Wywiad z trenerem
Runjaić: Mamy w zespole charakter, energię i ducha
- Na odbudowę drużyny potrzebujesz pięciu lub sześciu okresów transferowych, czyli trzech lat. To nie znaczy, że do trzech lat będziemy przegrywać 50 procent meczów. Na pewno nie. Ale wszystkie nasze cele są takie, by w Legii znów zobaczyć drużynę, która konsekwentnie walczy o mistrzostwo Polski i odgrywa rolę w Europie - mówi Kosta Runjaić w długiej rozmowie, którą przeprowadziliśmy na zakończenie zgrupowania w Austrii. Zapraszamy do lektury!
Czy udało się panu zrealizować wszystkie cele, które postawiłeś przed drużyną podczas przygotowań?
Kosta Runjaić - Żaden trener nie powie: No to koniec przygotowań, teraz wszystko jest zrobione. To byłoby zbyt dobre. Przez najbliższe miesiące będziemy stale dopracowywać szczegóły naszej gry, wprowadzać poprawki i zmiany. Ważne spostrzeżenia uzyskamy również w pierwszych meczach ligowych. Przygotowania więc trwają cały czas, zwłaszcza gdy jest nowy trener.
Legia przegrała do tej pory trzy mecze towarzyskie i wygrała tylko dwa. Jak to wpływa na atmosferę w zespole przed ligą? Czy nie brakuje wam zwycięstw, by budować pewność siebie u zawodników?
- W meczach podczas okresu przygotowawczego odnieśliśmy dwa bardzo przekonujące zwycięstwa, to mi utkwiło w pamięci: z Chojniczanką i Zorią. Szczególnie przeciwko Zorii widziałem wiele z tego, jak wyobrażam sobie naszą grę. Z tego właśnie piłkarze czerpią pewność siebie w meczach kontrolnych: że wszystko się uda, nie tyle z wyników.
Jest pan już w Legii od ponad miesiąca. Jakie ma pan wrażenie o klubie, organizacji w nim panującej. Czy widać jakieś różnice w stosunku do tego, jak było w Pogoni?
- W Szczecinie byłem przez pięć lat. Jestem w Legii dopiero od pięciu tygodni. Nie potrafię dokonać poważnego porównania. W Pogoni przez pięć lat naprawdę profesjonalnie poprawiliśmy klub we wszystkich dziedzinach. Oczywiście w Warszawie już na pierwszy rzut oka dostrzegam potencjał klubu w niektórych sprawach: na przykład boisko treningowe jest fantastyczne. Ale prawdziwą wartością klubu jest zawsze jego atmosfera pracy, duch zespołu i współpraca wszystkich pracowników. Musimy teraz rozwijać tego ducha w Legii. Więc zadajcie mi to pytanie ponownie za pięć lat.
Gdy sześć lat temu do Legii trafił Stanisław Czerczesow, stał się liderem drużyny. Teraz kimś takim będzie pan?
- Przede wszystkim będę Kostą Runjaiciem. To oznacza, że utrzymam swój rodzaj przywództwa i rolę głównego trenera. Istotne jest, aby od samego początku wyznaczyć kierunek i żyć nim. Postrzegam siebie jako osobę komunikatywną, skłonną do współpracy, ale także jako kogoś, dla kogo ważne są uregulowane procesy pracy z jasnymi wytycznymi. Dużą wagę przywiązuję do zdrowej atmosfery w pracy oraz do pracowników o wysokim poczuciu odpowiedzialności i dużej chęci do działania. Teraz udało mi się dobrze poznać wszystkich zainteresowanych, czyli nasz zespół i zespół wokół zespołu. Jestem zadowolony i spokojny, ponieważ mam wokół siebie w moim obszarze odpowiedzialności wykwalifikowane i zorientowane na wyniki osobowości i wiele ciekawych postaci.
W pierwszych tygodniach wszyscy musieliśmy się zgrać i funkcjonować bardzo szybko - nie było czasu na przyzwyczajenie się do pewnych rzeczy. Jak na razie idzie dobrze. Deleguję jak najwięcej, bo chcę mieć pracowników, którzy myślą samodzielnie. Przekazuję im swoje uwagi w sposób bezpośredni i zwracam uwagę na szczegóły. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Przed nami jeszcze długa droga. Dużo pracy dla wszystkich. Dużo możliwości rozwoju i rezerwy wydajności są na miejscu. Teraz wszystko zależy od nas.
