Konferencja
Tułacz: Kiedyś kazałbym się puknąć w głowę, a dziś czuję niedosyt
Tomasz Tułacz (trener Puszczy): Zremisowaliśmy ze świetnym zespołem, faworytem ligi, który może wystawić dwa albo nawet trzy równe składy, mającym dobrych zawodników, w dobrej formie, co pokazał mecz w Danii. Życzę zresztą Legii dużo szczęścia, przejścia do dalszej fazy europejskich pucharów i jak najdłuższego reprezentowania Polski na arenie europejskiej.
Dziewięć lat temu, bo niedługo minie tyle lat mojej pracy w klubie, jakby ktoś mi powiedział, że po zremisowanym meczu z Legią będę czuł niedosyt, to kazałbym mu się puknąć w głowę. Natomiast dziś tak jest. O ile w pierwszej połowie Legia nas zdominowała, szczególnie w stałych fragmentach gry, miała aż 7 rzutów rożnych i to bardzo groźnych, tak po przerwie uważam, że to my byliśmy bliżsi zdobycia bramki na 3-2. Szczególnie, że nie udało nam się wykorzystać rzutu karnego. Remis jest jednak sprawiedliwy, podchodzimy do niego tak, jak powinniśmy podchodzić - z satysfakcją, że postawiliśmy się takiemu przeciwnikowi. To jest już historią, przed nami kolejny ważny mecz i na nim się skupiamy.
Legia to markowy zespół, który stawia sobie wysokie cele i bardzo dobrze. Mamy więc dużą satysfakcję. Grając z Legią otwarty futbol, moglibyśmy mieć dużo problemów. Do przerwy nie wszystko wychodziło nam w defensywie, ale uważam, że całe ustawienie i dyspozycja drużyny nie były złe, a wręcz pozytywne. Poza karnym mieliśmy jeszcze 2-3 takie sytuacje, w których mogliśmy pokusić się o bramkę, niekoniecznie najprostszymi środkami. Satysfakcja jest ogromna, bo to jest 9 lat pracy w tym klubie, jak na polskie środowisko jest to rzecz nieczęsto spotykana. Chciałem więc przez to powiedzieć, że cieszę się, że jesteśmy tu gdzie jesteśmy, mimo że jest wielu niezadowolonych ze sposobu naszej gry czy tego, po co sięgamy. Zostawiam to za sobą. Patrzymy na siebie i mamy ogromną satysfakcję. Każdy ma prawo do swojego zdania. Chciałbym, żebyśmy byli tu jak najdłużej i niekoniecznie musi się to wszystkim podobać.
Chcieliśmy utrzymać wysoką intensywność i do końca atakować Legię, ale nie wszystko wychodzi. Podjęliśmy kilka złych decyzji, ale to są chwile, emocje, które piłkarze mają w sobie i mogą podejmować złe decyzje w rozegraniu. Jesteśmy jednak zadowoleni z tego punktu i bierzemy go. Legia w końcówce też miała bardzo groźny strzał, świetnie zachował się przy nim nasz bramkarz. Mogliśmy jeszcze bardziej docisnąć w ostatnich 15 minutach, stało się jednak tak, jak się stało i mecz zakończył się remisem.
Czujemy z jednej strony niedosyt, bo zależy nam na tym, byśmy schodzili po meczu z pozytywnymi emocjami, z poczuciem, że drużyna zrobiła wszystko, by wygrać. Dziś myślę, że tak jest. Mamy dwa punkty, patrzę z ogromnym optymizmem, bo trzeba spojrzeć, z kim graliśmy w tych spotkaniach. W tamtym roku również zagraliśmy w 4. kolejce z Legią i jakbym miał porównać te mecze, to kadrowo, z całym szacunkiem do piłkarzy, którzy grali w Legii wcześniej, to dzisiaj jest drużyna mocniejsza, a na pewno bardziej szeroka. Wtedy zdobyliśmy 4 punkty po czterech meczach, dziś mamy 2. Bierzmy to jako zdobycz i zrobimy wszystko, by w kolejnych meczach nadal punktować. Dokładamy dziś punkt, czekają nas kolejne trudne mecze z większymi oczekiwaniami. Dziś chcemy jak najszybciej się zregenerować i przygotować do następnego meczu.
Wypowiadałem już się kiedyś na ten temat i nie chcę, by trener Goncalo Feio odebrał to personalnie. Wynajmujemy stadion od Cracovii, korzystamy z jej gościnności, za co z tego miejsca dziękuję. Chcemy wrócić szybciej do Niepołomic, szkoda że Legia nie będzie miała już szansy w tym sezonie tam zagrać. Jest mi więc bardzo ciężko odnieść się do słów trenera Legii na temat murawy. Nie odpowiadam za jej podlewanie ani koszenie czy rozmiary boiska. Obydwie drużyny grają na jednakowym placu. Takie jest moje zdanie.
Artur Craciun jest pierwszym wyznaczonym zawodnikiem do wykonywania rzutów karnych, ale mamy taką umowę, że jeśli zawodnik nie czuje się na siłach czy jest między nimi inna decyzyjność, a w tym przypadku rozumiem że tak było, to biorę to na siebie. Mogłem wkroczyć, kazać strzelać Craciunowi. To są jednak doświadczeni zawodnicy. Gdyby Jin-hyun Lee strzelił, nie byłoby tematu. Nie tacy zawodnicy nie strzelali karnych. Żałujemy, bo różnie to się mogło potoczyć. To była ta wyborna sytuacja, by wyjść na prowadzenie.