Ocena sezonowych transferów i debiutantów Legii
W długim i wyczerpującym sezonie 2023/24 w barwach Legii Warszawa zadebiutowało 12 zawodników. Dziewięciu z nich zostało sprowadzonych do klubu w letnim i zimowym oknie transferowym przez dyrektora sportowego, Jacka Zielińskiego, a trzech przebiło się do pierwszej drużyny z legijnej akademii. Podsumujmy, jak na przestrzeni sezonu wyglądały poczynania debiutantów i jakie są ich rokowania w warszawskim klubie.
Patryk Kun
Kun w Legii miał zastąpić Filipa Mladenovicia, czyli jednego z najlepszych na pozycji lewego wahadłowego w Ekstraklasie na przestrzeni ostatnich lat. Wielu miało obawy, że piłkarz, z którym bez żalu zdecydował się pożegnać Raków Częstochowa, może umiejętnościami nie dorastać do poziomu Legii. Z perspektywy całego sezonu te obawy niestety znalazły potwierdzenie. Wahadłowy w sporej liczbie meczów nie istniał, wyglądał jak jeździec bez głowy, a ataki lewą stroną w spotkaniach, w których występował, nie sprawiały rywalom zbyt wielu problemów. Pokazują to również liczby zdobywane przez Polaka. Występujący po drugiej stronie Paweł Wszołek miał aż prawie 4 razy więcej asyst niż Kun. Nie można odmówić 29-latkowi chęci i starań, ale Legia walcząca na kilku frontach potrzebuje zdecydowanie wyższej jakości na pozycji lewego wahadłowego.
Przyszłość Kuna w Legii, mimo dyspozycji w minionym sezonie, raczej nie jest zagrożona. Wydaje się jednak niemożliwym, by Legia nie ściągnęła kogoś do rywalizacji na tej pozycji. Kun przez kilka lat gry w Rakowie pokazał, że na ligowym poziomie w piłkę grać umie. Być może w przyszłych rozgrywkach odblokuje się i zwiększy swoje możliwości. Patrząc jednak na dyspozycję 29-latka, ciężko jest uwierzyć, by w następnym sezonie miałby być kluczową postacią "Wojskowych". Raczej powinna czekać go rola ważnego rezerwowego.
Debiut - SPP: Raków Częstochowa 0-0 (5-6 k.) Legia Warszawa (15.07.2023)
Mecze - 42 (2770 minut)
Bramki - 1
Asysty - 4
Liczba przyznanych - 12
Liczba przyznanych - 18
Ogólna ocena: 2/5
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Juergen Elitim
Sprowadzenie Kolumbijczyka było jedynym w stu procentach celnym transferem minionego sezonu w Legii. 24-latek od początku wskoczył do pierwszej jedenastki i odgrywał ważną rolę. Z biegiem sezonu ona tylko wzrastała, a wyniki drużyny w dużym stopniu zależne były od dyspozycji pomocnika. Poza okresem październikowym Elitim prezentował równą, wysoką formę. Kolumbijczyk pokazywał wiele sprytu, umiejętności technicznych, niekonwencjonalnych zagrań, a na boisku widział więcej niż inni. Również bardzo dobrze wyglądała jego forma w grze defensywnej, w której znacznie pomagał obrońcom, zabezpieczając środek pola. Mimo że wynikowo ten sezon dla Legii nie był idealny, to śmiało można stwierdzić, że bez Elitima mógłby być jeszcze gorszy.
Przyszłe rozgrywki będą prawdziwą weryfikacją umiejętności pomocnika. Prawdopodobnie po odejściu Josue, to na niego spadnie rola lidera, od którego będzie zaczynało i kończyło się rozgrywanie piłki. To Kolumbijczyk będzie mózgiem drużyny. Pozostaje tylko obserwować, czy 24-latek poradzi sobie z taką liczbą zadań. Perspektywa jednak wygląda świetnie. Wydaje się również, że odejście kapitana może zwolnić Elitimowi wiele miejsca na boisku, nie będzie aż tak bardzo cofnięty i będzie mógł pokazać jeszcze więcej umiejętności ofensywnych, które niewątpliwie posiada. Kolumbijczyk już w tym sezonie został naszym "plusem sezonu", a w przyszłym może tylko wyśrubować swój wynik. Jedynym problemem może być to, że Elitim jest jednym z nielicznych zawodników w kadrze Legii z potencjałem sprzedażowym. Oby jednak, jeszcze przynajmniej przez sezon, jego wartość wzrastała w warszawskim klubie.
