15 lat temu
Pamiętny wyjazd na Brøndby
8 i 15 sierpnia Legia Warszawa rozegra mecze 3. rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji z zespołem Brøndby IF. Legioniści mierzyli się już z tym rywalem w europejskich pucharach - latem 2009 roku zagrali z w nim w 2. rundzie eliminacyjnej Ligi Europy. Zremisowali wówczas na wyjeździe 1-1, a u siebie 2-2 i odpadli z rywalizacji. W Danii legionistów wspierało ok. 1500 osób, ale na trybunie zasiadło tylko ok. 500.
Wyjazd do Kopenhagi miał miejsce w lipcu 2009 roku, a więc w momencie, kiedy jeszcze właścicielem naszego klubu był koncern ITI. To nie był dobry moment dla ruchu kibicowskiego na Legii, czego jednym z przykładów może być właśnie spotkanie w położonym tuż obok stolicy Danii miasteczku Brøndbyvester. Jako że był to środek lata, więc chętnych na wyjazd było wielu. Nie wszyscy zdążyli jednak kupić bilety na mecz w Warszawie. Początkowo ówczesny dyrektor ds. bezpieczeństwa Legii Bogusław Błędowski zapewniał, że osoby bez biletów będą je mogły kupić przed meczem na miejscu, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Ponad tysiąc fanów Legii na stadion nie weszło, a i ci którzy bilety posiadali, obejrzeli nie więcej niż 60 minut spotkania.
fot. Bodziach / Legionisci.com
"Ten wyjazd mógł wyglądać zupełnie inaczej. Niby kraj ten leży niedaleko Polski, ale po szczegółowej analizie możliwości dotarcia na miejsce, okazało się, że wcale nie będzie to takie proste. Najłatwiejsza wydawała się podróż do Świnoujścia i stamtąd przeprawa promem prosto do stolicy Danii. Godziny startu i ceny promów z Polski okazały się jednak mocno nieekonomiczne. Po pierwsze trzeba było sobie zarezerwować przynajmniej jeden dzień więcej urlopu, nie mówiąc już o dodatkowych kosztach podróży morskiej. Część osób postanowiła więc dojechać do Rostocku, by stamtąd przeprawić się do Danii (niekoniecznie od razu do Kopenhagi), zaś większość z nas wybrała drogę lądową wiodącą przez Berlin i Hamburg. Wybierając taką trasę musieliśmy przejechać w Danii most liczący aż 16 kilometrów (koszt 30 euro w jedną stronę). Choć trasa wydłużała się w ten sposób do ponad 1300 km, wcale nie zajmowała więcej czasu, a na pewno pozwalała zaoszczędzić parę złotych (lub koron). Ci, którzy nie dysponowali dwoma dniami wolnego w pracy, postanowili na miejsce dotrzeć samolotem, który zorganizowało SKLW (nim poleciało ponad 140 osób)." - pisaliśmy wówczas w relacji z trybun.
fot. Mishka / Legionisci.com
"Około godziny 16:30 fani zaczęli przenosić się znad morskiego deptaka czy innych miejsc w stronę stadionu Broendby. Przy nim widać było przede wszystkim legionistów. Mecz bowiem nie cieszył się zbyt wielkim zainteresowaniem wśród gospodarzy. Ci nie wypełnili nawet jednej trybuny. Pod przeznaczonym dla nas sektorem (naprzeciwko młyna Broendby) zaczęli gromadzić się kibice. Działacze Legii wycofali się z wcześniejszej decyzji i postanowili nie sprzedawać biletów nikomu, kto nie kupił go w Warszawie. Atmosfera z minuty na minutę stawała się coraz bardziej napięta. Na sektor wpuszczano tylko osoby z biletem, voucherem i dowodem osobistym - ci byli szczegółowo kontrolowani przez ochroniarzy zatrudnionych przez Legię. Na sektor weszło kilkadziesiąt osób. Reszta nie chciała zostawiać kolegów "po szalu" pod stadionem. Dyskusje z dyrektorem Błędowskim na nic się zdały. Ten po telefonie do Leszka Miklasa przekazał, że tematu nie ma - osoby bez biletów na stadion nie wejdą w żaden sposób. (...)
