fot. Piotr Kucza / FotoPyK
REKLAMA

Podsumowanie

Oficjalnie: Tomas Pekhart odszedł z Legii

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia Warszawa oficjalnie poinformowała, że Tomas Pekhart odchodzi z klubu. 30 czerwca wygasł kontrakt zawodnika. Tym samym wyboista przygoda Pekharta z Legią dobiegła końca. Zapraszamy na podsumowanie pobytu Czecha przy Łazienkowskiej.

Dobry start

O transferze Czecha do Legii spekulowało się już latem 2017 roku. Ówcześnie piłkarz reprezentował barwy greckiego AEK-u Ateny, a zamiast gry dla warszawskiego klubu wybrał izraelski Hapoel Beer Szewa. Tam Pekhart radził sobie przyzwoicie, bo w całym sezonie ligowym dziesięciokrotnie trafił do siatki rywali. Po roku zamienił Izrael na słoneczny Półwysep Iberyjski, a dokładniej Wyspy Kanaryjskie, gdzie występował w koszulce UD Las Palmas. Okres w Hiszpanii nie był dla Pekharta zbytnio udany, więc zawodnik zimą 2020 roku zdecydował się wzmocnić Legię. Słowo "wzmocnić" nie jest tutaj przypadkowe, bo swoją przygodę ze stolicą Polski rozpoczął z wysokiego "Cee". Warto dodać, że sam transfer do Legii był dla rosłego napastnika, jak sam opisywał, najbardziej szalonym w życiu.

- Był chyba 12 marca kiedy napisałem Adeli, że Polska za moment praktycznie się zamyka, więc musi wziąć auto i pojechać nim z Pragi do Warszawy, bo inaczej utknie w Czechach i nie zobaczymy się przez parę miesięcy. Popołudniu przeprowadziłem się z hotelu do mieszkania, żeby trochę chociaż trochę przygotować je na przyjazd żony i dziecka. Potem ruszyłem do Legnicy, gdzie przechwyciłem je w środku nocy, już wspólnie pojechaliśmy stamtąd do Warszawy, a nad ranem wprowadziliśmy się do mieszkania. W środku nie było nic oprócz łóżka, bo to była jedyna rzecz, którą wcześniej udało mi się kupić w IKEI i złożyć. Przyjechaliśmy o 6 nad ranem, o 8 musiałem już wychodzić na trening. Tam powiedziano nam, że wszystko w kraju zostaje zawieszone, wzięliśmy sprzęt treningowy i zaczęliśmy kwarantannę. Mieliśmy naprawdę dużo szczęścia, że udało nam się spotkać z Adelą w ostatniej chwili - mówił w rozmowie z oficjalną stroną Legii Pekhart.



Czech debiutował w meczu z Jagiellonią Białystok, a lepszego rozpoczęcia kariery z "eLką" na piersi nie mógł sobie wymarzyć. Pekhart pojawił się na murawie kilkanaście minut przed końcem spotkania i zdołał wpisać się na listę strzelców. Snajper z łatwej pozycji pokonał golkipera przyjezdnych, tym samym stawiając kropę nad "i", bo dla Legii była do czwarta bramka w tym meczu. Do końca sezonu pozostało jeszcze jedenaście kolejek, a Czech stał się podstawowym graczem pierwszego składu. Na listę strzelców wpisał się jeszcze czterokrotnie strzelając Lechowi Poznań, Cracovii i dwukrotnie Wiśle Kraków. Już po zaledwie kilku miesiącach Pekhart wraz z kibicami mógł świętować mistrzostwo kraju.



