fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Piastem Gliwice

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Szczęście, mecz z podtekstami, plaster, długa, zneutralizowani, niespodziewany plus, koncentracja, szanse to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu, w którym Legia Warszawa pokonała 1-0 Piast Gliwice.

1. Szczęście
Trzeba szczerze przyznać, że spotkanie między Piastem Gliwice a Legią Warszawa to był mecz dla koneserów piłki nożnej, a szczególnie tych co uwielbiają Ekstraklasę. Niewiele działo się na boisku, zwłaszcza w pierwszej odsłonie gry, kiedy to sytuacje podbramkowe obu zespołów można było policzyć na palcach jednej ręki. Uderzenie Pekharta obronił Plach, a Dziczek trafił w słupek bramki Tobiasza. Gra zaczęła się w drugiej połowie, kiedy to śmielej ruszyli do ataku legioniści i po chwili w poprzeczkę uderzył Bartosz Slisz. Więcej wydarzyło się w ostatnim kwadransie gry, kiedy to pewnie uderzenie z jedenastego metra wykonał Josué. Piast swoją idealną okazję miał pod koniec meczu, kiedy to Wilczek w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki. Legia miała trochę szczęścia przeciwko Piastowi, ale szczęściu też trzeba pomóc i ostatecznie wygrała zasłużenie.



2. Mecz z podtekstami
To był mecz z podtekstami. Trenerem zespołu z Gliwic jest Aleksandar Vuković, który wiele lat spędził przy Łazienkowskiej jako piłkarz i trener. To właśnie jego w tym sezonie na stanowisku trenera pierwszego zespołu Legii zastąpił Kosta Runjaić. W zespole „Aco” występuje kilku graczy z przeszłością w Legii. W pierwszym składzie zagrali Ariel Mosór, Grzegorz Tomasiewicz i Jakub Czerwiński, natomiast w zespole trenera Kosty Runjaicia wystąpił Patryk Sokołowski, który najlepszy okres w karierze przeżywał w klubie z Gliwic. Trener Vuković zbytnio nie zaskoczył Legii. Uczciwie trzeba przyznać, że Piast nie stworzył sobie wielu okazji podbramkowych i zdecydowanie nie dominował w grze. U byłych graczy klubu z Warszawy było widać duże napakowanie i chęć pokazania się z jak najlepszej strony. O Tomasiewiczu będzie w następnym akapicie, Mosór zrobił karnego, faulując Pekharta, ale grał ostro, podobnie jak i Czerwiński, który raczej powinien tuż przed przerwą wylecieć z boiska. Średni występ zaliczył natomiast w barwach Legii Patryk Sokołowski.

3. Plaster
Bez wątpienia najlepszym graczem Legii, który napędza większość akcji ofensywnych, jest kapitan zespołu, Josué. Portugalczyk w tym sezonie zdobył już 10 bramek i zaliczył 8 asyst. Przeciwko ekipie Piasta jednak nie miał łatwego życia. Cały czas przy Josué był Grzegorz Tomasiewicz, niczym plaster. Były gracz Legii nawet na sekundę nie odpuszczał Portugalczyka i przeszkadzał mu na boisku. Jeszcze w pierwszej połowie ujrzał żółtą kartkę za faul na najlepszym strzelcu stołecznego zespołu w tym sezonie. Od tego momentu trochę spuścił z tonu i mniej groźnie atakował swojego przeciwnika. Całkowicie zmienił swoje podejście w drugiej połowie, zwłaszcza wtedy, gdy na murawie zameldował się Bartosz Kapustka. Josué miał wtedy więcej miejsca i grał zdecydowanie inaczej niż w pierwszej połowie. Dobre zneutralizowanie kapitana Legii, który i tak przechylił szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu.

4. Długa
Do składu wrócił Tomáš Pekhart, więc wróciła też laga. Oczywiście, można prześmiewczo tak określić grę Legii przez większość meczu, jednak trzeba zauważyć dużą pracę wykonaną przez czeskiego napastnika, który wywalczył rzut karny i oddał jeden celny strzał. Harował na boisku, zakładając pressing na obrońcach Piasta i pozostawił po sobie dobre wrażenie. Wracając do lagi, to należy napisać o kilku czynnikach, które mogły do takiej sytuacji się przyczynić. Po pierwsze stan boiska, które nie było w najlepszej kondycji i utrudniało grę po ziemi, szybką i kombinacyjną. Inna sprawa to skład, jaki wystawił trener Kosta Runjaić. Rolę Bartosza Kapustki przejął Josué, który był ustawiony wyżej, natomiast jego zadania przejął Patryk Sokołowski. Kapitan Legii, kiedy atakuje z głębi, jest groźniejszy i ma więcej miejsca do tego, by zagrać niekonwencjonalną piłkę do swoich pomocników. Legioniści nie grali kombinacyjnie, bo i wahadła nie podłączały się często do akcji ofensywnych, a jak już to robiły, to najczęściej piłka zatrzymywała się na pierwszym rywalu. Patryk Sokołowski nie potrafi zagrać tak dobrej piłki z głębi pola, jak Josue. Z kolei Ernest Muçi, mimo iż często cofał się do środkowej strefy boiska, to dopiero w drugiej połowie stwarzał przewagę swoimi dryblingami, bo w pierwszej głównie tracił piłkę. Oczywiście, niektórzy uznają, że to pokrętne tłumaczenia na to, że Legia zagrała lagę w tym meczu i dziwnym (bądź i nie) trafem od pierwszych minut wystąpił Pekhart. We wcześniejszych latach tak właśnie wyglądała taktyka z Czechem w składzie. Po jednym meczu ciężko wyrokować, czy dalej nadal będzie laga, czy Legia tylko dostosowała się do niektórych czynników.

