Śledź: To akademia ma być szansą dla zawodnika, a nie zawodnik szansą dla akademii
W lipcu pracę na stanowisku dyrektora Akademii Legii Warszawa rozpoczął Marek Śledź. Poprzednio przez 5 lat pracował w Rakowie Częstochowa, a jeszcze wcześniej w Miedzi, Radomiaku i Lechu. Jak sam mówi, od ponad 40 lat mieszka w Warszawie i w tym czasie miał oferty pracy z większości klubów, ale ani razu z Legii. W momencie kiedy pojawiła się możliwość pracy w stołecznym klubie, nie zastanawiał się długo. - Droga na szczyt nie jest łatwa. To dla mnie miejsce, które jest spełnieniem pewnych marzeń. Traktuję to jako wyzwanie - mówi nowy dyrektor.
Śledź pierwsze dwa miesiące pracy spędził na poznawaniu struktur akademii i przeorganizowywaniu pracy. Niedawno spotkał się z dziennikarzami, by zaprezentować swoją wizję szkolenia młodzieży w stołecznym klubie, którą będzie wprowadzał przez najbliższe lata. Ile ma na to czasu? Z Legią podpisał trzyletnią umowę z opcją przedłużenia o kolejne trzy. - Zakładam, że będę pracował 6 lat w Legii. Powtarzalność wyniku powinna zaistnieć w ciągu dekady. Dostałem propozycję zarządzania akademią, ale miałem też swoje oczekiwania. Biorę za wszystko odpowiedzialność, chcę być transparentny – nawet jeśli będę musiał podejmować niepopularne decyzje. Taka jest nasza moralna odpowiedzialność za pracę z młodzieżą - mówi Śledź.
Akademia siedmiu perspektyw. Cel: top 50 w Europie
Pod takim hasłem swój plan na Legię zaprezentował nowy dyrektor. - Skąd taka nazwa? Wychowanek to młody człowiek, który powinien być dumą środowiska, z którego się wywodzi. Mam świadomość, że teraz każdy z tych młodych ludzi podąża za swoją pasją, jaką jest piłka nożna i na pytanie kim chce zostać w życiu, odpowie, że piłkarzem. Ja mam jednak świadomość i wieloletnie doświadczenie, które mówi mi tak: tylko pewien procent zostanie piłkarzami. Pozostali będą wychowani w duchu tożsamości z projektem i jego wartościami. Mogą być wartością dodaną w dłuższej perspektywie czasu, czyli na przykład zaistnieć w strukturach klubu jako trener, dietetyk, fizjoterapeuta, trener przygotowania fizycznego, a może dyrektor, a może sponsor, który będzie prowadził swoją działalność i wróci na stadion ze swoją rodziną, wspierając sport i rozwój młodych piłkarzy - tłumaczy Śledź. - To akademia ma być szansą dla zawodnika, a nie zawodnik szansą dla akademii. Chcemy odwrócić role i wskazać zawodnikowi wiele możliwości, ale najbardziej nakierować go na najważniejszą moim zdaniem drogę do sukcesu, czyli po prostu ciężką pracę. Sport profesjonalny nie toleruje lenistwa czy dróg na skróty - dodaje.
- Bycie najlepszym w Polsce to nie jest sukces, a obowiązek. Stawiam sobie cel top 50 w Europie. Ważne, by być rozpoznawalnym w Europie, mieć odpowiednią liczbę wychowanków i reprezentantów Polski na różnych poziomach wiekowych. Mogę zagwarantować, że moja osoba z wyników sportowych nigdy nie będzie zadowolona. Jak pojawi się moment zadowolenia, to od razu postawię kolejne wymagania - mówi Śledź.
