Konferencja
Vuković: Zwycięstwo nie było fuksem
Aleksandar Vuković (trener Piasta): Czuję duże zadowolenie, że wygraliśmy na takim terenie i z przeciwnikiem w takiej formie. Należą się gratulacje dla zespołu, że tego dokonał. Myślę, że dokonaliśmy tego nie jakimś tam przysłowiowym fuksem, tylko dobrą grą. Choć trzeba przyznać, że były dobre fragmenty gry w wykonaniu Legii.
Zagraliśmy dobre spotkanie, dobrze weszliśmy w mecz i mieliśmy stuprocentową sytuację. Następnie wyszliśmy po stałym fragmencie gry na prowadzenie. Mieliśmy stratę w środku pola po naszym odbiorze i to, czego musieliśmy się wystrzegać, gdy nie jesteśmy zorganizowani do końca. Po akcji Blaza Kramera przytrafiła się poprzeczka. Na koniec pierwszej połowy gospodarze doprowadzili do wyrównania.
Przyznam, że nie jest łatwo, gdy dostajesz bramkę do szatni. Czułem, że możemy mieć trudność po zmianie stron. W szatni staraliśmy się tłumaczyć chłopakom, że może nie to, że nic się nie stało, ale że pierwsza połowa była dobra w ich wykonaniu i trzeba to powtórzyć. Zespół wszedł bardzo dobrze w drugą odsłonę i zapracował na drugiego gola. Później już trzeba było się wybronić do końca i to się udało.
Co prawda, w jednej sytuacji przy próbie Tomasa Pekharta było trochę szczęścia, ale w gruncie rzeczy odnieśliśmy zwycięstwo zasłużone i wypracowane na boisku.
Powiedziałem w szatni, że kiedy byłem trenerem Legii, nie szło mi z Piastem. Zmieniłem barwy i sytuacja się odwróciła. Legia nie przegrywała, choć nie zawsze była lepsza. Dawniej były to niesamowite spotkania i choć mieliśmy przewagę, nie potrafiliśmy pokonać Piasta. Gdyby dzisiaj się nie udało wygrać, to zmiana zawodu byłaby u mnie jedną z opcji. Aczkolwiek jak pamiętacie poprzednie spotkania, to nie musiało kończyć się 1-3 czy 1-1. Dziś tego losu, który musi być częścią wygranej, nie zabrakło.
Odnośnie sposobu gry, to jest taki, jaki staramy się wybierać na każde spotkanie. Z Legią graliśmy podobnie w poprzednim sezonie. Oczywiście, zmodyfikowaliśmy grę w obronie, staraliśmy zatrzymać indywidualne mocne ogniwa, jak i jako zespół zajmować takie strefy boiska, żeby utrudnić grę Legii. Wiadomo, jak się pozwala na wiele Legii, to nie ma na co liczyć w meczu. Jednocześnie przestrzegam przed hurraoptymizmem w naszych szeregach. Jesteśmy po trzech kolejkach, dajmy sobie pięć spotkań, żeby zobaczyć, w jakim miejscu jesteśmy.
O Macieju Rosołku
Dla Maćka, jak i dla kilku zawodników, którzy byli, grali w Legii, to jest mecz, w którym chcą się pokazać. Maciek jest najświeższym przykładem. Dzisiaj miał duży udział przy drugiej bramce, bo zagrywał piłkę po aucie. Dołożył jedną z cegiełek do sukcesu drużyny.
Cieszę się z jego przenosin, choć ten ruch zrobił o pół roku za późno dla swojego rozwoju. Są w Legii zawodnicy, którzy z niewiadomych powodów są straceni i ciężko to odwrócić, bo otoczka jest taka, a nie inna.
W efekcie mam zawodnika, który miał udział w zdobyciu mistrzostwa, gdy byłem trenerem Legii. Tak samo w newralgicznym momencie, broniąc się przed spadkiem, gdy ci uwielbiani, wybitni piłkarze nie wiedzieli, gdzie jest lewo, gdzie prawo, to on ratował byt tego klubu. Wiedziałem, że warto w tego chłopaka wierzyć. To, że on nie ma miejsca w Legii, nie znaczy, że u nas nie będzie wartościowym zawodnikiem. Tu na pewno należą się podziękowania Legii, że nie stawiała przeszkód, żeby Maciek miał swoją szansę gdzieś indziej.