W Austrii mieliście integrację, których w ostatnich latach brakowało.
- Kiedy usłyszałem, że w ubiegłym roku nie było tzw. działań integracyjnych, byłem trochę zaskoczony. Pod tym względem cieszę się, że przez kilka dni byliśmy w Austrii na zgrupowaniu. Udało nam się bardzo dobrze połączyć procesy szkoleniowe, jak i wewnętrzne procesy zespołowe.
W Fieberbrunn pracowaliśmy w skupieniu, dużo rozmawialiśmy ze sobą i między sobą, dobrze się bawiliśmy śpiewając karaoke na wieczorze zorganizowanym przez chłopaków. Wieczór był bardzo klimatyczny, lepszy niż się spodziewałam. To był zdecydowanie najważniejszy punkt tego obozu treningowego. I to nie tylko dlatego, że trener również zabrał się do mikrofonu za karaoke.
fot. Woytek / Legionisci.com
Czy jest pan zadowolony z jakości składu pierwszej drużyny na dziś (już z Pawłem Wszołkiem) i z pracy jaką drużyna wykonała w okresie przygotowawczym? Przed transferami Baku i Wszołka kibice mówili, że będzie środek tabeli. Dziś pojawiają się opinie, że do mistrzostwa Polski brakuje tylko napastnika.
- Kibice często mają bardzo dobre wyczucie, czy dana drużyna się sprawdza, czy nie, czego można się po niej spodziewać, a czego nie. I w tym przypadku nasi kibice mają zdecydowanie rację: nadal potrzebujemy odpowiednich wzmocnień. Brakuje nam jeszcze trzech-czterech zawodników, w tym klasowego napastnika. Raz, ze względu na niezbędną jakość treningu, a na pewno dla podgrzania wewnętrznej rywalizacji. Tylko w ten sposób mamy szansę osiągnąć nasze cele i być konkurencyjni wobec bardziej ambitnych klubów w lidze.
Jaki byłby idealny drugi napastnik? Czy mówi pan o zawodniku, który ma inny profil niż Kramer? Czy jest ktoś, do kogo można porównać profil takiego zawodnika dla Legii?
- W przeszłości Legia miała zwykle 3-4 znakomitych napastników w składzie, jak Pekhart, Carlitos, Prijović, itp. Oni gwarantowali cele i sukcesy klubu. Wiadomo, że znowu potrzebujemy takich środkowych napastników i ludzi.
Czy ta drużyna jest gotowa do gry wysokim pressingiem przez cały mecz?
- Zobaczymy. Trochę to potrwa, aż wszystkie mechanizmy zaczną działać, tak jak bym chciał. Należy również przyjąć podstawową postawę szybkiego i zdecydowanego odzyskiwania piłki oraz wspierania się poleceniami. Wciąż nad tym pracujemy. Podstawowym warunkiem skutecznej gry pressingiem jest przede wszystkim bardzo wysoki poziom linii defensywnej oraz odważna i zorganizowana obrona do przodu. Według oceny Legia zajęła trzecie miejsce w Ekstraklasie pod względem wysokości linii defensywnej - Lech był górą, a Raków drugi.
Odkąd pracuję w Polsce, Legia zawsze była w czołówce, jeśli chodzi o intensywne biegi, szybkość biegu i liczbę sprintów. To są najważniejsze wskaźniki we współczesnym futbolu. Znów musimy wrócić do dawnej formy, bo skuteczny pressing jest możliwy tylko wtedy, gdy wszyscy gonią za piłką z dużą intensywnością, w sposób zorganizowany.
Potrzebuje więc mieszanki intensywności, organizacji i struktury. Lech Poznań w zeszłym sezonie miał dobry bilans w swojej grze. Nie należeli do czołowych drużyn pod względem biegowym, ale byli bardzo poukładani i dobrze zorganizowani bez piłki, a przede wszystkim z piłką.
Widzisz, pressing i kontrpressing to tylko jedno zagadnienie taktyczne drużyny w ogólnej koncepcji. Posiadanie piłki w różnych strefach, gra sytuacyjna, warianty rzutów rożnych i wolnych oraz wiele innych znajdują się w naszym planie treningowym.
Podczas treningów zauważyliśmy, że na boisku ścina pan linie podań, skrzydłowi muszą wbiegać w pole karne, a nie do narożnika.
