Pogoń 1-0 Legia
Nic nie pokazali
Bardzo słaby mecz Legii i druga z rzędu porażka stała się faktem. W piątkowy wieczór legioniści ulegli na wyjeździe Pogoni, która tym samym kontynuuje swoją zwycięską serię na stadionie w Szczecinie. Jedynego gola strzelił w drugiej połowie Alexander Gorgon. O postawie "Wojskowych" nie można powiedzieć nic dobrego...
Zaledwie trzy minuty po rozpoczęciu spotkania gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Prawą stroną przeciwnikom urwał się Kamil Grosicki, który za moment dośrodkował wprost na głowę Efthymisa Koulourisa. Grecki napastnik Pogoni zdołał oswobodzić się z objęć Steve'a Kapuadiego, jednak był minimalnie niedokładny przy uderzeniu piłki głową. Trzeba przyznać, że w tej sytuacji legioniści mieli bardzo dużo szczęścia. Niebawem do dobrej okazji strzeleckiej doszedł już sam Grosicki. Kapitan szczecińskiego klubu dostał futbolówkę tuż przed polem karnym Legii, jednak jego próba przeleciała nad celem. Pierwszy kwadrans upłynął głównie pod znakiem walki w środku pola. Przez ten okres groźnych akcji "Wojskowych" w ofensywie było jak na lekarstwo.
Pogoń była z kolei niezwykle groźna, jeśli chodzi o wyprowadzanie ataków poprzez podanie za linię defensywy Legii. W 27. minucie po jednym z takich zagrań w szesnastkę rywali wpadł Linus Wahlqvist, który po chwili płasko dograł do Koulourisa. Snajper stanął po raz drugi tego wieczoru przed wyborną szansą na gola. Tym razem zdecydował się na strzał w kierunku "okienka" bramki Kacpra Tobiasza i znów szczęśliwie piłka minęła światło bramki. Do końca pierwszej połowy z boiska wiało nudą. Pierwsze 45 minut zakończyło się wynikiem 1-0, jeśli chodzi o... celne strzały. Piłkarzom Legii ani razu nie udało się zmusić do większego wysiłku bramkarza Pogoni, co dobitnie świadczyło o ich postawie w tym spotkaniu.
fot. Woytek / Legionisci.com
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza - od bardzo groźnej akcji ze strony Pogoni. Piłka ze skrzydła została zagrana do Wahana Biczachczjana, który znalazł sobie trochę miejsca na ok. 16 metrze. Ostatecznie zdecydował się na mocny strzał po ziemi, który został ofiarnie zablokowany przez Rafała Augustyniaka. W 55. minucie wreszcie celne uderzenie ze strony Legii. Bartosz Kapustka sprawdził czujność Valentina Cojocaru. Ten był dobrze ustawiony, więc goście zyskali tylko rzut rożny. Gra "Wojskowych" nie ulegała jednak poprawie. W 67. minucie gospodarze dopięli natomiast swego i wyszli na prowadzenie. Alexander Gorgon huknął ile sił w lewej nodze i przymierzył na tyle dokładnie, że Tobiasz tym razem był totalnie bezradny.
Sześć minut potem gracze Roberta Kolendowicza byli bliscy strzelenia drugiego gola. Grosicki urwał się obrońcom i stanął niemal oko w oko z Tobiaszem. Z tyłu naciskał go jeszcze jeden z legionistów na tyle skutecznie, że uderzenie byłego reprezentanta Polski zdołał odbić golkiper z Warszawy. Gospodarze dążyli do kolejnej bramki, która definitywnie zamknęłaby mecz. Dziesięć minut przed końcem mocno z półwolej piłkę kopnął Rafał Kurzawa, ale Tobiasz znów nie dał się zaskoczyć. Pomimo czterech doliczonych minut rezultat nie uległ już zmianie. Legia, niestety zasłużenie, poległa w Szczecinie, notując tym samym drugą porażkę z rzędu.
9. kolejka
#POGLEG
20415
20.09.2024
20:30
Asystent trenera: Paweł Ozga
Kierownik drużyny: Daniel Strzelecki
Lekarz: Mariusz Pietrzak
Masażyści: Łukasz Rosiński
Asystent trenera: Inaki Astiz
Kierownik drużyny: Konrad Paśniewski
Lekarz: Mateusz Dłutowski
Masażyści: Kacper Balcerak
Główny: Wojciech Myć
Asystent: Radosław Siejka
Asystent: Adam Karasewicz
Techniczny: Damian Sylwestrzak
VAR: Paweł Malec
AVAR: Adam Kupsik
Temperatura 16°C
Ciśnienie 1027 hPa
Wilgotność 56%
Komentarze (166)
Jak Ernest Wilimowski...
„Nienawidzimy wszystkich” co to znaczy?
Jagiellonia ma wjazd KGB z magazynu jak w Holandii musi umówić się z Jagielonią w 2 Legii 5 Ligi a tam Cracovia Policja IFBB na stadionie pod Warszawą
@(L)Wasyl:
osz kurła!
Na melodię " O mój rozmarynie rozwijaj się".
Mój cewukaesie nie zdradzę Cię x2
Inni Cię zdradzili, na Ciebie bluźnili, ale ja nie x2
A jak mi ktoś powie "warszawski psie" x2
Wyjadę mu w ryja, zęby powybijam, nie poddam się x2
Gratulacje ! NIe ma Legii bez Zylety!
PS 1948
Czerwono ..Biało.. Zielone barwy ma.....ce...wu..ka..es.
I najlepiej na świecie w piłkę gra... ce..wu..ka..es
Puchar blisko a my wierzymy, że zdobędziesz go
Tego bardzo pragniemy wszyscy.. kocha..na Legio
Na..przód marsz
Nie płacz polonio ma..
z żalu co serce rwie..
Nie płacz warszawski psie..
Bo w trzeciej lidze nie jest źle
@wo(L)a: Jaki sens ma ta zwrotka, skoro Polonia gra w 1 lidze? :D
Na dworze jest mrok.
W tramwaju jest tłok.
Kibice na Legię jadą..
Wtem nagle ktoś wstał
Zaśpiewam ja wam.. o Legii mej u--ko--chanej.
Ceeeeeeeee...Wuuuuuu Kaaaaaa ... essssss
do boju Legia Warszawa..
Dwie bramki Majewski//dwie bramki Topolski
i Legia ma mistrza polski
Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz..