Debiut - SPP: Raków Częstochowa 0-0 (k. 5-6) Legia Warszawa (15.07.2023)
Mecze - 50 (3742 minuty)
Bramki - 2
Asysty - 4
Liczba przyznanych - 23
Liczba przyznanych - 11
Ogólna ocena: 5/5
fot. Woytek / Legionisci.com
Marc Gual
Co do Guala kibice mogą mieć mieszane odczucia. Bywały spotkania, w których Hiszpan czarował, wychodziło mu wiele i był skuteczny. Łącznie zresztą udało mu się zdobyć 11 bramek i 7 asyst. Miał jednak na to aż 49 spotkań. Po królu strzelców sezonu 2022/23 Ekstraklasy spodziewano się zdecydowanie więcej jakości. W większości meczach oglądanie napastnika niesamowicie irytowało. Gual miał mnóstwo nieudanych prób dryblingów, indywidualnych rajdów, przegranych pojedynków z obrońcami, a do tego nie grzeszył skutecznością. Można go było zapamiętać bardziej z wybuchów złości po nieudanej akcji, min które robił w ich trakcie oraz... podciągniętych wysoko spodenek. W rundzie wiosennej jednak nieco się poprawił, a kilka jego bramek było ważnych w kontekście uratowania miejsca na podium. Dużo można zrzucić również na to, że Gual był rzucany po wielu pozycjach w ofensywie i tak naprawdę w mniejszości spotkań wystąpił na swojej naturalnej, centralnej pozycji w ataku.
Następny sezon Ekstraklasy może być ostatnią szansą dla Hiszpana. Wszyscy wiedzą i momentami widzą, że 28-latek posiada duże umiejętności i może być jednym z najlepszych zawodników w zespole, a na pewno dawać zdecydowanie więcej niż dotychczas. Napastnik jednak nie potrafił odblokować się na dłuższy okres w barwach Legii. Jeśli będzie tak również w rozgrywkach 2024/25, cierpliwość do napastnika może się wyczerpać i jego przyszłość w klubie będzie zagrożona. Gual na pewno potrzebuje ustabilizowania swojej pozycji, bo zasługuje, by występować w pierwszym składzie i postarać się udowodnić swoją wartość.
Debiut - SPP: Raków Częstochowa 0-0 (5-6 k.) Legia Warszawa (15.07.2023)
Mecze - 49 (2822 minuty)
Bramki - 11
Asysty - 7
Liczba przyznanych - 13
Liczba przyznanych - 21
Ogólna ocena: 3/5
fot. Mishka / Legionisci.com
Radovan Pankov
Początkowo sprowadzenie rosłego Serba nie wydawało się dobrym posunięciem transferowym. Przeplatał mecze pewne i wyrachowane z przewagą tych, w których był zagubiony i chwiejny. Szczególnie zawodził i popełniał błędy w spotkaniach z większymi markami niż Ruch Chorzów czy ŁKS Łódź, co spowodowało, że na pewien czas usiadł na ławkę. Od grudnia jednak obrońca stał się ważną częścią defensywy Legii. Od tamtego okresu do końca sezonu nie wystąpił w tylko czterech spotkania, z czego w jednym przez pauzę za kartki, a w drugim przez złe samopoczucie. Z biegiem sezonu zdecydowanie ustabilizował swoją grę oraz pozycję, pokazał wartość i umiejętności umożliwiające mu bycie ważną częścią trzyosobowej linii defensywy.