- Nie dyktuję żadnemu z zawodników: zawsze trzeba przejść do środka ze skrzydła. Albo: Zawsze trzeba dryblować do linii końcowej, a potem dośrodkować. Zamiast tego zawsze zależy mi na tym, abyśmy optymalnie zajmowali wszystkie wolne przestrzenie, które prezentują nam się w naszych atakach. To oznacza, że skrzydłowy musi w każdej sytuacji rozpoznawać na nowo: Czy przestrzeń przede mną jest już zajęta czy nie? Jeśli przestrzeń wewnątrz przed nim jest wolna - wtedy może być ważne, aby spróbować wejść w tę przestrzeń. Gra bez piłki jest kluczowa dla efektywności i skuteczności. Zdecydowanie musimy stworzyć więcej opcji face-off podczas obiegu piłki, a do tego potrzebujemy dużo głębokich biegów i przyspieszenia po bokach. Pich na przykład to zawodnik, który jest stale aktywny. Jestem pewien, że dobrze wkomponuje się w Legię i pomoże nam w tym sezonie. Możemy na nim polegać.
fot. Woytek / Legionisci.com
Dlaczego sprowadziliście Roberta Picha? Wielu uważa, że jest za stary na Legię.
- A gdybyśmy pozyskali Cristiano Ronaldo, to też byście napisali, że jest za stary na Legię? Robert Pich rozegrał w Ekstralidze ponad 250 spotkań, zdobył ponad 50 bramek, do tego prawie 40 asyst. Pokażcie mi zawodnika z obecnego składu, który ma takie statystyki?
Nie ma takiego.
- Wymień jednego zawodnika, który rozegrał pięć pełnych sezonów.
Jędrzejczyk i - od czterech lat - Wieteska.
- Dobrze, ale to nie są skrzydłowi. W obecnej sytuacji potrzebujemy niezawodności, czyli piłkarzy, o których wiem, że będą występować w każdy weekend. Kiedy podpisujesz takiego zawodnika, wiesz, że będzie umieszczał piłkę w odpowiednim miejscu - może nie na najwyższym poziomie, ale na pewno nie na najniższym.
Jędrzejczyk to dla pana środkowy czy prawy obrońca?
- Może grać na wszystkich pozycjach defensywnych. Jest niezwykle ważny dla zespołu, ktoś taki jak Josue, ale w nieco innej roli. Ma dużo energii, jest wzorem do naśladowania na boisku pod względem etyki pracy i agresywności. Czasami przesadza ze swoimi emocjami i jest zbyt agresywny, ale wolę pracować właśnie z takim zawodnikiem, z którym można się połączyć, który pracuje pod presją i sam również stosuje presję.
Dlaczego „Jędza” nie jest już kapitanem?
- Artur pełnił tę funkcję i odpowiedzialność przez ostatnie lata. W tym czasie zdobył z Legią wiele tytułów. W wieku 35 lat i przy tylu własnych sukcesach po prostu nadszedł czas na przekazanie opaski kapitańskiej. Odpowiedzialność i obowiązek musi być teraz rozłożony bardziej na inne barki. Artur wie, jak bardzo cenię go jako człowieka, jako sportowca i jako legionistę. Rozmawiałem z nim i wyjaśniłem swoją decyzję. Pozostaje on niezwykle ważną częścią naszej grupy.
Dlaczego nie było głosowania wśród graczy?
- Zdecydowałem się pójść tą drogą. Powtórzę to, co powiedziałem wcześniej: Przyszedłem tu, aby wyznaczyć kierunek i żyć nim. Zazwyczaj działam i decyduję z przekonania lub intuicji. W tym przypadku zastosowanie mają oba te czynniki. Mam nadzieję, że z czasem wiele decyzji będzie podejmowanych w coraz większym stopniu przez samych graczy.
Czy Wieteska na pewno zostanie w Legii na następną rundę?
- Jeśli powie "tak", to będę tego pewien. A może macie jakieś inne informacje?
Jest łączony z ligą MLS. Wiemy zresztą, jak to się skończyło z Luquinhasem, który został kapitanem Legii przed startem poprzedniej rundy. Wybiegł z opaską tylko w sparingu, potem przeniósł się do Stanów Zjednoczonych.
- Tak, ale dla mnie sytuacja z Luquinhasem była wyjątkiem. W Pogoni opierałem się na trzech zawodnikach, którzy byli kapitanami drużyny. To nie jest tak, że wybieram tylko jednego kapitana. Jako trener muszę dbać o dynamikę w zespole, to bardzo delikatna sprawa. Potrzebna jest osobowość, ważna pozycja w zespole i akceptacja.