Dejna ..Ćmikiewicz i już jeden zero jest..
Poem Mareczek.. ( Kusto).. strzeli bramkę ..może dwie..
Cała Legia cieszy się..
Glory.. Glory ale luja.. Legia wygra nie ma ... ...ja..
Glory.. Glory ..ale luja.. cała Legia cieszy się..
a nie takie zamulanie jak teraz..
nieeee...poddawaj...się...itd
Mój debiut to mecz z Samdorią, potem w lidze 0-1 z Katowicami po golu z 40 metrów chyba Jegora i komentarzem w Przeglądzie Sportowym - Szczęsny zdążył uskoczyć. Awantura 21 marca na Starówce po awansie do półfinału PZP. I podziękowania dla chłopaków z Białołęka Dworskiej, jako 8 latek widziałem jak zbierali się przy pętli 152 z flagą i jzd śpiewałem jechali na mecz, wtedy postanowiłem że też będę jeździł na Legie.
@Peru123: A mój "pierwszy raz"na Legii,to '83,albo '84 na meczu przeciw Bałtykowi Gdynia i debiut Dariusza Dziekanowskiego,okraszony pięknym golem na 4-3 dla Legii.Chociaż na Legię chodziłem z tatą wcześniej,to ten mecz uważam za swój inauguracyjny,ponieważ zwyczajnie go zapamiętalem.
@FOREVER LEGIA: To w 1985 miałeś debiut, bo to wtedy Dziekan strzelił bramkę Czyżniewskiemu. Mój kilka tygodni później, pod koniec sierpnia z Zagłębiem Lubin 3:0. Oglądałem z łuku od strony Łazienkowskiej.
Mnie zawsze irytowała ta reklama Triada :P
fajne czasy
Od ponad 30 lat na minimum 10 meczach w sezonie domowych jestem , trochę tęsknię za piłką z lat 90tych bo wtedy to był klimat i jakoś ta gra lepiej wyglądała no i te rzuty wolne Pisza, a najgorzej wspominam pobyt u nas Michała Żyro normie mogłem patrzeć na tą drewnianą łamagę
"Żyleta rozciągała się wzdłuż boiska na przeciw krytej" pisze autor...
hmm.. a ja myślałem w swojej nieświadomości ... przez prawie 50 lat gdy jestem kibicem LEGII, ( pierwszy raz na Żylecie w 1976 roku ), że Żyleta to tylko jeden sektor pod reklamą POLSILWER-a.
Dopingiem kierował Bosman.. jego ewry bady.. pamiętam do dziś.
Lamusy na ten sektor nie mały prawa wejścia...
@wo(L)a: Odkąd ja chodzę na Legię to Żyletą nazywana była cała trybuna otwarta, czyli przynajmniej od końca lat 90-tych.
@wo(L)a: Autorzyna widocznie nie pamięta jak było w latach 80 a się wymądrza Masz rację
@Peter: ŻYLETA jest tylko jedna !!
Ta pod reklamą Polsilwer-a.
Teraz to tylko podróbka.
Starzy kibice to wiedzą.
Glory, glory, alleluja!
Wygra Legia nie ma ch...ja!!!
Glory, glory, alleluja!
Legia wygra dzisiaj mecz!
Kro to dzisiaj zna?
@Jasiu: To jest refren .Jak tak "blyszczysz stażem" to zarzuć całą piosenkę.....
@Jasiu: wszyscy
@Jasiu: śpiewają czasem i teraz ..gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz Miro radovic i już jeden zero jest....
@Tolek:
Wojciech Kowalczyk i już 1:0 jest...;)
Rok 1985. Inter Mediolan nie dorósł Legii do kolan... byłem pod zegarem.
1986 siedziałem na Żylecie ( a w zasadzie cały mecz staliśmy wszyscy )
@chrisSiekierki: W zasadzie to "Inter Mediolan,nie sięga Legii do kolan",a jeszcze było "Naszej Legii nie pokona,nawet słynna Barcelona".No i było też "O Manchester,is wonderfull,O Manchester is wonderfull......."Klaskaliśmy "Glasgow",na trybunach była "Kanada",lub "Meksyk",a konfetti z pociętych gazet "Życia Warszawy",czy "Kulisów",plus rolki papieru załatwione ze sklepów spożywczych imitowały trybuny w Argentynie.No więc na Legii od zawsze było.....światowo-))). Zdrówka......
@FOREVER LEGIA : jaka słynna?
Naszej Legii nie pokona nawet Barcelona. To chyba Piotr S. W późniejszych latach.
Zacząłem chodzić na Żyletę w 2002 roku, pierwszy mecz z moim śp dziadkiem sparing przed sezonem z Rks Okęcie. Potem niezapomniane mecze z ekipką z Ochoty z którą zawsze śmigaliśmy i niektóre kontakty przetrwały do dziś ;) Mecz z Utrechtem, świetny i na boisku i na trybunach, Holendrzy zgrabnym składem z dobrym dopingiem i piro. Potem słynny mecz z Widzewem, oprawa Witamy w Piekle, awantura na boisku itd. Pamiętne wygrane derby z KSP 7-2 (0-7 zgłoś się) pierwsza dwustronna kartoniada w meczu z Lechem i pierwszy międzynarodowy turniej dla kibiców gdzie obecny m.in. Werder Brema, Juve, Den Haag, Zenit st Petersburg...Czasy wojny z ITI i mecz z Widzewem bez dopingu ale na ostatnie 5 min prawdziwa kanada kiedy ruszyliśmy z dopingiem, "Mojaaaa jedynaaa miłość....." rozwaliło wtedy system. Wchodzenie za dychę, wchodzenie od strony basenów przez płot, gięta z bułą zza parkanu, obleśne toi toie, wesołe skaczące autobusy (jak ten Ikarus nigdy nie zwalił się z wiaduktu to do dziś się zastanawiam...). Zapach THC, jupitery wszystkie cztery, Kto dziś wygra Hadaja.... to se nevrati, kto nie przeżył nie wie o czym gadam. Pozdrawiam starych bywalców tamtej trybuny, dobrze że wielu z nas ciągle jest i na nowym stadionie :)
@Krzysiek Okęcie: ten mecz w którym ryknelismy slynne "Moja Jedyna Milosc" zarzucone przez Starucha z mikrofonu pod Torwarem to Odrą Wodzisław w październiku 2007. Ależ tam była moc, tysiące osób wygłodniałych dopingu, coś pięknego...
