka
Fotoreportaż z trybun - 62 zdjęcia Michała Wyszyńskiego

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.