REKLAMA

Czyte(L)nia

Biblioteka legionisty: Cicho, Władek gra

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Z okazji 100-lecia Polskiego Związku Tenisowego wydana została książka poświęcona najlepszemu w historii polskiemu tenisiście. Długo trwały dysputy, kto zasługuje na takie miano, ale ostatecznie uznano, że tą osobą jest Władysław Skonecki, nie zaś np. Wojciech Fibak.

Książka "Cicho, Władek gra", napisana przez Andrzeja Fąfarę, wydana została przez PZT i na razie nie trafiła do otwartej dystrybucji. Była ona dystrybuowana jedynie w środowisku tenisowym, np. w formie nagród w przeróżnych turniejach. Autorzy tej ciekawej publikacji nie wykluczają jednak dodruku i otwartej sprzedaży. Na pewno warto, by takowa miała miejsce, bowiem historia Skoneckiego jest niezwykle ciekawa. A część tej historii związana jest z Legią Warszawa.

W książce, zawierającej sporo ciekawych fotografii, poznajemy nie tylko historię samego Skoneckiego, jego początki przygody z tenisem, ale i informacje nt. ówczesnej krajowej czołówki w tej dyscyplinie oraz tego jak przed wojną wyglądały "zmiany barw klubowych". "Skonecki w 1945 roku reprezentował wielce zasłużoną dla polskiego sportu Cracovię. Był w tym czasie graczem nieznośnym, kapryśnym i mało krytycznym wobec siebie. Publiczność za nim nie przepadała, prasa zresztą też. Gdyby miał sukcesy, może by się jeszcze jakoś obronił, ale on grał średnio, a chciał być traktowany jak wielki czempion. Dziennikarze besztali go regularnie, czym on się chyba specjalnie nie przejmował, bo ani na jotę nie zmieniał swojego postępowania. Podczas meczu Łódź - Kraków nawymyślał sędziom i publiczności. Kilka razy schodził z kortu obrażony na cały świat" - czytamy w jednym z rozdziałów. W latach 40. najgroźniejszym rywalem Skoneckiego był Józef Hebda i Walenty Bratek.

Przed laty korty Legii były miejscem kultowym, miejscem, gdzie rozgrywano bardzo ważne mecze międzypaństwowe. "Mecz z Brytyjczykami wywoływał wielkie zainteresowanie. 'Stał się gwoździem wiosennego sezonu towarzyskiego Warszawy' - pisał Leopold Tyrmand w 'Przekroju'. Późniejszy autor 'Złego' (książka wyszła drugiem w 1955 roku) był sprawozdawcą sportowym tego tygodnika. Po spotkaniu z Wielką Brytanią ukazała się w 'Przekroju' całostronicowa relacja, utrzymana w stylu plotkarsko-naiwnym. Ale jedną ważną informację udało się Tyrmandowi przemycić. Tylko on wspomniał o tym, że trybuny przy korcie centralnym Legii zbudowali Niemcy. 'W pośpiechu, lecz solidnie' - dodawał sprawozdawca. Chodziło o jeńców niemieckich, którzy byli zakwaterowani w barakach na Polu Mokotowskim. Wykorzystywano ich jako darmową siłę roboczą nie tylko przy okazji meczu tenisowego z Wielką Brytanią, ale także przy innych stołecznych inwestycjach. Dzięki nim spotkanie każdego dnia mogło oglądać około ośmiu tysięcy osób" - czytamy w książce. Skonecki wówczas rywalizował na korcie centralnym Legii z Derrickiem Bartonem.

Prasa zaczęła pisać o kolejnych sukcesach sportowych Skoneckiego, bowiem ten z roku na rok był coraz lepszym zawodnikiem, rywalizując ze światową czołówką. W końcu jednak stał się wrogiem publicznym numer jeden, a informacje o nim, jeśli już były zamieszczane, miały charakter wybitnie pejoratywny i piętnujący Skoneckiego. Przyczyną tego było opuszczenie Polski i starty w Europie zachodniej. Władysław został zdyskwalifikowany, a Przegląd Sportowy na pierwszej stronie pisał: "Polscy sportowcy piętnują zdradę renegata Skoneckiego".

Banicja trwała kilka lat, aż w końcu doszło do powrotu do kraju "zdrajcy i renegata". "Wszystkie gazety zamieściły informację o jego powrocie. Krótkie, suche, pozbawione emocji. Po pięciu latach przerwy nazwisko tenisisty znów pojawiło się w polskiej prasie. Jeśli Skonecki liczył w Warszawie na łuk triumfalny, to srodze się zawiódł. Strażnicy socjalizmu, którzy wciąż trzymali się mocno, natychmiast kazali mu się ukorzyć i przepraszać za swoje niecne czyny. (...) Skonecki na otwartym zebraniu Legii pokajał się ze łzami w oczach i dopiero wtedy został ponownie przyjęty w poczet członków klubu. Po reprymendzie fikcyjnych czytelników 'Życia Warszawy' Skonecki przez długi czas był traktowany przez prasę bardzo chłodno. Żadnych barwnych opowieści o podróżach i znakomitych rywalach, żadnych serdeczności. Trudno to zrozumieć" - czytamy.

Wielu dawnych sprawozdawców twierdziło, że dało się usłyszeć, kiedy w tenisa gra Skonecki. "Lubiłem słuchać jak gra - mówił Tarasiewicz. 'Jak to słuchać?'. ' Po jego uderzeniach rakieta wydawała bardzo charakterystyczny dźwięk. Najczystszy i niepowtarzalny'. Na dowód gospodarz, znawca tenisa, były zawodnik i wieloletni działacz, opowiedział historię dotyczącą jednego z meczów w Pucharze Davisa. Oto pan Kordian wybiera się na korty Legii. Ma blisko. Mieszka przy Górnośląskiej, więc musi tylko zejść dwieście metrów w dół do Myśliwieckiej. Coś go zatrzymało w domu, jest spóźniony. Zasapany dobiega do pierwszej bramy. Porządkowy kładzie palec na ustach: 'Cicho! Władek gra'. 'Przecież słyszę' - mówi Tarasiewicz" - czytamy w rozdziale zatytułowanym "Serial brazylijski".

Świetny przed laty tenisista raz jeszcze wrócił do Legii w latach 60., kiedy miał już 43 lata. "W 1963 roku Skonecki wrócił do Legii. Tak samo niespodziewanie, jak ją opuścił. Może wygasła już namiętność do żony znanego artysty mieszkającego w Łodzi? A może zatęsknił za rodziną, Warszawą i 'Paraną'? Nie wiadomo. Jak to miał w zwyczaju, nie zwierzał się nawet bliskim znajomym. Mówił tylko to, co chciał. Najwyraźniej szukał sobie miejsca po zakończeniu kariery. Polska nie wchodziła chyba w ogóle w rachubę. Wiedział, że prawdziwe pieniądze może zarobić tylko na Zachodzie" - pisze autor publikacji.

Bardzo ciekawą lekturę o nietuzinkowej osobowości i wybitnym sportowcu czyta się doskonale. Na pewno zainteresuje wszystkich fanów tenisa, ale powinna zainteresować również kibiców Legii. Bo Skonecki to część historii naszej tenisowej Legii.

Tytuł: Cicho, Władek gra
Autor: Andrzej Fąfara
Wydawca: Polski Związek Tenisowy
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 189

Więcej recenzji książek w dziale Biblioteka legionisty.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.