@18.10.07: na Widzewie też było na 100%, tam byliśmy normalnie na stadionie ale bez dopingu, Widzew jechał ze śpiewami a my dopiero ostatnie parę minut. Pamiętam ze grał u nas wtedy Grzelak, były Widzewiak. W pewnym momencie Widzew zarzucił " je..ć Grzelaka, Grzelak to ku..wa pokraka" na co cześć z nas wybuchnęła śmiechem i biła im brawo, też za nim nie przepadaliśmy; )
@Krzysiek Okęcie : Do dziś nie rozumiem tego hejtu na Grzelaka. Jednak kilka bramek dla nas strzelił. Grali przecież u nas byli Widzewiacy jak Citko (lubiany na trybunach), Łapiński czy potem także lubiany Broź. Nawet kiedyś Bosman na łamach Naszej Legii prosił o "łagodniejsze" traktowanie tego piłkarza :-)
Do dziś mam pamiątkowe krzesełko z żylety „E”
Czy istnieje jakaś geneza powstania przyśpiewki "będą filmy" czy poprostu ktoś gdzieś kiedyś rzucił taką wesołą rymowanką i tak zostało do dziś?
@Q&A: Ktòrz !to wie?!!albo hu.. kto wie, zaśpiewajmy /zaśpiewamy tâ piosenke piosenke .....k.... k...ksp hu.! Polonia oooooleeeee i niosło sie po ośiedlach na melanrzu .. może sie myle to 35 lat mineło od latania z deskâ hehe pozdro dLa wszystkich wariatów✨ lat9⚽️ tych✨
.
Mega sentymentalny artykuł - powrót do przeszłości. U mnie pierwszy mecz 97 Vicenza, na kadrze chyba 99 na sparingu z Armenią. Jeszcze na krytej, z ojcem. Zajebista była ta orkiestra - super zgrana z Żyletą. Pierwszy mecz na Żylecie to chyba Valencia 01. Miliony wspomnień. Wielogodzinne kolejki pod kasami po bilety, latające buty, łapanie rac, Cyberfani, krzesełka pamiątkowe z pożegnania Żylety, wieczny uśmiech na twarzy. Daewoo, ITI, krucjaty. Różyk to zaszczepił tysiącom ludziom pozytywny fanatyzm. Tam się narodził fenomen na cały świat - tysiące osób dające 100% dopingu przez 90 minut. Atmosfera to tam była jedyna na świecie. Na nowym stadionie jest ogólnie też bdb, więc nie ma co aż tak żyć wspomnieniami ! Legia !
@45540: Wystarczy przypomnieć sobie jak wspaniale mokło się podczas ulewy przez trzy godziny na Żylecie (godzinę przed meczem jeśli chciało zając się miejsce pod "Yorkiem") lub jaka świetna widoczność na boisko była na Łuku żeby zatęsknić za starym stadionem ;-) Atmosfera być może była lepsza niż obecnie ale trzeba też wspomnieć, że ludzie w większości byli inni. Obecnych 16-20 latków przechodzących na Żyletę jeszcze na świecie nie było lub robili w pieluchy :-D
@Peter: jakbyś dzisiejszym 16 latkom kazał ustawić się w kolejce 3h przed meczem przed bramami w deszczu/mrozie żeby chwilę po otwarciu biec (tzw. sprinterzy) i oklejać taśmą rzędy na górnym G żeby zająć najlepsze miejsca to woleliby zostać w domu i grać dalej w EA SPORTS :) to były inne czasy i inna mentalność ludzi, być na meczu na Legii, w dodatku na Żylecie to było coś czym mogłeś się chwalić przez tydzień kumplom w szkole. Rozrywek nie bylo zbyt wiele, świat nie był tak komercyjny i pozbawiony emocji
@Dobrze pamiętam: Masz rację, pewnie tak by było :-b
@Peter: Zazwyczaj w latach 80 na Żylecie byłem już ze dwie godziny przed meczem. A na z trybunie pod zegarem 1985 oglądałem mecz z Interem .
Pamiętam ekipa White Legion zajmowali przeważnie miejsca na I to były czasy na wejściu w łapę i wjazd za 5 zł.
@Zgred: takie były
Czasy i mój debiut na meczu
@Zgred: a dotego jeszcze lolą po plecach żeby zwiększyć przepustowośc wejścia,a po meczu albo zdejmowane szelki z trajlusia albo blokady zomowskie przy ambasadach
Okrągła rocznica i wspomnienia,
to i ja sięgnąłem pamięcią do pierwszych meczów, na które zaczął mnie zabierać ś.p. Tata.
Pamiętałem sezon- nie pamiętałem, które ze spotkań było pierwsze, ale jak zacząłem łączyć kropki to wyszło że :
Sezon 1982/1983
Trybuna: Żyleta
Mecz: LEGIA - Gwardia W-wa
Wynik: 3 - 1
i tego dnia można było zaśpiewać - ....dwie bramki Turowski i Legia ma Mistrza Polski :)
dla Legii jeszcze strzelił Miłoszewicz, a dla Gwardii nie kto inny jak....Dziekan.
i się zaczęło....
co mecz cięcie Życia Warszawy i confetti po golu, a jak się udało wycyganić rolkę kasową ze sklepu, to się cieszyłem jak głupi :)
Potem sezony '85-'88 z Wujkiem- Olimpijczykiem i Tatą na Krytej i smak miętowych-rzadziej owocowych- mentosów z zagranicy albo Pewexu :P
do dzisiaj na każdym meczu mentosy są obowiązkowo ;) ,
a w budce komentatorskiej Dariusz Szpakowski, na płocie zagrzewający do dopingu łysy "Kojak" zawsze rozebrany do pasa i drący się w niebogłosy...
potem lata 90te, już sam na Żylecie i Mistrz przy stole, Mistrz Polski i kiwki Fedoruka,
i "pod zegarem" i "od Torwaru" i Kazik i Lubaszenko widywani, a na żylecie Bosman, Alchim i Różyk z "na c#uj tu przyszliście??! " :)
Liga Mistrzów z bramkami Leszka Pisza.... magia.
