Legia na wyjazdowym meczu z Lechem - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Niekończąca się zabawa

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Trzy dni po meczu w Częstochowie przyszło nam jechać na kolejny wyjazd za Legią. Tym razem w zdecydowanie liczniejszej grupie, bowiem do Poznania otrzymaliśmy 2 tysiące biletów. Jeszcze dzień przed meczem nie było pewne, czy na stadion przy Bułgarskiej wejdziemy, bowiem działacze Lecha wraz z policją próbowali nie dopuścić do wniesienia naszej oprawy. Ostatecznie wszystko się udało, a na trybunach zaprezentowaliśmy takie pierdo...cie, jakiego dawno nie było na wyjazdowym szlaku.

W związku z brakiem wolnego taboru kolejowego, na wyjazd do Poznania nie mogliśmy pojechać pociągiem specjalnym, więc w drogę ruszyliśmy autokarami. Co ciekawe był to pierwszy tak liczny wyjazd autokarowy w naszym wykonaniu od 2006 roku, kiedy takim środkiem lokomocji udaliśmy się do Zabrza. W Poznaniu po raz ostatni autokarami byliśmy rok wcześniej, czyli przed siedemnastu laty.



W drogę do Wielkopolski ruszyło z Warszawy 29 autokarów od spora liczba aut. Cała podróż odbywała się w obecności licznej grupy policji. Z dwoma postojami po drodze dotarliśmy na miejsce z odpowiednim zapasem czasowym. Mieliśmy ponad 2,5 godziny na wejście na sektor gości. Czas ten okazał się wystarczający, by cała nasza grupa zajęła miejsca na trybunie. Jeszcze dzień przed meczem były spore wątpliwości, czy przygotowana przez Nieznanych Sprawców oprawa, wejdzie na stadion. Już w przeszłości mieliśmy problemy z tym związane, a NS-i - kiedy nie pozwolono na wniesienie sektorówki "Mistrz nie do Poznania" - nie weszli na trybuny poznańskiego stadionu. Wiele wskazywało na to, że i tym razem czeka nas podobna historia z choreografią, bowiem działacze Lecha zapowiedzieli, że nie wpuszczą żadnych sektorówek na sektor gości. To zaś zwiastowało, że cała nasza 2-tysięczna grupa spędzi cały mecz na parkingu przy poznańskim stadionie. Dopiero kilkanaście godzin przed meczem, po nagłośnieniu tematu, fani Lecha interweniowali i ostatecznie sektorówka mogła zostać wniesiona.



W sektorze gości wywiesiliśmy 18 flag: CWKS Legia (debiut), Legia Warszawa, A melanż trwa, (L), Ultras Legia, Jesteśmy waszą Stolicą, Wiara szacunek uznanie, Legia to my, Legioniści, Grochów, Gocław, Wola, Śródmieście Płd., Szczecinek, Grójec, Capital City, Legia UZL, Jelonki.



Na trybunach zasiadł komplet, blisko 40 tysięcy widzów - lechici sprzedali wszystkie wejściówki parę dni przed meczem. Sporo osób po stronie gospodarzy miejsca na trybunach zajęło tuż przed pierwszym gwizdkiem. Gospodarze na wyjście piłkarzy zaprezentowali na trybunie prostej kartoniadę - na niebieskim tle utworzone zostało tajemnicze hasło "NSNP", które udało się rozszyfrować dzięki pomocy wujka google ("Nigdy Się Nie Poddawaj"). Był to jedyny akcent ultras po stronie Lecha przy okazji tego meczu.



Od samego początku ruszyliśmy z głośnym dopingiem. Na początku meczu zaprezentowaliśmy również pierwszą oprawę. Na części naszego sektora rozciągnięta została malowana sektorówka przedstawiająca Putina na szubienicy. Zachęciliśmy cały stadion do wspólnych, antyrosyjskich śpiewów. Z naszego sektora niosło się kolejno "Je...ć ruskich i Putina, hej", "Je...ć Putina, mordercę i skur...na" oraz "Rus.. k... aejaejao". Kiedy ze strony poznaniaków - przynajmniej tych z sektorów z prostej poleciało "Putin cw..", rozciągnęliśmy dalszą część sektorówki - herb Spartaka na koszulce, w którą był ubrany. Chwilę później zaintonowaliśmy jeszcze - "Jest k... taka, co ma kolegę Spartaka" oraz "A Spartak ch..., a Lech to cw...".