- Chciałbym, aby w perspektywie sześciu lat 20-30 procent kadry pierwszego zespołu stanowili wychowankowie ze struktur akademii. W drugim zespole chciałbym te procenty na poziomie 90-100. Dziś akademia ma jakieś 8 mln zł budżetu. Chcemy wychować co roku przynajmniej jednego zawodnika, którego wartość rynkowa sięgnie miliona euro - takie cele postawił sobie nowy dyrektor.
fot. Woytek / Legionisci.com
Ekskluzywność, pycha, samozadowolenie
- Akademię zastałem jako projekt wysoko ekskluzywny, który pozwala mi teraz bardzo płynnie wprowadzać zmiany. Natomiast szczerze: od ekskluzywności do samozadowolenia i pychy jest bardzo cienka granica. Przykład: ktoś zadowala się tym, że jest w tym miejscu. Dla kogoś "eLka" w kółeczku to finał. Dla wielu piłkarzy podpisanie kontraktu i wartości tego kontraktu są elementami najważniejszymi. Pojawia się element pychy, roszczenia, by mieć więcej, itd. To są wartości, które teraz paraliżują projekt - one nie pozwolą, by młody człowiek był "głodny". Najedzony wilk bardzo rzadko bije się o coś więcej. Głodny? Ma wiele do zdobycia. Wydaje mi się, że w sporcie ten głód sukcesu i przekraczanie kolejnych granic jest bardzo ważne. Dozowanie tego elementu zadowolenia winno być istotnym krokiem do przodu. Ja na pewno będę to dozował. W tej ekskluzywności doświadczyłem elementów, które - nie ukrywam i mogę nazwać po imieniu - były ekonomicznym rozpasaniem - mówi nowy dyrektor, wystawiając tym samym niezbyt dobrą opinię o aktualnym stanie organizacyjnym legijnej szkółki.
Wkrótce w LTC powstanie niepubliczne liceum w ramach Szkoły Mistrzostwa Sportowego pod jurysdykcją Fundacji Legii. Ponadto Legia będzie także brała udział w programie certyfikacji PZPN. Dlatego struktura akademii od przyszłego roku będzie poszerzona o grupy szkoleniowe z LSS. - Legia jako klub o takiej marce powinna mieć złotą gwiazdkę i być na szczycie. Ci najlepsi z LSS wcześniej trafią do akademii - zapowiada Śledź.
Jak zatrzymać najzdolniejszych?
- Będę skupiał się na rozmowach z rodzicami. Uważam, że to najlepszy reprezentant dziecka, bo mam gwarancję, że chce dobra swojego dziecka. Środowisko menedżerskie się rozwija i ma różnych ludzi - szlachetnych i mniej szlachetnych. Wierzę w to, że wartość tego projektu będzie tak wielkim magnesem, że ci najlepsi, mimo wielu działań zewnętrznych, będą utożsamiali się z tym miejscem. Dziś pojawiają się sformułowania - "nie dostają szansy w pierwszym zespole, odchodzą do innych klubów". Droga do wielkiej piłki może być różna, oby wiodła jak najczęściej przez pierwszy zespół Legii, ale trzeba mieć świadomość tego, że pierwszy zespół może nie być w stanie skonsumować pełnej wartości każdego młodego zawodnika.
- Na pewno nie będę próbował mamić zawodników tylko wartością ekonomiczną. Wręcz postaram się to ograniczać. Będę chciał podpisywać kontrakty progresywne, ale progresywne nie z upływem czasu, tak jak to obecnie funkcjonuje, czyli że z roku na rok zawodnicy zarabiają więcej. Warunkiem będzie rozegranie jakiejś liczby spotkań w drużynie, która będzie dla danego zawodnika wyzwaniem. "Zrób coś więcej, będziesz zarabiał więcej" - to ma być wartość dodana, a nie podstawowa. Nigdy złotego medalu olimpijskiego nie osiągał ten, który za młodu był pierwszy. Zwykle zdobywali je ci, którzy byli drudzy i trzeci, bo cały czas go gonili. Jeżeli ktoś dziś jest uznany za najlepszego i chce stawiać warunki, to niech odejdzie. Poszukamy tego drugiego, trzeciego, kto będzie najwyższą wartością dla nas. Taka osoba za otrzymanie szansy poświęci wszystko temu, by tu być i w konsekwencji trafi do piłki wysoko kwalifikowanej.
