Migouel Alfarela - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Puszczą Niepołomice

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Zdobyty punkt; druga połowa – antyreklama; pressing: Tobiasz; Mori zaczyna grać; wymagania - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu Legii z Puszczą Niepołomice.

1. Zdobyty punkt
Po obejrzeniu meczu należy stwierdzić, że Legia bardziej zdobyła jeden punkt niż straciła dwa. Całkowity obraz gry zamazuje druga połowa, w której legioniści po prostu nie istnieli. Na boisku stało dziesięciu zawodników, którzy nie wiedzieli co robić, czekając na to, że może zespół trenera Tułacza sam popełni błąd, co da im okazję do zdobycia bramki. Tymczasem to gospodarze kilkukrotnie poważnie zagrozili bramce Kacpra Tobiasza, choć po pierwszej połowie nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. Niestety, po porażce z Piastem Gliwice w poprzedniej kolejce Legia znów zawiodła.



2. Druga połowa – antyreklama
W pierwszej odsłonie legioniści grali z pomysłem, przyspieszając akcje ofensywne dzięki Luquinhasowi i Morishicie. Kramer dobrze wychodził do pressingu na obrońców Puszczy, a bramki padły po ewidentnych błędach indywidualnych rywali. Nic nie wskazywało na to, że w drugiej połowie gra naszego zespołu tak diametralnie się zmieni - niestety, na gorsze.
„Wojskowi” nie wyszli w ogóle z szatni. Na boisku, poza dobrze interweniującym Kacprem Tobiaszem i sporadycznymi zrywami Morishity czy Vinagre, nie było nikogo, kto miałby pomysł na zmianę sytuacji. Legioniści podawali piłkę na lewe wahadło do nowego gracza i czekali, co wymyśli Portugalczyk, ale on sam był bezradny wobec twardo grających przeciwników. Po meczu z Brøndby IF pochwaliłem trenera Feio za zmiany, które wpłynęły na przebieg spotkania. Tym razem jednak niestety nie mogę tego powiedzieć, bo dokonane roszady przyniosły odwrotny skutek – bardziej zaszkodziły, niż pomogły. Rafał Augustyniak zagrał gorzej od Claude'a Gonçalvesa, a Marc Gual i reszta byli mało produktywni (może poza Sergio Barcią, który po raz kolejny potwierdził, że świetnie wprowadza piłkę z defensywy). Legia nie zdobywała kolejnych metrów szybką i kombinacyjną grą; częściej próbowała uruchomić napastników długimi podaniami, co było na rękę obrońcom gospodarzy, którzy bez problemu radzili sobie z takimi zagraniami.
Mam wrażenie, że w drugiej odsłonie meczu brakowało nam koncentracji. Było dużo niechlujności i mało staranności w rozgrywaniu piłki. Czasem można było odnieść wrażenie, że piłkarze nie wiedzieli, co mają robić na boisku – znów brakowało lidera, zwłaszcza w środku pola. Pojawiło się wiele bardzo złych decyzji, szczególnie w fazie wprowadzania piłki do ataku. Legia zagrała w drugiej połowie z podejściem „samo się wygra, sami rywale się położą, samo wszystko wyjdzie”. Niestety nie tym razem.

3. Pressing
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Feio wspomniał o pressingu pierwszej linii podczas spotkania z Puszczą. „Gdy napastnicy szli do pressingu, między naszymi formacjami były zbyt duże odległości. To sprawiało, że zawodnicy środka pola i napastnicy, wracając zza piłki i walcząc o tzw. drugie piłki, mieli zbyt dużo przestrzeni do pokrycia.”
Trudno nie przyznać mu racji. Jak widać na poniższej grafice, do pressingu dobrze ruszają Nsame i Kramer, ale gorzej to wygląda w przypadku Kacpra Chodyny. Zanim „Chodi” dojdzie do swojego rywala, ten spokojnie przyjmie piłkę, dziesięć razy się zastanowi i poda. Na zdjęciu widać również, że odpuszczono zawodnika w środku pola, który stanowi opcję do zagrania. Wiadomo, że nie zawsze da się idealnie pokryć wszystkich, ale biorąc pod uwagę, iż kilku zawodników w naszym zespole nie jest demonami prędkości, takie luki między formacjami ułatwiały Puszczy drogę pod naszą bramkę.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

W drugiej połowie, kiedy na boisku pojawili się Marc Gual i Miguel Alfarela, Kewin Komar był najczęściej zmuszony grać długimi podaniami w okolice pola karnego Legii. Miało to związek z mocniejszym pressingiem wykonywanym przez tych dwóch piłkarzy, którzy są bardziej mobilni niż Kramer i Nsame. Zwłaszcza ten ostatni to bardzo statyczny napastnik - pressing w wykonaniu Pekharta w poprzednich meczach mógł robić większe wrażenie.

4. Tobiasz
Od ponad sezonu nie możemy powiedzieć, że bramkarze są dużym wsparciem dla drużyny. W tym sezonie niemal każda piłka lecąca w bramkę kończyła się golem. Mam wrażenie, że przy drugiej bramce straconej z Puszczą „Tobi” był źle ustawiony i spóźniony, ale nie winię go za to, że Jakov Blagaić zdobył wyrównującego gola. Gdyby oceniać tylko pierwszą połowę, znów trzeba by było stwierdzić, że nie pomógł zespołowi. Jednak w drugiej odsłonie meczu Tobiasz dał prawdziwy pokaz umiejętności.

