Marc Gual i Bartosz Kapustka - fot. Maciek Gronau
REKLAMA
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Zagłębiem Lubin

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Game over; Gual to napastnik? Ja w szoku; Oj Mori, Mori; obrigado capitão; pożegnania; „Warszawa zasługuje na więcej” - to najważniejsze punkty po sobotnim meczu Legii Warszawa z Zagłębiem Lubin.



1. Game Over

Koniec, nareszcie koniec tego męczącego sezonu dla wszystkich kibiców Legii Warszawa. Wiele oczekiwaliśmy rok temu i mieliśmy wiarę, że zespół z Warszawy powróci na należne mu miejsce, czyli na tron w Ekstraklasie. Niestety, oczekiwania w klubie zmieniały się wprost proporcjonalnie do kolejnych wpadek i ostatecznie za minimum minima uznano zajęcie miejsca premiowanego udziałem w eliminacjach europejskich pucharów. Udało się to osiągnąć już tydzień temu, a w ostatnią sobotę Legia potwierdziła „ambicje” i pokonała 2-1 Zagłębie Lubin. Mecz nie stał na najwyższym poziomie, oba zespoły - chociaż bardziej Legia - miały wiele miejsca do tworzenia sytuacji podbramkowych. Przed nami gorący okres transferowy oraz kolejne nazwiska przymierzane do zakładania koszulki z „L” na piersi.

2. Gual to napastnik? Ja w szoku

Kiedy Marc Gual zawitał na Łazienkowską 3, większość z nas bardzo cieszyła się z tego ruchu. Pierwsze mecze potwierdzały, że trafił tu zawodnik o dobrych umiejętnościach, który da nam wiele radości. Jednak im dalej w las, tym było gorzej, a po niektórych spotkaniach wielu z nas by go udusiło za to, jak marnował sytuacje podbramkowe, bo musiał minąć jeszcze jednego bądź dwóch zawodników dryblingiem, by było bardziej efektownie, a nie efektywnie. W ostatnich meczach zaczął być wystawiany na pozycji napastnika i tu zaskoczenie dla wszystkich - okazało się, że napastnik, wystawiany jako „9”, gra lepiej niż jako „10”. Szok! Stwarza większe zagrożenie pod bramką rywala, a nawet gdy wejdzie w drybling, stoi za nim jeszcze kilku kolegów, którzy mogą odebrać piłkę. Oczywiście, z Zagłębiem popełnił jeden błąd, ale na szczęście nad bramką główkował Dąbrowski, a Hiszpan dostał niezłe cięgi od kolegów z drużyny za brak podania do lepiej ustawionego kolegi. Trzeba jednak docenić dwie bramki zdobyte przeciwko zespołowi trenera Fornalika, w których Gual pokazał klasę. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie nikt nie wpadnie na pomysł wystawiania napastnika na innej pozycji niż ta docelowa, bo gdyby dołożyć do niego bardziej zwrotnego i mobilniejszego napastnika, to może przynieść wiele korzyści dla zespołu.

3. Oj Mori, Mori

Gdy zimą ściągaliśmy do klubu Ryōya Morishitę, patrzyłem na ten ruch z nadzieją i zaciekawieniem, zwłaszcza że większość zawodników z Azji odpala w Ekstraklasie. Pierwszy mecz dał nadzieję, że to będzie bardzo ciekawy gracz, który wzmocni nasz zespół. Niestety, późniejszy czas pokazał, że za wcześnie na takie określenie, a przed „Morim” jeszcze bardzo dużo pracy, by móc go określić wzmocnieniem kadry. Oczywiście, można napisać, że wahadło to nie jest pozycja dla tego zawodnika, bo tak naprawdę może bardzo dobrze sprawdzać się w ofensywie, ale w defensywie ma duże braki, co potwierdził na przestrzeni pół roku. W spotkaniu z Zagłębiem w końcu zaczął wyglądać naprawdę solidnie. Często wchodził w pole karne Jasmina Buricia i nękał go dośrodkowaniami bądź strzałami. Świetnie rozumiał się z Josué, który co rusz wypuszczał go w pole karne, dając okazję na pierwszą asystę bądź bramkę w barwach Legii. Niestety, ten niezły występ rozmył się w 76. minucie gry. Wtedy to chciał zagrać piłkę do Elitima przed polem karnym, ale zrobił to zbyt lekko i akcja zakończyła się celnym i mocnym uderzeniem Marka Mroza, który ustalił wynik spotkania. Morishita w tej sytuacji mógł zrobić wiele rzeczy, między innymi zagrać długą piłkę do przodu, jednak po raz kolejny potwierdził, że ma problemy z grą w defensywie i podejmowaniem tam decyzji.

