fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Rakowem Częstochowa

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Podtrzymana passa, zdjęta klątwa?, w pierwszej połowie „la zabawa”..., ...w drugiej „zabawa”, budowanie, strażak Rafał, gorzkie żale, do końca - to najważniejsze punkty po sobotnim meczu Legii z Częstochowa. Legioniści wygrali 3-1 i gonią częstochowian w tabeli.

1. Podtrzymana passa
Przed sobotnim spotkaniem dwiema niepokonanymi drużynami w rundzie wiosennej były Legia Warszawa i Raków Częstochowa. Po meczu jedyną drużyną, która jeszcze w Ekstraklasie nie przegrała na wiosnę jest Legia. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia pewnie wygrali 3-1 i rozpoczęli gonitwę za liderującym Rakowem. Legioniści od 16 meczów nie schodzili z boiska jako drużyna pokonana, z tych spotkań wygrali dwanaście i cztery zremisowali. Kolejna podtrzymana passa to ta bez porażek u siebie. Legioniści ze stadionu mieszczącego się przy ulicy Łazienkowskiej 3 zrobili twierdzę, do tej pory 9 razy wygrywając i remisując cztery mecze.



2. Zdjęta klątwa?
Przed spotkaniem z Rakowem wiele dyskutowano o tym, że trener Kosta Runjaić - jeszcze prowadząc Pogoń Szczecin - nie potrafił wygrywać z mocniejszymi rywalami. Stąd wielu twierdziło, że i z Rakowem Legia raczej nie zwycięży. Na przekór tym głosom Legia zagrała najlepszy jak dotąd mecz, a trener odetchnął z dużą ulgą, bo może nareszcie zdjął klątwę.

3. W pierwszej połowie „la zabawa”...
W pierwszej połowie często przecierałem oczy ze zdumienia i zadowolenia, patrząc na grę legionistów. Piłka chodziła jak po sznurku, oglądaliśmy częste zagrania z pierwszej piłki, które przyspieszały akcje ofensywne. Była także bardzo dobra gra w defensywie i zneutralizowanie najważniejszych atutów Rakowa, jakimi są Ivi Lopez oraz próby wrzutek do wysokich i silnych napastników w postaci Musiolika i Gutkovskisa. To jak Legia zagrała przy drugiej bramce, zasługuje na duże uznanie. Widać, że takie rozwiązanie rzutu rożnego było ćwiczone na treningach. Dawno nie widzieliśmy tak pewnego zespołu, jak w pierwszej połowie. Zawodnicy wiedzieli, co chcą osiągnąć i nawet gdy momentami dawali trochę miejsca zespołowi trenera Marka Papszuna, to po kilku akcjach się to zmieniało i znów grali swoją piłkę, taką, jaką sobie założyli przed meczem. Pełna dominacja, mimo że na moment zachwiana przez gola Nowaka - to była zdecydowanie połowa meczu przez duże „M”.

4. ...w drugiej „zabawa”
Gorzej to wyglądało tuż po przerwie. Legioniści zbytnio się cofnęli do defensywy i to Raków prowadził grę, próbując doprowadzić do wyrównania i przez indywidualne błędy był dwukrotnie tego bliski. Pomyłki wynikały jednak z próby gry od bramki, a nie wykopywania piłki jak najszybciej do ofensywy na tzw. lagę. Legioniści chcieli tworzyć akcje już od Dominika Hładuna i niestety mało brakowało, by dwa razy przez dekoncentrację zakończyło się to bardzo źle. W pierwszej akcji początkowo sędzia podyktował rzut karny dla Rakowa po faulu Bartosza Slisza, ale później słusznie zmienił decyzję po interwencji VAR-u. W drugiej Artur Jędrzejczyk niedokładnie podawał do Dominika Hładuna, a piłkę przejął Nowak i zagrał do Gutkovskisa, którego świetnie powstrzymał Augustyniak. Te „zabawy” w defensywie mogły nas dużo kosztować, jednak trochę dzięki szczęściu i szybkiemu zorientowaniu się przez defensorów Legii, Raków nie zdołał doprowadzić do wyrównania. Gra od bramki może się podobać, jednak niekiedy jest zbyt przewidywalna dla rywali, dlatego do tej euforii po sobotnim meczu dorzucam mały minus do poprawy.

5. Budowanie
Pewnie dla części osób ten akapit będzie na wyrost i pojawią się komentarze, że zdecydowanie za wcześnie chwalić Kostę Runjaicia, jednak on musiał powstać zgodnie z tym, co myślę. Według mnie najlepszym transferem dyrektora Jacka Zielińskiego jest niemiecki trener. Miałem wiele wątpliwości po meczach Pogoni, patrząc na to jak grali po tym, gdy prowadzili i najczęściej się cofali do defensywy oraz jak wyglądały ich mecze z mocniejszymi rywalami. Do tego należało wziąć pod uwagę to, jaki „cudowny” poprzedni sezon miała Legia. To wszystko składało się na to, że niezbyt wierzyłem w ten projekt, ale chciałem poczekać i się pomylić. Pomyliłem się i będę się trzymał tego zdania, nawet jak nie uda się zdobyć Pucharu Polski i zajmiemy drugie miejsce. Ktoś zaraz napisze, że w Legii liczy się tylko pierwsze miejsce i puchary – ja się z tym zgadzam, ale biorę pod uwagę, że po tych wszystkich latach nasz klub to ciągle plac budowy, na którym dopiero zaczyna się wylewać cement w postaci budowania piłkarzy. Właśnie za ten aspekt szczególnie należy pochwalić trenera Runjaicia. Zbudował zawodników z tych piłkarzy, którzy w minionych sezonach byli pierwszymi, których z chęcią sami byśmy odwieźli na lotnisko, byle ktoś ich kupił. Bartosz Slisz to odkurzacz w środkowej strefie, gość, bez którego trudno sobie wyobrazić pierwszy skład, najczęściej od czarnej roboty, którą wykonuje w tym sezonie na niezwykłym poziomie. Ernest Muçi zwykle przeplatał piękne bramki z grą w chowanego, a teraz? Teraz jest jednym z najlepszych asystentów w zespole i ma bardzo duży wpływ na grę Legii. Yuri Ribeiro to zawodnik, dla którego nie było już miejsca w klubie, rozczarowywał na lewej obronie, gdzie nawet najgorsza wersja Mladenovicia była od niego lepsza. Teraz to ostoja obrony, świetnie sprawdza się w trzyosobowym bloku defensywnym. Jeśli mowa o Mladenoviciu, to kolejny gracz uratowany z czeluści, choć miał świetną rundę jesienną. Z Rakowem w końcu nie irytował i zaliczył piękną asystę przy bramce Wszołka. Właśnie za to budowanie graczy chylę czoła przed trenerem, a pamiętajmy, że jeszcze Kapustka, Wszołek i Carlitos nie pokazują pełni swych umiejętności, a w kolejce są Baku czy Jurgen Çelhaka, który w sobotę dobrze zaprezentował się przez te kilka minut.

