Analiza
Punkty po meczu z Zagłębiem Lubin
Konsekwentni; szybki doskok w defensywie; wolniej w ofensywie; nowy Hiszpan; debiuty - to najważniejsze punkty po inaugurującym meczu Legii z Zagłębiem Lubin.
1. Konsekwentni
Po minionym sezonie wielu z nas niezbyt optymistycznie patrzyło na nowe rozgrywki. Odpoczynek i reset głów był chyba potrzebny wszystkim. Standardowo, im bliżej meczu z Zagłębiem, tym bardziej odczuwaliśmy tęsknotę i ekscytację, że znów zobaczymy swoją ukochaną drużynę. Podopieczni trenera Gonçalo Feio może nie zachwycili nas przepiękną grą pełną akcji, ale byli bardzo konsekwentni w swoich działaniach. Od pierwszej do ostatniej minuty kontrolowali przebieg spotkania, a rywalom pozwolili na dwie sytuacje podbramkowe. Wojskowi pewnie wygrali 2-0, a w ich grze można dopatrzeć się zarówno mankamentów, jak i pozytywnych aspektów.
2. Szybki doskok w defensywie
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, była gra obronna Legii. Nasza trójka w defensywie szybko doskakiwała do rywali i nie pozwalała im na zbyt wiele. Po stracie piłki przy zawodniku Zagłębia od razu pojawiał się przynajmniej jeden legionista, który próbował jak najszybciej ją odzyskać.
Po meczu trener zwrócił uwagę na to, że "trójka stoperów miała dobry poziom skuteczności pojedynków – mówię o moich odczuciach, gdyż nie patrzyłem jeszcze na statystyki". Gdy przyjrzymy się statystykom na portalu Sofascore, zobaczymy, że rzeczywiście Jan Ziółkowski, Steve Kapuadi i Radovan Pankov wygrali wiele pojedynków z rywalami, głównie tych główkowych.
Zawodnik | Pojedynki (wygrane) | Pojedynki w powietrzu (wygrane) |
---|---|---|
Jan Ziółkowski | 2 (1) | 7 (6) |
Radovan Pankov | 5 (2) | 4 (3) |
Steve Kapuadi | 3 (1) | 8 (7) |
Defensorzy nie ustrzegli się błędów, które wynikały z szybkich akcji piłkarzy Zagłębia (głównie Tomasza Pieńki), którzy na kilku metrach okazywali się szybsi niż nasi obrońcy, przez co stworzyli sobie dwie dobre sytuacje podbramkowe. Na szczęście nie zakończyły się one golami dla rywala.
3. Wolniej w ofensywie
To, do czego można się przyczepić w grze Legii, to wolniejsze tempo ofensywnych akcji. Niestety brak Elitima był widoczny gołym okiem, a on jest idealnym graczem do regulowania tempa gry. Wie, kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić. Z Kapustką i Luquinhasem na boisku tego w sobotę brakowało najbardziej. Polak w kilku momentach chciał szybciej zagrać do kolegi z zespołu, ale często te podania były o kilka sekund za późno. Jeśli chodzi o Brazylijczyka, to w pierwszej połowie miałem wrażenie, że był lekko zagubiony na murawie. Bardzo często schodził pod napastników, przez co gdy rywale przejmowali piłkę w środkowej strefie, tworzyła się wolna przestrzeń dla zawodników trenera Fornalika. Luquinhas nie zdążał szybko wrócić na swoją pozycję. W drugiej połowie wyglądało to lepiej, może głównie dlatego, że zawodnicy Zagłębia bronili całym zespołem swojej bramki i kompaktowo starali się utrzymać swoje szyki.
Bartosz Kapustka zebrał po meczu wiele negatywnych opinii. Oczywiście, jest to zawodnik z dużym doświadczeniem, od którego powinniśmy wymagać więcej, jednak 87% celnych podań to dobry wynik. „Kapi” nigdy nie będzie Elitimem czy Luquinhasem, ale uważam, że w wielu meczach jeszcze wniesie dużo dobrego do naszego zespołu. Jest za wcześnie, by go skreślać.
4. Nowy Hiszpan
W wielu fragmentach meczu przecierałem oczy ze zdumienia, patrząc na grę Marca Guala. Hiszpan wielokrotnie zagrywał takie piłki i tworzył takie indywidualne akcje, że byłem w szoku, iż to ten sam zawodnik, który jeszcze niedawno częściej irytował niż zachwycał. Już na samym początku meczu, po dwóch długich zagraniach defensorów Legii, świetnie zabrał się z piłką. Raz odegrał do Kapustki, którego uderzenie powędrowało wysoko nad bramką, a w drugiej sytuacji położył przeciwnika na murawie, zagrał do Luquinhasa, którego strzał został zablokowany przez defensora Zagłębia. W 21. minucie dobrze wyszedł do zagrania głową Pawła Wszołka i umieścił piłkę w siatce, ale znajdował się na spalonym. Kilkanaście minut później Hiszpan podszedł do rzutu wolnego z okolic 20. metra przed bramką Buricia, ale jego uderzenie po ziemi obronił bramkarz „Miedziowych”. W pierwszej połowie dobrze dośrodkował jeszcze na głowę Pekharta, który uderzył obok bramki, natomiast w drugiej połowie kilka razy świetnie dostrzegł na prawej stronie Pawła Wszołka.
Średnia pozycja Guala w spotkaniu z Zagłębiem
źródło: Sofascore
Moim zdaniem Gual był najlepszym graczem Legii w inauguracyjnym spotkaniu z Zagłębiem, stwarzał największe zagrożenie pod bramką przeciwników. Często grał z pierwszej piłki, co tworzyło więcej przestrzeni w ofensywie. Oczywiście kilka razy zbytnio się podpalił i oddał strzały, które zostały zablokowane. Jeśli będzie nadal prezentował taką formę, trener Feio oraz kibice będą mieli z niego dużą pociechę, zdecydowanie większą niż w poprzednim sezonie.
5. Debiuty
W sobotnim spotkaniu swoją szansę na zaprezentowanie umiejętności od pierwszych minut otrzymał Claude Gonçalves. To wybiegany, szybki zawodnik, który nie odpuszcza żadnej piłki. Pomimo swojej postury, nie bał się wyskoczyć do pojedynku główkowego z o wiele wyższym zawodnikiem. To właśnie on w doliczonym czasie gry zrobił to, co wcześniej powinni byli zrobić Luquinhas czy Kapustka – zagrał w tempo do Kramera, który dośrodkował piłkę w pole karne. Całą akcję bramką zakończył powracający do Legii Brazylijczyk, Luquinhas. Widać, że były gracz Łudogorca to piłkarz, który lubi biegać, o czym świadczą statystyki – przebiegł ponad 11 kilometrów, czyli najwięcej ze wszystkich zawodników z Warszawy.
W 58. minucie na murawie pojawił się kolejny debiutant w barwach z „L” na piersi – Rúben Vinagre. 25-letni zawodnik popisał się kilkoma dobrymi dośrodkowaniami w pole karne. Po jednym z nich blisko gola byli Marc Gual, a potem Kramer. W doliczonym czasie gry miał bardzo duży udział przy bramce Luquinhasa – to po jego strzale piłkę sparował Burić prosto pod nogi Brazylijczyka.
Kamil Dumała