Milenium i po latach przerwy znowu Mistrz ... sam już byłem trenerem w Fitness Klubie i piłkarze Legii przychodzili do nas ćwiczyć- Marcin Mięciel, Bartek Karwan, Vuko i Moussa Yahaya ogladający się za dziewczynami i zamiast ćwiczyć, to mlaskał i mówił: "ładna ładna" :)
jak się zaczeło pracować to kilka wyjazdów zagranicznych, ajtiaj spier&alaj itp.. potem kolejne dziesięciolecie, nowy stadion,
a My zostaliśmy na Wschodniej trybunie, ale blisko Żylety ( 210 )
kilka historii, Mistrzostw Polski i LIGA MISTRZÓW...
kolejny rozdział to ...niestety kilku kolegów za wcześnie i Tata do sektora NIEBO...
Pjus, Coolio - R. I. P.
Teraźniejszość, to więcej wyjazdów po Polsce i "z Ojca na Syna Legijna Rodzina" więc i ja Młodego przyprowadzam to i Rodzinny kilka razy zaliczony :)
Przepraszam za ten długi opis ale łapałem wspomnienia i szybko pisałem
ech , jak ten czas leci....
...a My ciągle m(L)odzi :)
Pozdrawiam Wszystkich
Ży(L)eta, Ży(L)eta, Ży(L)eta-a
Ży(L)eta, Ży(L)eta, Ży(L)etaa-a
Ży(L)eta, Ży(L)eta, Ży(L)eta-a,
Ży(L)eta!
ŻYY-LE-TAAA !!!!
@OSA(L) 1975: Brawo o takie wspomnienia orosi nasz tedaktor z tvp wiéc zaoraszamy wszystkich do opowiadania a potem nasz redaktor zmontuje wsoaniałe dokumênty w tvp
W 1982 roku miałem taki ładny szalik klubowy( zamówiony w zakładzie na Broniewskiego) gdy na pewnym meczu starsi kibice poprosili mnie żebym im go oddał a w zamian przyniosą mi inny za tydzień.Oczywiscie nie przynieśli.Musialem zamówić drugi.Doping był właściwie tylko za żylecie ...czasem odzywała się kryta tupaniem o ławki i klaskaniem.No i zomowcy na schodkach otaczających sektor.Trabki.ciete gazety imitujące confetti i taśmy papieru z kas sklepowych.....
@Tolek: Witam, no niestety, było też nagminne, małolat jaki masz ładny szalik - pokaż na chwilę. I po szaliku. Też straciłem ( piękny zrobiony przez Mamę na drutach) Następny - został zamówiony w zakładzie na Marymonckiej. Pozdrawiam.
Robie jutro materiał o Żylecie do Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego. Jeśli ktos z Was chodził na Żylete w latach 80tych lub 90tych ma cudem jakieś zdjecia, albo wycinki z gazet z tamtych lat z Żylety albo ciekawe wspomnienia to bardzo prosze o kontakt z imieniem nr telefonu. Dzięki
piotr.czyzewski@tvp.pl
@Piotr Czyżewski: Brawo!jakiś pierwszy krok, Legia i jej kibice powinni mieć na wieczne pokolenia film fabularny i produkcje seriali o klubie o kibicach o Warszawie o podròżach za Legiâ , masa materiałilöw istnieje w tvp i wsròd kibicòw, co nigdy nie wyszły na światło dzienne , trzymam kciuki aby pan ogarnoł jak najwiécej i zmontował film seriale, poprostu kibicowskie dzieło sztuki Pozdrawiam i ciesze sue że coš w tym kierunku ruszy
Szalony 93
@Piotr Czyżewski: a kiedy emisja? W sobotę?
Tęskni człowiek czasami za stara Żyletą, ale tak naprawdę ŻYLETA TO NIE MIEJSCE A LUDZIE.... Jak się widzi tyle twarzy które widywało się jeszcze na starym stadionie to człowiek sobie uświadamia jak lata lecąa ludzie cały czas są z tą Naszą Legią...
LTM !!!
Kto bywał na Żylecie ten nigdy nie zapomni tego klimatu. Było biednie ale to było właśnie to COŚ.
Tęsknię za starą Żyletą
A ja jeszcze nie zapomnę żołnierzy których przywożono na mecze. Cały stadion szalał a oni siedzieli jak manekiny.
Ale to były czasy. Sitek, Bosman, żyleta była tylko dla charakternych. Wyjaz do innego miasta miał swój klimat i adrenaline. Teraz jest całkiem inaczej, inny świat. Mam swoje lata a mimo to ciągle to wspominam. 35 lat po całym świecie a u mnie tylko Legia.
Moja 50 też. Pierwszy mecz Legia - Polonia Bytom 5 -1 wrześnie 1973
Czadzior :-) jak widzę klatkę gości za lewą bramką to słyszę "nożownicy ch....j wam w d....ę" :-)
@Koneser polskiej piłki klubowej: Hehe, S. wykrzykiwal to z takim kunsztem :D
"Żyleta rozciągała się wzdłuż boiska na przeciw krytej" hmm.. a ja myślałem w swojej nieświadomości ... przez prawie 50 lat gdy jestem kibicem LEGII, że Żyleta to tylko jeden sektor pod reklamą POLSILWER-a.
Dopingiem kierował Bosman.. jego hewry bady.. pamiętam do dziś.
Lamusy na ten sektor nie mały prawa wejścia...
@wo(L)a: "Wzdłuż boiska na przeciw krytej"-to się rozciągała "trybuna otwarta",a prawilna (i jedyna) Ży(L)eta była centralnym sektorem na tejże trybunie.Na tej wyjątkowej trybunie zasiadała tylko i wyłącznie "stara Legia",a małolactwo nawet nie miało prawa stanąć na ławce nawet jedną nogą-cóż,miejsce dla "elity kibicowskiej"zobowiązuje.Teraz-mimo,że trybunę za bramką nazywamy Żyletą,to powiem szczerze,że z "elitarnością ludzi tam zasiadających" ma niewiele wspólnego,chociaż by z tego powodu,że dla wielu kibiców chodzącym na tą trybunę jedynym powodem,że tam właśnie się pojawiają jest....cena biletu.Zdecydowanie dużo więcej "ludzi z Żylety" można spotkać chociaż by na trybunie im Kazia Deyny,albo......w Sportbarze????.
@wo(L)a: Dokładnie ale redaktorek najwyraźniej nie ma o tym pojęcia
@FOREVER LEGIA : Może kiedyś tak było, przynajmniej od końcówki lat 90-tych odkąd zacząłem jeździć na Legię Żyletą nazywaną całą trybunę otwartą.