Wydaje się, że w przyszłym sezonie Pankov będzie czołową postacią defensywną i jednym z pierwszych zawodników, który będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Może to być niezależne nawet od formacji, jaką Legia będzie grała, czy to z czwórką, czy trójką defensorów. Serb wiele razy zaprezentował, że posiada charakter i ambicje na miarę Legii, co w aktualnym momencie nie jest w klubie popularne. Na pewno obrońca nie ustrzeże się błędów, ale solidnością w większości spotkań może wnieść dużo do gry Legii, a wraz z Rafałem Augustyniakiem mogą stworzyć parę nie do pokonania.
Debiut - Legia Warszawa 3-0 ŁKS Łódź (21.07.2023)
Mecze - 35 (2762 minuty)
Bramki - 2
Asysty - 4
Czyste konta - 11
Liczba przyznanych - 17
Liczba przyznanych - 8
Ogólna ocena: 4/5
fot. Mishka / Legionisci.com
Steve Kapuadi
O transfer francuskiego obrońcy wielce zabiegał dyrektor Zieliński. Ewidentnie widział w nim większy potencjał niż inni i w zasadzie się nie pomylił. Kapuadi przez większość sezonu prezentował się znacznie lepiej niż wszyscy się spodziewali. To jednak nie znaczy, że jest idealnym wyborem na pozycji obrońcy. To lewą stroną defensywy Legii, na której najczęściej występował właśnie Kapuadi, rywale tworzyli najgroźniejsze akcje i mieli tam więcej przestrzeni. Było jednak sporo spotkań, w których Kapuadi zaskoczył w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Sama perspektywa tego, że obrońca przychodził do klubu licząc się z początkową rolą zmiennika, a tak szybko wywalczył swoje miejsce w podstawowym składzie pokazuje, że Kapuadiemu nie brakuje solidności.
Kapaudi ma 26 lat, więc dopiero będzie wchodził w swoje najlepsze lata gry. Trzeba pamiętać, że dla defensora był to jego drugi w pełni rozegrany sezon w seniorskiej piłce i brakuje mu jeszcze dużego doświadczenia. Nie wiadomo jednak czy przyszły sezon przyniesie mu wiele występów, a wszystko zależy od wyboru formacji. W czteroosobowej linii defensywy Francuz raczej nie powinien być pierwszym wyborem, ale w trójce środkowych obrońców już jak najbardziej. Nawet jeśli Kapuadi nie będzie występował w pierwszej "jedenastce", może być ważnym i jakościowym zmiennikiem w sezonie, który wydaje się, że również będzie przepełniony meczami.
Debiut - Legia Warszawa 3-1 Widzew Łódź (03.09.2023)
Mecze - 31 (2492 minuty)
Bramki - 1
Asysty - 0
Czyste konta - 10
Liczba przyznanych - 11
Liczba przyznanych - 11
Ogólna ocena: 3/5
fot. Maciek Gronau / Legionisci.com
Gil Dias
"Chcecie poznać się z chłopczykiem, Jankiem, wielkim podróżnikiem, co zwędrował ziemie, wody i przeróżne miał przygody? No, to patrzcie co za mina, bo już powieść się zaczyna!" - takimi słowami rozpoczyna się "Bajka o Janku Wędrowniczku" Marii Konopnickiej. Ten wiersz dla dzieci przedstawia historię chłopca, który chce poznać świat, więc wyrusza w drogę, na której przydarza mu się wiele przygód. Choć Gil Dias jest Portugalczykiem, wydaje się, że musiała być to jego ulubiona bajka z dzieciństwa, której drogą zdecydował się kroczyć w dorosłym życiu. By to osiągnąć, został "piłkarzem". Dzięki pięknej karierze odwiedził aż 9 klubów z 6 krajów. Następnym przystankiem w drodze po spełnienie marzenia Portugalczyk obrał Warszawę, w której, jak wiemy, przebywał w minimum dwóch klubach. W tym sportowym udała mu się na pewno jedna rzecz - oszukanie kolejnego dyrektora sportowego, który nabrał się na to, że Dias przyjeżdża do miasta, by grać w piłkę. O transferze i występach Diasa nikt długo pamiętać nie będzie, a w następnym sezonie jego pensję będzie można spożytkować na kogoś pożytecznego. Niech podsumowaniem przygody w Legii i całej "kariery" Gila Diasa będą te słowa z wcześniej wspomnianej baśni, którą Portugalczyk naprawdę musiał się inspirować - "Biega Janek w lewo, w prawo, aż gdy zmęczył się zabawą, chce już wracać, — ani rady! Zgubił dróżkę, stracił ślady!".