6. Strażak Rafał
W tygodniu nie trenował Maik Nawrocki, w związku z tym na środku obrony ponownie zagrał Rafał Augustyniak i ponownie wywiązała się dyskusja, że ten zawodnik się tam nie nadaje. A gdzie tam znowu! Nadaje się i potwierdził to z Rakowem. Nie pograł przeciwko niemu ani Sebastian Musiolik, ani Vladislavs Gutkovskis. „Profesor, szef, ekspert”, jak napisał mój redakcyjny kolega Maciej Frydrych w „Plusach i minusach”. 90% skuteczności podań, jedno uderzenie i bramka, 88% wygranych pojedynków, w tym 5/5 wygranych pojedynków na ziemi. Dwie świetne interwencje w obronie, pierwsza przy błędzie Jędrzejczyka i Hładuna, gdzie Gutkovskis miał niemal stuprocentową sytuację, ale piłkę w ostatniej chwili wybił Augustyniak. Druga w 69. minucie, kiedy to świetnie bez faulu odebrał piłkę rywalom, którzy groźnie pogrywali w ofensywie. Bardzo często również podłączał się do ofensywy i często odbierał piłkę w kluczowych fragmentach boiska, przerywając groźne akcje rywali. To był najlepszy mecz „Augusta” w barwach Legii.

7. Gorzkie żale
Żeby nie było, na początku się lekko wytłumaczę, że również i my potrafimy przeżywać dyskusyjne sytuacje boiskowe przeciwko Legii. Jednak obserwując media, od wczoraj trochę łapię się za głowę, jak często rozpatrywana jest negatywnie decyzja VAR-u i sędziego odnośnie do rzutu karnego dla Rakowa. Na początku przytoczmy główne wytyczne PZPN dla sędziów. Otóż w slajdzie pod tytułem „Zagranie, a następnie kontakt Z BOKU / Z TYŁU” jest napisane:
„za piłką nie znajduje się przeciwnik, odpowiedzialność za kontakt ponosi sam spóźniony, poszkodowany zawodnik.
- Intencją zawodnika powinno być tylko i wyłącznie zagranie piłki.
- Z założenia brak przewinienia, chyba, że zawodnik po zagraniu piłki wykonuje dodatkowy, nienaturalny ruch."

Gdy przewiniemy więc sytuację z potencjalnym karnym dla Rakowa, ewidentnie widać, że Slisz jest zawodnikiem, który zagrywa pierwszy piłkę i stawia w biegu - podkreślam w biegu - nogę w miejsce, gdzie znajduje się już noga gracza Rakowa (w tej sytuacji jest przeciwnikiem). Osobiście nie biegam, nigdy nie biegałem i nie będę biegać, ale zastanawiam się, skąd ten lament ludzi związanych z Rakowem. Przepraszam, gdzie miał w pełnym biegu (podkreślam drugi raz), postawić nogę Slisz? Nie dał rady jej wykręcić czy zostawić jej w powietrzu ani nie dał sobie jej urwać. Podobno schodząc do szatni trener Marek Papszun, którego darzę dużym szacunkiem za pracę w Rakowie, miał pretensje do sędziów, że przyjeżdżają do klubów, uczą ich czegoś innego, a potem co innego gwiżdżą w meczach. Otóż trenerze, powyżej wytyczne z PZPN.

8. Do końca
Jest duża euforia po pokonaniu Rakowa, może głównie z tego powodu, że Legia zagrała świetny mecz i jak to powiedział Josue: „mamy 6 punktów straty, to duża różnica, Raków jest świetnym, silnym zespołem, ale sądzę, że w sobotę pokazaliśmy, że jesteśmy równie mocni. W Polsce nikt nie oczekiwał, że możemy tak grać. To nauczka dla osób, które dużo mówią. Po spotkaniu, gdy opada adrenalina, bardzo cieszymy się z 3 istotnych punktów." Nikt się nie spodziewał takiego spotkania, które według wielu miało przypieczętować mistrzostwo Rakowa. Bardzo się niektórzy pomylili, bo Legia się nie poddaje i do końca będzie walczyć zarówno w Pucharze Polski, jak i w lidze. Wierzymy i wierzyć będziemy, bo taka jest dola kibica.

Kamil Dumała

WYNIKI SONDYCzy wierzysz w mistrzostwo Polski Legii Warszawa w sezonie 2022/23?
SUMA GŁOSÓW: 12416
START: 25.02.2023 / KONIEC: 01.05.2023


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.