Jacek Zieliński - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Wywiad z dyrektorem sportowym Legii: Będziemy konkurencyjni na rynku

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Jeżeli mamy walczyć o mistrzostwo Polski, to musimy mieć środki, żeby zespół wzmocnić, oferując zawodnikom dobre kontrakty. Nie będziemy szaleć jeśli chodzi o zakupy zawodników, to jest pewne. Dysponujemy za to niezłym budżetem płacowym, czyli możliwością zaoferowania dobrych warunków. Będziemy w tym aspekcie konkurencyjni z wieloma zespołami z lig europejskich - mówi Jacek Zieliński. Zapraszamy na rozmowę z dyrektorem sportowym Legii Warszawa.

Jaki jest budżet na letnie transfery?
Jacek Zieliński: Dla mnie istotne jest, żeby budżet dla zawodników i pionu sportowego został na odpowiednim poziomie. Jeżeli mamy walczyć o mistrzostwo Polski, to musimy mieć środki, żeby zespół wzmocnić, oferując zawodnikom dobre kontrakty. Nie będziemy szaleć jeśli chodzi o zakupy zawodników, to jest pewne. Dysponujemy za to niezłym budżetem płacowym, czyli możliwością zaoferowania dobrych warunków. Będziemy w tym aspekcie konkurencyjni z wieloma zespołami z lig europejskich. Dzięki temu będzie szansa na solidne wzmocnienie drużyny. Cel przed nami jest niełatwy, bo wszyscy wiecie, jaką siłą dysponuje aktualnie Lech czy Raków lub Pogoń. Konkurentów do mistrzostwa jest dużo. Przed nami poważne wyzwanie. Szkoda Pucharu Polski, bo to też jest dla nas aspekt finansowy. Sam puchar to ok. 8 mln zł. Ucieka też szansa na wejście do fazy grupowej Ligi Konferencji, a to kolejne 3 mln euro. Mamy już zarysy budżetowe ze zdobyciem pucharu i awansem do europejskich pucharów i bez tego awansu. Jeżeli popatrzycie na raporty finansowe, to my mamy przychody na dużo wyższym poziomie niż pozostałe 17 zespołów Ekstraklasy. I nie są one wyłącznie związane z transferami. Skoro 17 klubów radzi sobie z niższymi budżetami, to my pozbawieni kilku mln z Pucharu Polski i finansów z tytułu awansu do Ligi Konferencji, też musimy sobie poradzić działając mądrze, mądrze budując zespół i nie tracąc pieniędzy na nieprzemyślane transfery. Nie mówimy o gotówkowych transferach, bo na te nie będzie nas stać. Możemy jednak być atrakcyjni dla wielu zawodników z Polski i Europy, którym kończą się kontrakty.

Zadanie na pewno nie będzie łatwe. Legia nie ma 1 mln euro na zakup zawodnika, a Raków czy Pogoń mają. Musi też przekonać do transferu zawodników, mimo że nie gra w europejskich pucharach. Pieniądze na kontrakty też na pewno są ograniczone. Ciężko będzie rozmawiać np. z Verbiciem…
- W jego przypadku nie można nic powiedzieć na sto procent. Wiadomo, że w Kijowie zarabiał dużo więcej niż u nas, ale z obecnym budżetem będziemy konkurencyjni względem wielu klubów w Polsce i Europie, oczywiście nie tych topowych. Płacowo nadal będziemy jedni z najlepszych lub najlepsi.

Chcecie stworzyć kominy płacowe?
- Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, na jakim poziomie są obecnie kontrakty w Legii. Raków płaci 500 000 euro rocznie, ale brutto. Gra w pucharach to dla nich dodatkowy atut, ale my jesteśmy Legia Warszawa, mamy markę. Też mamy swoje argumenty, mimo że nie będziemy w pucharach. A za rok prawdopodobnie wrócimy na właściwe tory i nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie grali w pucharach.

