fot. Woytek / Legionisci.com

Relacja z trybun: Refugees welcome

Hugollek, źródło: Legionisci.com

Rozłąka z rozgrywkami naszej rodzimej Ekstraklasy trwała niespełna dwa miesiące. Wreszcie, po niemal 60 dniach oczekiwania, ruszył nowy sezon 2024/2025, który „Wojskowi” rozpoczęli domowym spotkaniem z dolnośląskim Zagłębiem. Większość z nas z ogromnym zaciekawieniem nie mogła doczekać się tego pierwszego pojedynku, by na własne oczy przekonać się, czy przebudowana w trakcie letnich przygotowań drużyna spełni pokładane w niej oczekiwania, a te w przypadku warszawskiego zespołu mogą być tylko jedne – walka o krajowe mistrzostwo.



Nie dziwi zatem bardzo porządna frekwencja jak na środek sezonu wakacyjnego – ponad 25500 osób zdecydowało się spędzić sobotni wieczór przy Łazienkowskiej. O tym, że swoista moda na Legię – co naturalnie cieszy – trwa od jakiegoś czasu w najlepsze, świadczy fakt, że klub pobił rekord sprzedaży karnetów. Rozeszły się wszystkie – cała przygotowana pula, czy 10000 sztuk!

Przed pojedynkiem z „Miedziowymi” ultrasi prowadzili zbiórkę na kolejne oprawy meczowe. Praktycznie nikt nie przechodził obojętnie obok „szkatuł” i dokładał swoją cegiełkę do przyszłych legijnych choreografii.

W trakcie przedmeczowej rozgrzewki podziękowaliśmy Dominikowi Hładunowi za grę skandowaniem jego nazwiska. Bramkarz, zdając sobie sprawę, iż nie będzie w stanie pełnić roli pierwszego golkipera w ekipie z Łazienkowskiej, postanowił wrócić po dwóch latach na Dolny Śląsk. Z kolei jeśli chodzi o naszych obecnych zawodników, zaprosiliśmy ich przed „Żyletę”, aby im uzmysłowić, na czym mają się skupiać od pierwszego spotkania w nowym sezonie. „Do boju, Legio, marsz! Mistrzostwo czeka nas...!” – głośno nawoływaliśmy w stronę futbolistów.

Prowadzący tego wieczoru doping „Staruch” gorąco zachęcał nas do tego, abyśmy nie tylko wymagali od naszych grajków pełnego zaangażowania w walkę o najwyższy krajowy cel, lecz także, abyśmy przede wszystkim sami podczas każdej rywalizacji dokładali swoje wokalne cegiełki w wyścigu o mistrzostwo Polski.

Jak wiadomo, jesienią 2013 roku nastąpił koniec zgody pomiędzy nami a fanami Pogoni Szczecin. Przez niemal 11 lat stosunki między obiema ekipami pozostawały neutralne. Jednak w świetle ostatnich wydarzeń, kiedy „Portowcy” zaczęli coraz bardziej przymilać się do znienawidzonego przez Legię łódzkiego Widzewa, czara goryczy się przelała. Z tego względu zarówno podczas naszego spotkania, jak i pojedynku Pogoni z Koroną poinformowano zgromadzonych na trybunach kibiców, że od tej pory wszystko ulega zmianie, nie ma możliwości gościnnego udziału w meczach na trybunach i należy spodziewać się niepochlebnych treści względem obu zainteresowanych ekip. Jak zapowiedziano, tak też uczyniono. Można jedynie napisać, że z pewnością skończyła się pewna epoka.

Przed pierwszym gwizdkiem cały stadion minutą ciszy pożegnał zmarłego przed dwoma tygodniami Łukasza Kowalskiego – wielkiego kibica naszego klubu, który tworzył m.in. tygodnik „Nasza Legia”, a w niedalekiej przeszłości pełnił także funkcję koordynatora do spraw kontaktów z kibicami.