… dlatego Josue został zastępcą kapitana. Z opaską może przypominać Jacka Sparrowa.
- Haha, tak. Josue jest wyjątkowy, tak jak Jack Sparrow.
Co pan o nim myśli po kilku tygodniach współpracy?
- Jestem bardzo zadowolony z tego, jak wzorowo wykonuje swoją pracę od pierwszego dnia, biorąc na siebie odpowiedzialność, a także będąc bardzo rozpoznawalnym w grupie i tworząc dobrą atmosferę. Jak na razie przerósł moje oczekiwania w pozytywnym sensie. Jego CV jest dobrze znane, to zawodnik z dużym doświadczeniem, ktoś kto wytrzymuje presję i niepowodzenia, ktoś kto daje wszystko dla swojej drużyny. Jak na razie uczestniczy w każdym treningu, ciężko pracuje nad sobą i na pewno się poprawi. Pracujemy nad kolejnymi szczegółami jego gry, aby w tym sezonie jego statystyki były jeszcze lepsze.
Kto ma lepszą lewą nogę: Josue czy Filip Mladenović?
- Generalnie nie lubię porównywać ze sobą zawodników, zwłaszcza gdy grają na różnych pozycjach. Jedno jest pewne, obaj są doskonałymi wyjątkowymi graczami. Cieszę się, że mam ich w swoim zespole. To zdecydowanie dwóch najlepszych lewonożnych zawodników w lidze. Crossy Mladena są niesamowicie dokładne i jestem pewien, że zagra kolejny bardzo dobry sezon. To zależy od niego. Josue to zawodnik z największą liczbą kontaktów z piłką i największą ilością kluczowych podań w zespole, który potrafi być również bardzo groźny bramkowo. Moim zdaniem powinien być bardziej konsekwentny w ostatniej tercji meczu. Mam nadzieję, że skorzysta z mojej rady, wtedy będziemy mieli w składzie jeszcze jednego dodatkowego zawodnika do zdobywania bramek.
fot. Woytek / Legionisci.com
Czy jest pan zawiedziony, że transfer Pedro Tiby nie doszedł do skutku?
- Mam wielki szacunek do Pedro jako osoby i piłkarza. Był czołowym i wiodącym zawodnikiem w Lechu Poznań. Chciałbym z nim pracować, ponieważ pasuje do mojej filozofii gry i ma niezbędne cechy osobowości. Z pewnością wzmocniłby nas na pozycji 8. W końcu nie trafił tutaj, znacie okoliczności. Po ostatnim letnim okienku transferowym, biorąc pod uwagę obecną ogólną sytuację finansową, chodzi o to, by nie popełniać zbyt wielu błędów w transferach, a raczej nie popełniać ich w ogóle. W tej chwili ogromnym wyzwaniem dla wszystkich odpowiedzialnych jest pozyskanie odpowiednich wzmocnień, czyli zawodników według określonych kryteriów czy profili wymagań oraz odpowiedniego budżetu. Dla mnie kryterium niezawodności jest w tej chwili najwyższym priorytetem. Minie jeszcze trochę czasu, zanim będziemy mieli wszystkich nowych, zakontraktowanych zawodników na pokładzie. Każdy transfer potrzebuje czasu, jeśli podejdzie się do tego we właściwy sposób. Pozostaję optymistą w tej kwestii i wydobędę maksimum z obecnego składu.
Jeden niedawno do was dołączył. To Makana Baku.
- Makana jest w tzw. szczytowym wieku, czyli między 23. a 28. rokiem życia, czyli dokładnie w okresie, w którym zawodnicy mogą się jeszcze bardzo dobrze rozwijać - z tej grupy w zeszłym roku mieliśmy tylko jednego zawodnika, który grał regularnie, czyli Wieteskę. Baku wnosi bardzo dobre umiejętności indywidualne. To dynamiczny i uzdolniony technicznie chłopak z dużym potencjałem. Szuka pojedynków z przeciwnikami w ciasnych przestrzeniach, ma rozwiązania na trudne sytuacje i jest też dobrym strzelcem. Jego atutem jest to, że zna ligę i dlatego nie musi się aklimatyzować. W Warcie był już bardzo widoczny.
Był jednym z najlepszych skrzydłowych w Ekstraklasie.
