Plus lipca: Luqinhas
W lipcu Legia Warszawa rozpoczęła zmagania piłkarskie w sezonie 2024/25. W tym miesiącu legioniści zagrali i wygrali trzykrotnie - w lidze z Zagłębiem Lubin (2-0) i Koroną Kielce (1-0), a także w eliminacjach do Ligi Konferencji przeciwko Caernarfon Town FC (6-0). Najwięcej plusów od naszej redakcji otrzymał Luquinhas, który po powrocie do stołecznej drużyny prezentuje wyśmienitą formę i otrzymał pozytywną notę w każdym z tych meczów.
Brazylijski pomocnik już na samym starcie sezonu udowadnia, że obawy o jego formę po nieudanej przygodzie w Fortalezie były bezpodstawne. 27-latek powrócił do Legii z przytupem, od razu stał się prawdziwym liderem i utrapieniem ekstraklasowych obrońców. Swoim balansem ciała, nieprzewidywalnością i szybkością robił ogromną różnicę, która stanowiła o sile warszawskiej drużyny i prowadziła ją do zwycięstw. Luquinhas udowodnił także, że potrafi zdobywać "liczby", dwukrotnie wpisując się na listę strzelców w tym miesiącu.
Świetną formę na początku rozgrywek prezentuje Jan Ziółkowski, który także otrzymał pozytywną ocenę za każdy lipcowy występ. Młodziutki defensor pokazuje boiskową dojrzałość, stara się liderować w linii obrony, a przede wszystkim ciężko jest go pokonać i bardzo dobrze interpretuje wszelkie ataki przeciwników. W lipcu był zdecydowanie najpewniejszym punktem defensywy "Wojskowych".
Po dwie pozytywne oceny otrzymali Marc Gual oraz Steve Kapuadi. Hiszpan prezentuje się bardzo dobrze w formacji ofensywnej, jest niezwykle aktywny i zaangażowany w grę. Szczególnie w spotkaniu z Walijczykami udowodnił, że jest głodny bramek, zdobywając pierwszego hat-tricka w barwach Legii. Francuz natomiast, podobnie jak Ziółkowski, stanowił o sile defensywy stołecznej drużyny w każdym spotkaniu, a ta przecież nie dała sobie wcisnąć żadnej bramki. Dobrze zabezpieczał lewą stronę obrony, podłączał się do rozegrania, a także starał się uruchamiać ofensywnych zawodników wysokimi podaniami za obrońców przeciwnika.
Zdecydowanie daleko od dobrej, a nawet przyzwoitej formy są Paweł Wszołek oraz Bartosz Kapustka, którzy zostali ocenieni negatywnie w każdym z trzech lipcowych spotkań. Wahadłowy jest cieniem dawnego siebie, który przecież zapewniał Legii wiele asyst i bardzo ważnych punktów. Aktualnie 32-latek nie daje "Wojskowym" większych korzyści, jego dośrodkowania i rajdy prawą flanką nie robią różnicy, a dodatkowo jest bardzo niedokładny, przegrywa wiele pojedynków i naraża drużynę na poważne straty. Wobec kontuzji Juergena Elitima, Kapustka miał pełnić bardzo ważną rolę głównego rozgrywającego, kreatora akcji. Niestety, jak na razie 27-latek nie podołał temu zadaniu. Pomocnik momentami miał przebłyski, "magiczne" zagrania, ale w większości był bardzo niedokładny, popełniał masę strat, miał również przegranych pojedynków z rywalami. Na obecnej dyspozycji Polaka Legia bardzo dużo traci i nie może grać w taki sposób, jaki chciałby wprowadzić trener Goncalo Feio. O jednego minusa mniej otrzymała dwójka napastników - Blaz Kramer i Tomas Pekhart. U Słoweńca widać było dużą dekoncentrację, miał problemy z ustawianiem się i znajdowaniem sytuacji. Marnował bardzo proste okazje na bramki i nawet gol zdobyty z Walijczykami nie potrafi tego usprawiedliwić. Tak naprawdę przestrzelony rzut karny w meczu eliminacyjnym i niewykorzystana fenomenalna okazja w spotkaniu z Koroną idealnie ukazują obecną dyspozycję napastnika. Czech za to był kompletnie bezbarwny, praktycznie nie istniał na boisku. Łącznie przez 116 minut gry miał tylko 30 kontaktów z piłką i oddał jeden niecelny strzał. Poza bieganiem i przeszkadzaniem przeciwnikom w rozegraniu Pekhart nie wnosił do gry drużyny kompletnie nic.
Pełna klasyfikacja:
Luquinhas - 3
Jan Ziółkowski - 2
Marc Gual 2
Steve Kapuadi - 2
Artur Jędrzejczyk - 1
Rafał Augustyniak 1
Mateusz Szczepaniak - 1
Ryoya Morishita - 1 / 1
Ruben Vinagre - 1 / 1
Claude Goncalves - 1 / 1
Blaz Kramer - 2
Tomas Pekhart - 2
Paweł Wszołek - 3
Bartosz Kapustka - 3