Josue, Lindsay Rose i Maciej Rosołek - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Rose: Jędrzejczyk jest liderem całego zespołu

Maciej Frydrych, źródło: Przegląd Sportowy Onet - Wiadomość archiwalna

— Kiedy zaczynasz mecz na ławce, to ciągle musisz być przygotowany do wejścia. Oczywiście byłem sfrustrowany i rozczarowany, bo chciałem grać od pierwszej minuty, jednak te emocje powinny zejść na drugi plan — mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Lindsay Rose. Stoper opowiada o progresie, jaki wykonał w ostatnim czasie czy grze w formacji z trójką obrońców.

Jest pan na fali wznoszącej.

- Oczywiście. Początek w Legii był bardzo trudny. Moja adaptacja trwała długo, a dodatkowo odnosiliśmy słabe wyniki. Ten sezon rozpoczął się dla mnie inaczej. Do szóstej kolejki grałem praktycznie wszystko od deski do deski. Później występowałem rzadziej. Nie chodziło o mój poziom czy formę, po prostu taka była decyzja trenera. Ciężko pracowałem na treningach czy na siłowni, a teraz na nowo wskoczyłem do pierwszej jedenastki. Czuje się dobrze, mam fajny okres. Muszę być ciągle skoncentrowany, bo w piłce wszystko zmienia się bardzo dynamicznie.



Pan wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie dobrymi wejściami z ławki rezerwowych.

— Kiedy zaczynasz mecz na ławce, to ciągle musisz być przygotowany do wejścia. Oczywiście byłem sfrustrowany i rozczarowany, bo chciałem grać od pierwszej minuty, jednak te emocje powinny zejść na drugi plan. Wiedziałem, że w każdej chwili muszę być przygotowany na kilka minut, pół godziny czy godzinę gry. Teraz trener dał mu kolejną szansę, a ja muszę ją wykorzystać.

Był pan beneficjentem słabego meczu Mattiasa Johanssona w Płocku.

— W Płocku trener zdecydował się wystawić Mattiasa Johanssona na mojej pozycji. Nie było to nic nadzwyczajnego, bo Matthias dobrze radził sobie, jako środkowy obrońca w zeszłym roku w meczach na arenie międzynarodowej. Po porażce w Płocku trener dał mi szanse wrócić na to miejsce podczas pucharowego starcia. Od tamtej pory nie przegraliśmy nawet jednego meczu.

Jak czuje się pan w formacji z trójką obrońców?

— Dobrze. Obrońca ma prościej adaptować się do nowej sytuacji. Łatwiej jest mi się przestawić, aby grać po prawej czy lewej stronie defensywy. Najważniejsza jest komunikacja, bo jednak wygląda to inaczej przy dwójce, a trójce stoperów. Jestem prawonożny, więc podoba mi się gra jako półprawy obrońca.

Młody Maik Nawrocki i doświadczony Artur Jędrzejczyk, czyli dwóch reprezentantów Polski. Jak układa się współpraca?

— Bardzo dobrze, bo mamy dobrą relację. Maik jest świetnym, młodym obrońcą, a jeżeli nic się nie zmieni, to przed sobą ma świetlaną przyszłość. Jędrzejczyk jest liderem całego zespołu, powiedziałbym nawet, że jest kapitanem.

Josue powiedział mi kiedyś, że oczywiście to on ma opaskę kapitańską, ale liderem jest Jędza.

— Często to powtarza. Oficjalnie kapitanem jest Josue, ale jest nim również Jędrzejczyk. Mamy fajną relację i uważam, że dobrze komunikujemy się ze sobą na murawie. Cieszę się, że mogę z nim grać.

Mecz z Jagiellonią był szalony.

— To był nasz dobry mecz. Strzeliliśmy pięć goli w Białymstoku, czyli w miejscu, gdzie nie wygraliśmy od sześciu lat. To było ważne spotkanie dla kibiców, ale również dla nas, bo nie zwyciężyliśmy w dwóch wcześniejszych ligowych meczach. Początek spotkania nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale stracona bramka obudziła nas. Przede wszystkim strzelaliśmy gole w dobrych momentach, czyli przed końcem pierwszej połowy oraz na samym początku drugiej odsłony meczu. Podobnie mógłby wyglądać mecz z Pogonią Szczecin, gdybyśmy wykorzystali rzut karny w samej końcówce pierwszej części spotkania.

Oglądaliśmy bardziej ofensywą Legię, to jakiś inny zamysł na grę?

— To bardziej złożony temat, uzależniony też od przebiegu meczu i charakterystyki rywala. Ja skupiam się głównie na założeniach defensywnych, ale również, kiedy mam okazję, to staram się wspomagać nasze ataki. Próbujemy nowych rzeczy. Czasami nawet biegnę do przodu, nawet jeżeli nie dotknę piłki, to może zrobię przestrzeń dla kogoś innego.

Czy podobnej Legii możemy się spodziewać w piątek?

— To będzie trudny mecz, bo Lechia zaczęła dobrze grać i punktować. To nie będzie takie samo spotkanie, jak z Jagiellonią, ale mam nadzieję, że wynik również będzie pozytywny dla nas.

W Warszawie Legia jeszcze nie przegrała.

— To spore osiągnięcie. Kibice przychodzą na stadion, a my robimy swoje. Rywalom trudno jest wyszarpać punkty przy Łazienkowskiej. Jednym z naszych celów było uniknięcie porażki na własnym boisku. Jak na razie realizujemy go.

Cały wywiad dostępny tutaj.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.