Nasze oceny
Plusy i minusy po meczu z Lechią
We wtorek legioniści po rzutach karnych ograli Lechię Gdańsk. To było bardzo emocjonujące spotkanie, które jednak rzuciło światło na niektórych zawodników. Zapraszamy do not przyznanych przez nas "Wojskowym".
Josue - Trudno nie lubić tego gościa i nie dostrzegać jego klasy. Przerasta naszą ligę, a w Gdańsku kolejny raz udowodnił, że jest kapitanem przez duże "K". Portugalczyk nie jest idealny, ale pokazał, że można podnieść się po słabej pierwszej połowie, aby w drugiej grać jak z nut. Z początku był bardzo niedokładny. Jego prostopadłe podania czy dośrodkowania napsuły krwi rywalom, jednak często na małych odległościach gubił się. Kilkakrotnie uderzał, ale jego strzały były zupełnie niedokładne. Po zmianie stron na murawie oglądaliśmy innego gracza. Josue był pewny siebie, miał tę arogancję, którą uwielbiają kibice, a która jest potrzebna liderowi. Pewnie wykorzystał jedenastkę, a następnie zanotował fenomenalną asystę przy trafieniu Rose`a. Dodatkowo uniósł presję podczas serii rzutów karnych i to on posłał, jako ostatni piłkę do siatki. Wielkie brawa dla Portugalczyka.
Bartosz Kapustka - Był bardzo dynamiczny, starał się grać piłką szybko i celnie. Szczególnie w pierwszej połowie był piłkarzem, który wyróżniał się na tle mizernie grającej Legii. W 59. minucie miał szansę oddać mocny strzał, lecz przestrzelił z powietrza. To było kolejne dobre spotkanie "Kapiego". Cieszy jego zwiększona aktywność i chęć brania gry na własne barki. Opuścił murawę jeszcze przed początkiem dogrywki.
Cezary Miszta - Przed serią rzutów karnych można było stwierdzić, że Miszta potwierdzi przeciętny mecz w jego wykonaniu lub otrzyma miano bohatera. W tym wypadku młody bramkarz stanął na wysokości zadania, gdyż obronił jedenastkę Gajosa, a następnie zmusił do kapitulacji Kubickiego. Z pewnością jego taniec na linii bramkowej zapamiętamy na długo. Samo spotkanie w jego wykonaniu, jak już wcześniej wspomnieliśmy, do najlepszych nie należało. Dwukrotnie musiał wyjmować piłkę z siatki. Przy strzale Durmusa Miszta był nieco ospały, oczywiście w skutecznej interwencji nie pomógł mu Nawrocki. Za to przy trafieniu Zwolińśkiego wydaje się, że mógł zrobić więcej. Młody golkiper wyszedł do snajpera, a ten pokonał go uderzeniem przy bliższym słupku. To nie były karygodne błędy legionisty, aczkolwiek z pewnością w samym meczu nie wybronił nic ponad stan, może poza mocnym strzałem pod poprzeczkę. Należą się dla niego wielkie brawa za rzuty karne, w których pokazał, że mentalnie przygotowany jest bardzo dobrze.
Rafał Augustyniak - Pokazał dwie twarze. Przez większość spotkania prezentował się wręcz wybitnie, walczył, zanotował wiele odbiorów, które następnie napędzały ataki "Wojskowych". Przede wszystkim w drugiej części spotkania oglądaliśmy zawodnika niezłomnego. W 89. minucie genialnie wygarnął futbolówkę wślizgiem. Wiele ryzykował, ale opłaciło się. To nie była jedyna tak ważna interwencja tego zawodnika, tym bardziej że w podobny sposób przerwał akcję lechistów w 112. minucie. Nie da się jednak ukryć, że Augustyniak nie ustrzegł się błędów. W 76. minucie we własnym polu karnym oddał futbolówkę rywalom, jednak obyło się bez konsekwencji. Nie popisał się również przy golu Zwolińskiego. Obrońca był wolny i zagubiony. Pomimo kilku "baboli" za całokształt należy się pozytywna ocena. Tym bardziej że podczas pierwszej części spotkania do kieszeni schował Paixao.
Paweł Wszołek - Niestety uraz spowodował, że na murawie spędził niespełna pół godziny. Szkoda, bo na początku spotkania pokazał się z dobrej strony. Był aktywny, chętny do ofensywnej gry oraz stwarzał zagrożenie. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia.
Filip Mladenović - Sporo biegał, ale nie wynikało z tego za wiele. Jego dośrodkowania raz były celne, lecz zawodzili koledzy, a innym razem je przeciągał. Nie można odmówić mu ciężkiej pracy oraz starań, aczkolwiek w ofensywie zabrakło konkretów. W defensywie grał nieźle i nie można się do niczego przyczepić.