Doping z naszej strony był naprawdę bardzo dobry. Nie trzeba było nikogo specjalnie mobilizować do maksymalnego wysiłku. I chociaż jako pierwsi powody do radości mieli poznaniacy, to niespodziewanie - kilka minut przed przerwą - nasi gracze doprowadzili do wyrównania. Była olbrzymia radość, a to co pokazaliśmy ze swojej strony w drugiej połowie, trudno opisać słowami. Nakręcaliśmy się z każdą kolejną pieśnią. Świetnie wychodziło nam "Warszawska Legio zawsze o zwycięstwo walcz". Odśpiewaliśmy również jeszcze aktualną piosenkę (na melodię "Let it be") - "Legia mistrz, Legia mistrz, Legia mistrz, Legia mistrz... Lech to stara k..., Legia miiiiiistrz!".



Gospodarze w pewnym momencie, kiedy nasz trener wybuchał po raz kolejny przy linii bocznej, ożywili się, skandując "Vuković ch... ci na imię" (w nawiązaniu do przedmeczowej wypowiedzi "Vuko" o tym, że zanim Lech połączył się z Amicą, spotkania Legii z wielkopolskim klubem nie były aż tak istotne). My z kolei szybko odpowiedzieliśmy lechitom - "Po co te krzyki? Wy powstaliście z Amiki!" oraz "Hej k...y, śmiecie, to nie jest wasze stulecie".

Kilkanaście minut przed końcem spotkania ruszyliśmy z pieśnią "Nie poddawaj się, ukochana ma...". Prawdziwa petarda miała jednak dopiero nadejść. Niespełna 10 minut przed końcem ruszyliśmy z pieśnią "Gdybym jeszcze raz, miał urodzić się...". Od razu była moc, a do tego z każdym kolejnym wykonaniem wkręcaliśmy się jeszcze bardziej... W międzyczasie zaprezentowaliśmy też pirotechnikę (głównie ognie wrocławskie i czarne świece dymne) w asyście kilkudziesięciu dużych flag na kijach. Mecz w końcu dobiegł końca, miejscowi zaczęli dość szybko opuszczać stadion, my tymczasem dalej byliśmy jak w transie. Jeszcze 20 minut po meczu dalej śpiewaliśmy na maksymalnych obrotach "Gdybym jeszcze raz...". Niesamowita zabawa, jakiej dawno nie było na wyjeździe.



Kiedy w końcu skończyliśmy, stadion był już zupełnie pusty. My zaś postanowiliśmy bawić się dalej, urządzając konkurs na najgłośniejsze "Ceeeee", czy śpiewając "Bo Warszawa jest od tego, aby bawić się na całego". Na koniec zaś, poniekąd nawiązując do końcowego wyniku, zaśpiewaliśmy - "Jak wygramy to się schlamy, jak przegramy to się schlamy, jak zremisujemy, to się naje...y". W związku z pomeczową zabawą oczekiwanie na wyjście z sektora minęło w oka mgnieniu i dość sprawnie zajęliśmy miejsca w autokarach. Powrót odbywał się w bardzo dobrej atmosferze i szybciej niż w pierwszą stronę pokonaliśmy całą trasę. Rzadko w ostatnich latach dane nam było podróżować autokarami, ale jak się okazuje, jest to również ciekawa opcja na integrację. Brawa dla organizatorów wyjazdu, bo roboty przy okazji tego meczu było sporo.

Wtorkowy mecz charytatywny z Dynamem Kijów, który rozegrany zostanie na naszym stadionie, zostanie zbojkotowany przez fanów Legii. Na trybunach widzimy się dopiero w świąteczny poniedziałek, kiedy czeka nas mecz z Piastem Gliwice.

Frekwencja: 39 225
Kibiców gości: ok. 2000
Flagi gości: 18
Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 75 zdjęć Mishki
Fotoreportaż z meczu - 66 zdjęć Hagiego

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.