Dariusz Dziekanowski - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Historyczne transfery na linii Warszawa - Łódź

Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Spotkania Legii i Widzewa wzbudzają wiele emocji zarówno na boisku, jak i poza nim. Równie dużo ekscytacji wzbudzały transfery, do jakich dochodziło między obiema drużynami. Wiele z nich przeszło do historii polskiej piłki, a niektórych wciąż nie mogą zapomnieć piłkarzom ich fani. Dariusz Dziekanowski, Maciej Szczęsny czy Jakub Rzeźniczak - to tylko kilku zawodników, którzy zdecydowali się na takie ruchy.

Z Widzewa do Legii, z Legii do Widzewa

Jednym z pierwszych i najgłośniejszych transferów na linii Łódź - Warszawa było przybycie do Legii śp. Włodzimierza Smolarka. Smolarek to wychowanek Włókniarza Aleksandrów Łódzki, ale jeszcze jako junior trafił do Widzewa. Po 4 latach spędzonych w "Czerwonej Armii" w 1977 roku zainteresowała się nim Legia i ściągnęła do siebie, pod pretekstem łagodniejszego odbywania służby wojskowej. Napastnik skuszony taką ofertą początkowo trafił do rezerw stołecznej drużyny, ale jego talent szybko odkrył trener Andrzej Strejlau i przesunął 20-latka do pierwszego zespołu. Zawodnik szybko stał się ważnym ogniwem drużyny, co zwróciło uwagę Widzewa. Władze łódzkiego klubu robiły wszystko, by przekonać go do powrotu i w końcu im się to udało. Gdy poinformował o swojej decyzji, władze "Wojskowych" za karę zesłały go na odbywanie służby wojskowej w stajni. Po odbyciu służby w 1979 roku Smolarek powrócił do Widzewa i grał tam przez następne dziewięć lat, zdobywając dwa mistrzostwa Polski i stając się klubową legendą.



Niespełniony hit transferowy Widzewa, który od zawsze wolał Warszawę

Wielki talent przełomu lat 70. i 80. Wychowanek Polonii Warszawa, który przeniósł się z Gwardii do Widzewa za, jak na tamte czasy, ogromne pieniądze, czyli 21 milionów złotych. Władze łódzkiego klubu pokładali w Dariuszu Dziekanowskim wielkie nadzieje. Napastnikowi jednak Łódź od początku nie przypadła do gustu i nie umiał złapać wspólnego języka w szatni, mimo iż do gry wnosił wiele. Pojawiające się spekulacje irytowały kibiców, którzy darzyli zawodnika coraz większą niechęcią i wypominali mu kwotę, za jaką przyszedł do klubu. Dziekanowski również nie gryzł się w język, a jego niektóre wypowiedzi tylko dolewały oliwy do ognia. „Marzyłem o grze w Legii od młodzieńczych lat” lub „Wsiadam wtedy do samochodu i wyjeżdżam do stolicy na dyskotekę. Po minięciu tablicy z napisem „Warszawa” otwieram szybę i powiew innego powietrza wpływa na mnie kojąco” - takie słowa sprawiły, że Dziekanowski w Łodzi był skończony. Po dwuletniej przygodzie w Widzewie, w 1985 roku napastnik spełnił swoje dziecięce marzenie i został zawodnikiem Legii. Reprezentował jej barwy przez następne cztery lata i zdobył dla niej Puchar Polski. Następnym krokiem w jego karierze był wyjazd na Wyspy Brytyjskie, by po 4 latach znów powrócić do Legii i zdobyć z nią mistrzostwo Polski.

