Tommaso Guercio i Paweł Wszołek - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu ze Śląskiem Wrocław

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Stracone punkty?; to nie przypadek; zmarnowane odbiory; krycie powietrza; zmęczony Vinagre; dużo zdrowia - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław.

1. Stracone punkty?
Zarówno trener Gonçalo Feio, jak i Jacek Magiera na pomeczowych konferencjach stwierdzili, że ich drużyny zasługiwały na więcej, podkreślając, że każda z ekip miała liczne sytuacje, by zwyciężyć. Trudno mi się z tym zgodzić, ponieważ według mnie remis był sprawiedliwy. Mecz nie stał na wysokim poziomie, a w wielu fragmentach gry można było odnieść wrażenie, że już to kiedyś widzieliśmy. W pierwszej połowie na boisku dominowała Legia, natomiast w drugiej, po strzelonym golu, gra legionistów osłabła, co pozwoliło piłkarzom Śląska dojść do głosu. Czasami wydawało się, że nasi zawodnicy grają w osłabieniu, bo takie wrażenie można było odnieść, patrząc na szybko oddawaną piłkę rywalom lub nerwową grę w defensywie.



2. To nie przypadek
Bramka dla legionistów nie była przypadkowa i warto podkreślić, że wynikała z wypracowanego schematu.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Bardzo często kiedy Legia atakuje, „Kapi” znajduje się po prawej stronie boiska, głównie przed polem karnym lub przy linii bocznej „szesnastki”. Tak asystował m.in. przy bramce Pekharta z Brøndby IF. W spotkaniu z Radomiakiem po takim wejściu w pole karne sam zdobył bramkę. W meczu ze Śląskiem powtórzył ten wyczyn, lecz w jeszcze bardziej efektownym stylu, mijając aż trzech piłkarzy z Wrocławia. To nie przypadek, ale coś co jest wypracowane i jak widać przynosi wiele korzyści.

3. Zmarnowane odbiory
Legia nie grzeszyła skutecznością, a szczególnie Blaž Kramer, który zmarnował trzy dogodne sytuacje podbramkowe po dobrych odbiorach na połowie Śląska. Zaraz po rozpoczęciu gry piłkę przejął Marc Gual, podał do Kramera, a ten zamiast strzelić, posłał piłkę prosto do rąk Rafała Leszczyńskiego. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy piłkę, po złym podaniu obrońcy z Wrocławia, przejął Kapustka, zagrał do rosłego napastnika Legii, który ponownie podał wprost w ręce Leszczyńskiego. W drugiej połowie Kramer wreszcie oddał mocny strzał, ale niestety niecelny. W meczu ze Śląskiem Słoweniec sprawiał wrażenie, jakby nie zjadł śniadania i brakowało mu sił na mocne uderzenia, choć miał naprawdę dogodne sytuacje podbramkowe. Zwłaszcza że były one wynikiem tego, co trener Feio chciał osiągnąć w formacji ofensywnej: pressingu, agresywniejszego doskoku do przeciwnika i zbierania drugich piłek. Niestety, zawiodła skuteczność, ponieważ w żadnej z tych trzech sytuacji Kramer nie miał komu podać z ofensywy, a jego decyzje o strzałach były słuszne, jednak ich wykonanie bardzo słabe.

4. Krycie powietrza
Musimy przeanalizować straconą bramkę przez Legię, ponieważ szereg błędów doprowadziło do tej sytuacji.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Wszystko zaczęło się od Marca Guala, który chciał naśladować swojego kolegę z zespołu, Alfarelę, i ładnym dryblingiem w środkowej strefie zdobyć kilka metrów przestrzeni, by dograć piłkę do kolegów z ofensywy. Niestety, zrobił to źle (nie pierwszy raz w tym spotkaniu), co pozwoliło gospodarzom na przejęcie piłki.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Konsekwencją tej straty była kontra Śląska, w której Marcin Cebula ruszył na bramkę Gabriela Kobylaka i został sfaulowany przez Patryka Kuna. Na screenie zaznaczyłem trzech piłkarzy Legii (na czerwono) oraz Kuna (na czarno). Kun bardzo łatwo dał się ograć, spóźniony wystawił nogę i dobrze wykorzystał to Cebula. Nie rozumiem decyzji Kuna o faulu, zwłaszcza że za nim byli jeszcze dwaj piłkarze Legii, a jeden przed nim. Wątpię, by zawodnik Śląska minął ich wszystkich i zdobył bramkę.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

W defensywie drużyna Legii ma za zadanie bronić strefowo. Spójrzmy więc na pierwotne ustawienie legionistów. Trzej piłkarze — Morishita (pomarańczowy), Kun (czerwony) i Gonçalves (żółty) — w pierwotnym w polu karnym może i trzymali swoje pozycje, ale nie pilnowali nikogo. Widzimy, że strzelec bramki, Tommaso Guercio, stoi cały czas niepilnowany, na co nikt przez kilkanaście sekund – łącznie z Kobylakiem – nie zwrócił uwagi. Natomiast do pola karnego wszedł Żukowski, oddając piłkę innym, aby wykonali rzut wolny.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

W kulminacyjnej fazie Gonçalves jest zaskoczony, bo przy nim już stoi Żukowski, a Morishita i Kun tylko spoglądają w pole karne, nie pilnując nikogo. Z kolei Bartosz Kapustka stał w miejscu i pilnował strefy, by zebrać ewentualną drugą piłkę. Niezmiennie Guercio nadal pozostawał niepilnowany.

5. Zmęczony Vinagre
Obserwując Rúbena Vinagre w meczu przeciwko Śląskowi Wrocław, można było dostrzec u oznaki zmęczenia. Odkąd dołączył do Legii, niemal nieprzerwanie gra na lewym wahadle od pierwszej do ostatniej minuty. W niedzielny wieczór na początku próbował, walczył i szarpał z przodu, ale w defensywie nie wyglądało to dobrze. Wielokrotnie był spóźniony; raz wspólnie z Augustyniakiem pozwolili Nahuelowi Leivie na swobodną akcję lewą stroną, ale na szczęście jego strzał obronił Tobiasz. Vinagre popełnił kilka mniejszych lub większych błędów, w tym raz podał piłkę prosto pod nogi Hiszpana ze Śląska, który oddał mocny, ale niecelny strzał. Wygrał tylko trzy z jedenastu pojedynków, a jego skuteczność podań wyniosła 74%. Patrząc jednak na dyspozycję Kuna, który wszedł za niego, nie dziwi fakt, że Portugalczyk gra tak dużo.

6. Dużo zdrowia!
Sytuacja z końcówki pierwszej połowy, kiedy Tobiasz i Jędrzejczyk zderzyli się głowami, wyglądała bardzo groźnie. Czy warto rozwodzić się nad tym kto zawinił bardziej? Przede wszystkim ewidentnie zabrakło komunikacji. Życzę im dużo zdrowia i mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Czekamy na powrót naszego kapitana i bramkarza, ponieważ są kluczowymi ogniwami Legii.

Trener Feio po meczu powiedział, że do tej sytuacji w ogóle nie powinno dość. Sugestia na antenie Canal+ i na konferencji była jasna, że nie chodzi o zachowanie swoich podopiecznych, a o coś innego. Opcje są więc dwie:
- pierwsza - akcja miała miejsce ponad pół minuty po doliczonym przez sędziego Marciniaka czasie;
- druga - przekonanie o faulu na Blazu Kramerze przy odbiorze piłki przez Śląsk.
Zgadzacie się z którąś z tych sugestii?

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2025 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.