fot. Canal+ Sport
fot. Canal+ Sport

4. Obrigado Capitão

Po sezonie z Legią Warszawa żegna się kapitan zespołu, Josué. O Portugalczyku krąży wiele legend i informacji o psuciu szatni i fochach, jednak wolę się skupić na tym, co ten doświadczony zawodnik dawał na boisku. Był to niekwestionowany lider, który usunął się w cień po przyjściu Goncalo Feio. Wcześniej wszystkie sytuacje musiały przejść i mieć stempel Josué, bo inaczej nie było rozgrywania piłki w ofensywie. Przy nowym trenerze kapitan Legii trochę się schował, rozgrywał nadal niezłe mecze, ale pozwolił innym graczom wziąć na siebie odpowiedzialność za klub. Wyglądało to nieźle, bo Elitim wskoczył w buty lidera zespołu i wywiązywał się z tego dobrze. W spotkaniu z Zagłębiem portugalski pomocnik znów pokazał się ze świetnej strony, dwukrotnie posyłając „ciasteczka” do Marca Guala. Będzie mi brakować kogoś takiego, kto jednym magicznym ruchem potrafi stworzyć z niczego sytuację podbramkową. Oczywiście, można twierdzić, że Josué nie pasuje do szybkiej gry, ale nie ma wielu zawodników, którzy jednym dotknięciem piłki tworzą magię i przyciągają na trybuny kolejnych młodych kibiców. Z mojej strony mogę napisać jedno: Obrigado Capitão i powodzenia w kolejnym klubie! To był zaszczyt oglądać Cię w barwach z „L” na piersi.

5. Pożegnania

Legia w piątek poinformowała, że z klubem wraz z końcem sezonu pożegna się trzech innych zawodników: Yuri Ribeiro, Gil Dias oraz Qëndrim Zyba. W pierwszej „11” wystąpił Ribeiro. Był to typowy mecz tego portugalskiego zawodnika - bez większych fajerwerków, ale poprawny. Rozegrał on w Legii 85 oficjalnych meczów, w których zdobył trzy bramki. Ribeiro bardzo często dobre mecze przeplatał słabymi bądź bardzo słabymi. Jest jednym z zawodników, który najwięcej razy maczał palce w bramkach dla rywali w tym sezonie. Zyba to zimowy transfer dyrektora Jacka Zielińskiego, który od razu po kilku dniach treningów został wystawiony na spotkanie z Molde. Cóż, była to w pewnym sensie manifestacja trenera, który chciał pokazać, że ten zawodnik nie zastąpi Bartosza Slisza. Miał rację, chociaż mam wrażenie, że przy większej liczbie minut Zyba mógłby się przydać zespołowi i ma predyspozycje do lepszego grania. Ostatnim odchodzącym jest Gil Dias. Nie wiem jednak, czy zasługuje chociaż na jedno zdanie w podsumowaniu, gdyż tak naprawdę nigdy nie widziałem podobnego zawodnika w Legii. Nie dał niczego zespołowi, a więcej szkodził niż pomagał. Bez żalu żegnam.

6. „Warszawa zasługuje na więcej”

Ostatni akapit warto poświęcić zarówno kibicom, jak i całemu klubowi. Zdecydowanie ci pierwsi trzymają wysoki poziom i gdyby tylko piłkarze oraz klub poszli w ich ślady, to mielibyśmy zespół, który gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Sobotnia oprawa z hasłem „Warszawa zasługuje na więcej” idealnie oddaje obecnie panujące nastroje wśród kibiców (bo mam wątpliwości, czy wśród pracowników klubu) i pokazuje, że nikogo z nas awans do eliminacji Ligi Konferencji nie zadowala. Zawsze będziemy oczekiwać walki o mistrzostwo Polski, a nie minimalizmu, który obecnie planuje w klubie. Nikt nie może jeszcze przed startem rundy wiosennej myśleć, że mistrzostwo jest przegrane. Wręcz przeciwnie, do samego końca trzeba wierzyć, że da się odwrócić zły los i usiąść na tronie. Taki to był sezon, że gdyby nie minimalizm i głupie gdybanie, Legia dziś świętowałaby kolejne mistrzostwo i przygotowywała się do eliminacji Ligi Mistrzów.
Panowie rządzący w klubie, proszę pamiętać, że minimalizm można akceptować w innych klubach, ale nie w Legii. Mamy zbyt bogatą historię, zbyt dużą mentalność i ambicję, by cieszyć się z remisów ze średniakami bądź zajęcia trzeciego miejsca w ligowej tabeli. To nas nie zadowala i nie zadowoli w kolejnym sezonie.

„Mistrzostwo to nie wszystko, ale wszystko bez mistrzostwa to ch...”

Dziękuję wszystkim za ten sezon i do zobaczenia w kolejnym, oby już bardziej udanym niż ten miniony!

Kamil Dumała

WYNIKI SONDYOcena Legii za sezon 2023/24 to:
SUMA GŁOSÓW: 7671
START: 23.05.2024 / KONIEC: 02.06.2024

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2025 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.