Przyszły trener

Postacią łączącą oba zespoły jest również Paweł Janas. Wychowanek Włókniarza Pabianice trafił do Widzewa w 1973 roku, gdy ten grał jeszcze w II lidze. Stoper szybko stał się jedną z najważniejszych postaci i ostoją defensywy zarówno w łódzkim klubie, jak i reprezentacji Polski. Do Warszawy trafił w przerwie zimowej sezonu 1977/78. W Legii grał przez cztery lata i zyskał miano jednego z najlepszych polskich obrońców. Wywalczył w jej barwach dwa puchary Polski, a potem wyjechał robić karierę we Francji, gdzie w 1986 roku zdobył tytuł najlepszego piłkarza zagranicznego występującego w lidze francuskiej. Po czterech sezonach powrócił do Legii, by jako piłkarz reprezentować ją jeszcze przez dwa sezony, a później pozostać w klubie i pełnić rolę asystenta trenerów Rudolfa Kopery, Lucjana Brychczego i Janusza Wójcika. Po rezygnacji tego ostatniego został samodzielnym szkoleniowcem "Wojskowych". Dwukrotnie poprowadził drużynę do mistrzostwa Polski i Pucharu Polski, a w sezonie 1995/96 zdobył z Legią historyczny wynik i doprowadził drużynę do 1/4 finału Ligi Mistrzów.

fot. Włodzimierz Sierakowski / 400mm.pl
fot. Włodzimierz Sierakowski / 400mm.pl

W pogoni za Ligą Mistrzów

fot. Legionisci.com Po europejsko, choć ligowo niekoniecznie, udanym sezonie 1995/96 przed nadchodzącym wznowieniem rozgrywek kibice Legii dostali dwa mocne ciosy w postaci odejść do Widzewa. Golkiper Maciej Szczęsny i pomocnik Radosław Michalski zdecydowali się na przenosiny do największego rywala "Wojskowych". Fani nie mogli wybaczyć tej decyzji, a szczególnie oberwało się Szczęsnemu, który wcześniej dzięki swojej charakterności, pokazanej przez dziewięć lat gry przy Łazienkowskiej, był darzony ogromną sympatią. Po transferze zyskał miano zdrajcy, choć sam zainteresowany raczej za bardzo się tym nie przejmował. Przeprowadzka do Łodzi opłaciła się jednak obu zawodnikom, ponieważ w pierwszym sezonie gry występowali drugi raz z rzędu w rozgrywkach Ligi Mistrzów i zdobyli mistrzostwo Polski. Szczęsny w Widzewie grał łącznie dwa lata, a później występował jeszcze w Polonii Warszawa i Wiśle Kraków, z którymi także wygrał ligę. Michalski natomiast występował w Łodzi półtora roku dłużej, a potem przeniósł się do Izraela i na Cypr, gdzie również zdobywał mistrzostwa. Do Widzewa powrócił jeszcze w 2004 roku, by zagrać jeden sezon.

Dwa ważne ogniwa Widzewa, które nie wypaliły w Legii

Mimo dużych sukcesów w Europie i kraju pod koniec lat 90., Widzew popadł w ogromne problemy finansowe. Z tego powodu najlepsi gracze z drużyny byli zmuszeni do poszukiwania nowych pracodawców. Skorzystała na tym Legia, która ściągnęła do swoich szeregów legendę łódzkiego klubu, kapitana grającego w nim od niemal dwunastu lat, zawodnika, który rozegrał w Widzewie ponad 300 meczów, Tomasza Łapińskiego. Początkowo kibice z Łodzi nie mogli wybaczyć zawodnikowi tej "zdrady", ale po czasie zapomnieli mu to i zrozumieli finansową sytuację klubu. Łapiński w Legii jednak się nie przebił, co było spowodowane jego narastającymi problemami zdrowotnymi. Podczas trzech sezonów w barwach "Wojskowych" rozegrał zaledwie jedno ligowe spotkanie i kilka w Pucharze Polski. Po zakończeniu kariery wrócił do Widzewa, by przez dwa sezony być asystentem trenerów prowadzących klub, a także tymczasowym pierwszym trenerem w kilku spotkaniach.

Dzięki kłopotom łodzian do Legii trafił również Marek Citko, czyli zawodnik, na którego punkcie w pewnym momencie oszalała cała Polska. Jego świetne występy i ważne bramki w barwach Widzewa i reprezentacji Polski zapoczątkowały tzw. "Citkomanię". Wspaniałą karierę ofensywnego pomocnika zahamowało, a właściwie wręcz zakończyło, zerwanie ścięgna Achillesa w maju 1997 roku, przez które musiał pauzować aż 16 miesięcy. Władze Widzewa liczące na pokaźny zarobek po kontuzji i podczas operacji przestały interesować się losem zawodnika. Rozzłoszczony Polak zdecydował się na przenosiny do Legii, ale nigdy nie powrócił już do swojej dawnej dyspozycji. W klubie spędził zaledwie półtora sezonu i zdobył 6 bramek. Kibice Widzewa docenili jednak jego wkład w ich ukochaną drużynę i w głosowaniu internautów został wybrany do złotej jedenastki wszech czasów Widzewa Łódź.