Czyli w ogóle nie będzie transferów gotówkowych?
- W budżecie jest przewidziana pewna kwota na prowizje i kontrakty. To ok. 1,5 mln euro, którymi można gospodarować. Jak znajdziesz zawodnika za pensję 25 000 euro i trzeba będzie zapłacić 400 000 euro odstępnego, jak podzielisz to na 36 miesięcy, to wyjdzie, że masz średnio dopłacić 10 000 miesięcznie. Wychodzi nam wtedy zawodnik za 35 000 euro miesięcznie i to też jest dla nas opłacalne i taki deal możemy zrobić. Możliwości są różne. To nie jest tak, że ja jestem bez narzędzi i bezradny.

Te 1,5 mln euro to z wykupieniem Maika Nawrockiego czy bez?
- Po pierwsze to nie jest 1,5 mln euro. Jesteśmy zainteresowani jego wykupem. Mamy taką możliwość do końca maja i to zrobimy. Jeśli byśmy myśleli o późniejszej szybkiej odsprzedaży, to nigdy nie wyciągniemy z tego takiej wartości, jakiej oczekujemy. Nie myślę, że Maika wykupimy i on będzie z nami 10 lat. Może tak się stanie, nie wiem, ale skupiamy się na jakiejś bliższej perspektywie, bo to chłopak, po którego mogą sięgać inne kluby.



Ilu ma dzisiaj Legia piłkarzy najlepszych w lidze na swojej pozycji?
- W lutym czy marcu rok temu, ilu byśmy mieli? „Mladen” był najlepszym zawodnikiem. Wszyscy mówili, że mamy najsilniejszą kadrę w ekstraklasie, że gramy efektownie, efektywnie, zajebiście. Nie mamy dwóch zawodników z tamtej kadry - Juranovicia i Luquinhasa. Oceniamy przez pryzmat tego, co dzieje się aktualnie, jak gramy, jaka jest skuteczność. Te oceny są subiektywne. W kadrze zostaje 9 zawodników z tamtego momentu. A teraz co, nie wymienimy nikogo? To nie jest tak, że mamy słabą kadrę i zespół, tylko jest to słabo skomponowane profilowo. Chcemy mieć pełne możliwości, teraz jest to trochę ograniczone. Mamy fajne puzzle, tylko z różnych pudełek, tu pasuje trochę, tam trochę, a nie da się ułożyć całości.

Właśnie, co się dzieje z Filipem Mladenoviciem?
- Dobre pytanie. To zawodnik ze znakomitą motoryką. Dużo biega, na dużych intensywnościach, jest zaangażowany, on chce.

A co z Ernestem Mucim?
- On w okresie przygotowawczym wyglądał nieźle. Był brany pod uwagę do podstawowego składu, ale nie wyszedł ze względów taktycznych. Zagrał Rosołek, bo była taka idea, że on będzie częściej w polu karnym, bo ma do tego inklinacje, że będzie wspierał napastnika. Muci jest raczej do rozegrania, uderzenia z dystansu. Ostatecznie chyba trener słusznie wyciągnął wnioski i zdecydował się na Rosołka. Muci wszedł z ławki, wyglądało to blado. W naszym najsłabszym meczu z Wartą zagrał od początku. Zaprezentowaliśmy się fatalnie, a Ernest też się nie wyróżniał. Te jego momenty, kiedy dostawał szanse, może moglibyśmy go wyróżnić za 20 czy 30 minut meczu pucharowego, kiedy strzelił bramkę. Vuko stara się być sprawiedliwym trenerem, on ocenia na podstawie tego, co dzieje się na treningu i w meczu, do tego dochodzą kwestie taktyczne. Na tej podstawie ustala skład. Nie można myśleć, że Muci jest utalentowany, to będziemy go wstawiać do składu, bo za pół roku może odpali, a może nie, a my spadniemy z ligi. Nie oceniamy potencjału, tylko aktualną formę. Na tej podstawie trochę przegrał, więc występował mniej.

