Relacja z trybun: Przesadzili z cenami
W ostatniej rundzie w walce o fazę ligową (od tego roku nie grupową) Ligi Konferencji, Legia zmierzyła się z Dritą Dnjilane z Kosowa. Jeśli dotychczas przyzwyczailiśmy się do świetnej frekwencji na meczach przy Łazienkowskiej poniekąd "z automatu", w końcu okazało się, że tak nie będzie zawsze. Legia mocno przesadziła z cenami wejściówek na to spotkanie, szczególnie biorąc pod uwagę tzw. atrakcyjność przeciwnika (a właściwie jej brak), a także termin - czwartek godz. 18:00 okazał się nie tak atrakcyjny, jak spodziewali się nasi działacze.
Ci, widząc słabą sprzedaż wejściówek, dwa dni przed spotkaniem zaczęli kombinować na wszystkie możliwe sposoby - wciskając bilety (bezpłatnie) do MZPN-u, czy klubów partnerskich, byle tylko uniknąć widoku pustych krzesełek. Wprowadzono także możliwość zakupu biletu dla znajomych za symboliczną złotówkę... Wszystko to można było rozegrać inaczej - przede wszystkim szykując sporo niższe ceny biletów. Wszak już przed wyeliminowaniem Broendby wiadomo było, że naszym rywalem będą tak "prestiżowi" przeciwnicy jak Drita lub drużyna z łotewskiej wioski Ķekava (liczącej ok. 5 tys. mieszkańców).
Z drugiej strony jednak nie raz już było tak, że kiedy na trybunach frekwencja jest niższa, doping prezentuje się znacznie lepiej niż przy wypełnionym po brzegi stadionie. Prawda ta sprawdziła się w czwartek po raz kolejny. Na trybunach pojawiło się 19,3 tys. fanów, w tym ponad 6 tys. na Żylecie. I jak zwykle to ona właśnie tworzyła niesamowitą atmosferę, zachęcając fanów z pozostałych trybun do wspólnych śpiewów. Choć Drita Gnjilane jest jedną z najmocniejszych ekip kibicowskich w Kosowie, to kibice gości do Warszawy nie przyjechali. Na trybunach nie było także widać Albańczyków.
Naszym dopingiem w czwartek kierował "Szczęściarz" i trzeba przyznać, że radził sobie bardzo dobrze. Rozkręcił wszystkich już na samym początku spotkania, zarzucając "Ole ole", które wykonywane było przez około 10 minut, w różnych konfiguracjach. Ale z takim impetem, że można było być pewnym, że nasze wsparcie będzie stało tego dnia na odpowiednim poziomie. Sporo emocji wzbudziła sytuacja, kiedy jeden z legionistów wychodził na czystą pozycję i był ewidentnie nieprzepisowo zatrzymywany, a sędzia pokazał jedynie żółtą kartkę. "Lalalalala f... UEFA" - niosło się z trybun niemal natychmiast. A chwilę później sędzia udał się do VAR-u i po obejrzeniu video wyrzucił czarnoskórego zawodnika Drity. "Wyp...j, wyp....j!" - niosło się pod jego adresem. Oczywiście wydawało się nam, że w przewadze jednego zawodnika będzie piłkarzom o wiele łatwiej, ale początkowo niewiele to zmieniło w obrazie gry. "Hej Legio tylko zwycięstwo!" - skandowała Żyleta, jakby przypominając zawodnikom czego oczekujemy. A że do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, piłkarzy schodzących do szatni żegnały gwizdy.
10 minut po zmianie stron, w końcu jeden z ataków przyniósł Legii bramkę, co wywołało sporą radość i przyniosło ulgę. Oczywiście szczególnie w takich okolicznościach (gra w przewadze) liczyliśmy na znacznie wyższą zaliczkę przed rewanżem, więc dalej głośnym śpiewem staraliśmy się ponieść piłkarzy do zdobywania kolejnych bramek. Kwadrans przed końcem spotkania, jak zwykle przy okazji meczów europejskich pucharów, odśpiewaliśmy hymn narodowy. Później zaś, niemal od razu, zarzucone zostało hasło "Cała Legia bez koszulek", po czym ruszyliśmy na maksymalnych obrotach z pieśnią "Gdybym jeszcze raz...". Miazga! Wystarczyły trzy minuty i było 2-0, a my na moment wstrzymaliśmy się z dalszym śpiewem, by odpowiedzieć na pytanie o liczbę bramek dla Legii, a także samemu zapytać pozostałe trybuny, ile trafień na swoim koncie mają albańskie k... Następnie wróciliśmy w odpowiedni sposób do pieśni "Gdybym jeszcze raz...", którą śpiewaliśmy niemal do końca spotkania.
Piłkarze dążyli do strzelenia trzeciej bramki, niestety nieskutecznie. Za ambitną postawę i dwubramkową zaliczkę mogli jednak liczyć na dobry odbiór ze strony publiczności. Po meczu Żyleta zaśpiewała z piłkarzami "Ole ole...", skandowała "Dziękujemy" i "W Kosowie tylko zwycięstwo!", a także imię i nazwisko naszego kapitana, Artura Jędrzejczyka.
Przed nami w niedzielę wyjazdowy mecz ze Śląskiem - do Wrocławia udamy się pociągiem specjalnym, a po stronie WKS-u szykuje się bardzo dobra frekwencja. Za tydzień zaś legioniści zagrają rewanżowy mecz w Kosowie - Drita będzie musiała zagrać w Prisztinie, bowiem obiekt w ich mieście nie spełnia wymogów nawet pierwszych rund europejskich pucharów. Fani Legii do Kosowa nie będą mogli się udać z powodu zakazu UEFA, który obowiązuje jeszcze na ew. pierwszy wyjazdowy mecz kolejnej rundy rozgrywek (tzw. fazę ligową, bowiem od tego sezonu rozpoczynają się poważne zmiany we wszystkich europucharach). Losowanie Ligi Konferencji będzie zaś miało miejsce w piątek, 30 sierpnia. Oby z naszym udziałem!
Frekwencja: 19 316
Kibiców gości: 0
Autor: Bodziach
Legia Warszawa 2-0 Drita Gnjilane - Mishka / 77 zdjęć
Legia Warszawa 2-0 Drita Gnjilane - Kamil Marciniak / 47 zdjęć
Legia Warszawa 2-0 Drita Gnjilane - Maciek Gronau / 58 zdjęć
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa doping Intelektualet Liga Konferencji Drita Gnijlane relacja z trybun