@wo(L)a: chłopie kiedy był Bosman, był malarz a przed malarzem inni. Żyleta była pośrodku po lewej Cora a po prawej Świt. Na LEGI od 1980 ale szacunku nie ma dla takich ludzi byłem na nowej ŻYLECIE. To byłe dobre czasy 1980 wojsko na trybunach(ławki drewniane) milicja po między sektorami i kapitan milicji z megafonem który krzyczał o spokój bo ma w obwodzie jeszcze 3 plutonu milicji. No i ZIMNY z lodami
@wo(L)a: oczywiście masz rację
Jest taki materiał filmowy na yt-można go znaleźć pod tytułem "Kibice" Legia Warszawa Śląsk Wrocław Lech Poznań 1990 .Oj jest na co popatrzeć,czego posłuchać....I te znajome mordeczki,niektóre już dawno przeze mnie nie widziane.....Polecam-wspomnień czar.
Moje czasy starej żylety to doping prowadził rożyk człowiek spajdermen .Piękne lata.Żyleta na Sawsze
Pamiętam mecz z MU w półfinale PZP ( swoją drogą teraz niedopomyślenia MU,Juwe, Barca i Legia) na Żylecie staliśmy trochę bokiem do boiska bo taki był tłok na ławkach , jak Cyzio strzelił na 1:0 to był amok, część kibiców po bramce już na ławki nie weszła taki był tłok. Pozdrawiam wszystkich braci po szału. Cały czas tworzymy historię.
@123 : Cóż-uefa przeistoczyła się od tamtej pory w twór zdecydowanie komercyjny (w zasadzie to cały świat komercją stoi),to i " biedni z Europy środkowo-wschodniej nie mają co liczyć na "frukta z pańskiego stołu".Kiedyś-tak jakoś do drugiej połowy lat 90-tych wszyscy mieli równe szanse (oczywiście teoretycznie,bo "sędziowie też nieraz robili co mogli,żeby takie kluby jak np Legia zbyt długo sobie w europucharach nie pograła-vide Legia vs Valencja,czy np ze Spartakiem w Moskwie),na to,żeby sprawić niespodziankę,eliminując z dalszej gry zespoły z tzw górnej półki.Niestety,ktoś z możnych tej mafijnej,oraz meeeega skorumpowanej organizacji (o ile dobrze pamiętam,to tym kimś był Franz Beckenbauer) zmienił zasady gry i w myśl zasady "sport sportem,ale kasa musi się zgadzać"doprowadził do sytuacji,że w Lidze Mistrzów-(hehehehe),gra trzecia drużyna z ligi włoskiej,z czwartą z ligi hiszpańskiej,tworząc zaś te wszystkie rundy przedprzedwstępne,pozbawiają w ten sposób zespoły z "naszej półki" szans na zarobienie naprawdę dużych pieniędzy.A te wszystkie "ligi konferencji" czy inne puchary pocieszenia bardziej są stworzone dla "spadów" z ligi europy,żeby mimo wszystko mogli jeszcze zarobić trochę euraków.Uważam,że w dużej mierze jest to nasza wina,że jesteśmy w tym miejscu,gdzie jesteśmy,ponieważ "przegapiliśmy "ten moment,kiedy powinniśmy budować naprawdę solidny klub za pieniądze z europucharów,bo przecież kilka sukcesów w nich odnieśliśmy.Niestety,ale dla właścicieli Legii,poczynając od Warsfutbolu,poprzez Romanowskiego,Miklasa,czy nawet Leśnodorskiego i Mioduskiego,patrzenie w przyszłość jest jakąś abstrakcją,ważne jest tylko tu i teraz.I dlatego właśnie chyba już dożywotnio będziemy "dziękować za walkę" z drużynami z Litwy,Łotwy lub Estonii,bo to chyba tylko te drużyny są w zasadzie w naszym zasięgu.Reszta drużyn nam tak daleko odjechała,że każdy wynik poza naszą porażką jest ogłaszany jako gigasukces,a piłkarze coś pyertolą o "heroicznej walce i pokazaniu harakteru".Ja tam się już do tego przyzwyczaiłem,pora na Was.Zdrówka.
Gdzieś tak do sezonu 92/93 lamusy omijały stadion Legii szerokim łukiem. A Żyleta to była dla wybranych. Byle kto na mecze Legii nie chodził a wyjazdy to była inna bajka. Pozdrowienia dla nienormaLnych.
Teraz na Żylecie niestety zbyt dużo kibiców w rurkach jednostrzałowców. Na starej Żylecie takie rzeczy nie do pomyślenia, a na środkowym sektorze to juz wstęp wzbroniony.
@Mirek 46 lat na Ż: Tylko kiedyś na meczu z Wartą byłoby 5 tysięcy na całym stadionie, w sobotę będzie ponad 8 na samej Żylecie.
Legia - Spartak, grudzien 1995 w lidze mistrzow. Minus 15 stopni i na dodatek lodowy wiatr mocno wial. Totalny koszmar. Czy byl 'zimniejszy' mecz na starym stadionie ?
@Dickson Chotowski: bylem na krytej dolnej od stony kanalku potwierdzam moze bylo " tylko" - 12 ale ten wiatr byl taki ze odczuwalna była z - 20 nie bylo zimniejszego meczu w bramce stal Stasiek Czerczesow ps.Rekawiczce wnioslo sie sete spirytu i potem zmieszalo sie to z cola sprzedawana na stadionie:)
@Dickson Chotowski: Ja nie kojarzę!!!Ale wtedy był mróz!!!!
Chyba jestem jednym z najstarszych legionistów! Pierwszego razu nie pamiętam, choć ojciec mnie regularnie zabierał -przeważnie mecze były w niedzielę przed obiadem. Mecz.który spowodował,że pokochałem Legię -jeszcze wtedy CWKS - to sierpień 56 - Legia -Wisła - 12:0...
Przez 40 lat nie opusciłem żadnego meczu - najpierw z ojcem na Krytej,potem ławki na póżniejszej Żylecie,potem znowu Kryta.
Teraz to już tylko TV ale ze starymi kumplami jeszcze świętujemy każdy mecz przy browarku!
@Bardzo stary kibic: Rzeczywiście jesteś bardzo stary.
pytam bo nie widzę GDZIE POLSILVER ?
@cenciak LEGIAod 1978 : No i gdzie York ???
Wspomnień czar.
To były czasy.Mój pierwszy mecz Legia-Ruch w 1984 roku.