Kończy się wypożyczenie Wszołka, Verbicia, kontrakt Boruca.
- Ja bym nie wykluczał zostania Verbicia czy Wszołka, oni są dalej w grze. Nie powiem, że oni na 100% będą z nami, ale na 30%. Ale szanse są. Paweł pewnie chciałby zostać. Verbić potrzebuje czasu, żeby sprawdzić się w tych okolicznościach, zobaczymy jak się będzie czuł i odnajdywał u nas.

Latem tez dojdzie do wielu zmian?
- Mamy plany co do pierwszej linii, czyli bramkarzy i defensywy. Potrzebuję 4 zawodników. Jest kwestia Wieteski, kwestia bramkarza. Nie wiemy, jak rozstrzygną się te sprawy. Szukamy piłkarza na pozycję bramkarza, ale nie jest powiedziane, że transfery będą przeprowadzone. Wszystko zależy od tego, co wydarzy się w najbliższych tygodniach, od rozmów z menedżerami Wieteski i Strebingera, ale też od tego, czy on zrealizuje warunki, które zawarliśmy w umowie.

Chyba jest duża szansa, że Strebinger je zrealizuje?
- Jest taka szansa. Trzeba jeszcze porozmawiać o jego przyszłości w naszym klubie. Nie chcę deklarować, że on z nami zostanie.

Wszystko wskazuje na to, że Legia nie będzie potrzebowała tak szerokiej kadry jesienią.
- Jeszcze przed odpadnięciem z Pucharu Polski mieliśmy spotkanie i założenie było takie, że kadra zespołu będzie węższa niż do tej pory. Chodzi o względy ilościowe, narodowościowe i o to, ile osób ma tworzyć trzon zespołu. O to, kto będzie dźwigał presję związaną z wynikami i rozwojem młodych zawodników. Odchudzenie kadry to też nie jest łatwe zadanie, bo mamy na kontraktach 26 czy 27 zawodników z pola i 4 bramkarzy, a chcielibyśmy zawęzić tę kadrę mocniej. Zawodnicy, którzy nie wnoszą wiele jeśli chodzi o jakość drużyny łatwo nie zrezygnują z kontraktów. Mniej martwię się, czy będę zdolny ściągnąć kilku zdolnych zawodników, którzy dodadzą jakości. W tej kwestii mam więcej optymizmu niż w kwestii tego, jak zredukować kadrę i dojść z zawodnikami do porozumienia. Chcemy, żeby ostatecznie było 22 zawodników z pola plus 4 bramkarzy.


Czy mecz z Rakowem nie pokazał, że w drużynie potrzeba rewolucji?
- Rewolucja to była latem, odeszło 16 zawodników, przyszło 10. Widzieliśmy, jakie były efekty. Mamy 20 punktów w tej rundzie, tyle samo co Raków. Może nie zdobywaliśmy ich jakoś efektownie, ale byliśmy skuteczni. Założenie było takie, żeby grać pragmatycznie, ale to też wiąże się z większym wysiłkiem. Nie ryzykujemy pod presją przeciwnika, często gubimy piłkę, a potem trzeba biegać, walczyć.
- W konfrontacji z Rakowem widać było, że nam trochę brakuje argumentów. Potrzebujemy latem zmian. Zimą zrobiłem niewiele ruchów, ale wynikało to z tego, że nie byłem przekonany, że dany zawodnik doda nam jakości. Zimą najlepsi zawodnicy mają ważne kontrakty i takiego zawodnika trudno wyciągnąć. Rozpatrywaliśmy tylko tych, którzy byli dostępni i spośród nich szukaliśmy.