- Czym przekonać? Wartość szkoleniowa, zaufanie i precyzyjnie zaplanowana ścieżka rozwoju. Co pół roku będą odbywały się spotkania z każdym zawodnikiem i rodzicem. Jak ktoś będzie akceptował nasz pomysł, to nie będzie szukał innego miejsca dla dziecka. A jeżeli będzie miał inny pomysł, to wówczas powinien się tym z nami podzielić. Kiedyś nie dopilnowałem kontraktu Bielika i z perspektywy czasu... może dobrze dla niego, że nie dopilnowałem. Takie sytuacje się zdarzą, oby było ich jak najmniej.
fot. Woytek / Legionisci.com
Współpraca z Zagłębiem i klubami z Mazowsza
Marek Śledź spotkał się z przedstawicielami Zagłębia Sosnowiec. Poprzednia umowa o współpracy wygasła już jakiś czas temu, ale wkrótce zostanie podpisana nowa. - Oni doskonale wiedzą, że ich zawodnik trafiwszy do nas i pokazany przez pierwszy zespół, będzie inną wartością ekonomiczną niż gdy będzie odchodził bezpośrednio z Zagłębia. Korzyść ekonomiczna procentowa będzie wyższa niż gdyby sami mieli go promować. Chciałbym, by ta umowa dotyczyła akademii i struktur szkoleniowych Zagłębia i nie wprowadzała zamieszania związanego z pierwszym zespołem, bo wtedy wszyscy będą oczekiwali, że oddamy tam zawodników z pierwszego zespołu, albo z Zagłębia trafią od razu do naszego pierwszego zespołu. Tak nie będzie. Chcemy współpracować na poziomie akademii z dwoma-trzema takimi klubami - mówi dyrektor.
- Jestem w trakcie standaryzowania projektu klubów filialnych. Często duże kluby traktują inne z okolicy z pozycji hegemona i nic nie dają w zamian. Jeżeli projekt ma być wartością, to Legia musi być oparciem dla tych klubów. Parafrazując... nie mogę zjeść całego planktonu, bo umrę z głodu. Muszę ten plankton żywić. Projekt powinien zakładać opiekuńczość nad takimi klubami i dawać im korzyść ekonomiczną. W standardach, które zakładam, jest nadanie gwiazdek takim klubom. Na przykład od trzeciej gwiazdki dany klub otrzymuje od nas grant finansowy w wysokości 20 czy 30 tys. zł, który jest realizowany bez względu na to, ilu zawodników do nas trafiło. Ma to wynikać z tego, że dany klub świetnie pracuje, ma przejrzystą strukturę i zatrudnił odpowiednią liczbę wykwalifikowanych ludzi. Hegemonia klubu centralnego w stosunku do filialnych musi być opiekuńcza. Tak sobie wyobrażam ten projekt. Jestem w stanie to tak poprowadzić, ale dziś to wszystko było na barkach jednej osoby, a to jest niemożliwe. W Rakowie miałem zatrudnione dwie dodatkowe osoby, które tylko tym się zajmowały. Chcę doprowadzić do sytuacji, że pewnym honorem będzie dla każdego klubu z Mazowsza oddanie zawodnika do Legii Warszawa - wyjaśnia swój plan Marek Śledź.
Legia II Warszawa
W Legii przed każdym sezonem mówi się, że celem drugiej drużyny jest awans do II ligi, by młodzi mogli rywalizować na wyższym poziomie. Śledź postawił sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. Na awans do II ligi daje sobie dwa lata, bo obecny zmodyfikowany zespół raczej nie jest do tego gotowy, najzdolniejsi zawodnicy zostali wypożyczeni. - Obecnie młodzież schodząca z pierwszego zespołu nie jest w stanie samodzielnie sprostać wymaganiom współzawodnictwa na tym poziomie. To nie jest tak, że nasi młodzi zawodnicy jak Kamiński czy Strzałek wyróżniają się na trzecioligowym poziomie. W ciągu 3-6 lat może grać w Legii II 80 procent wychowanków, którzy przejdą przez proces szkolenia. Widzimy potencjał w chłopakach, którzy są - mówi Śledź.
- Chciałbym być pierwszym klubem, który wprowadzi drugi zespół do I ligi. Zależy mi, byśmy rywalizowali na jak najwyższym poziomie, by nasza młodzież regularnie grała z drużynami europejskimi. Do tego potrzeba regularnie wygrywać ligę i grać w Lidze Młodzieżowej UEFA. Dopiero wtedy nasz zawodnik będzie odpowiednio przygotowany i nie będzie miał trudności z adaptacją do wymagań europejskich - wyjaśnia.
