Konferencja
Feio: Bardziej czujemy niedosyt
- Nie był to wielki mecz piłki nożnej, najlepiej nam się gra, jak jest więcej piłki w piłce. Dziś było dużo chaosu, pojedynków, pewnie dobrze się tego wam nie oglądało, mnie również. W naszym odczuciu byliśmy drużyną, która fazami przejściowymi stworzyła więcej dogodnych sytuacji, by wygrać, ale tak się nie stało, więc skończyło się podziałem punktów - powiedział po meczu we Wrocławiu trener Legii, Goncalo Feio.
- Bardziej czujemy niedosyt, bo nie można odmówić drużynie zaangażowania. Czujemy, że stworzyliśmy trochę więcej okazji i raczej my byliśmy bliżej zwycięstwa niż przeciwnik. W każdym meczu wymaga się od nas trzech punktów, nieważne w jakich okolicznościach.
Czemu nie wszedł Ziółkowski za Jędrzejczyka? Pankov jest wyżej w hierarchii?
- Nie ma żadnej hierarchii. Ja mam najwięcej informacji o piłkarzach - co oni robią na treningach, poza treningiem, jak grali, jakie charakterystyki mają, którzy pasują najbardziej do danego scenariusza. Jak "Jędzę" zostawiałem poza kadrą, to nikt mnie o to nie pytał. Teraz, jak Ziółkowski nie gra od trzech meczów ligowych, każdy o to pyta. Jak będzie najlepszy, to będzie grał albo jak będziemy potrzebowali takiej charakterystyki. Bardzo na niego liczę, udowodniłem, że daję mu szansę. Ja mu ufam.
Straty Goncalvesa
- To jest piłkarz, którego chciał również poprzedni trener. Na początku sezonu miał nieszczęśliwe straty, które powodowały problemy, ale nie traci piłki tylko ten, który jej nie ma. Nie można od razu przypisywać mu łatki, ze stracił piłkę dwa czy trzy razy i były z tego konsekwencje - to niesprawiedliwe. Robi dla drużyny sporo, również dzisiaj. Ufamy mu i będzie pracować dalej. Straty to cześć piłki nożnej, nie można doprowadzić do tego, żeby piłkarze bali się mieć i stracić piłkę, bo nie będą w ten sposób lepiej grać.
Tobiasz i Jędrzejczyk
- Jeden i drugi od razu musieli w przerwie jechać do szpitala. Kacper Tobiasz został już zszyty, ma głęboką ranę w czole. Artur Jędrzejczyk na boisku stracił przytomność więc czekamy na jego tomografię i tutaj będą potrzebne głębsze badania. Do tej sytuacji nigdy nie powinno dojść. "Tobi" był przytomny cały czas, jeszcze z nim nie rozmawiałem, więc ciężko mi cokolwiek więcej powiedzieć.