Mattias Johansson - Pamiętając jego ostatnie spotkanie w barwach Legii w Płocku, można było się obawiać spotkania w Gdańsku. Szwed ponownie musiał zagrać jako półprawy stoper. Tym razem pokazał się z niezłej strony. W 20. minucie skutecznie przerwał nieźle zapowiadające się prostopadłe zagranie. W 38. minucie łatwo ograł go Durmus, co napędziło niezłą akcję lechistów. Pokusił się o strzał zza pola karnego w 71. minucie, ale chybił. Johansson nie z zaprezentował fajerwerków, jednak zagrał na dobrym poziomie. Opuścił murawę tuż przed końcem pierwszej połowy dogrywki, bo łapały go skurcze.
Maik Nawrocki - Od pierwszej minuty meczu był elektryczny i niepewny. W 13. minucie oddał strzał głową, lecz ten był niedokładny. W 42. minucie stoper chciał zablokować uderzenie Durmusa. Niestety futbolówka otarła się o niego, a następnie znalazła drogę do bramki. Można gdybać, ale wydaje się, że gdyby nie ta niefortunna interwencja 21-latka, to gola by nie było. Ważną interwencją popisał się w 107. minucie, kiedy uprzedził Durmusa. To nie był dobry mecz w jego wykonaniu. Zaprezentował się najgorzej spośród trójki legijnych stoperów.
Maciej Rosołek - W 12. minucie miał niezłą okazję, aby uderzyć z woleja, jednak nie trafił w futbolówkę. Tuż przed przerwą starał się z bliskiej odległości głową pokonać Kuciaka. Ten stanął na wysokości zadania. Sędzia podniósł chorągiewkę, jednak spalonego nie było. Po przerwie “Rossi” został sfaulowany w polu bramkowym gospodarzy, dzięki czemu piłkę na jedenastym metrze postawił Josue. Nie popisał się niczym nadzwyczajnym, z wyjątkiem wywalczenia jedenastki. Opuścił plac gry w 73. minucie.
Bartosz Slisz - Kilkakrotnie mógł zachować się lepiej, a szczególnie w ofensywie. Niekiedy grał za lekko lub za mocno, niestety rzadko w punkt. Pojawiała się u niego specyficzna irytacja, po nieudanych zagraniach czy stratach. Przy drugim trafieniu lechistów Slisz został bardzo łatwo ograny przez Conrado, po czym rozpoczął się kontratak. W tej sytuacji również machnął rękami, zamiast gonić rywala. W 114. minucie oddał mocny strzał, blisko ziemi, ale jednak Kuciak popisał się dobrą interwencją.
Ernest Muci - Brakowało u niego kreatywności, jakiegoś pomysłu, który nie byłby przyjęciem i od razu strzałem. Albańczyk w 32. minucie mógł ruszyć z futbolówką, wybrał jednak podanie, ale niedokładne w prostej sytuacji. Grał bardzo mizernie, wolno i po prostu słabo. Wyglądał na rozkojarzonego oraz niechętnego do gry. Zszedł z boiska przed początkiem dogrywki.
Zmiennicy
Lindsay Rose - Na murawie znalazł się w 103. minucie. Wszedł i strzelił gola, który pozwolił legionistom zwyciężyć mecz po rzutach karnych. Dodatkowo warto zaznaczyć, jakie to było trafienie. Rose wykończył sytuację lepiej niż niejeden snajper. Ten lob stopera nad Kuciakiem zapamiętamy na długo.
Makana Baku - Wszedł na murawę w 29. minucie. Miał kilka szans, których nie wykorzystał, a szczególnie zawodziło u niego ostatnie podanie. Baku chciał się pokazać z dobrej strony. Biegał po całej długości boiska, był w polu karnym rywala, a po chwili już w swoim. Niekiedy naprawiał błędy czy straty kolegów. W 53. minucie Baku wykonał świetny powrót do własnej szesnastki i zabrał futbolówkę rywalowi w bardzo dogodnej sytuacji. Dał powiew świeżości, jednak często nie rozumiał się z kolegami z boiska. Zmiana na plus.
Jurgen Celhaka - Wszedł na dogrywkę. Miał zagwarantować spokój i opanowanie, jednak bywało różnie. Nie wyróżniał się, aczkolwiek to nie to było jego zadaniem.
Robert Pich - Na boisku znalazł po regulaminowym czasie gry. Wiele osób pisze, że o tym, iż Pich jest na murawie, zorientowało się, dopiero kiedy wykonywał rzut karny. My również do tego się przyłączymy.
Blaz Kramer - Na boisku pojawił się w 73. minucie. Kilka minut później miał szansę wyprowadzić atak po świetnym podaniu Josue. Pomimo że Kramer był wypoczęty to nie dał rady z Malocą. Nic nie pokazał, a dodatkowo jako jedyny z legionistów zmarnował rzut karny.