fot. Hagi / Legionisci.com
fot. Hagi / Legionisci.com
Rosnący cały czas pod stadionem tłum zaczęły otaczać kolejne wozy policyjne. Duńscy "Politi" początkowo zachowywali się spokojnie, jednak drobne przepychanki sprawiły, że mundurowi zareagowali dokładnie tak jak polscy "stróże prawa" - za nic mając jakiekolwiek przepisy. Pałkami oberwały osoby będące najbliżej i nie mające nic wspólnego z łamaniem prawa. Niby bardziej poukładany kraj, ale policjanci podobnie jak u nas zachowują się jakby byli ponad prawem. Z tłumu poleciał jeden kamień w agresywnych funkcjonariuszy, co sprawiło, że policja "straciła głowę". Jedna z kabaryn staranowała naszego redakcyjnego kolegę, niemal łamiąc mu kołami nogę. Po chwili na miejsce przyjechały kolejne radiowozy - tym razem były to samochody z naczepami, z których wypuszczano psy. Policja dosyć szybko wywołała popłoch w tłumie. Fani uciekali przed biegnącymi na nich policjantami. Ci, którzy stali w miejscu, nie biorąc udziału z niczym niezgodnym z prawem, przekonali się, że nie było to najlepsze rozwiązanie. To właśnie oni byli bici przez mundurowych i wyprowadzani na drugą stronę stadionu, gdzie (przy wejściu do młyna Broendby) kibiców zakuwano, a media miały wreszcie pożywkę. Nareszcie można było pokazać "rozbójników" z Łazienkowskiej. Nikt oczywiście nie przejmował się, czy zatrzymani byli faktycznie winni." - pisaliśmy po meczu.
fot. Hagi
fot. Hagi
"W pewnym momencie znaczna grupa kibiców uznała, że na stadion nie wejdzie i się rozeszła. Kilkaset osób jednak cały czas wierzyło, że na stadion uda się dostać. Policja utworzyła szpaler, przez który przepuszczano pod sektor tylko tych z biletami. Cóż z tego, skoro wejść się nie dało. Dopiero po długich negocjacjach z działaczami, ci łaskawie postanowili wpuścić osoby z wejściówkami. Na stadion wchodziliśmy do końca pierwszej połowy, ale ze względu na przedmeczowe zajścia, na trybunach nie było dopingu. Co chwila skandowano jedynie hasło "ITI s...", a także okrzyki obrażające Mariusza Waltera i Leszka Miklasa oraz "Dla mnie luty, dla ciebie maj". Także po strzelonej przez Legię bramkę po chwilowej radości, zamiast normalnego dopingu, słychać było jedynie hasła pod adresem właścicieli. Dopiero przez ostatni kwadrans pokazaliśmy, jak mogło być, gdyby... w klubie pracowały zdrowo myślące osoby." - czytamy w naszej relacji.
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Ostatecznie piłkarze zremisowali w Danii 1-1, co dawało jeszcze nadzieje na awans do kolejnej rundy. W rewanżu zremisowali jednak przy Łazienkowskiej 2-2 i dzięki lepszemu bilansowi goli na wyjeździe do kolejnego etapu przeszło Brøndby IF. Ten przepis już jednak nie obowiązuje.
8 sierpnia zorganizowana grupa kibiców Legii nie będzie mogła pojawić się na stadionie Brøndby ze względu na zakaz wyjazdowy. Oprócz tego spotkania, pozostały nam jeszcze 2 zakazy wyjazdowe.
Frekwencja: 6955
Kibiców Legii: ok. 1500 (500 na stadionie)
Broendby Kopenhaga 1-1 Legia Warszawa - z trybun - Bodziach i Fumen / 116 zdjęć
Broendby Kopenhaga 1-1 Legia Warszawa - Mishka / 54 zdjęcia