- To prawda, ja też tak to widzę. Mimo to kilkakrotnie go przesiewaliśmy i analizowaliśmy. Gracze z dużym potencjałem i w kwiecie wieku zazwyczaj nie są w tym momencie tani ani dostępni. Dlatego tym bardziej cieszę się, że Jacek Zieliński znalazł rozwiązanie, by podpisać go w tym momencie. Musi teraz nadrobić trochę zaległości w treningu. Tak jak powiedziałem - potrzebujemy dobrego balansu w strukturze składu. Doświadczenie, ale przede wszystkim zawodnicy, którzy mogą zrobić kolejny krok. Ponadto konieczne jest, aby wszyscy gracze byli świadomi zadania i odpowiedzialności. Gra dla Legii to zobowiązanie i należy wszystko podporządkować sukcesowi.
Zawodnicy z akademii są gotowi, czy nie?
- Wszyscy są gotowi, niezależnie od nazwy akademii. Ale czy są w stanie sprostać wymaganiom Ekstraklasy czy w naszym przypadku Legii? Do tej pory pracowałem z wieloma talentami, stawiałem im wyzwania i zachęcałem do działania, jestem w stanie ocenić ich poziom. Młodzi zawodnicy rozwijają się różnie, a rozwój nie zawsze jest wykładniczy. Każdy człowiek musi iść własną drogą. Nie ma jednej ścieżki. Nasi młodsi zawodnicy mają jeszcze dużo pracy i długą drogę do przebycia. Podamy im rękę, będziemy ich wspierać, pod warunkiem, że mają talent, nieposkromioną wolę i cierpliwość. Wtedy dostaną swoją szansę prędzej czy później.
Igor Strzałek swoim stylem gry jest podobny do Kapustki. Co z nim dalej?
- Igor jest utalentowany, a także ma to, co trzeba. Technicznie uzdolniony i lekki zawodnik, urodzony w 2004 roku. Lubię go, dobrze porusza się w przestrzeni, ma oko, żeby znaleźć wolnego zawodnika i potrafi zdobywać bramki. Pod pewnymi względami przypomina „Kapiego”. W naszym systemie nie ma jednak klasycznego numeru 10, więc musi teraz zwracać większą uwagę na zadania taktyczne i elastyczność w grze. Jest najmłodszy w obecnym składzie. Będziemy go delikatnie budować - nie przeciążać. Może uczyć się od Kapi każdego dnia.
Rok temu w Pogoni Szczecin grał Kacper Kozłowski, który jest z rocznika 2003.
- Kacper to wyjątkowy talent. Jako 15-latek był już bardzo rozwinięty fizycznie i dojrzały psychicznie. Nawet wtedy od czasu do czasu trenował z pierwszą drużyną. Jak już powiedziałem, zwłaszcza w sektorze młodzieżowym, trzeba się dobrze przyjrzeć i dokładnie rozważyć pewne sprawy. Zbyt często widzimy tylko zawodników, którzy kończą na szczycie drabiny - ale większość z nich gdzieś tam spada. Między innymi dlatego, że zbyt wcześnie zostali przeciążeni i wymagano od nich więcej niż byli w stanie. Igor musi jeszcze nabrać kilka kilogramów siły mięśniowej, rozwinąć się fizycznie ... krok po kroku.
Oprócz Igora w wielu treningach biorą udział Skibicki, Niski, Kisiel. Mają możliwość nauki i rozwoju. Inni, jak Ciepiela, jest najdalej w kwestii rozwoju - ale jeszcze nie wystarczająco daleko, został wypożyczony. Poprzeczka jest wysoko postawiona i moim zdaniem słusznie, bo jeśli chcesz grać w I drużynie Legii, to też musisz spełniać wymagania w 100%. Legia nie może postrzegać siebie jako klubu szkoleniowego, oczekiwania i cele są na to zbyt wysokie.
Maik Nawrocki spełnia te kryteria?
- Maik i Maciej Rosołek są na innym poziomie. Są też jeszcze w środku swojego rozwoju, nie, raczej na jego początku, bo nie grają tak długo z seniorami. Ale oni są dalej, ale i starsi.
„Rosi” w ostatnim półroczu musiał nawet pomagać na skrzydle, co było dla niego nowym doświadczeniem. To było pomocne dla niego i jego CV. Wykonał dobrą robotę w trudnej dla drużyny sytuacji. Mniej dobrze wyglądała ogólna sytuacja składu na pozycjach skrzydłowych. Poza Wszołkiem, który został wypożyczony zimą, nie było żadnej realnej alternatywy ani nikogo, kto byłby wystarczająco sprawny do tego zadania. Tym bardziej szanuję, że „Rosi” w tej historycznej kryzysowej sytuacji pokazał charakter i pokazał, że można na nim polegać w stu procentach.
