Legia 2-0 Zagłębie
Cierpliwość popłaca
Legia Warszawa wydarła trzy punkty i pokonała Zagłębie Lubin na starcie sezonu po trafieniach w samej końcówce Rafała Augustyniaka i Luquinhasa. "Wojskowi" przez długi czas "bili głową w mur", chociaż przez niemal całą drugą połowę grali w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Michała Nalepy. Gospodarze przeważali przez większość meczu i zdobyte przez nich komplet punktów można uznać za całkowicie zasłużone.
Początek meczu należał do Legii. Gospodarze momentami zamykali swoich rywali w okolicach pola karnego i wydawało się, że strzelony gol będzie tylko kwestią czasu. "Miedziowi" bronili się jednak skutecznie. Aktywny w ofensywie był Marc Gual, który w ataku pracował za dwóch. W 22. minucie Hiszpan dopiął w końcu swego i skierował piłkę do siatki. Niestety, jego radość z trafienia nie trwała długo, ponieważ za moment arbiter liniowy podniósł w górę chorągiewkę i zasygnalizował pozycję spaloną. Za moment hiszpański napastnik raz jeszcze znalazł się w centrum uwagi. Legionista poradził sobie z pilnującym go obrońcą, wypracował sobie nieco miejsca przed polem karnym Zagłębia, jednak niestety jego próba poszybowała wysoko ponad poprzeczką.
W 29. minucie bardzo ładna kontra Zagłębia, która mogła skończyć się objęciem prowadzenia. Dawid Kurminowski dostał podanie ze skrzydła, miał sporo miejsca w polu karnym, jednak uderzając z półwoleja wyraźnie przestrzelił. Był to jednak kolejny dowód na to, że tego wieczoru legioniści będą musieli się mieć na baczności, ponieważ lubinianie mocno skupili się zabezpieczaniu tyłów i przeprowadzeniu groźnych kontr. Chwilę potem podopieczni Waldemara Fornalika znowu pokazali się z dobrej strony. Z dystansu mocno piłkę kopnął Damian Dąbrowski i instynktownie, chociaż przed siebie futbolówkę odbił Kacper Tobiasz. W 37. minucie w końcu ponownie do interwencji zmuszony został Jasmin Burić. Bośniak wyłapał sprytny strzał po ziemi z rzutu wolnego Guala. Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się już nic wartego uwagi. Arbiter zakończył wkrótce pierwsze 45 minut, które nie przyniosły zbyt wielu emocji. Każda z drużyn oddała zaledwie po jednym celnym strzale, a legioniści pomimo optycznej przewagi nie zdołali wyjść na prowadzenie.
fot. Mishka / Legionisci.com
Na drugą połowę obydwie jedenastki wyszły bez zmian w składach. Legioniści swoje ofensywne akcje tworzyli z udziałem Luquinhasa. Brazylijczyk przypomniał o sobie kibicom, notując kilka udanych dryblingów. Momentami był dla przeciwników niemal nieuchwytny. W 51. minucie w środkowej strefie boiska mocno poturbował go Michał Nalepa. Początkowo sędzia ukarał obrońcę Zagłębia żółtą kartkę, ale po analizie VAR zmienił swoją decyzję i wyrzucił go z boiska. Przez kolejne kilkadziesiąt minut gospodarze grali więc w przewadze. Niedługo po tym zdarzeniu Brazylijczyk stanął przed szansą na strzelenie gola. Niestety, zdecydowanie uderzenie mu nie wyszło, chociaż na pochwałę zasługuje samo rozegranie rzutu wolnego przez legionistów, które mogło zaskoczyć przyjezdnych. Po niespełna godzinie gry kolejne kłopoty Zagłębia w obronie. Luquinhas podał do Guala, ale z jego strzałem z najwyższym trudem poradził sobie Jasmin Burić. Okazję do dobitki miał wprawdzie jeszcze Wszołek, lecz ofiarnie pod jego nogi rzucił się bramkarz lubinian, ratując tym samym swoich kolegów przed utratą gola.
W 66. na boisku pojawił się ten, którego w Legii miało już nie być. Blaz Kramer na ostatnie kilkadziesiąt minut zmienił Tomasa Pekharta i zaraz po zameldowaniu się na murawie miał okazję wpisać się na listę strzelców. Słoweniec doszedł do dośrodkowania z rzutu rożnego, ale niestety przestrzelił obok słupka. Niebawem Ruben Vinagre dograł do Bartosza Kapustki. Pomocnik jednak nie potrafił skierować piłki chociażby w światło bramki... Czas uciekał, a niestety Legia miała spore problemy, aby pomimo gry w przewadze poważnie zagrozić bramce Zagłębia. Kwadrans przed końcem z futbolówką na skraju szesnastki odnalazł się Kramer. Słoweniec przymierzył w kierunku dalszego słupka, jednak niestety z precyzją tego wykonania było zdecydowanie gorzej.
Kiedy wydawało się, że na początek sezonu Legia podzieli się z Zagłębiem punktami, nadeszła 86. minuta gry. Wówczas Wszołek podał do niepilnowanego Rafała Augustyniaka, któremu pozostawiono zdecydowanie zbyt dużo miejsca. Pomocnik nie czekając zbyt długo huknął mocno prawą nogą, a piłka pomimo interwencji Buricia wtoczyła się do siatki! Od tego momentu można było odetchnąć z ulgą. Legia poczuła się pewniej na boisku i w doliczonym czasie spotkania przypieczętowała wygraną. Tym razem na listę strzelców wpisał się Luquinhas.
1. kolejka
#LEGZAG
25542
20.07.2024
20:15
Asystent trenera: Inaki Astiz
Kierownik drużyny: Konrad Paśniewski
Lekarz: Filip Latawiec
Masażyści: Bartosz Kot
Asystent trenera: Tomasz Fornalik
Kierownik drużyny: Karol Sitarski
Lekarz: Jacek Worobiec
Masażyści: Karol Sitarski
Główny: Piotr Lasyk
Asystent: Krzysztof Myrmus
Asystent: Damian Rokosz
Techniczny: Radosław Trochimiuk
VAR: Tomasz Musiał
AVAR: Bartosz Heinig
Temperatura 25°C
Ciśnienie 1011 hPa
Wilgotność 47%