Ernest Muci strzela na 2-0 w meczu z Łęczną - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Górnikiem Łęczna

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Gramy dalej, więcej luzu, Pan Piłkarz, kilka rozczarowań, cofnięcie do obrony - to najważniejsze punkty po meczu Pucharu Polski przeciwko Górnikowi Łęczna.

1. Gramy dalej
Przed środowym starciem można było się obawiać o dalszy byt legionistów w Pucharze Polski. Źle to brzmi, że kibice drżą przed meczem z Górnikiem Łęczna - z całym szacunkiem do zespołu z Lubelszczyzny - ale obecna forma Wojskowych jest tak słaba, że przed każdym spotkaniem musimy się obawiać wyniku. Na szczęście, pomimo tego, że podopieczni trenera Aleksandara Vukovicia zagrali dwie różne połówki, to spełnili zadanie postawione na środowy wieczór i zameldowali się w półfinale „Pucharu tysiąca drużyn”. Pierwszy krok zrobiony, przed zawodnikami jednak jeszcze wiele takich kroków w tej rundzie.

2. Więcej luzu
W pierwszej połowie w poczynaniach piłkarzy Legii było widać dużo luzu. Od dawna nie widzieliśmy wychodzenia spod pressingu w trójkącie, zwłaszcza w obronie. Do tej pory najczęściej obrońcy chcieli jak najszybciej pozbyć się piłki spod własnego pola karnego. Z Górnikiem Łęczna wyglądało to o wiele lepiej, zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Granie z pierwszej piłki (dokładnie, co ważne!), piętki, granie w trójkącie, dobre wychodzenie spod pressingu – tego brakowało od dawna. Często akcję przyspieszał Portugalczyk Josué, a bardzo dobrze między defensywą a środkową formacją pracował Bartosz Slisz. Miła odmiana, która niestety zakończyła się w drugiej połowie. Szkoda.

3. Cofnięcie do obrony
To co rzuciło się w oczy w meczu z Wisłą Kraków, to cofnięcie się w drugiej połowie do defensywy i oddanie piłki rywalowi. W spotkaniu z Górnikiem ponownie doszło do takiej sytuacji. Od około 50-55 minuty to piłkarze trenera Kamila Kieresia zaczęli częściej utrzymywać się przy piłce i zaczęli tworzyć groźniejsze sytuacje, zwłaszcza pod koniec meczu. W 71. minucie meczu z prawej strony boiska w pole karne dośrodkował Jason Lokilo, a po błędzie Mateusza Wieteski w znakomitej okazji znalazł się Michał Mak. Tylko przytomna i szybka reakcja Cezarego Miszty uchroniła Legię przed stratą bramki. Po chwili na strzał z około 30 metrów zdecydował się Bartosz Rymaniak i piłka, jeszcze po rykoszecie od Maika Nawrockiego, powędrowała nad bramką Miszty. Bramka wyrównująca wisiała w powietrzu, ale na szczęście „Wojskowi” podwyższyli swoje prowadzenie.

4. Pan Piłkarz
Po raz kolejny się powtórzę, ale w tym sezonie nie ma ofensywy Legii bez Josué. Portugalczyk to obecnie „Pan Piłkarz” w talii trenera Vukovicia. W meczu z Łęczną był wszędzie, przyspieszał akcje ofensywne, odbierał piłki w defensywie i miał liczby. Już w 6. minucie uderzył sprzed pola karnego. Z trudem, ale poradził sobie z tym uderzeniem Maciej Gostomski. W 22. minucie otrzymał podanie od Mattiasa Johanssona, uderzył sprzed pola karnego i pod poprzeczką umieścił piłkę w siatce rywala. Portugalczyk długo czekał na pierwszego gola w barwach Legii, jednak jak już go zdobył, to był przepięknej urody. Po chwili świetnie, jak na tacy wystawił piłkę w polu karnym Pekhartowi, który trafił wprost w nogi rywala. Asystę udało się zaliczyć przy bramce na 2-0, kiedy to z głową zagrał do wbiegającego w pole karne Ernesta Muçiego, który uderzył tuż obok Gostomskiego i ustalił wynik meczu. Bez Portugalczyka Legia w ofensywie praktycznie nie tworzy żadnych sytuacji, wszystkie dzieje się z udziałem pomocnika.