Ktoś dobrze napisał. Żyleta to ludzie. Czasy się zmieniają stadiony pięknieją ale duch Żylety musi być ten sam.
Osobiście pamiętam Żyletę z drewnianymi ławkami. Rodzącą się w duchu lojalności wobec kolegow pełnego szacunku do barw i Miasta Stołecznego Warszawy.
Wyzwania dzis są chyba cięższe niż na początku. Celebryty, świat youtube'a...
Żyleta staje się teraz alternatywą dla zboczenia i wyuzdania. Dlatego zwracam się do NS
W Was jest nadzieja! Wasze oprawy oglądają tysiące ludzi! Jesteście drogą dla następnych pokoleń! Nie zatrzymujcie się! Za te Barwy i to Miasto!
nie miałam okazji być na starej Żylecie. Ale czuje ten klimat choćby przez fotografie. Musiał być tam meega klimat. Wiadomo bez starego nie byłoby nowego. Mimo że jestem na nowej to z samego tego że znajduje się na Żylecie dostąpił mnie zaszczyt że mogę tam być na każdym meczu, niby nic takiego wystarczy kupić bilet. Dla mnie nie. Ja się ekscytuje i czekam na kolejne mecze. W sobotę odliczam dni do nast. soboty, tym żyję. Wszystkim tym co przebywali na „starej„ zazdroszczę tych wspomnień. Czasem wspomnienia to to co nam zostaje.
@mi(L)ena: Na starej Żylecie był klimat ale też sporo minusów :-) Żeby zająć dobre miejsce trzeba było być dobre półtorej godziny przed meczem. Często podczas ulewy lub śnieżycy. Stojąc poniżej wysokości wysokiego płotu oddzielającego trybuny od płyty praktycznie nie było nic widać boiska :-b O gigantycznych kolejkach do "toj tojów" nie wspomnę. Klimat faktycznie był niepowtarzalny, jednak nie można zbytnio idealizować tamtych czasów :-)
@Peter: Na drugą połowe można było wejść za friko.
Szkoda że nie ma zdjęcia z ławkami... lata 80 to były czasy...młodości...
Kiedys na zylecie sie kombinowalo jak dostac sie pod zegar , dzis jak zrobic slit focie na z tlem oprawy biegacze na skrajne sektory byle tylko zrobic fote z pozycji paly jak jest orpawa czy sektorowka... ot znak czasow..
@Januszek: tak było, bez biletu można było wejść, trzeba było wiedzieć komu dać
Czy ktoś pamięta mecze Kadra-wybrańcy czytelników Expresu Wieczornego.
To były mecze. Zawsze był komplet, a oglądało się oczywiście z ławeczki na Żylecie
@jurand: Kolego,byłem chyba na dwóch takich meczach.Na jednym Gmochowi złamali nogę.Doping był oczywiście tylko za Expressem i chyba dlatego nie było kontynuacji tych spotkań.A paru ludzi tam sie dobrze pokazało.Pozdrawiam.
@Single malt: To prawda, Gmoch ze złamaną nogą. W kadrze było sporo piłkarzy ze Śląska (np Lubański), jaka była radość kiedy Lubański przy naszych gwizdach( bywał prawie sam na sam)nie strzlał goli. Cały stadion bił brawo z radości. pozdrawiam
Żyleta to ludzie na niej wychowani,to ludzie nią żyjący na co dzień,a nie tylko godzinę przed meczem i godzinę po nim,co niestety teraz jest "nagminne",no i przede wszystkim wolność.Co prawda ta "wolność" bardzo często się kończyła "wjazdami po flagi przyjezdnych',a w zasadzie każdy mecz był meczem "podwyższonego ryzyka",oraz "tony pirotechniki" odpalane na prawie każdym meczu.Ale największą wartością Żylety był fanatyzm i "testosteron który aż kipiał",gdy przyjeżdżały widzewskie,czy poznańskie,hanysowskie,krakowskie......znaczy się w zasadzie wszystkie ekipy-nie tylko pierwszoligowe.Również Żyleta" żyła wydarzeniami na boisku,czego teraz ewidentnie brakuje,bo monotonne śpiewanie jednej pieśni,nie dotyczącej zresztą sytuacji na boisku,bardziej służy "sławieniu Legii" niż jej dopingowaniu.Poza tym przypominam (a tych młordszych kibiców uświadamiam),że właściwie podczas większości spotkań nasz doping skupiał się i na naszej drużynie i na "deprymowaniu rywala",co również przekładało się na sytuację na murawie.Wszak piłkarze drużyn przyjezdnych,a i również trenerzy "modlili się" żeby te mecze na Legii zakończyły się jak najszybciej,co można wysłuchać w wywiadach chociaż by z programu tv "retro gol".....Teraz wszystko takie "ugrzecznione i ugłaskane".Nie wiem jak wam,ale mi to nie pasuje.
@FOREVER LEGIA : sa pewne rzeczy ktorych nie odwrócimy, niestety. Ważne, zebyśmy nigdy nie oklapli tak jak "kibice" na zachodzie...
@FOREVER LEGIA : Też bardzo często wspominam tamte czasy. Niestety wiele zmieniły zabezpieczenia, przewidywalność a głównie nowy stadion. Tamte czasy to swego rodzaju elita kibicowska. Każde gardło było stargetowane na fanatyczny doping i wynik. Hasło nienawidzimy wszystkich było odzwierciedleniem tego, co rywale spotykali na naszej trybunie. Pamiętajmy, że były to również inne czasy, inne problemy - nie wszystko było takie ugrzecznione. Dziś monitoring, kontrole, rozpoznawalność niszczą atmosferę znaną z tamtych lat. Staliśmy się masówką w której mamy splot wielu pokoleń, kultur, nawyków, przyzwyczajeń czy oczekiwań względem czasu spędzonego na stadionie. Również reakcja trybun na wydarzenia sportowe jest inna ze względu na infrastrukturę. Tam byliśmy bliżej spotkań, bliżej zawodników. Mieliśmy wrażenie że wręcz możemy w każdej chwili wskoczyć i wymierzyć sprawiedliwość sami na murawie... Dziś to wręcz niemożliwe.
Pamiętajmy również, że historia Żylety to również bardzo często i historia naszego życia, dzieciństwa, dorastania, młodości... pozdrawiam wszystkich, którzy mieli szczęście w tamtych latach dopingować Legię z tamtej Żylety.
To se ne vrati!