Na wyjście piłkarzy, poprzedzone odśpiewaniem „Snu o Warszawie” Niemena oraz „Mistrzem Polski jest Legia”, przygotowano specjalną oprawę, która miała związek z pewnymi politycznymi decyzjami dotyczącymi naszego kraju, a którą skierowano do osób, które być może w niedługim czasie odwiedzą naszą Ojczyznę. Składały się na nią transparent „Refugees welcome” (pol. „Uchodźcy, witamy!”) z motywami ludowymi po obu stronach napisu oraz ogromna sektorówka zwisająca z dachu „Żylety”, na której zaprezentowano trzy postaci: dwóch mężczyzn i stojącą pomiędzy nimi niewiastę. Młodzieniec po lewej stronie trzymał kij baseballowy, ten po prawej – młotek, zaś dziewczyna, której szyję zdobiły czerwone korale oraz krzyż – paterę ze świńskim łbem. Zwieńczenie prezentacji stanowiła przyśpiewka „Cała Polska śpiewa z nami – wypie****** z uchodźcami!”.

Jeśli chodzi o fanów z Dolnego Śląska, to przyjechali oni do Warszawy autokarami w 225 głów (w tym Odra Opole 31, Arka Gdynia 8 i Zawisza Bydgoszcz 3), spóźnieni zajęli miejsca w górnej części sektora gości i wywiesili dwie flagi. Próbowali wprawdzie ogarniać jakiś doping, ale jego poziom był słabiutki. Uskuteczniali bowiem początkowo „Gramy u siebie, Zagłębie gramy u siebie” i „Coście tak cicho...”, po czym przeszli do „Co was tak mało...”, gdy spiker podał liczbę widzów na stadionie, a skończyli na „Przyszliście chamy...” oraz „Gdzie twoje berło, berło i mistrzostwo...”. Jedyny moment, o którym można jakkolwiek pozytywnie napisać, to ten, gdy „Krety” przyłączyły się do naszych okolicznościowych śpiewów związanych z obchodzoną niedawno rocznicą Rzezi Wołyńskiej i wspólnie z nami wykonały dwie przyśpiewki: „Je*** UPA i Banderę, hej, hej!” oraz „Wołyń, Wołyń, pamiętamy!”.

Po mocnym akcencie związanym z zaprezentowaną przez nas choreografią przeszliśmy do uskuteczniania legijnych śpiewów. Świetnie wychodziło nam „Do boju, Legio marsz, mistrzostwo czeka nas!”, „Legiooo!” z kręceniem szalikami i przysiadaniem czy „Legia, Legia, Legia, Legia goooool!”. Odtańczyliśmy również „Labadę” i pozdrowiliśmy nasze zgody. Gdy wykonywaliśmy „Warszawska Legio, zawsze o zwycięstwo walcz!”, wydawało się, że objęliśmy prowadzenie. Po krótkiej euforii nasze głowy ostudził jednak sędzia, który niestety dopatrzył się pozycji spalonej. Mimo to ta nieuznana bramka dodała nam tylko animuszu i staraliśmy się włożyć jeszcze więcej wysiłku w nasz doping, intonując m.in. „Warszawę” na dwie trybuny czy śpiewając głośno hit z Wiednia. Wprawdzie wydawało się, że podczas pierwszych 45 minut pojedynku z lubinianami Legia przeważała na boisku, jednak tak naprawdę mało co z tego wynikało i niestety gra przypominała trochę tę z dopiero co zakończonego sezonu.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

Co ciekawe, sporo działo się w przerwie meczu. Najpierw w trybuny do szczęśliwców poszybowały ze specjalnych armat nowe koszulki meczowe Legii, po czym juniorzy U-19 naszego klubu odebrali puchar i medale za wywalczenie mistrzostwa Polski. W trakcie ceremonii odpalono czerwono-biało-zielone dymy, a my odśpiewaliśmy naszym młodym mistrzom hymn naszego klubu. Gdy rozentuzjazmowani futboliści zbliżali się z pucharem do „Żylety”, usłyszeli od nas „Walczyć, trenować, Warszawa musi panować!”, a następnie gorąco podziękowaliśmy im za sukces owacjami oraz wspólnym wykonaniem „Warszawy”.

