Relacja z trybun: Jedna wygrana niewiele zmienia i nie ukoi naszego wkur...
W niedzielny poranek, na przedostatni w tym sezonie wyjazd, wyruszyły w stronę Wielkopolski pociągi specjalne z kibicami Legii Warszawa. Łącznie nasz klub na stadionie przy Bułgarskiej reprezentowało 1644 fanatyków z Łazienkowskiej. Komplet publiczności, oprawy z obu stron, pirotechnika na murawie - kibicowsko mecz na pewno mógł się podobać pod każdym względem. Sportowo lechici na pewno opuszczani stadion mocno zawiedzeni. My tymczasem wciąż liczymy się w walce o europejskie puchary i co najważniejsze - wszystko zależy już od naszych wyników. Choć znając nasze gwiazdy, nawet najlepszą pozycję wyjściową, są w stanie jeszcze spier....
W Poznaniu sprzedaż biletów na mecz z Legią trwała bardzo krótko. W ekspresowym tempie rozeszły się wszystkie wejściówki (mimo oczywiście wyższych cen), co doskonale pokazuje, że cały region żyje przyjazdem ekipy ze stolicy. Tak jest zresztą od lat. Po naszej stronie tym razem nie wszystkie wejściówki "zeszły". Przypomnijmy jednak, że dzień wcześniej grubo ponad tysiąc fanów Legii pojechało do Gdańska wspierać Arka Wrzoska podczas walki z Arturem Szpilką.
W stronę Poznania ruszyliśmy dwoma pociągami specjalnymi. Oba składy ruszyły w trasę z dworca Warszawa Gdańska ok. 10:30 i bez żadnych opóźnień, ze sporym zapasem czasowym, dotarły na miejsce do stacji Palędzie, znajdującej się 13 kilometrów od stadionu Lecha. Stamtąd kilkunastoma podstawionymi autobusami dojechaliśmy pod stadion przy Bułgarskiej, oczywiście w sporej asyście kasków. Nad ranem dochodziły do nas informacje o wielkim pożarze w stolicy - spłonęło centrum Marywilska, a tymczasem gdy staliśmy przy bramach stadionowych, na terenie do niego przyległym, wybuchł pożar i konieczna była interwencja strażaków. Trzeba przyznać, że samo wpuszczanie na stadion przebiegało sprawnie i cała nasza grupa bez problemów zajęła miejsca na trybunach sporo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Poznańską klatkę ozdobiło 11 flag: Legia To My, Nienawidzimy wszystkich, Miasto Stołeczne Warszawa, Żyleta jest zawsze z Wami, Warriors, OFMC, Legia UZL, Raszyn, Nadarzyn, Szczecinek, (L) w wieńcu laurowym.
Już przed meczem miały miejsce pierwsze wymiany uprzejmości, ale na większą aktywność wokalną obie strony poczekały do samego meczu. W trakcie przedmeczowego studia C+, zaśpiewaliśmy pod adresem "eksperta" parokrotnie "Trałka cw... allez allez allez". Później zaś zachęciliśmy gospodarzy okrzykiem "Cały stadion śpiewa z nami" do wspólnego zaśpiewania antyrosyjskiej pieśni... "Ruska k... aejaejao" - niosło się jednak tylko z naszego sektora. Poznaniacy, trzymający sztamę z ekipą Spartaka, nie przyłączyli się do tejże pieśni.
Lechici, którzy podobnie jak my nie za bardzo są zadowoleni z boiskowych wyczynów swoich grajków i ludzi zarządzających klubem, przygotowali oprawę temu poświęconą. Na trybunie prostej zaprezentowali kartoniadę "Wstyd". W Kotle zaś wywiesili dwa uzupełniające transparenty - "Chu...wy trener nie usprawiedliwia braku ambicji i walki - zapier...ć!" oraz "Rutek, Klimczak, Rząsa - zakład utylizacji marzeń".
Pyrusy dopiero ściągnęli kartoniadę, a już dostali bramkę, co wywołało radość w naszym sektorze. Niestety, jak się później okazało - przedwczesną, bowiem Marciniak anulował trafienie Wszołka po obejrzeniu sytuacji na monitorze. Poznaniacy o mało nie zesrali się ze szczęścia. A raptem kilka minut później znów nastąpiła konsternacja w ich szeregach, gdy sędzia podyktował karnego, którego niestety Josue przestrzelił. I znów powtórzyła się historia sprzed chwili - kiedy miejscowi zaczęli pajacować, jakby zdobywali właśnie mistrzostwo. A tymczasem minutę później, nic ich już nie uchroniło przed straconą bramką - jeden z poznańskich defensorów władował piłkę do własnej bramki i wyszliśmy na prowadzenie.
Niedługo później ultrasi Lecha rozpoczęli przygotowania do prezentacji drugiej tego dnia choreografii. Na dole Kotła rozciągnięty został czarny transparent z białymi literami, tworzącymi hasło "Nasze serca biją dla Lecha Poznań". Następnie rozciągnęli sporych rozmiarów malowaną sektorówkę przedstawiającą Mela Gibsona stylizowanego na "Braveheart" z twarzą w barwach "Kolejorza". Całość uzupełniły chorągiewki w barwach na najwyższej kondygnacji młyna. Następnie po tym jak sektorówka zjechała, KKS odpalił spore ilości (ok. 180) rac, pośród powiewających flag na kijach.