@FOREVER LEGIA : Dzisiaj zdarza się, że gniazdowy, zwłaszcza ten "rezerwowy" zniechęca do reagowania na sytuacje boiskowe. Wydaje mu się, że to chór, a nie stadion piłkarski.
@Heh: Super to opisałeś.Tak było.Człowiek nie mógł się doczekać do meczu.A po meczu gardło zdarte że po dwóch dniach człowiek dopiero mógł rozmawiać bez chrypki.Piłkarze drużyn przeciwnych mieli sraczke gdy słyszeli ten fanatyczny doping,nawet takich klubów w których również byli konkretni fani.Teraz nie ma tego czegoś,fanatyzm pomału zanika,wkracza komercja.
@FOREVER LEGIA : Dokładnie mam takie same odczucia od wielu lat. Kiedyś piłkarze drużyny przeciwnej mieli galaretowate nogi, a piłkarz płakał kiedy udzielał wywiadu dla telewizji.
Pamiętam jak sektor gości był jeszcze na łuku od strony torwaru :-)
Dawałem 5 PLN i wchodziłem. W przerwie wpuszczali za darmo na drugą połowę.
Przynajmniej tak pamiętam.
@Echhhh: faktycznie tak bylo na drufa polowe za darmo. Ale widocznosc na boisko zerowa
Z ławkami to było coś
Trybuna Kryta,naszym napojem jest pryta:)
Ja pierwszy raz byłem na Legii ze starszym bratem i jego kumplami niepamiêtam dokładnej daty , ale byliśmy na krytej trybunie a mecz był towarzyski z wojskowym zespołem z NRD , może ktoš pamiêta te 80 lata? ja szalałem dopiero z deskâ z ławki dopiero w 90 latach hehehe to były super kocurzaste czasy ech a teraz 50 walneło jak z bicza strzeliŁ3!
Ojciec mnie zabrał w 95 na IFK Geteborg… ekipa z Piszem, Stankiem… masakra…
Mecz z Zabrzem 2000 r. Za Smudy. Śniegu w ch... i nie szło odróżnić podłoża od krzesełka. I ku... mać, 0:0.
To mój początek był.
@Arek: Ja także 2000 rok ale pod koniec rundy w maju (Legia-Wisła 0-2).
Byłem na tym meczu ze Śląskiem, jednak siedziałem na Krytej. Kilka razem byłem też na starej Żylecie, która była tam gdzie dzisiaj trybunach Wschodnia. Wydaje się, że to było tak niedawno, ale tyle lat już upłynęło.
Krzesełka nie mam ale mam kawałek deski jak jeszcze były „ławki” :) Piękną historię ma nasza trybuna, pozdrawiam pionierów tej historii oraz kontynuatorów.
Na Legię zacząłem chodzić od 1965 roku dzięki kumplowi Jurkowi.
Jak się nie miało pieniędzy na bilet ( 5 zł ), wchodziło się przez dziurę w siatce od kanału. Później postawili faceta, który miał pilnować, aby dzieci nie wchodziły. Wystarczyło dać dużo moniaków i nas wpuszczał. Ach wspomnienia.
Legia -Inter ,K.H.Rummenige ,ZenA,Pasarella 3:2 jak pamiętam,
Jeszcze jedna rzecz lody, kurcze nie pamiętam jak Gość miał na imie, chodzący z białą skrzynką
@MarioB: Na tego z "krytej" (handlował też lodami na wyścigach konnych) wołaliśmy "Kasownik" ze względu na braki ... w uzębieniu. ;)
Czy dobrze wypatrzyłem, że tam FORIN maluje pierwszą wersję znanej f(L)agi z syrenką (tę jej pierwszą/oryginalną wersję jeszcze z elementem 'dark side of fooTBall' w/na herbie)? ;)
Pierwszy mój mecz Legii z Feyenoord Rotterdam (1.04.1970).
Mocna rzecz ! To najlepsze wspomnienia z życia !
Siadałem najczęściej na samej górze na tych żółtych rurach !
Kilka meczy siedziałem obok Kazika z Kultu...Tak tak - przychodził on na mecze i siadał na żylecie.
Ten stary stadion miał i ma więcej atmosfery legijnej niż ten nowy dzisiejszy.
@gazza: dokładnie , kazik z punkową fryzurą ale nikt się go nie czepiał mimo że większość to wtedy skinhedxi
Piękne czasy i wspomnienia:)
Bracia, miałby ktoś może wolne miejsce w aucie do Lubina na wyjazd 3.12? Jeśli tak i mógłby mnie zabrać z W-wy w zamian za dorzucenie do wahy to prosze o kontakt. Pozdr
Pierwszy mecz to Legia Videoton byłem na krytej i od tego momentu tylko Żyleta
To zdjęcie ma zapach
Kto nie był,niech żałuje zawsze było zajebiście!
Ja starą żyletę pamiętam , jeszcze z drewnianymi ławkami pamiętam przejście na foteliki w 1994r. jak każdy się jarał że teraz to będzie nowoczesny stadion i foteliki , na Lechu chyba tylko wtedy były.... wiele meczy od 1989r. na niej zaliczyłem na nowej byłem kilka razy , teraz siedzę najczęściej w miejscu starej żylety na Deynie.
@Kryni(L) : no właśnie , jaka sentymentalna z fotelikami ??? na ławkach na żylecie się mieściły obecne 3 sektory luda ...
Tylko bilety mi zostały i wspomnienia...
Witam, a ktoś pamięta, kiedy i dlaczego została zdjęta reklama Żyletek ?
PS " ŻYLETA - to był jeden środkowy sektor na Trybunie Otwartej ! Pozdrawiam.
@Legia-79: Jeżeli chodzi Ci o pierszy/e billboard(y, bo layout ulegał zmianom) ... łódzkiej firmy "wizamet", to prawdopodobnie chodziło o ... niesfornych kibiców z W-wy, którzy byli znani z tego, że m.in. intonowali w centrum swojej głównej (tzw. "otwartej" czyli odkrytej/niezadaszonej) trybuny opozycyjne wobec ówczesnej/w prl-u władzy pieśni o okrzyki (np. "NSZZ, NSZZ, Solidarność Mazowsze jest!", "Andrzej Gwiazda" itp.), więc wspomniany producent żyletek "polsilver (iridium super/extra stainles blades)" przeniósł swoją reklamę na ... zegar stadionu przy ul. armii czerwonej w litzmannstadt i klub(ik)u chołbionego przez polską zjednoczoną partię robotniczą tj. rts-u lodz, gdyż tam zasiadali właśnie najbardziej pokorni i grzeczni wyznawcy ubeckiego siepacza z kbw, niejakiego "lutka" rosenbauma.