Topowy sezon

Po dobrym początku następny sezon zapowiadał się ekscytująco. Wydawało się, że Pekhart ma to coś, co pozwoli mu często trafiać do siatki przeciwników. Jak się później okazało, strzelał jak na zawołanie. Czech piłkę w siatce umieszczał regularnie. Gole zdarzało mu się strzelać w czterech następnych meczach czy nawet czterokrotnie w jednym spotkaniu (przyp. red. Zagłębie Lubin 0-4 Legia 21.03.2021). A jego hat-trick w Lubinie był drugim najszybszym w historii ekstraklasy. Ostatnie Czech został królem strzelców polskiej ligi. W ekstraklasie zdobył 22 bramki w 25 meczach, a dodajmy, że drugi najlepszy strzelec na najwyższym szczeblu ligowym w naszym kraju strzelił o siedem goli mniej, mowa o Jakubie Świerczoku. Oczywiście snajper mocno korzystał na dobrej dyspozycji swoich kolegów z zespołu przede wszystkim wahadłowych - Filipa Mladenovicia, czyli najlepszego piłkarza zeszłego sezonu oraz Josipa Juranovicia. Nie można mu jednak odmówić, że był bardzo skuteczny, strzelał głową, prawą, czy nawet lewą nogą - był napastnikiem kompletnym. Korona króla strzelców i mistrzostwo przysłużyło się do tego, że o Pekharcie głośno zrobiło się w jego ojczyźnie. Napastnik wraz z reprezentacją Czech pojechał na mistrzostwa Europy. Choć sam piłkarz rozegrał jedynie 15 minut w turnieju, to nasi południowi sąsiedzi zanotowali bardzo udane zawody.



Nieskuteczność

Czech rozważał opuszczenie Legii już latem zeszłego roku - Mam jednak roczny kontrakt i nie wszystko zależy ode mnie. Jeśli Legia mi coś zaproponuje, chętnie w niej zostanę. Z drugiej strony mam 32 lata i być może to moja ostatnia szansa, aby wyjechać do silnego klubu - mówił w rozmowie z Interią najlepszy strzelec sezonu 2020/21. Ostatecznie Pekhart został w Legii, pomimo że do klubu doszedł Mahir Emreli, który był dla niego konkurencją. Niestety już jesień pokazała, że ten sezon nie będzie należał do napastnika Legii. Po pierwszej połowie sezonu Czech miał na swoim koncie zaledwie trzy trafienia w lidze i jedno z eliminacjach do Ligi Mistrzów. Był nieskuteczny, a co za tym idzie, rzadziej oglądaliśmy go na murawie. Już zimą pojawiały się spekulacje, że urodzony za naszą południową granicą zawodnik opuści Warszawę, gdyż jego umowa dobiega końca w czerwcu. Ostatecznie odejście Mahira Emreliego oraz Kacpra Kostorza spowodowały, że Legia potrzebowała Pekharta.



Wiosna była zdecydowanie bardziej udana w wykonaniu Czecha, który częściej trafiał do siatki rywali. Wciąż nie był to snajper, którego poznaliśmy wraz z początkiem swojej kariery w Legii, aczkolwiek było lepiej. Pekhart w drugiej połowie sezonu strzelił sześć goli, dzięki czemu w sezonie 2021/22 był najskuteczniejszym legionistą. Spotkanie z Cracovią było ostatnim Pekharta w trykocie "Wojskowych". Czech pożegnał się z kibicami golem zdobytym głową.

- Gdy zszedłem z boiska, poleciały mi łzy, to był bardzo emocjonalny moment. Spędziłem tu niesamowity czas, przeżyłem dobre i złe chwile – nigdy tego wszystkiego nie zapomnę. Ja i moja rodzina byliśmy tutaj szczęśliwi od pierwszego dnia. Dziękuję wszystkim w klubie, to była czysta przyjemność - powiedział dla oficjalnej strony Legii czeski snajper.

Ostatecznie Pekhart rozegrał w barwach Legii 90 meczów, w których strzelił 39 goli. Miał swoje wzloty i upadki, jednak wspomnienia jakie pozostawił kibicom, jak czwórka strzelona w Lubinie czy dwie bramki zdobyte w końcówce meczu z Wisłą Kraków, zostaną w ich głowach na długo. Czeskiemu snajperowi dziękujemy i życzymy owocnej kariery w przyszłości.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.