fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Wartą Poznań

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Pokonani; niedokładność; zaangażowanie; skuteczność; kryzys; wątpliwi zmiennicy; powrót Tobiasza - to najważniejsze punkty po piątkowej porażce Legii Warszawa w spotkaniu z Wartą Poznań.

1. Pokonani
Dziewiętnaście meczów - tyle trwała seria Legii bez przegranej. Do piątku ostatnią porażką była ta z 14 października 2022 roku, kiedy to w Płocku lepsza okazała się Wisła (1-2). Od tamtej pory podopieczni Kosty Runjaicia wygrali 12 razy i zremisowali 7 spotkań, a 15 meczów w Ekstraklasie i 4 w Pucharze Polski. Passę przerwali piłkarze Warty Poznań, którzy przy sporej pomocy legionistów stworzyli sobie sytuację, którą na bramkę zamienił w 67. minucie Adam Zrelák. Tym samym zakończyła się bardzo dobra seria Legii.



2. Niedokładność
To co na pierwszy rzut oka rzucało się w oczy w grze „Wojskowych”, to niedokładność w rozgrywaniu. Zwłaszcza w pierwszej odsłonie gry Legia wielokrotnie próbowała swoich sił w ataku pozycyjnym, jednak brakowało dokładności w podaniach. Kilka razy pomylił się tak Josué, który zagrywał zbyt lekko i z dobrze zapowiadających się dwóch akcji wychodziły kontrataki gospodarzy, które zostały na szczęście przerwane przez defensywę Legii. Skoro mowa o defensywie, to także tam zdarzały się niecelne podania i brak dokładności. Możliwe, że to przez murawę (tak wiem, słabe wytłumaczenie) bądź przez koncentrację - bardziej przychylam się do tego stwierdzenia.

3. Zaangażowanie
Na pomeczowej konferencji prasowej trenera Kosta Runjaić powiedział, że w szatni była w przerwie dziwna atmosfera. „Dziwna atmosfera w szatni? To były moje odczucia, byliśmy zbyt zdenerwowani, było rozczarowanie. Oczekiwałem więcej zaangażowania i poświęcenia. Może to ja miałem złą energię? Jeżeli chcecie kogoś winić, to wińcie mnie. W kolejnych dniach będziemy analizować to spotkanie i musimy o tym zapomnieć” - powiedział Niemiec. Trudno się nie zgodzić z tymi słowami trenera, nieważne jak dziwnie by one brzmiały. Legia na drugą połowę wyszła odmieniona, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie było już większego zaangażowania, odpuszczaliśmy wiele pojedynków, nie tworzyliśmy wielu okazji w ofensywie. Przykładem niech będzie akcja bramkowa dla Warty. Yuri Ribeiro mógł spokojnie wybić piłkę na aut bądź zagrać do któregoś z kolegów, jednak nabił przeciwnika, a do Szmyta nie doszedł Mladenović, albo inaczej - próbował, ale bardzo, bardzo nieskutecznie. Nikt na pełnym biegu nie doszedł do Zreláka, który oddał uderzenie z pola karnego po długim rogu. W ostatnich spotkaniach Legii nie szło, ale nie można było piłkarzom odmówić zaangażowania, motywacji do zmiany wyniku. Przeciwko Warcie Poznań tego zabrakło.

4. Skuteczność
Gdyby Legia wykorzystała swoje sytuacje, które stworzyła, to te punkty wyglądałyby zdecydowanie inaczej. Niestety, trzeba napisać, że skuteczność przeciwko Warcie stała na bardzo niskim poziomie. Powracający do składu Legii Carlitos sam oddał cztery uderzenia na bramkę Adriana Lisa i tylko jedno z nich było celne. W pierwszej połowie dwa dobre strzały wykonali Slisz i Josué, ale bez problemów wyłapał je Lis. Najlepszą okazję stworzyli sobie legioniści tuż przed przerwą, kiedy to Carlitos wystawił piłkę w polu karnym Bartoszowi Kapustce, którego uderzenie instynktownie obronił bramkarz Warty. Po straconej bramce świetne okazje do doprowadzenia do remisu mieli Maciej Rosołek, Makana Baku czy w ostatnich minutach Igor Strzałek. Zabrakło motywacji, zaangażowania i przede wszystkim skuteczności.