Zanim piłkarze zeszli do szatni, legioniści ku naszemu zaskoczeniu podwyższyli prowadzenie. Ponownie po samobójczym trafieniu i to naprawdę bardzo efektownym samobóju. Oczywiście radość w naszych szeregach była spora, wszak w ostatnich latach z Lechem nie wiodło się nam najlepiej. A w tym roku w ogóle nam się nie wiedzie. Okazuje się jednak, że w tej lidze są zespoły z tak zwanej "czołówki", które grają jeszcze większy piach niż nasze asy.
W drugiej połowie zaprezentowaliśmy racowisko - po odliczaniu nasz sektor (obie jego części) rozświetlił się blaskiem 60 rac. Później na dolnym ogrodzeniu spłonęły pojedyncze szale Lecha. Jeden z zamaskowanych po zęby ochroniarzy chwycił za gaśnicę i próbował zmierzyć się z płonącym jednym szalem. Zdolniacha zużył trzy gaśnice i nic nie wskórał. Może warto by ów niedoszły Strażak Sam, udał się na korepetycje do Grzegorza Brauna.
W drugiej połowie w naszym repertuarze pojawiła się m.in. pieśń "Warszawa..." śpiewana na dwie strony - raz jedna strona sektora gości zaczynała, później zaś druga. Lechici w drugiej połowie zaprezentowali trzecią choreografię. Na nią składał się transparent "Osiedla, bloki, betonowe uroki", wycinana malowana sektorówka "Fyrtel Północ", wokół której zapłonęły race (ok. 120). Jako, że wynik nie ulegał zmianie, wściekli fani "Kolejorza" wrzucili kilkadziesiąt płonących rac na murawę, skandując w stronę swoich grajków "Wypier...ć!". Gniazdowy Lecha zapowiadał ponadto, że jeśli Lech straci trzeciego gola (na co się zanosiło), przyjdzie czas na opuszczenie trybun. Pamiętamy doskonale mecz, podczas którego lechici "mieli k... dosyć", kiedy świętowaliśmy przy Bułgarskiej mistrzostwo Polski, a przerwany w końcówce mecz, nie został już dokończony. Tym razem jednak po jednej serii rac, piłkarze wrócili na plac i dokończyli spotkanie jakby nigdy nic.
I w końcu gospodarze na 10 minut przed końcem meczu zdobyli bramkę kontaktową, co nieco ożywiło publiczność - uwierzyli, że jeszcze są w stanie odwrócić losy meczu. My wtedy ruszyliśmy z pieśnią "Nie poddawaj się, ukochana ma...". Ta niosła się przez dobrych kilka minut, a na sam koniec ruszyliśmy z naszym hitem - "Gdybym jeszcze raz...". Oj, niosło się to niesamowicie aż do końca spotkania, w tym przez 7 doliczonych minut. Wynik spotkania nie uległ już zmianie, więc po końcowym gwizdku fani Lecha zaczęli dalej "rozliczać" swoich grajków i działaczy, każąc im wypier.... Z naszej strony miejscowi usłyszeli - "Tak to już bywa, Legia z k... wygrywa".
Nasi piłkarze co prawda wygrali, ba, zagrali tym razem wyjątkowo z pełnym zaangażowaniem, ofensywnie, bez klepania miliona podań w poprzek boiska. Nie zmienia to jednak faktu, że w tej rundzie dali ciała na całej linii i nawet wyczołgane puchary nie będą w stanie tego zmienić. Tak więc kiedy po meczu podeszli pod nasz sektor usłyszeli jedynie "Legia grać, k... mać!".
Po meczu najpierw przyszło nam czekać z półtorej godziny na opuszczenie stadionu, później kolejnych 30 minut czekaliśmy w autobusach na odjazd, a następnie te w zawrotnym tempie 20 km/h mknęły w stronę Palędzia (sam przejazd na dworzec zajął 45 minut). I choć oba specjale ruszyły w drogę spóźnione względem planowanego rozkładu, do Warszawy dotarły wcześniej niż planowano - przed drugą nad ranem.
Przed nami ostatni wyjazd w tym sezonie - w niedzielę udamy się do Grodziska Wielkopolskiego na mecz z Wartą, później zaś czeka nas już tylko domowe spotkanie z Zagłębiem Lubin.
P.S. Na tym wyjeździe grupa OFMC, obecna w ok. 30 osób z dawno niewidzianą flagą, świętowała swoje 20-lecie. Najlepsze życzenia z okazji tak okazałej rocznicy i pozostaje życzyć 100 lat ekipie, która "Będzie Dobre Tradycje Rozpowszechniać".
Frekwencja: 40 278
Kibiców gości: 1644
Flagi gości: 11
Autor: Bodziach
Fotoreportaż z meczu - 103 zdjęcia Mishki
Fotoreportaż z meczu - 97 zdjęć Maćka Gronau
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa Lech Poznań doping pirotechnika Kolejorz specjal oprawa pożar pociąg choreo race na murawie Braveheart relacja z trybun