2000 rok

W tym roku wielu zawodników Legii zdecydowało się na odejście do Widzewa, a mianowicie aż czterech. Mowa o Jacku Magierze, Piotrze Mosórze, Sergiuszu Wiechowskim oraz Sławomirze Rutce. Szczególnie tych dwóch pierwszych zapisało się mocniej na kartach historii Legii. Mosór przez przez pięć lat występowania w barwach stołecznej drużyny rozegrał ponad 100 spotkań i był filarem defensywy. W Widzewie rozegrał zaledwie dwa sezony i to z przerwami. Magiera natomiast grał w Legii dziewięć lat, będąc ostoją w środku pola. Jako piłkarz zdobył w jej barwach dwa mistrzostwa Polski, Puchar Polski i Superpuchar. Do Widzewa przeszedł jedynie w ramach wypożyczenia na jeden sezon. Po zakończeniu kariery wrócił do Legii i zdobywał w niej doświadczenie trenerskie na wszystkich szczeblach. Był wieloletnim asystentem pierwszego trenera i szkoleniowcem drużyny rezerw. W sezonie 2016/2017 przejął rolę głównego trenera Legii po Besniku Hasim i prowadził drużynę w rozgrywkach Ligi Mistrzów, gdzie zajął trzecie miejsce i zapewnił europejskie puchary na wiosnę przy Łazienkowskiej. Zdobył także dwa tytuły mistrza Polski.

W sezonie 2000/01 do Legii trafił natomiast były widzewiak, Tomasz Kiełbowicz. W barwach łódzkiego klubu grał zaledwie przez rok, po czym przeniósł się do Polonii Warszawa. Tam również występował w jednym sezonie i szybko przywędrował na Łazienkowską. W barwach Legii obrońca występował aż do zakończenia swojej kariery, czyli łącznie przez dwanaście lat. Wybiegał na boisko z eLką na piersi w prawie 250 spotkaniach i zdobył trzy mistrzostwa Polski, cztery Puchary Polski oraz jeden Superpuchar Polski. Obecnie również jest związany z "Wojskowymi", pracuje w klubie jako skaut.

fot. Piotr Kucza / FotoPyK
fot. Piotr Kucza / FotoPyK

XXI wiek pod znakiem znaczących przenosin do Legii i nieznaczących do Widzewa

Początek nowego wieku to coraz większe problemy Widzewa. Oznaczało to, że najlepsi lub perspektywiczni zawodnicy szybko opuszczali klub i szukali poważniejszych wyzwań. Tak było w przypadku nieformalnego wychowanka łódzkiego klubu Jakuba Rzeźniczaka, który latem 2004 roku opuścił jego szeregi na rzecz Legii. Początkowo zawodnik nie był dobrze przyjęty przez fanów Legii, a sympatycy Widzewa również nie darzyli go większym respektem, mimo jego powrotu na jednosezonowe wypożyczenie. Z czasem jednak dzięki swojej waleczności i charakterności zyskał uznanie wśród kibiców, a pomogły mu w tym również osiągnięte z drużyną trofea. Podczas trzynastoletniego pobytu przy Łazienkowskiej Rzeźniczak stał się jednym z najbardziej utytułowanych zawodników - zdobył pięć mistrzostw Polski i sześć Pucharów Polski, a także sześciokrotnie grał z Legią w europejskich pucharach. Drużynę "Wojskowych" opuścił w 2017 roku na rzecz Qarabagu Agdam, z którym zdobył dwa Mistrzostwa Azerbejdżanu i również występował w rozgrywkach europejskich. Obecnie "Rzeźnik" reprezentuje barwy Wisły Płock.

fot. Legionisci.com

W tym samym roku do Legii po raz trzeci powrócił Piotr Włodarczyk, który również przychodził właśnie z Widzewa. Napastnik występował wcześniej w warszawskiej drużynie w sezonie 1996/97 oraz 1998/99. Przed powrotem na Łazienkowską grał w takich drużynach, jak Ruch Chorzów czy Śląsk Wrocław oraz miał niezbyt udaną przygodę zagraniczną we francuskim AJ Auxerre. Dla Widzewa rozegrał 41 spotkań, a w barwach Legii wybiegał na murawę 122 razy. Po odejściu z Legii grał jeszcze w Grecji, a karierę zakończył w Bałtyku Gdynia. Aktualnie, podobnie jak Kiełbowicz, pracuje w Legii w dziale skautingu.