5. Rozczarowania
Na plus, oprócz wymienionego powyżej Josué, według mnie zasługują także Jurgen Çelhaka, Mattias Johansson i Cezary Miszta. Albańczyk coraz ciekawiej zaczyna wyglądać w pierwszym składzie. Oprócz jednego poważnego błędu w postaci straty piłki w pierwszych minutach meczu, gdzie Miszta bardzo dobrze interweniował po uderzeniu Janusza Gola, był pewny w rozegraniu i dawał obok Slisza bardzo dużo w środkowej strefie swojej drużynie. O Johanssonie napiszę poniżej, natomiast nasz bramkarz popisał się dwiema świetnymi interwencjami po uderzeniu Maka i Gola.
Niestety, w meczu z Górnikiem Łęczna więcej piłkarzy rozczarowało. W obronie znów proste błędy popełniali Wieteska i Mladenović. Serb raz w drugiej połowie na tzw. „konia” wrzucił Misztę, który ratował się wybiciem piłki. Nie zachwyciła także ofensywa Wojskowych. Maciej Rosołek, po niezłym meczu z Wisłą, tym razem był niewidoczny i jako pierwszy opuścił po przerwie boisko. Po drugiej stronie biegał Paweł Wszołek i oprócz jednego zagrania w pole karne do Josué, nie dał się zapamiętać z innej akcji. Warto wspomnieć też o Tomásie Pekharcie. Czeski napastnik zagrał bardzo dobre zawody z Wisłą Kraków, a tutaj znów był niewidoczny i zagubiony na boisku. Zmarnował jedną znakomitą okazję, uderzając wprost w nogi Macieja Gostomskiego. Nie wiem czy to nie najwyższy moment, by ktoś inny otrzymał szansę jako „9”.

6. Ból głowy
W końcu na jakiejś pozycji trener Aleksandar Vuković będzie miał ból głowy. Mowa o prawej stronie defensywy. W ostatnim meczu ligowym zagrał tam Lindsay Rose, który był aktywny, często podłączał się do akcji ofensywnych i był pewny w obronie. W Pucharze Polski natomiast wystąpił Mattias Johansson. Zaliczył asystę przy bramce Josué i bardzo często odbierał piłkę, jeszcze na połowie rywala, przerzucając ją od razu do ofensywy. Reprezentant Szwecji zagrał bardzo dobre zawody i trener Vuković w końcu ma prawdziwy ból głowy, jeśli chodzi o jedną pozycję w wyjściowej „jedenastce”, my życzymy by tego bólu było jak najwięcej.

7. Ulga Muçiego
W 52. minucie na boisku pojawił się Muçi, który w spotkaniu ligowym przeciwko Warcie - delikatnie pisząc - nie oczarował. Tutaj wszedł na boisko i od początku był aktywny w ofensywie, próbował mijać dryblingiem rywala. Oczywiście stracił ponownie wiele piłek, ale nie bał się brać gry na swoje barki i podejmować trudniejszych decyzji, jak ta z 64. minuty, kiedy to minął dwóch zawodników i huknął niestety obok bramki. W 86. minucie dobrze poszedł za kontratakiem przeprowadzonym przez Legię i po otrzymaniu piłki od Josué, umieścił ją w siatce obok Macieja Gostomskiego. Widać było w zachowaniu po bramce dużą ulgę u Albańczyka. Kamień spadł z serca po ostatnich wydarzeniach. Ja trzymam kciuki, by w każdym kolejnym meczu potwierdzał, że oprócz tego, że ma talent, to potrafi go wykorzystać.

Kamil Dumała

WYNIKI SONDYCzy Legia Warszawa spadnie z Ekstraklasy w sezonie 2021/22?
SUMA GŁOSÓW: 41954
START: 22.11.2021 / KONIEC: 01.05.2022

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.