W 59. minucie Rafał Augustyniak bezmyślnie sfaulował rywala w polu karnym. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Lee Jin-hyun, oddał mocny strzał, ale Tobiasz świetnie go obronił. W kolejnych minutach meczu nasz bramkarz popisał się jeszcze kilkoma bardzo dobrymi interwencjami, m.in. w 85. minucie, gdy sparował uderzenie Radeckiego nad poprzeczkę. Jedynym zastrzeżeniem wobec Tobiasza może być jego przywiązanie do linii bramkowej. W wielu sytuacjach prosiło się, by wyszedł do piłki zagrywanej w pole karne, zamiast stać i czekać na nią lub na interwencję obrońców. W jednej z takich sytuacji kilka słów skierował do niego młody Ziółkowski.

5. „Mori” zaczął grać
Kiedy Ryōya Morishita zagrał na pozycji numer „8” przeciwko walijskiemu klubowi Caernarfon Town FC i zaprezentował się całkiem dobrze, uznałem, że należy podejść do tego spokojnie, zwłaszcza że przeciwnik nie był z najwyższej półki. Jednak Japończyk miał również udane wejście na boisko w meczu z Brøndby IF, a teraz otrzymał na tej pozycji szansę w spotkaniu z Puszczą Niepołomice.
Na ten moment przestawienie pozycji popularnego „Moriego” okazało się strzałem w dziesiątkę. Przeciwko Puszczy był jedną z wiodących postaci w środku pola, a często razem z Luquinhasem swoimi szybkimi atakami inicjował akcje ofensywne. W 14. minucie, po podaniu od Brazylijczyka, mocnym uderzeniem z około 20 metrów zdobył pierwszą bramkę. Tuż przed zakończeniem meczu kolejnym mocnym strzałem sprzed pola karnego mógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Legii, ale jego uderzenie obronił Komar.

Statystyki:
Podania / celne: 32 / 26 (81% skuteczności)
Strzały / celne: 2 / 2
Pojedynki na ziemi / wygrane: 8 / 4
Stracone piłki: 14

6. Wymagania
Szerokim echem odbiła się wypowiedź trenera Feio na konferencji po meczu. „Kto jest winny rozczarowania? Ja jestem winny! Wy i to wasze szukanie winnych. Ludzie, to kolejny powód, przez który nigdy nie będzie lepiej. W naszym klubie panuje kultura szukania winnych, a to do niczego nie prowadzi. To jest drużyna – jak przegramy, jesteśmy najgorsi, jak wygramy, to najlepsi. A tak nie jest. Wszyscy by chcieli, żebyśmy wygrywali 5-0, ale przeciwnik też pracuje, ma swój plan, styl. Puszcza jest, jaka jest, ale ma prawo tak grać. Wiecie, kiedy ostatni raz ktoś tu wygrał? W tym roku nikt – było to bodajże w listopadzie albo w październiku. To nie jest przypadek. Nie szukajmy winnych, to prowadzi do niczego. Chcecie mieć dobrą piłkę? Kochajcie piłkarzy. Wiecie, jaka była reakcja w Danii na tego zawodnika Brøndby, który stracił piłkę przy bramce na 2-2? Kibice i dziennikarze go wspierali, pisali, ile dobrego zrobił. W Polsce to nie do pomyślenia. Wy non stop szukacie krwi. Potem chcecie pięknej gry, młodych na boisku. Jak!? U nas kultura jest taka, że sami zabijamy zawodników. Po wygranej z Brøndby nie byliśmy najlepsi na świecie i tak samo dziś nie jesteśmy najgorsi. Przyczyn porażki jest wiele, nie będziemy szukać winnych. Jeśli jednak chcecie winnego – ja nim jestem, nie ma problemu. Mam szerokie barki, poradzę sobie z tym.”

Chciałbym się chwilę pochylić nad tymi słowami. Z jednej strony w pełni rozumiem stanowisko trenera, ponieważ w zasadzie non stop można przeczytać, że ten czy inny zawodnik zawalił mecz i nie nadaje się do niczego. Gonçalo Feio to człowiek, który nie rzuca zawodników na pastwę opinii publicznej, krytykuje w cztery oczy i za to bardzo go szanuję.

Jednak uważam, że tak gwałtowna reakcja szkoleniowca na konferencji była przesadzona. Goncalo Feio nie pracuje już w Motorze, a w Legii i musi zrozumieć kibiców, którzy od trzech lat tęsknią za mistrzostwem Polski, a głównie oglądają plecy innych drużyn. Ponadto publiczna krytyka zawodników, wskazywanie winnych przez dziennikarzy czy kibiców to efekt tego co widzimy na boisku, efekt szeregu błędów. Nie da się ukryć, że w meczu z Puszczą Niepołomice Gonçalves i Vinagre popełnili poważne błędy, które doprowadziły do remisu 2-2.

Straty punktów z zespołami, które z dołu tabeli są dla nas bolesne, bo to właśnie tych punktów często brakuje na koniec sezonu. Oczywiście, jest zdecydowanie za wcześnie, by skreślać Legię, ale mamy dość zapewnień, że mistrzostwo jest najważniejsze, a następnie czytania, że znowu nam nie wyszło i kolejny rok z rzędu musimy obejść się smakiem. Odpowiednie podejście do meczów ligowych jest kluczowe, a tymczasem przeżywamy deja vu z ubiegłego roku - trzeci raz z rzędu nie potrafimy wygrać z Puszczą…

Trener zapowiedział podczas prezentacji drużyny przed sezonem: „Będziemy długo pamiętać ten sezon.” Miejmy nadzieję, że pozytywnie.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.