Czyte(L)nia
Biblioteka legionisty: Futbolowa gorączka (288)
Klasyka gatunku - tak określić można książkę "Futbolowa gorączka", która wydana została daaaawno temu, a na polskim rynku również zagościła dobrych kilkanaście lat temu. Jako że tamto wydanie dostępne było od dłuższego czasu jedynie w drugim obiegu, SQL postanowiło zrobić reedycję tej kultowej powieści, zatytułowanej w oryginale "Fever Pitch". Jej autorem jest Nick Hornby.
Oczywiście, kibicowanie na Wyspach różni się znacznie od tego, które znamy w kraju nad Wisłą, ale fanatyzm i bezinteresowne, wręcz ślepe przywiązanie do swojego ukochanego klubu jest tym, co jest uniwersalne. Co prawda autor zdecydowanie więcej miejsca poświęca temu, co działo się na boisku, ale czuć w tym niesamowitą pasję. W każdym rozdziale i każdej z opisywanych historii.
"Po tamtym meczu ze Swindon odkryłem, że lojalność, przynajmniej w kwestii futbolu, to nie wybór moralny jak odwaga czy uprzejmość. Przypominało to raczej brodawkę albo gar, coś, co się człowiekowi przytrafiło. Małżeństwa nie są aż tak surowe. Nie przyłapiecie kibica Arsenalu wykradającego się na stadion Tottenhamu po odrobinę pozamałżeńskich igraszek, a choć rozwód jest możliwy (można przestać przychodzić, jeśli sprawy przybiorą zbyt kiepski obrót), ponowny ożenek w ogóle nie wchodzi w grę. W ciągu ostatnich 23 lat wiele razy zagłębiałem się w drobny druk mojej umowy, szukając jakiegoś wyjścia, jednak go nie znalazłem. Każdą upokarzającą porażkę (Swindon, Tranmere, York, Walsall, Rotherham, Wrexham) trzeba znosić z cierpliwością, hartem ducha i wyrozumiałością. Nic się nie da zrobić i ta świadomość sprawia, że można jedynie krzywić się z frustracji" - opisuje autor.
Hornby również przechodził etap od kibica chodzącego jedynie na mecze domowe, do rozpoczęcia wyjazdowej przygody, aż po wspieranie drużyny na każdym możliwym spotkaniu. "Błagałem, prosiłem i zrzędziłem, aż w końcu moja matka się poddała i pozwoliła mi jeździć na mecze wyjazdowe. Wtedy byłem uradowany, teraz jestem oburzony. Co ona zrobiła, do diabła? Czy kiedykolwiek czytała gazety albo oglądała telewizję? Nie słyszała o chuliganach? Nie wiedziała, jak wyglądały te niesławne specjalne pociągi, które woziły kibiców po kraju? Mogli mnie zamordować" - opisuje.
Klimat angielskiego futbolu z lat 70. i 80. można poznać w książce doskonale, szczególnie z perspektywy kibica Arsenalu, którym jest autor. Serwowane mamy liczne opowieści kibica, który całe życie ustawia pod terminarz swojego klubu. "Trafił do siatki dwa razy, strzelił dwa fantastyczne gole i do melodii modnego wtedy nowego hitu Andrew Lloyda Webbera zaśpiewaliśmy: Charlie George! Superstar! Skąd wziąłeś ten futbolowy dar?. (Na co kibice Derby, podobnie jak inni w tym kraju przed nimi, ryknęli: Charlie George! Superstar! Pod koszulą stanik ma!. Trudno się nie roześmiać, kiedy ludzie wspominają lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte jako złotą erę dowcipu stadionowego). (...) Wszystko przez Charliego. Gol - z powodów, które należałoby objaśnić w osobnej książce - prowokuje, zwłaszcza trybuny podrążone w atmosferze przemocy, jak tamtego popołudnia. Rozumiem, że Charlie był profesjonalnym piłkarzem i że kiedy miał okazję do zdobycia bramki, nie powinien w ogóle myśleć o naszym kruchym bezpieczeństwie. To jasne. Ale czy rzeczywiście musiał podbiegać po bramce do kibiców Derby - warkliwych, nienawidzących pedryli z Południa i gardzących cockneyem skinheadów o czubkach butów wzmocnionych stalą, w których towarzystwie musieliśmy spędzić resztę popołudnia i przez których wrogie, pełne alejek terytorium musieliśmy się przepchnąć po ostatnim gwizdku - i pokazywać jednoznaczny znak zwycięstwa, który jasno dawał do zrozumienia, co mogą sobie zrobić te prowincjonalne palanty? To już było nieco niezrozumiałe. Moim zdaniem Charliego na chwilę opuściły poczucie odpowiedzialności i obowiązku. Gdy schodził z boiska, towarzyszyły mu gwiazdy i obraźliwe okrzyki, a Angielski Związek Piłki Nożnej ukarał go grzywną. Nas ścigano przez całą drogę do pociągu, a butelki i puszki fruwały nam koło uszu. Dzięki ci, Charlie" - pisze Hornby.