Legia ma problem z młodzieżą. Pokazał to mecz z Rakowem.
- A jakby Raków nie mógł skorzystać ze swoich dwóch sztandarowych młodzieżowców? To nie jest tak, że masz sześciu młodzieżowców jednakowej jakości. U nas nie mogli zagrać Misza i Nawrocki. Chcemy czerpać z naszej akademii, ale muszą zostać spełnione minimum dwie rzeczy, żeby te efekty były widoczne. Po pierwsze musimy bardzo dobrze pracować w akademii, a druga rzecz, to bardzo dobra współpraca pomiędzy akademią i pierwszym zespołem. To na pewno usprawnimy. Trzecia sprawa to kwestia struktury drużyny, jak ona ma wyglądać, z jakich zawodników być złożona. Musimy mieć bardzo dobry człon zespołu, kilkunastu zawodników bardzo wysokiej jakości, żeby spełnić oczekiwania co do wyniku i włączać młodzieżowców. Oni nigdy, wchodząc do zespołu, nie będą na poziomie najlepszych zawodników, oni będą potrzebowali czasu. Ci starsi i lepsi muszą ich udźwignąć.

A jakie są szanse na to, że Artur Boruc zostanie na kolejny sezon?
- W najbliższych dniach spotkam się z Arturem Borucem. Będziemy rozmawiali o wielu sprawach, w tym o jego sportowej przyszłości. Chciałbym, żeby wiedział, co ja myślę o jego przyszłości i chciałbym się dowiedzieć, jak on się na to zapatruje. Artur to legenda Legii, więc nie jest tak, że mu przedstawię stanowisko klubu, że jest tak i tak. Chcę z nim porozmawiać o tym, co on planuje robić w przyszłości, czy jest szansa, że się odnajdzie w sporcie, w naszym klubie. Chcę wyjść mu naprzeciw.

Za kogo jest najwięcej ofert?
- Żadna konkretna oferta na papierze nie wpłynęła. Ale rozmów jest wiele. Konkretów nie ma, a ja nie przywiązuję wagi do spekulacji.

Odejście zimą Luqinhasa było nieuniknione?
- To było trójstronne porozumienie. W procesie decyzyjnym brał udział prezes, ja i trener Vuković. Doszliśmy do wniosku, że będzie to najlepsze rozwiązanie w tej całej sytuacji. Pozostawianie na siłę Luquinhasa w naszym klubie nie miało najmniejszego sensu. Mielibyśmy ani korzyści sportowej, że tu zostanie, ani nie wiadomo co wydarzyło by się później latem. To nie jest taki zawodnik, który by się obraził, ale wszystko to było powiązane z wcześniejszą aferą autobusową. Wówczas wykonywaliśmy ruchy żeby zachęcić Luquinhasa do pozostania tutaj, ale ostatecznie on był przekonany w dużym stopniu do tego, że zmiana środowiska będzie dla niego najlepszym rozwiązaniem. My niechętnie, ale ostatecznie na to się zgodziliśmy.

Szukacie jego następcy?
- Negocjuję warunki z bardzo podobnym piłkarzem. Nie wiem jeszcze czy uda się ten transfer zrealizować. Nie jest to zawodnik z ligi portugalskiej, ale o bardzo podobnej charakterystyce, z dryblingiem, szybki, podobne warunki fizyczne. Kończy my się teraz kontrakt.

Jeżeli Tomas Pekhart odejdzie kupicie napastnika?
- Jeżeli Tomas Pekhart odejdzie, to będziemy potrzebowali zawodnika o podobnej charakterystyce. Szymon Włodarczyk ma podobną charakterystykę, ale ma dużo mniejsze doświadczenie.

Zimą nie udało się wam sprowadzić Władysława Koczerhina.
- To dobry piłkarz, ale były z nim związane ryzyka. On od pół roku nie grał w piłkę. Nie wiadomo, ile czasu będzie potrzebował, żeby wrócić na swój poziom. Przed kontuzją wyglądał znakomicie. To zawodnik, który mógłby nam uzupełniać dwie pozycje, dodałby agresywności i punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, bo potrafi i asystować, i strzelać. Była tam też kwestia wojny, kwestie polityczne, jaka będzie reakcja w Polsce i na Ukrainie. Ostatecznie zdecydowałem, że weźmiemy Benjamina Verbicia, który jeszcze mieścił się w naszym budżecie płacowym.

