LL! on tour: Sporting Lizbona - Vitoria Setubal (ręczna)
Dzień przed meczem koszykarskiej Legii w Lizbonie miejscowy Sporting rozgrywał w tej samej hali spotkanie piłki ręcznej z Vitorią Setubal. Z tego też powodu koszykarze Sportingu i Legii nie mieli możliwości potrenować we wtorek w obiekcie, w którym mierzyli się w walce o awans do fazy pucharowej. To bardzo rzadka sytuacja w światku koszykarskim, szczególnie w rozgrywkach pod egidą FIBA.
Fotoreportaż z meczu - 37 zdjęć Bodziacha
Jako że mecze piłkarzy ręcznych Sportingu cieszą się z reguły większym zainteresowaniem publiczności, nie mogliśmy nie wykorzystać okazji do wizyty na trybunach. Wejściówki nabywać można przez Internet za 4 i 6 euro, czyli w jak najbardziej przystępnych cenach. Hala Sportingu - Pavilhão João Rocha - znajduje się bezpośrednio przy stadionie piłkarskim tego klubu (Estádio José Alvalade). Nowoczesny, ale jednocześnie bardzo kameralny, 3-tysięczny obiekt został otwarty w połowie 2017 roku i służy wszystkim sekcjom halowym Sportingu.
Piłkarze ręczni Sportingu to czołowa drużyna w Portugalii w tej dyscyplinie sportu, która doskonale radzi sobie również na europejskich parkietach. W rozgrywkach European League awansowali już do 1/4 finału. Początkowo, kupując bilety na mecz, byłem przekonany, że miejscowi mierzyć się będą z Victorią Guimares, czyli całkiem przyzwoitą sportowo drużyną. Okazało się jednak, że rywalem była Vitoria Setubal - ostatni zespół w tabeli, który został zdemolowany na parkiecie.
Wejście na trybuny było o wiele spokojniejsze pod względem przeszukiwania niż dzień później, kiedy przyszliśmy wspierać Legię. Na meczu pojawiło się ok. 500 osób, z których 40 zajęło miejsca na trybunie za bramką i stamtąd prowadziło regularny doping. Przed meczem odegrany został hymn klubowy, który płynie z głośników podczas meczów wszystkich sekcji. Sportingowcy wywiesili siedem niewielkich flag. Dopingowali bardzo melodyjnie - w stylu włoskim, regularnie klaszcząc w rytm wyśpiewywanych pieśni. Nawet pomimo niewielkiej grupy w młynie, śpiew robił bardzo fajne wrażenie, a momentami do wyklaskiwania rytmu włączali się kibice z dwóch trybun prostych. Za drugą bramką miejsca zajęła kilkuosobowa grupka z Setubal, która jednak nie prowadziła dopingu.
Sportowo mecz został zupełnie zdominowany przez gospodarzy, którzy wygrali aż 41-16. Na telebimie raz po raz wyświetlane były terminy meczów wszystkich zespołowych sekcji Sportingu. Z dopingu zielono-białych dało się wychwycić pojedyncze melodie z trybun greckich, albo i z piosenek, które robiły furorę na dyskotekach w latach 80. zeszłego wieku. Warto dodać, że na najważniejszych spotkaniach szczypiornistów - z Porto czy Benfiką, jak również ważniejszymi pojedynkami w europejskich pucharach - na trybunach potrafi zasiąść ponad 2 tysiące kibiców, a kilka setek w młynie potrafi stworzyć piekielnie gorącą atmosferę. W tym sezonie najliczniej do Lizbony przyjechała ekipa Dinama Bukareszt, która wspierała swoich piłkarzy ręcznych w ok. 200 osób.
I chociaż nawierzchnia po meczu szczypiornistów była porządnie myta, podczas spotkania koszykarzy legioniści raz po raz się ślizgali - jakby klej, którego używają szczypiorniści, nie został zbyt dokładnie usunięty z pola gry.
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa ultras Na stadionach Sporting Lizbona nsś Vitoria Setubal piłka ręczna handball