Mimo że Bartłomiej Grzelak w Widzewie grał przez zaledwie półtora sezonu, to zyskał ogromną sympatię wśród fanów, głównie za sprawą niezwykle udanego sezonu 2005/06. Kibice zaniepokoili się, gdy pojawiły się plotki o odejściu ich niezwykle skutecznego napastnika do znienawidzonej drużyny. Ich czarny sen ziścił się w grudniu 2006 roku, kiedy to Grzelak odszedł do Legii za astronomiczne 600 tysięcy euro. Mimo tak dużej wydanej kwoty i oczekiwań, napastnik w Legii nie błysnął tak, jak w Widzewie i przez cztery sezony zagrał tylko w 59 spotkaniach, zdobywając 13 bramek. Po Legii próbował jeszcze zagranicznej kariery w nowosybirskim Sybirze, ale tam również się nie przebił i szybko wrócił do Polski.

Pół roku po Grzelaku do Warszawy z Łodzi przywędrował Jakub Wawrzyniak. Za nim kibice Widzewa tak bardzo nie tęsknili, jak za napastnikiem, choć przez trzy lata gry równie znacząco przyczynił się do awansu do Ekstraklasy. Wawrzyniak w Legii szybko stał się ostoją i pewnym punktem lewej strony defensywy. W barwach "Wojskowych" grał przez siedem lat i łącznie wystąpił w 127 spotkaniach. Zdobył również dwa mistrzostwa Polski i cztery Puchary Polski. Był podstawowym lewym obrońcą reprezentacji Polski. Z Legii odszedł do rosyjskiego Amkaru Perm, ale nie zrobił tam większej kariery i po dwóch latach powrócił do ojczyzny. Karierę zakończył w GKS-ie Katowice.

fot. Legionisci.com
fot. Legionisci.com

Następny transfer na linii Łódź - Warszawa miał miejsce dopiero w 2013 roku i do dziś kibice łódzkiego klubu nie mogą się z nim pogodzić. Zawodnikiem, który przyszedł do Legii był grający w Widzewie przez 7 lat Łukasz Broź. Prawy obrońca był pewnym punktem w składzie łódzkiej drużyny i rozegrał w niej 173 spotkania. Broź w 2013 roku zdecydował się nie przedłużać wygasającego kontraktu przez niewypłacalność właścicieli, więc kibice musieli pogodzić się ze stratą zawodnika. Nie mogli pogodzić się jednak z tym, że po ostatnim meczu sezonu obrońca odbył rozmowę z kibicami, w której obiecał im, że nie obierze kursu na stolicę. Dodatkowo w ramach wdzięczności za wszystko podarował im swoją koszulkę meczową. Kilka tygodni później poinformowano o tym, że Broź został nowym zawodnikiem "Wojskowych" i to mocno rozwścieczyło łódzkich kibiców. Swoją wściekłość pokazali w pierwszym meczu nowego sezonu, gdy podczas potyczki z Legią na Łazienkowskiej odrzucili wcześniej podarowaną przez niego koszulkę z wyciętym herbem klubu. Dla Brozia przenosiny do Legii były jednak bardzo dobrą decyzją i przyniosły mu wiele sukcesów - cztery mistrzostwa Polski i trzy Puchary Polski, a także wiele występów w europejskich pucharach. Po pięciu latach spędzonych przy Łazienkowskiej prawy obrońca odszedł do Śląska Wrocław, a obecnie reprezentuje barwy IV-ligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki.