Był temat ściągnięcia Guilherme?
- Był taki pomysł żeby nam pomógł w krytycznej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Początkowo nie planowałem ściągania zawodników na okres samej rundy wiosennej, dlatego niektórych tematów nie podjąłem, ale po porażce z Wartą Poznań i wypadnięciu Boruca na 3 mecze, trzeba było coś zadziałać i pomyśleć o jakimś bodźcu dla drużyny. Chcieliśmy by przyszła osoba, która wniesie do szatni trochę nadziei i umiejętności. Dlatego pojawił się temat z Verbiciem. W normalnej sytuacji takiego transferu na krótką metę bym nie rozważał.

Michał Karbownik może wkrótce wrócić do Legii?
- Rozmawiam wstępnie z agentem. W ogóle z Mariuszem Piekarskim mam dużo do obgadania w sprawie Karbownika, Wieteski itd. Jesteśmy w stałym kontakcie i będziemy ten temat rozważać. Jeżeli byłaby taka możliwość i otworzy się taka furtka, to chętnie bym Karbownika widział w zespole. To musi być jednak na takich warunkach, które będą dobre dla Legii. On ma jeszcze dwa lata kontraktu, trudno żeby Brighton z niego łatwo zrezygnował. Jeżeli trafi do Legii to widzę go na pozycji numer 8.

Jaki jest plan na Jasura Yaxhiboyev, któremu kończy się wypożyczenie?
- Będę wkrótce rozmawiał z jego agentem na temat jego przyszłości. Zanim z nim nie porozmawiam i nie ustalę warunków, to wolałbym nic nie mówić, by nie psuć sobie pozycji negocjacyjnej.

Kosta Runjaić będzie trenerem Legii od nowego sezonu? Ustaliliście już wszystko?
- Jeżeli chodzi o trenera, to ogłoszę kto będzie trenerem na następny sezon wtedy, gdy będą spełnione dwa warunki: będę miał kontrakt w kieszeni i uznam, że to odpowiedni moment, by to zrobić. Musi być to taki moment, który nikomu nie zaszkodzi.
Wiem, że jak się jest na zewnątrz, to oczekuje się pełnej transparentności. Natomiast jak się jest wewnątrz to widzisz, ile w tym wszystkim jest detali, a one są istotne. Czasami coś chlapnie się za wcześnie, a później konsekwencje trzeba naprawiać tygodniami albo i miesiącami.

To spytamy inaczej. Czy dyrektor sportowy wie kto będzie trenerem Legii w przyszłym sezonie? Czy na pewno nie będzie nim Aleksandar Vuković?
- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcę rozbić zamieszania i mówić kto będzie, a kto nie będzie. Mamy do skończenia sezon, nie jesteśmy jeszcze pewni utrzymania. Nie potrzebuję tego zamieszania. Powiedziałem o kilku potrzebach transferowych, ale nie chcę drążyć tematu, by nie rozpraszać moich chłopaków. Niech skupią się na swojej robocie i wyciągną z tego sezonu najwięcej jak tylko można, a zrobią to jeżeli będą trochę spokojniejsi, a nie będą zastanawiali się czy odejdą.

”Vuko” zimą wrócił do wypełniania kontraktu, umowa z Michniewiczem została rozwiązana. Czy jest jeszcze jakiś trener na kontrakcie?
- Nie. Przemysław Małecki ma zadania w klubie, jest zaangażowany w skauting. Myślałem o nim też w kontekście akademii, ale on też ma trochę inne cele i plany. W czerwcu sytuacja się wyjaśni. Jest jeszcze Alessio de Petrillo, ale to nie jest jakaś wysoka umowa.

Czy Legia ma szansę na 4. miejsce w na konie sezonu?
- Trzeba być niepoprawnym optymistą, by o tym myśleć.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.