Konferencja
Papszun: Nie ma czym się zachłysnąć
Marek Papszun (trener Rakowa): Jeśli chodzi o spotkanie, to gratulacje dla drużyny, dla sztabu za przygotowanie do meczu i realizację planu na takim poziomie, na jaki nas dzisiaj stać. Szczególnie z tak trudnym przeciwnikiem, który ma mocną kadrę i nie ukrywa swoich aspiracji. Także zwycięstwo jest bardzo cenne i tak też podchodzę do tej wygranej.
Dla mnie to był dobry wyjazd. Najkrótszy jaki może być. 15 minut i będę w domu. Cieszę się z wygranej i tego, że spotkam się w domu z rodziną. To dla mnie ważne.
Motywacji mi nie brakuje. Gdy jej zabraknie, to nie zobaczycie mnie jako trenera. Gdyby wszyscy mieli taką motywację, to byśmy byli mistrzami co sezon.
Michael Ameyaw? Gotowy zawodnik, przygotowany, potrafiący grać w piłkę i mający jakość, inteligentny, chcący, zawsze łatwo wchodzi do drużyny. To samo Ariel Mosór. Co prawda on był na reprezentacji, ale wszedł i dał dobrą zamianę. Tych cichych bohaterów było więcej, choćby Koczerhin, Berggren czy Juan Carlos, który zdobył bramkę. Do tego były trzy zmiany i wszystkie bardzo udane. Choć niektórym było ciężko, to dali z siebie maksa i dotrwali do końca. Poświęcenie było ważne. Drużynowość to fundament. Dążymy do tego, bo nie jest łatwo zbudować zespół, żeby jeden szedł za drugiego. Szczególnie w tych czasach. Pracujemy nad tym, jestem dobrej wiary i czuję, że będziemy szli do przodu.
Jestem tak doświadczonym trenerem, że nie miałem obaw przy pudle Koczerhina, że z 1-0 dla nas zrobi się 1-1. Szczególnie, że widziałem, że dobrze wygląda nasza gra. Legia ma siłę i naturalne, że zazwyczaj będą ze dwie sytuacje w meczu. Aczkolwiek nie spodziewałem się, że tak mało stworzą, myślałem że nas bardziej docisną. Szczególnie przy wyniku 1-0 dla nas. W pierwszej połowie graliśmy nerwowo, a Legia bardzo nerwowo. Tak czy inaczej, mam lekki żal, że nie domknęliśmy tego meczu, bo mogliśmy to zrobić. Niemniej jednak zespół stanął na wysokości zadania i dowiózł wygraną. Jednak spokojnie, to tylko jeden mecz, nie ma czym się zachłysnąć, bo za tydzień czeka nas kolejne spotkanie. W domu nie wygraliśmy, więc idealnie byłoby grać ciągle na wyjazdach, gdzie nie przegraliśmy.
Kibice musieli długo czekać na pierwszy strzał. Trudno zaprzeczyć... Chcemy grać lepiej, ofensywnie, ale też musimy mierzyć siły na zamiary. Na koniec dnia liczy się wynik i z tego też jesteśmy rozliczani. Z drugiej strony, rywal jest bardzo wymagający, na wyjeździe, przy komplecie publiczności, która niesie ten zespół. Ja z tej gry jestem zadowolony w jakiś sposób. Oczywiście tu i teraz. Natomiast przez pryzmat ośmiu gier w tym sezonie, dążymy do tego, żeby grać lepiej.