fot. Piotr Kucza / FotoPyK
fot. Piotr Kucza / FotoPyK

W 2014 roku z Legii do Widzewa wypożyczony został Patryk Mikita, który początkowo przy Łazienkowskiej był postrzegany jako duży talent. W swoim ekstraklasowym debiucie w Legii, zresztą w wygranym 5-1 meczu z Widzewem Łódź, zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. Wypożyczenie do Widzewa jednak rozwiało wszelkie wątpliwości. Mikita w Łodzi rozegrał tylko siedem spotkań, a nie przebił się nie tylko przez brak umiejętności, ale również butność. W Legii napastnik rozegrał łącznie 11 spotkań w dwóch sezonach, a po odejściu z klubu nie powrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Obecne kadry

W kadrach obu drużyn na sezon 2022/23 również występują zawodnicy, którzy kiedyś przywdziewali barwy przeciwnej drużyny. W składzie Widzewa występuje Mateusz Żyro. Środkowy obrońca nie przebił się w Legii, w której wystąpił jedynie w trzech spotkaniach, a więcej w drugiej drużynie. Był również często wypożyczany, a na szersze wody wypłynął dopiero po definitywnym transferze do Stali Mielec. W Widzewie gra od 2022 roku i wystąpił łącznie w 20 spotkaniach. W kadrze łódzkiej drużyny jest również Łukasz Zjawiński. Napastnikowi nigdy nie udało się zadebiutować w pierwszej drużynie Legii, grał jedynie w jej rezerwach. Zawodnik jest aktualnie wypożyczony do Widzewa z Lechii Gdańsk i w łódzkiej drużynie wystąpił w 13 spotkaniach, zdobywając jedną bramkę. W Legii natomiast występuje aktualnie dwóch byłych zawodników Widzewa. Pierwszym z nich jest Rafał Augustyniak. Pomocnik grał w Łodzi przez dwa sezony, a w jednym z nich został nawet mianowany na kapitana zespołu. Gdy przed obecnym sezonem został zaprezentowany jako zawodnik Legii, kibice Widzewa nie mogli mu tego wybaczyć, ponieważ uznawali go za widzewiaka i liczyli na jego powrót do klubu. Gdy pojawił się na boisku podczas meczu 5. kolejki w Łodzi, kibice gospodarzy przywitali go głośnymi gwiazdami. Augustyniak wystąpił w dotychczas w Legii w 17 spotkaniach. Drugim legionistą z przeszłością w Widzewie jest jego wychowanek Jakub Jędrasik. Siedemnastoletni skrzydłowy, który do Legii przyszedł z UKS SMS Łódź, nie zdążył zadebiutować jeszcze w pierwszym zespole, ale po zimowym zgrupowaniu został zgłoszony do rozgrywek i czeka na okazję do zaprezentowania swoich umiejętności. Również w kadrze rezerw Legii występuje zawodnik z łódzką przeszłością. Łukasz Turzyniecki już kiedyś reprezentował barwy "Wojskowych" i zagrał dwa spotkania w Pucharze Polski. W Widzewie natomiast wystąpił w 22 spotkaniach. Turzyniecki niedawno został ogłoszony jako zawodnik III-ligowych rezerw Legii i jako doświadczony piłkarz ma pomóc młodym w rozwoju i awansie do wyższej ligi. Z kolei w szerokiej kadrze graczy Widzewa zgłoszonych do rozgrywek Ekstraklasy znajduje się dwóch piłkarzy, którzy przyszli z Legii. Obaj jednak na co dzień występują głównie w drużynie rezerw. Adam Dębiński, występujący na lewej obronie lub w środku pola, grał w Legii w latach 2017-2020. Zawodnik z rocznika 2004 pochodzący z Tomaszowa Maz. został potem wypożyczony do Widzewa, a następnie przeszedł do klubu łódzkiego definitywnie. W Ekstraklasie zadebiutował we wrześniu 2022 r. w meczu ze Stalą Mielec. Na szansę od trenera Niedźwiedzia czeka za to wciąż Ignacy Dawid. 20-letni, filigranowy środkowy/defensywny pomocnik jest wychowankiem klubu z Al. Piłsudskiego, skąd w 2017 r. przeszedł do akademii Legii. Choć w rundzie jesiennej minionego sezonu znajdował się w kadrze Legii II, ostatecznie tam nie zadebiutował i w styczniu 2022 r. powrócił do Widzewa. W meczu z Legią jego szanse występu są jednak jeszcze niewielkie.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.