Dominik Hładun - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Hładun: Nie chciałem zwalać na nikogo winy

źródło: legia.com - Wiadomość archiwalna

- Na samym początku trochę zderzyłem się ze ścianą. W Zagłębiu byłem pierwszym bramkarzem, przychodzę i nagle staję się numerem trzy. To nie była łatwa sytuacja, ale życie dużo mnie nauczyło. Wiem, że czasem warto jest poczekać i nie wyciągać pochopnych wniosków - mówi w wywiadzie dla legia.com bramkarz Legii Warszawa, Dominik Hładun.

- Wiedziałem, że Legia będzie chciała rozpocząć sezon młodzieżowcem w bramce. Szukałem swojej szansy w meczu pucharowym. Stało się jednak inaczej. Ten okres nie był łatwy. Nie mogłem pozwolić sobie na to, żeby zamknąć się w pokoju. Nie chciałem zwalać na nikogo winy. Toczyłem dużo rozmów z samym sobą. Miałem dwa wyjścia – albo się poddać i zaakceptować taką rolę, albo jeszcze mocniej pracować nad mankamentami. Jestem piłkarzem, który nigdy się nie poddaje. Chciałem walczyć o swoje. Zostajesz po treningach, robisz więcej, chodzisz na siłownię, po prostu nie składasz broni. Bardzo pomogła mi także żona. Powtarzała mi, żebym znał swoją wartość. Wracałem do domu i słyszałem, że moja szansa jest kwestią czasu. Nie obrażanie się na innych, tylko pozytywne pobudzanie się do jeszcze cięższej pracy przyniosły mi pierwszy krok do sukcesu. (...) Chciałem wznowić treningi bokserskie. Musiałem jakoś oczyścić głowę, ale dzięki temu dbałem również o swoją formę fizyczną. To było dobre dla mnie. Zamykałem wszystko w sobie, a wtedy mogłem odreagować i wyładować swój gniew na tarczach. Nie chciałem pokazywać wszystkiego na zewnątrz. W szatni trzymałem atmosferę, kibicowałem kolegom z drużyny. Trzymałem i nadal trzymam kciuki za Kacpra Tobiasza czy Czarka Misztę, gdy ci wychodzą na murawę. Podchodziłem do tego profesjonalnie i pokazywałem, że cały czas jestem gotowy.

Hładun zadebiutował w stołecznym zespole w meczu z Widzewem Łódź, zremisowanym 2-2. - Emocje były ogromne. Pamiętam, że siedziałem w domu i przeczytałem w Internecie, że Kacper nie zagra z Widzewem. Byliśmy akurat przed treningiem, także nie poznaliśmy jeszcze wszystkich szczegółów dotyczących kadry. (...) Pamiętam, jaka otoczka towarzyszyła temu meczowi. Dzień po spotkaniu z Piastem praktycznie wszyscy mówili już tylko o Widzewie. Nie tylko w Warszawie, ale też w całej Polsce. Codziennie widziałem to w mediach. W debiucie chciałem pokazać siebie, ale nie robić czegoś ponad. Nie chciałem się spalić. Ten mecz był niesamowity. Czuć było piłkarskie święto. Bardzo żałowałem drugiego straconego gola. Piłka dobrze leciała, ale wydaje mi się, że mógłbym ją złapać albo przynajmniej odbić. Interwencja mogła nam dać trzy punkty. Bardzo tego żałowałem, ale to nie było zależne ode mnie. Mieliśmy duży niedosyt po tym spotkaniu, bo chcieliśmy zdobyć trzy punkty.

Co z meczem z Rakowem? - Na pewno nie będę teraz chodził i mówił, że jestem najlepszy. Niedawno byłem trzecim bramkarzem, w ostatnich meczach stałem się pierwszym wyborem, ale w moim zachowaniu nic się nie zmieniło. Wiadomo, że podwyższyły się moje morale. Zagrałem dobre mecze, ale pod innymi względami nic się nie zmieniłem. Dalej jestem tym samym Dominikiem Hładunem. Nie chcę się wywyższać. Najważniejsze jest to, że mogę pokazywać swoje umiejętności. Takie słowa na pewno są pozytywne, ale ja na pewno nie zmienię się po nich jako człowiek i piłkarz. (...) Mam nadzieję, że sztab ma teraz ciężki wybór, na kogo ostatecznie postawić. Ja swój pierwszy plan zrealizowałem. Teraz decyzja należy do trenera. Do dyspozycji jest jeszcze Czarek. Wiemy, że na kogo szkoleniowiec by nie postawił, to ma zapewniony bardzo wysoki poziom. Dałem z siebie wszystko. Teraz wszystko zależy od trenera. (...) Jeżeli nie zagram z Rakowem, nie zamierzam się obrażać tylko dalej robić swoje. Wiem, że tylko wtedy moja praca zostanie doceniona - mówi golkiper Legii.

Cały wywiad możecie przeczytać tutaj.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.