Konferencja pomeczowa
Siemieniec: Skończyło się bólem i rozczarowaniem
Adrian Siemieniec (trener Jagiellonii): Chcę pogratulować Legii zwycięstwa i jednocześnie przeprosić naszych kibiców. To była dotkliwa porażka i nie tak wyobrażaliśmy sobie spotkanie w Warszawie. Szczególnie, że wiemy jaki to był ważny mecz dla nich. Chcieliśmy dać im radość i dumę. Świadczyła o tym pierwsza połowa, a skończyło się bólem, rozczarowaniem i zawodem. Jednak taki jest sport. Wiem, że to są puste słowa, ale teraz najłatwiej byłoby spuścić głowę i nic z tym nie zrobić. To trudna porażka, ale najlepszą odpowiedzią będzie mecz z Cracovią. Musimy pokazać złość i zmazać plamę po dzisiejszej porażce.
Zdecydowały trzy rzeczy z naszej strony. Nieskuteczność, bo w pierwszej połowie mieliśmy sytuacje, które powinny zakończyć się bramką. Jak gra się na Legii i nie kończy takich akcji bramką, to trudno zapunktować. Po drugie nie możemy tak bronić jako drużyna. To nie były indywidualne błędy, tylko przeciwnik bezlitośnie wykorzystał każdy nasz błąd. Aby tu wygrać, trzeba być wzorowym w każdym calu i być do tego skutecznym. Trzecie, to element przypadkowości. W mojej przygodzie brakuje mi trochę farta trenerskiego, ale mam nadzieję, że to wróci z czasem.
W trakcie spotkania dokonałem pewnych zmian. Byliśmy w takiej sytuacji, że musiałem szukać roszad personalnych, bo ciężko było niektóre rzeczy skorygować. Wiedzieliśmy, jakie mieliśmy problemy w pierwszej połowie. Nie wypełnialiśmy dobrze założeń, a Legia ma w zwyczaju obnażać tego typu słabości.
Intensywność? Brakowało nam jej już w 1. połowie. Brakowało doskoku w odbiorze. Legia miała swobodę wejścia w pole karne, o czym mówiliśmy zawodnikom w przerwie. Do tego zaczęliśmy źle drugą połowę i to podcięło skrzydła drużynie, bo wychodziliśmy dobrze nastawieni na drugą odsłonę spotkania.
Co do Marca Guala, to nie widziałem jego zachowania po meczu. Ciężko mi komentować sytuacje, których nie byłem świadkiem. Ta sytuacja była trudna i skomplikowana. Pewne obrazki bolą kibiców i to rozumiem. Jednak powtarzam, że Marc zrobił dużo dla Jagiellonii i musimy o tym pamiętać.