5. Kryzys
Po meczu z Miedzią Legnica w „Punktach po meczu” zastanawiałem się, czy Legii nie zaczyna dopadać lekki kryzys albo czy możemy już mówić o takowym zjawisku. Cóż, od tego momentu „Wojskowi” zagrali jeszcze dwa mecze – raz zremisowali i raz przegrali. Może jest jeszcze trochę za wcześnie, by mocno bić w dzwon na alarm, ale lekki kryzys dopadł legionistów. Gra nie wyglądała już tak efektownie jak w poprzednich meczach. Można strzelać, że mecz z Miedzią był kluczowy i po nim zaczynają się dożynki przy Łazienkowskiej, bo szanse na dogonienie Rakowa są znikome. Mam wrażenie, że do spotkania z Miedzą Wojskowi podeszli zbyt pewni siebie i trochę to ich zgubiło. Myśleli, że łatwo pokonają ostatnią w tabeli ekipę, ale ledwo udało im się zremisować. Po tym meczu ktoś spuścił powietrze z piłkarzy. Dobrze wyglądali w 1. połowie z Lechem, drugą lepiej przemilczeć. Podobnie było z Wartą, tylko że tu nawet w pierwszej połowie wyglądali średnio. Może piłkarzy dopadł kryzys fizyczny? Tak, wiem, że to może zabrzmieć absurdalnie, bo Legia gra co tydzień, a nie co trzy dni, ale trzeba zauważyć jedną rzecz, jaką jest rozegrana liczba meczów przez niektórych graczy. Tak naprawdę do obecnie omawianego meczu trener korzystał z 13-14 piłkarzy. Rotacje były spowodowane głównie kontuzjami bądź pauzami za kartki. Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, że większość rezerwowych graczy jest wątpliwej jakości? To mogą być bezsensowne tłumaczenia słabego meczu, według mnie jednak w kolejnych spotkaniach powinno być już lepiej.

6. Wątpliwi rezerwowi
Kiedy wyszła na jaw informacja, że z Wartą Poznań nie zagrają Ernest Muçi i Tomáš Pekhart, większość z nas wiedziała, że jest to duży problem dla ofensywy. Piątkowe spotkanie to tylko potwierdziło. Maciej Rosołek i Carlitos to nie jest taki sam duet, jak Pekhart i Muçi. Carlitos coś tam próbował walczyć, ale z niezbyt dużym efektem, oddał cztery uderzenia i tylko jedno z nich było celne. Od Hiszpana wymagamy zdecydowanie więcej, gdy dostaje szansę w pierwszym składzie. Maciej Rosołek miał jedną świetną okazję na zdobycie bramki i to by było na tyle. Schowany za przeciwnikami, tylko 22 razy miał piłkę i 15 razy celnie ją podawał do swoich kolegów. Z ławki weszli Robert Pich, Makana Baku, Igor Strzałek, Lindsay Rose i Jurgen Çelhaka. Dwaj pierwsi nie pokazali niczego szczególnego, chociaż były gracz m.in. Warty coś próbował szarpnąć w ofensywie i oddał jedno uderzenie wybronione przez Lisa. Strzałek próbował, ale niezbyt wiele z tego wychodziło. Dwaj ostatni zagrali zbyt krótko, by ocenić ich przydatność do zespołu, jednak ten mecz i poprzednie pokazują, że Legia ma problem z jakościowymi rezerwowymi. Oczywiście, niektórzy z nich przez brak grania mogą być bez formy, jednak od tak doświadczonych graczy, którzy kolokwialnie pisząc z niejednego pieca jedli, wymagamy większego zaangażowania i większej determinacji. Przed Legią, dyrektorem sportowym Jackiem Zielińskim i trenerem ciężkie lato. Muszą tak uzupełnić/wzmocnić kadrę, by móc marzyć o walce na trzech frontach.

7. Powrót Tobiasza
W ostatnich meczach Legii dostępu do bramki strzegł Dominik Hładun i nie można było mieć do niego większych pretensji. W zasadzie był współwinnym jedynie pierwszej bramki w Legnicy. Poza tym wywiązywał się bardzo dobrze ze swojej roli. W meczu z Wartą Poznań trener Runjaić zdecydował się postawić między słupkami na Kacpra Tobiasza, który długo nie pojawiał się w pierwszym składzie. Młody bramkarz nie miał dużo roboty, bo tak naprawdę Warta stworzyła dwie akcje. W jednej obok bramki uderzył strzelec bramki Adam Zrelák, a w drugiej zdobył gola. Czy można przyczepić się do straconej bramki? Piłka przeszła obok ręki „Tobiego”, a bramkarz chyba jedynie minimalnie ją musnął. Czy to ewidentnie jego wina? Ciężko mi ocenić, dlatego zostawiam to każdemu z was do własnej oceny.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.