Drugą część rywalizacji rozpoczęliśmy klasycznie od „Mistrzem Polski jest Legia”, po czym próbowaliśmy zmotywować naszych kopaczy do jeszcze większego zaangażowania w spotkanie donośnym „Tylko zwycięstwo, hej Legio, tylko zwycięstwo!”. Gdy wykonywaliśmy „Za kibicowski trud”, jeden z piłkarzy Zagłębia brutalnie sfaulował Luquinhasa, za co został odesłany przez arbitra do szatni (po uprzedniej wideoweryfikacji), a którego my „pożegnaliśmy” gromkim „Wypier*****!”. Mieliśmy cichą nadzieję, że osłabienie rywali ułatwi zadanie naszym grajkom i ci bardzo szybko znajdą sposób, by futbolówka zatrzepotała finalnie w bramce „Miedziowych”. Jako że ta sytuacja mocno ożywiła trybuny, w kierunku boiska „poszybowały” rozmaite przyśpiewki, m.in. „Jazda z k**!”, „Legia, Legia, Legia, Legia gooool!”, „Gola, gola, gola, strzelcie k*** gola!”, czy – ponownie – „Do boju, Legio, marsz!”.



Chociaż wokalnie robiliśmy, co mogliśmy, by pomóc naszym kopaczom, wynik nie ulegał zmianie – legioniści cały czas bezbramkowo remisowali z Zagłębiem. Z jednej strony wzbudzało to w nas wewnętrzną frustrację i nader częste łapanie się za głowę po kolejnej zmarnowanej akcji, a z drugiej nie pozwalało przestawać mieć nadziei, że gol to tylko kwestia czasu; i cierpliwości naturalnie.

Gdy coraz bardziej nerwowo spoglądaliśmy na zegarki, wreszcie przyszedł długo wyczekiwany moment. Cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Rafałowi Augustyniakowi udało się wreszcie pokonać Jasmina Buricia i mogliśmy wpaść w szał radości po objęciu prowadzenia przez Legię. Jak się jednak nietrudno domyślać, było nam mało i niczym w ekstazie domagaliśmy się kolejnych trafień, głośno uskuteczniając m.in. „Legia, Legia, Legia, Legia gooool!”. Nasi futboliści spełnili nasze prośby, bowiem już w doliczonym czasie gry Luquinhas, który po dwuletniej rozłące z Warszawą powrócił do stolicy, postawił kropkę nad „i” i ostatecznie ustalił wynik meczu na 2-0 dla „Wojskowych”. Wówczas śmiało można było już zarzucić „Hej, sialala, Legia dziś trzy punkty ma!” i cieszyć się pierwszym zwycięstwem Legii w nowym sezonie. Wygraną przypieczętował wybuch klubowych barw na trybunie wschodniej (czyżby nowa tradycja?).

fot. Maciek Gronau / Legionisci.comfot. Maciek Gronau / Legionisci.com

Po meczu w bardzo dobrych nastrojach wszyscy przysiedliśmy i w tej pozycji czekaliśmy na naszych zawodników, by zaśpiewać im „Do boju, Legio, marsz, mistrzostwo czeka nas!”, po czym wspólnie wykonaliśmy „Warszawę” i gromkimi brawami podziękowaliśmy im za tę pierwszą piłkarską wiktorię. Jednocześnie raz jeszcze podkreśliliśmy, że dla nas liczy się tylko mistrzostwo i że tego od nich oczekujemy, gdy sezon 2024/2025 będzie się miał ku końcowi.

Przed nami krótka kibicowska przerwa. Wprawdzie w czwartek przy Łazienkowskiej Legia zmierzy się z walijskim Caernafron Town FC, lecz w związku z karą nałożoną na nasz klub przez UEFA mecz ten odbędzie się bez udziału publiczności. Mimo to już w niedzielę przyjdzie nam się wybrać na pierwszy ligowy wyjazd do stosunkowo blisko położonych Kielc, w których o 20:15 legioniści będą rywalizować z miejscową Koroną.

P.S. Na trybunach wywiesiliśmy następujące transparenty: „Czejen, wracaj do zdrowia!” oraz „Kasia, wracaj do zdrowia!”

P.P.S. 27 lipca o godzinie 16:00 przy ulicy Chełmskiej 21 rozpocznie się spacer śladami Powstania Warszawskiego po Dolnym Mokotowie, organizowany przez legionistów z Mokotowa oraz „PoWarszawsku”.

Frekwencja: 25 542
Goście: 225
Flagi gości: 2

Legia Warszawa 2-0 Zagłębie Lubin - Michał Wyszyński / SKLW / 34 zdjęcia
Legia Warszawa 2-0 Zagłębie Lubin - Mishka / 124 zdjęcia
Legia Warszawa 2-0 Zagłębie Lubin - Kamil Marciniak / 58 zdjęć
Legia Warszawa 2-0 Zagłębie Lubin - Maciek Gronau / 100 zdjęć

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.