Debiut - Piast Gliwice 1-1 Legia Warszawa (16.09.2023)
Mecze - 24 (816 minut)
Bramki - 0
Asysty - 1
Liczba przyznanych - 3
Liczba przyznanych - 8
Ogólna ocena: 0/5
fot. Woytek / Legionisci.com
Marco Burch
Transfer tego młodego, zdolnego defensora napawał ogromnymi nadziejami, które nawet w najmniejszym stopniu nie zostały spełnione. Od początku swojej przygody z Ekstraklasą Szwajcar wyglądał jak dziecko we mgle, był kompletnie zagubiony i popełniał bardzo proste błędy, które kosztowały drużynę stratę niezwykle ważnych punktów. Burch zresztą połowę swoich meczów w tym sezonie rozegrał w tak fatalnym dla drużyny październiku, a w każdym spotkaniu, w którym brał udział, nie udało się zachować czystego konta. Niestety, potwierdziło się również to, że defensor, mimo młodego wieku, jest niezwykle podatny na kontuzje, a jedna z nich, odniesiona na początku kwietnia w meczu rezerw, wyeliminowała go z gry do końca sezonu.
23-latek niewątpliwie ma ogromny potencjał, co pokazywały jego występy w poprzedniej drużynie, w mocniejszej lidze niż polska Ekstraklasa. Nie wiadomo, czemu na razie nie potrafił udowodnić ich w barwach "Wojskowych". Burch od początku miał problem z aklimatyzacją, przegrał rywalizację o pozycję z praktycznie każdym środkowym defensorem dostępnym dla trenera Kosty Runjaicia. Przyszły sezon będzie kluczowy dla Szwajcara w kontekście dalszych występów w stołecznej drużynie. Nie można go jeszcze całkowicie skreślać, młody obrońca na pewno zasługuje jeszcze na drugą szansę, bo jeśli odpali, klub będzie miał z niego duży pożytek nie tylko na boisku, ale być może również w kwestiach finansowych. Rywalizacja w Legii jest jednak duża, do licznej grupy defensorów doszedł jeszcze Jan Ziółkowski, więc dobrym ruchem byłoby wypożyczenie Burcha do innego klubu, aby regularnie grał, złapał rytm i dobrą formę. Oby Szwajcarowi towarzyszyło również zdrowie.
Debiut - Pogoń Szczecin 3-4 Legia Warszawa (27.09.2023)
Mecze - 8 (482 minuty)
Bramki - 0
Asysty - 0
Czyste konta - 0
Liczba przyznanych - 4
Liczba przyznanych - 4
Ogólna ocena: 1/5
fot. Woytek / Legionisci.com
Ryoya Morishita
Japończyk był pierwszym z dwóch transferów wykonanych zimą. Od początku swojego pobytu w klubie oczarował większość kibiców warszawskiej drużyny przede wszystkim swoim pogodnym charakterem, wiecznym uśmiechem oraz filmikiem, którym pokazywał helikopter. W lutym, mimo beznadziejnej gry drużyny, on jako jedyny wyróżniał się na jej tle, za co otrzymał od nas nawet miano "plusa miesiąca". Z biegiem rundy wiosennej czar pryskał. Morishita starał się, ale był nieefektywny w ofensywie, wiele jego prób dryblingów i dośrodkowań kończyło się fiaskiem, jak i również zmarnował sporo sytuacji, które powinny zakończyć się bramką. Na dodatek pokazał, że kompletnie nie radzi sobie w defensywie, w której popełniał proste błędy, gubił krycie bądź po prostu często go brakowało.