5. Zneutralizowani
Kilka rzeczy, które zostały zneutralizowane przez zawodników Piasta, opisałem powyżej. Sokołowski to nie jest piłkarz, który rozrzuci piłkę jak kapitan Legii, ani nie wejdzie z ofensywną akcją jak Kapustka. Dlatego sytuacja, gdzie Josué grał wyżej i miał ciągle plaster na swoich plecach w postaci Tomasiewicza, zneutralizowała jeszcze jeden atut stołecznego zespołu. W ostatnich meczach rzuciła się w oczy gra Maika Nawrockiego i Yuriego Ribeiro - obaj gracze w ataku pozycyjnym wychodzili poza defensywę i częściej ich widzieliśmy przy polu karnym rywali, przez co więcej opcji do podania i rozegrania miał między innymi Josué. W meczu z Piastem takie akcje Legii nie wychodziły. Nawrocki kilka razy podłączył się do ofensywy, ale nie miał sposobności rozegrać dobrze piłki, bo nie miał tylu rozwiązań w ofensywie. Raz udało mu się po rykoszecie zagrać do Pekharta, którego uderzenie obronił Plach. To co było pewną bronią podopiecznych trener Kosty Runjaicia, zostało zneutralizowane decyzją o ciągłym pressingu na środkowym pomocniku Legii i wystawieniu składu podstawowego z zawodnikami, którzy głównie grają defensywnie.

6. Niespodziewany plus
Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że jednym z zawodników, którzy nie mają przyszłości przy Łazienkowskiej, jest Yuri Ribeiro. Podczas zimowych przygotowań do rundy wiosennej Portugalczyk wystawiany był po lewej stronie w trzyosobowym bloku defensywy. Większość kibiców nie dawała dużej nadziei temu rozwiązaniu, a jednak trener Runjaić znów miał rację. Ribeiro to w rundzie wiosennej najlepszy i najrówniejszy zawodnik Legii, pewny w obronie, dobrze grający w rozegraniu piłki, podłączający się do akcji ofensywnych. W niedzielnym meczu przebiegł ponad 11 kilometrów, będąc 54 razy przy piłce i zaliczając 45 skutecznych podań. To właśnie Ribeiro jest najpewniejszym punktem defensywy Legii i trudno teraz wyobrazić sobie skład bez niego. Ribeiro to największe pozytywne zaskoczenie rundy wiosennej.

7. Koncentracja
Czas najwyższy poświęcić kilka zdań Kacprowi Tobiaszowi. Młody gracz ratował wielokrotnie zespół w rundzie jesiennej, będąc jednym z najlepszych i najrówniejszych piłkarzy. Niestety, niezbyt dobrze wszedł w rundę wiosenną. Nie był głównym winowajcą utraty bramek (może oprócz uderzenia Łakomego), ale mam wrażenie, że brakuje mu w pewnych momentach meczu koncentracji. W 31. minucie, w wydawało się prostej sytuacji, zamiast pewnie do koszyczka złapać piłkę, interweniował tak, że futbolówka odbiła się od niego. Na szczęście na raty udało mu się powstrzymać Michaela Ameyawa. Wymowne były obrazki ukazujące trenerów bramkarzy po tej sytuacji, Arkadiusza Malarza i Krzysztofa Dowhania, którzy omawiali, jak piłkę powinien wyłapać młody bramkarz. Jeszcze w drugiej połowie przy jednym dośrodkowaniu źle obliczył tor lotu piłki i musiał ją sparować na rzut rożny. W ostatnich fragmentach meczu Tobiasz jakby wrócił na dobre tory, pewnie wychodził z bramki, łapał piłkę, wyprzedzał przeciwników. To wciąż młody zawodnik, który jeszcze nie raz popełni błąd i nie raz uratuje Legię przed utratą bramki.

8. Szanse
Trener Runjaić zaskoczył wyjściowym składem na mecz z Piastem. Od pierwszych minut zobaczyć mogliśmy dawno niewidzianych Patryka Sokołowskiego i Mattiasa Johanssona. Swoją szansę otrzymał także Tomáš Pekhart i to właśnie on był najlepszym zawodnikiem z trójki wymienionych. Zakładał pressing na przeciwników, oddał jeden celny strzał, wywalczył rzut karny. Zarówno Patryk Sokołowski, jak i Mattias Johansson nie mogą zapisać tego meczu na plus. Środkowy pomocnik próbował podawać do swoich kolegów i kreować sytuacje podbramkowe, ale wychodziło mu to średnio. Oddał nawet jedno uderzenie, ale piłka powędrowała wysoko ponad bramką. Szwed był niewidoczny, często zapominał o obronie i rzadko podłączał się do akcji ofensywnych swojego zespołu. Wydaje mi się, że obaj gracze nie wykorzystali swojej szansy i na kolejne trochę poczekają.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.