A który z młodych bramkarzy jest gotowy?
- Obaj są gotowi. Miszta ma nieco większe doświadczenie w Ekstraklasie, ale samo to się nie liczy. Jestem ciekaw jak chłopcy się zaprezentują, zwłaszcza pod presją. Z Hładunem mamy kolejną opcję, jest doświadczony i to już w wieku 26 lat.
Wszyscy bramkarze zostaną w Legii na ten sezon?
- Mówicie teraz o naszych młodych bramkarzach, prawda? Do tej pory wypożyczyliśmy już dwóch jeszcze młodszych. Jeśli chodzi o Misztę i Tobiasza, to mogę zapewnić, że obaj są niezwykle ambitni, ciężko pracują na co dzień i podjęli wewnętrzną walkę o hierarchię na tych trzech miejscach. Wszyscy dobrze się dogadują, są jednością i wzajemnie się popychają. Niemniej jednak w trening idą pełną parą. Mając Krzysztofa Dowhania i Arka Malarza, dwie legendy Legii, jesteśmy w świetnej sytuacji. Wszyscy trzej chłopcy skorzystają z nich w perspektywie średnio i długoterminowej. Sezon tak naprawdę jeszcze się nie zaczął, więc nie musimy mówić o odejściach. Zakładam, że pozostaniemy w tym składzie.
Trudno sobie wyobrazić, że jeden z nich mógłby być numerem trzy.
- Jako trenerowi Pogoni trudno było mi sobie wyobrazić, że Legia może przegrać 50% wszystkich spotkań w sezonie. A więc: wiele jest możliwe, nawet jeśli na początku wydaje się to trudne do wyobrażenia.
fot. Woytek / Legionisci.com
Jak wygląda sytuacja zdrowotna Bartka Kapustki? Czy widzi Pan możliwość, że będzie gotowy do gry w Kielcach?
- Bartek ostatnio był u lekarza w Niemczech, który operował jego kolano. Jak na razie kolano wydaje się dobrze leczyć, dlatego zakładam, że znajdzie się w naszym składzie przeciwko Koronie. Ale ja potrzebuję Bartka na cały sezon, a nie tylko w jednym meczu. Dlatego musimy go bardzo ostrożnie budować, aby nie doznał nawrotu choroby. Będę miał do niego dużo cierpliwości, ponieważ to znakomity zawodnik. On będzie dla nas bardzo ważny.
A co z mentalnością zespołu?
- Mentalność jest pojęciem szeroko elastycznym. Znaczenie tego terminu zależy od kontekstu. Jeśli w tym kontekście nawiązujecie do poprzedniego sezonu... Nie było mnie tam, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że kryzysy nie zdarzają się z dnia na dzień, zwłaszcza w sportach zespołowych. Futbol jest złożony, tak samo jak sezon. Byłoby to tanie i zbyt uproszczone, aby zawsze obwiniać zespół za wszystko, co nie działa dobrze. Ale to, co było, to przeszłość - skończyło się. Ważne jest to, co tu i teraz. Zawsze bardzo zwracam uwagę na to, jak wchodzimy w interakcje, na pewne wzorce zachowań, nawyki czy reakcje w określonych sytuacjach. Mogę zapewnić, że jak na razie nasi legioniści zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Mamy w zespole charakter, energię i ducha. A stanie się jeszcze bardziej, bo ujmijmy to tak: mentalność nie jest wrodzona....
Po jakim czasie będzie można stwierdzić, że Legia Warszawa gra już w 100% według założeń Kosty Runjaica? Pół roku, a może więcej?
- Doświadczeni trenerzy i dyrektorzy sportowi mówią: na odbudowę drużyny potrzebujesz pięciu lub sześciu okresów transferowych, czyli trzech lat. To nie znaczy, że do trzech lat będziemy przegrywać 50 procent meczów. Na pewno nie. Ale wszystkie nasze cele są takie, by w Legii znów zobaczyć drużynę, która konsekwentnie walczy o mistrzostwo Polski i odgrywa rolę w Europie. Nie będziemy w stanie stworzyć tego za naciśnięciem guzika.
START: 14.07.2022 / KONIEC: 25.07.2022