Docelowo zespół ma składać się z 4-5 zawodników doświadczonych o dobrej jakości i doświadczeniu z wyższych lig, wychowanków i kilku dobrych juniorów. - Skorygujemy średnią wieku drużyny w trzy lata - z ok. 23 lat na 20 lat. Będziemy dążyli do tego, żeby w rezerwach było jak najwięcej juniorów starszych, w juniorach starszych grali juniorzy młodsi, itd. Uważam, że jest to łatwe do osiągnięcia. Najpierw jednak musimy tę wartość zbudować, bo nie jest tak, że obecnie nasze drużyny wygrywają wszystko z rówieśnikami z Varsovii czy Escoli - zakłada dyrektor.
Obecnie jeden kontrakt w drugiej drużynie jest na poziomie 10 tys. zł miesięcznie, pozostałe są niższe. - To przecież czwarty poziom rozgrywkowy. Jeśli wartość kontraktowa ma być decydująca o tym, że w tej rywalizacji pokonamy kluby trzecioligowe, to moja głowa powinna spaść szybciej, niż się w Warszawie pojawiła - uważa Śledź.
fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com
Trenerzy, skauci, Runjaić, Zieliński
- Na starcie założyłem sobie półroczny audyt tego co jest. Uważałem, że byłoby niemoralne z mojej strony, gdybym przyszedł, wymienił kilku trenerów na nowych. Proces standaryzacji pracy będzie naturalną eliminacją. Jak ktoś nie będzie chciał razem ze mną iść na szczyt, to odpadnie. Zmiany personalne są raczej zmianami strukturalnymi. Nie zrobię jednak żadnych ruchów wcześniej niż na początku stycznia, a możliwe, że dopiero od lipca przyszłego roku. Każdemu chcę dać szansę, czas i narzędzia do pracy. Nie boję się przygotować ludzi do bardzo konkretnych wymagań pracy. Ja wprowadzam standardy, które weryfikują trenerów. Trenerzy mają być najlepszymi skautami. Będą do tego przygotowani i będzie to część ich obowiązków. To duża trudność, ale ważne, by trener widział zawodnika nie tylko "tu i teraz", ale także przyszłościowo. Trener powinien tworzyć środowisko zawodnikowi, by to zawodnik podejmował decyzje i był kreatorem działań - mówi Śledź.
- Rozmawiałem kilka razy z trenerem Runjaiciem o wartościach, które chcemy wdrażać. Nie chciałbym wracać do trenera Papszuna, ale... jako człowiek uznaję go za super trenera, jednego z bardziej efektownych trenerów w Polsce, który swoją katorżniczą pracą osiąga konkretny sukces. Parafrazując, powiem tak: w korporacji można osiągać sukces z ludźmi albo kosztem ludzi. To element, który jest dyskusyjny. Ja tak bym odebrał moje relacje. Może w tych relacjach było sporo niechęci. Jeżeli będziemy mieli II ligę, to siedemnastolatek będzie mógł tam zdobywać niezbędne doświadczenie. Nie mam obaw, że w takiej technologii wychowamy piłkarza, po którego trener Kosta Runjaić sięgnie i będzie zadowolony. Proszę nie liczyć na to, że w pierwszej drużynie Legii, która ma swoje cele, tych miejsc dla wychowanków od razu będzie pięć. To będą pojedynczy piłkarze i może po kilku latach będzie to 20-30% procent, które sobie założyłem - kończy nowy dyrektor akademii Legii.
- Jedyna droga dla polskich klubów to szkolenie. Mamy świadomość, że nawet grając w europucharach, nie zdobędziemy takich bonusów, jakie możemy zdobyć poprzez dobre wyszkolenie i sprzedanie zawodnika. Dla mnie gwarantem wszystkich relacji w klubie jest Jacek Zieliński. To partner i osoba o dużej równowadze emocjonalnej, spokoju w działaniu i posiadająca wizję.
fot. Woytek / Legionisci.com