Czytając książkę, która w końcu napisana została dość dawno temu, wielokrotnie można złapać się na tym, że... w wielu sytuacjach życia codziennego czy towarzyskiego mamy dokładnie tak samo. "Nie znosimy, kiedy ktoś traktuje nas z wyższością - istnieją ludzie, którzy widzą we mnie wyłącznie monomaniaka i pytają, powoli i cierpliwie, używając jednosylabowych słów, o wyniki Arsenalu, następnie zaś zwracają się do kogoś innego, aby pomówić o życiu. Zupełnie jakby fakt bycia kibicem piłkarskim wykluczał możliwość posiadania rodziny, pracy lub własnej opinii na temat medycyny alternatywnej. Nasze wariactwo jednak sprawia, że nie unikniemy pełnych rezerwy spojrzeń. Wszystko to wiem, ale i tak zamierzam unieszczęśliwić mojego syna imionami Liam Charles George Michael Thomas. Wychodzi na to, że spotykam się z taką reakcją, na jaką zasługuję" - pisze autor.
Książka została w późniejszych latach zekranizowana - zarówno przez Brytyjczyków, jak i Amerykanów. Ale mimo wszystko jej klimat najlepiej poczuć czytając oryginał. Za tłumaczenie najnowszego wydania "Futbolowej gorączki" odpowiada Małgorzata Hesko-Kołodzińska.
"Rzecz jasna znałem ten okrzyk. Przez dobre piętnaście lat właśnie tak wyglądała oficjalna reakcja na wszystkie gole zdobywane przez każdą przyjezdną drużynę na dowolnie wybranym stadionie piłkarskim w kraju (na Highbury pojawiały się wariacje: Wrócicie do domu londyńskimi karetkami; Spotkamy się na zewnątrz; a także: Clock End, zrób, co do ciebie należy". To ostatnie hasło wiązało się z faktem, że kibice Arsenalu na CLock End znajdowali się bliżej nieprzyjacielskich widzów, toteż na nich spadała odpowiedzialność za zemstę). Jedyna różnica między tym zdarzeniem a innymi była taka, że po raz pierwszy ja również ryczałem do wtóru z innymi kibicami. Ta bramka mną wstrząsnęła, byłem wściekły z jej powodu, tak samo jak wszyscy na trybunie. Na szczęście fanów Coventry chroniła cała długość boiska, bo w przeciwnym wypadku... narobiłbym takich rzeczy, że sam nie wiem jakich, ale na pewno N5 ogarnęłaby groza" - czytamy w jednym z rozdziałów tej kultowej pozycji, do lektury której chyba nikogo zachęcać nie trzeba.
Tytuł: Futbolowa gorączka (oryg. Fever Pitch)
Autor: Nick Hornby
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2024 (oryg. 1992)
Liczba stron: 366
Cena: 44,99 zł
Więcej recenzji książek w dziale Biblioteka legionisty.