W przyszłym sezonie Morishita będzie miał jeszcze pół roku na udowodnienie swojej przydatności, ponieważ jego wypożyczenie zakończy się dopiero z końcem grudnia. Wtedy Legia będzie musiała zdecydować czy wykupi 27-latka na stałe. Sprowadzenie jednak do drużyny Kacpra Chodyny, na pozycję na której nominalnie występuje Morishita, może pokazywać, że może nie być w niej miejsca dla japońskiego wahadłowego. Tym bardziej, że w minionym sezonie pokazał on, że na lewej stronie jest jeszcze bardziej zagubiony, przez co kompletnie nieprzydatny. Jeśli jednak Morishita ma pokazać pełnię swoich umiejętności, a szczególnie szybkość i drybling, które są niepodważalne, powinien dostać prawdziwą szansę jako zawodnik ofensywny, który nie ma większych zadań obronnych. Może okazać się, że w innej roli Morishita odzyska zaufanie i od nowa oczaruje warszawskich fanów.
Debiut - Ruch Chorzów 0-1 Legia Warszawa (09.02.2024)
Mecze - 15 (924 minuty)
Bramki - 0
Asysty - 0
Liczba przyznanych - 5
Liczba przyznanych - 4
Ogólna ocena: 2/5
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Qendrim Zyba
Kosowianin miał w Legii pełnić bardzo ważną rolę i wypełnić lukę po odejściu Bartosza Slisza. Od początku jednak w sprowadzeniu Zyby do Legii było coś nie tak. Najpierw pokazało to wielkie zamieszanie przy dopinaniu transferu pomocnika, gdyż początkowo miał on być na stałe wykupiony do klubu, a skończyło się jedynie na półrocznym wypożyczeniu. Potem 23-latek został rzucony na głęboką wodę w pierwszym spotkaniu 1/16 finału Ligi Konferencji Europy, a przez kompletne nieprzygotowanie do tego spotkania i brak zgrania z drużyną, automatycznie spalony. Po tym meczu nie dostał żadnej poważnej szansy na udowodnienie, że nie był pomyłką transferową, a wręcz zdobył więcej minut w III-ligowych rezerwach niż w pierwszej drużynie. Choć w przedostatnim meczu sezonu z Wartą Poznań zagrał nieco dłużej i nie był to słaby występ, a mimo błędów, wręcz obiecujący, to nie zmieniło to decyzji o rozstaniu się z Zyba, która już od dawna była podjęta. Szkoda, bo jest szansa, że przez zamknięcie drzwi pomocnikowi od początku pobytu w klubie Legia mogła stracić diament do oszlifowania.
Debiut - LKE: Molde FK 3-2 Legia Warszawa (15.02.2024)
Mecze - 7 (102 minuty)
Bramki - 0
Asysty - 0
Zyba nie otrzymał żadnej oceny
Ogólna ocena: 1/5
fot. Mishka / Legionisci.com
Podsumowanie wszystkich transferów
Najlepszy transfer: Juergen Elitim
Największe pozytywne zaskoczenie: Radovan Pankov
Największe negatywne zaskoczenie: Gil Dias
Ogólna ocena transferów: 2/5
Filip Rejczyk
Młody pomocnik przez wielu określany jest jako jeden z największych talentów znajdujących się obecnie w klubie. Swoje umiejętności pokazał już wielokrotnie w młodzieżowych drużynach Legii oraz reprezentacjach, a także w seniorskiej piłce na poziomie III ligi. W pierwszej drużynie zadebiutował już w pierwszej kolejce, wchodząc na boisko w końcówce zwycięskiego spotkania z ŁKS-em Łódź przy Łazienkowskiej. To tylko zaostrzyło apetyt kibiców na występy pomocnika. Dodatkowo wiadomym było, że Rejczyk musi rozegrać odpowiednią liczbę minut, by jego kontrakt kończący się w czerwcu został automatycznie przedłużony. Niestety, młody pomocnik szybko doznał kontuzji, która wyłączyła go z gry w całej rundzie jesiennej. Kolejną nadzieję przyniosły zimowe przygotowania, w których Rejczyk brał już udział i występował w sparingach. Nic jednak się nie wydarzyło, a młodzieżowiec przez cały sezon zagrał zatrważające... 70 minut. Często zamiast niego z ławki wchodzili zawodnicy, którzy już dawno byli w klubie skreśleni, jak Dias czy Zyba. To oznacza więc, że kontrakt Rejczyka nie przedłużył się z automatu i choć pomocnik dostał ofertę pozostania w Legii, to teraz tylko od niego zależy czy jeszcze zaufa osobom będącym w klubie i zostanie w drużynie. A na zainteresowanie narzekać nie może, gdyż chcą go praktycznie wszystkie kluby Ekstraklasy, które chętnie dadzą mu szansę regularnej gry, a ma również oferty z klubów zagranicznych. Najbliższe tygodnie pokażą czy Rejczyk dołączy do grona Szymona Włodarczyka, Ariela Mosóra czy Łukasza Łakomego, a Legia straci kolejnego zawodnika z ogromnym potencjałem. Jeśli jednak zostanie, musi w końcu dostać prawdziwą szansę.
