Fani Legii w Gliwicach - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Teatr jednego aktora

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Początek rundy rewanżowej w naszym wykonaniu jest całkiem niezły, biorąc pod uwagę atrakcyjność rywali zarówno na naszym stadionie, jak i na wyjazdach. Po komplecie zaliczonym w Lubinie, w dobrej liczbie pojawiliśmy się na "Tesco Arenie" w Gliwicach.



Ostatecznie nie wykorzystaliśmy pełnej puli wejściówek, ale 900 osób na wyjeździe do Gliwic na pewno jest niezłym wynikiem. W połowie mazowieckich ferii ruszyliśmy w stronę Górnego Śląska autami, a cała droga przebiegała bardzo sprawnie. W drodze do celu co prawda pojawiły się informacje, że spotkanie może nie dojść do skutku z powodu zalania murawy, ale oczywiście nie było mowy, by miało to wpływ na zmianę naszych planów. Do celu dotarliśmy z półtoragodzinnym zapasem czasowym. Część samochodów zaparkowaliśmy na parkingu przy samym sektorze gości, pozostałe na pobliskiej ulicy, do czego później - kiedy już przebywaliśmy na trybunach - zaczęli mieć pretensje policjanci.

Ostatecznie dopiero po godzinie 16:00 (mecz rozpoczynał się o 17:30) podjęta została decyzja, że spotkanie dojdzie do skutku, choć gliwiczanie wnioskowali ponoć, by mecz przełożyć na inny termin. Kontrole przy wejściu na nasz sektor były bardzo skrupulatne - ewidentnie zamaskowani ochroniarze mieli podejrzenie, że w trakcie meczu odpalimy piro. Każdy z wyjazdowiczów otrzymał kolejną kartę pamiątkową - ich wydawanie zostało zapoczątkowane podczas wyjazdu na Zagłębie.

W naszym sektorze wywiesiliśmy flagi "Żyleta jest zawsze z Wami", "Legia Zagłębie", "Warriors", "Legia Warszawa", "Wielki CWKS", "Legia Fans" i "Squadron". Wraz z nami obecna była 70-osobowa delegacja Zagłębia Sosnowiec.

Kibice Piasta bardzo powoli zapełniali swój młyn. Jeszcze kilka minut przed meczem na trybunie, z której prowadzą doping, nie było nawet 100 osób. Do młyna "Piastunki" schodziły przez niemal całą pierwszą połowę i ostatecznie zebrali się w niespełna 500 głów prowadzących doping, w tym ich zgodowicze z Jastrzębia. Na całym stadionie obecnych było 5,7 tys. widzów - mniej więcej połowa pojemności obiektu.



Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania swoje pięć minut postanowił mieć spiker, który pierdzielił o jakichś głupotach jak naklejki, czy aplikacja do zamawiania cateringu, jakby były to cuda niewidy. Każdą kolejną porcję "njusów" poprzedzał głośnym "uwaga, uwaga". W pewnym momencie rozbawił wszystkich zebranych informacją o treści "Właściciel pojazdu o nr rej..., proszony pilnie do samochodu. Czeka na niego policja". Dziwnym trafem żaden z wzywanych kierowców nie zamierzał fatygować się pod wskazany adres. W totalną ekstazę wpadł gliwicki konferansjer tuż przed meczem, kiedy wykrzykiwał "Nie zaogniajmy antagonizmów, niech wygra sport, piłka nożna dla kibiców!". One man show.

Spotkanie poprzedziła minuta ciszy poświęcona jednemu z byłych piłkarzy Piasta. Później ruszyliśmy z dopingiem, który zdecydowanie lepiej wyglądał (podobnie zresztą jak gra naszych piłkarzy) w drugiej połowie. Fajne brzmienie dodawał werbel, który wraz z bębnem wybijał rytm legijnych pieśni. Nasi zawodnicy zapewne mogli czuć się jakby grali przed własną publicznością - nasze śpiewy bowiem były zdecydowanie lepiej słyszalne niż to, co prezentowali miejscowi.



Zdecydowanie wyższą dyspozycję wokalną zaprezentowaliśmy po przerwie, kiedy rozpoczęliśmy z hitem "Gdybym jeszcze raz...", który śpiewany był non stop przez 15 minut. Chwilę później głośno niosło się z naszego sektora "Hej Legia gol...". Bluzgów z naszej strony było niewiele, ale kiedy już się pojawiły, znów swoje mądrości o antagonizmach zaczął pier... spiker. Kiedy w polu karnym przed naszym sektorem faulowany był Pekhart, a ślepiec z gwizdkiem nakazał rozpoczęcie gry od bramki, z naszego sektora niosło się głośne "PZPN, PZPN, j..., j... PZPN". Spiker oczywiście znów pierdzielił, by powstrzymać się od niepotrzebnych wulgaryzmów, jakby nie dostrzegając, że te akurat były jak najbardziej potrzebne. Tym bardziej, że po chwili sędzia został wezwany do monitora i po analizie VAR podyktował rzut karny dla naszej drużyny. "No to połowa sukcesu" - dało się słyszeć w naszych szeregach, mając w pamięci przestrzeloną jedenastkę sprzed tygodnia.

Tym razem jednak Josue pewnie egzekwował rzut karny i uradował 900-osobową grupę fanów z Łazienkowskiej. Kiedy Portugalczyk świętował zdobycie gola przed naszym sektorem, zaśpiewaliśmy pieśń na cześć tego gracza, który ma spory wpływ na grę naszej drużyny - "Josue, Josue, Josue... Josue!" (na melodię "Legia gol").

Kilka minut przed końcem spotkania, po czerwonej kartce dla Slisza, ruszyliśmy z pieśnią "Nie poddawaj się, ukochana ma...". Piłkarze walczyli na całego, a w ostatniej akcji meczu urazu barku doznał Kacper Tobiasz, którego nazwisko skandowaliśmy po chwili. Sędzia zakończył spotkanie w 96. minucie gry i mogliśmy świętować wraz z zawodnikami zdobycie trzech punktów.



Wspólnie zaśpiewaliśmy "Warszawę" oraz - co staje się już tradycją po wygranych meczach - "Gdybym jeszcze raz miał urodzić się". Później zaś, tak jak w Lubinie parokrotnie ryknęliśmy głośno "Żyleta", a hasło to odbijało się od trybun ekspresowo pustoszejącego stadionu w tym smutnym mieście. Na opuszczenie stadionu musieliśmy poczekać zaledwie 20 minut, po czym udaliśmy się do zaparkowanych nieopodal samochodów i ruszyliśmy do Warszawy, gdzie zameldowaliśmy się około północy.

Przed nami pierwsze od dziesięciu lat spotkanie na naszym stadionie z Widzewem, na które RTS wykupił przyznaną im pulę - 1730 biletów. Atmosfera na pewno będzie niezwykle gorąca, tym bardziej, że na trybunach pojawi się komplet widzów. Przypominamy przy okazji o możliwości udostępniania miejsc z karnetów tym, którzy nie mają możliwości pojawić się na stadionie w piątkowy wieczór.

P.S. W sektorze gości wywieszone zostały transparenty "Eryk wracaj do zdrowia" oraz "Ś.P. Ziąber".

Frekwencja: 5753
Kibiców gości: 900
Flagi gości: 7

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.