Debiut - Legia Warszawa 3-0 ŁKS Łódź (21.07.2023)
Mecze - 6 (70 minuty)
fot. Maciek Gronau / Legionisci.com
Jan Ziółkowski
Zdecydowanie największe objawienie końcówki sezonu w barwach Legii. Już od dłuższego czasu Ziółkowski był ostoją defensywy rezerw "Wojskowych" i pukał do pierwszej drużyny. Udało mu się zadebiutować w samej końcówce sezonu w ostatnich minutach przegranego meczu z Radomiakiem Radom. Szybko jednak przyszła prawdziwa weryfikacja jego umiejętności. Przez braki kadrowe w formacji obronnej Ziółkowski w dwóch ostatnich spotkaniach sezonu wystąpił w pierwszej jedenastce. 18-latek zdał ten egzamin dojrzałości na szóstkę z plusem! Grał bez kompleksów, wyglądał niezwykle dojrzale i pewnie, i ciężko było go "przejść". Nadzieje związane z defensorem na przyszły sezon są więc ogromne i wydaje się, że przy podtrzymaniu przepisu o młodzieżowcu może stać się jednym z podstawowych zawodników, przynajmniej w Ekstraklasie. Podchodźmy do tego jednak na chłodno. Chłopak ma duży talent, ale zbyt duże pompowanie balonika może spowodować jego szybki i głośny wybuch. Dajmy Ziółkowskiemu w spokoju pracować, rozwijać się i w każdym kolejnym spotkaniu, w którym dostanie szansę, udowadniać swoje umiejętności, a w przyszłości może dawać nam wiele chwil radości. Podobnie tyczy się to krytyki po słabszych występach, które na pewno się przydarzą, a w Legii wielu młodych zawodników potrafi zostać zbyt szybko skreślonym.
Debiut - Legia Warszawa 0-3 Radomiak Radom (05.05.2024)
Mecze - 3 (187 minuty)
fot. Maciek Gronau / Legionisci.com
Wojciech Urbański
Trzecim z młodych debiutantów w zeszłym sezonie był ten ofensywny zawodnik. Podobnie jak Ziółkowski, już od dłuższego czasu występował na równym, dobrym poziomie w III lidze, dzięki czemu dostał szansę na poziomie Ekstraklasy. Zadebiutował w ciężkim gatunkowo i niestety przegranym wyjazdowym spotkaniu z Widzewem Łódź. W tamtym meczu pokazał się jako odważny, choć jeszcze nieokrzesany skrzydłowy. W końcówce sezonu na stałe stał się regularnym zmiennikiem, choć pojawiał się tylko na same końcowe minuty spotkań. Więcej czasu dostał w ostatnim ligowym meczu z Zagłębiem Lubin. Mimo rodzinnej tragedii, która wydarzyła się w tygodniu przedmeczowym, Urbański zagrał dość pewnie, pokazywał się do gry i starał się używać niekonwencjonalnych i efektownych sztuczek, choć zdarzyło mu się również popełnić parę prostych błędów i strat piłki. 19-latek wykazuje jednak spory potencjał i na pewno zasługuje na kolejne szanse bardziej niż niektórzy inni ofensywni zawodnicy.
Debiut - Widzew Łódź 1-0 Legia Warszawa (10.03.2024)
Mecze - 6 (153 minuty)
fot. Maciek Gronau / Legionisci.com