@Legia-79: * pierWszy/e
Pozostaje pytanie, kiedy dokładnie się pojawiła ta tablica reklamująca polskie żyletki i kiedy została usunięta oraz jakie są daty zainstalowania i zdjęcia drugiej odsłony tego bilbordu ze stylizowaną (zieloną?) żyletką [jako flaga na drzewcu (z napisem "LEGIJNA ŻYLETA"?)].
Droga redakcjo, super wspomnieniowy prezent! dzięki
Fajnie jakby wrociła orkiestra jak kiedys na krytej. Razem z dopingiem Żylety tworzyła się niezła miazga jak w 2001 z Valencia.
@mktw:To prawda, i gosc grajacy na trabce. Brakuje tego strasznie. Mega fajnie tez brzmialo na ktorejs fecie jak fscet z saksofonem sie do na przylaczyl ze streeta i gral legijne melodie
Z pewnych względów sam musiałem przyjść na swój pierwszy mecz. Miałem wtedy 12 lat i poprosiłem jakiegoś gościa, który był z synem w moim wieku, czy mogę z nimi wejść i przy nich stać, żeby było mi raźniej. To był rok 1993. Zostałem do dziś, a spory kawałek czarnego siedziska mam w pokoju.
Piękne wspomnienia. Jeździło się pociągami w latach 90tych ze Starachowic na Żyletę. Pamiętny mecz z Wisłą na zamarzniętym boisku. LEGIA wygrała 1:0 po golu Czereszewskiego. A ja ze złamaną ręką na środku Żylety... Nawet mam ten mecz gdzieś na kasecie VHS bo ustawiłem magnetowid na nagrywanie. Piękne czasy... CWKS LEGIAAA ŻYLETAA! (L)
@Kondi21: Ja też jeździłem ze Starachowic na mecze z przesiadką w Skarżysku i czekaniem do rana na zapyziałym skarżyskim dworcu na pierwszy pociąg o 4.30 :-D
@Kondi21: mój pierwszy mecz na żylecie, to też 93, i też miałem 12 lat . To były derby po iluś tam latach, poszedłem z tatą
@Peter: To może nawet zdarzyło się nam jechać razem na mecz :) Choć z tego co pamiętam to nie jeździłem aż tak wcześnie. Pozdrawiam! (L)
@Kondi21: Bardzo możliwe, sporo jeździłem w latach 2000-2007. Ja też nie jeździłem wcześnie ale późno wracałem ???? W Skarżysku czekało się na pierwszy pociąg do Starachowic o 4.30. Nie było zbyt dobrego połączenia powrotnego, chyba coś koło 22 z Warszawy do Skarżyska a do domu dopiero nad ranem. Pozdro!
Szanowna Redakcjo, w 2005 roku były już telefony z aparatem ;-) Słabej rozdzielczości ale jednak.
Zajebiste, w 2005 roku byłem akurat w wojsku. Za "starego" szef kompanii (Widzewiak zresztą z Opoczna), puszczał mnie na 24 godzinne PJ-otki na mecze :-D Już wtedy nie było słynnego "Yorka" na środku Żylety.
Moja Żyleta to drewniane ławki i przede wszystkim reklama polsilver na górze...
@Legia75: to jak ja. na pierwszym meczu byłem w 1970 roku, inne czasy, ale właśnie mam dylemat czy już wtedy nie było tej reklamy żyletek ? Koledzy piszą, że 50 lecie, ale skąd wiadomo, że to 50 lat temu zainstalowano tę reklamę ? Bo nazwanie trybuny żyletą powstało po zainstalowaniu reklamy żyletek. I wtedy umawiało się na mecz, czy idziemy na krytą czy na żyletę, czyli trybunę otwartą. Jeżeli mnie pamięć nie myli bilet na żyletę kosztował wówczas dychę a na krytą 15 zyli
@beton: A nie od 73r była?
@LNR: dziś mówią, że 50-lecie, czyli tak jakby od 1973 roku, ale mam wątpliwości. chętnie bym się dowiedział według jakich źródeł to ustalono ? to było tak dawno więc trudno to pamiętać, no i to, żeby zapamiętać, bo kiedyś będziemy obchodzili taką rocznicę :)
w ogóle to były takie czasy, że nikomu się nawet nie śniło, że kiedyś stadion będzie wyglądał tak jak teraz. Zresztą w krajach bogatych też się wiele zmieniło od tamtego czasu. Może stadiony mieli lepsze, ale odnajdźcie sobie zdjęcia z ligi angielskiej z tamtych czasów z meczów rozgrywanych zimą. Błotna kąpiel to mało powiedziane. U nas rozgrywało się mecze na śniegu, grano czerwoną piłką a piłkarze grali w czapkach z pomponem. takie to były czasy.
@beton:
Pierwszy raz byłem na meczu w 1968, z ojcem na Krytej. Moim zdaniem reklamy pojawiły się jak Gierek doszedł do władzy, czyli w 1971 roku i prawdopodobnie w 1971, najdalej w 1972 zawisła tam reklama żyletek, która wymieniona na "świeżą" była tylko raz i wisiała prawie do końca lat 80-tych, a potem zastąpiła ją reklama York. W 1970/1971 rodził się ruch kibicowski, po meczu z Feyenoordem (kwiecień 1970). Trochę czasu upłynęło zanim pojawiły się szaliki i flagi, a nazwa "Żyleta" na początku dotyczyła TYLKO tego środkowego sektora. Moi ciut starsi kumple z podwórka do dziś mówią, "siadaliśmy POD Żyletą". Nazwa rozprzestrzeniła się na całą trybunę otwartą dopiero w latach 80-tych, a dlaczego w tym roku 50-cio lecie? Być może ktoś przegapił 1971 lub 1972, a być może dlatego, że istnieje zdjęcie z 1973, na którym widać kibiców "spod Żylety" w pełnej krasie z reklamą w tle i, być może to najstarsze zdjęcie tej trybuny z reklamą zdecydowało o wyborze terminu rocznicy. Dla mnie jednak oczywiste jest, że reklama wisiała już wcześniej, przed 1973.
@Brychczy fan: Witam, mam pocztówkę zdjęcie Legii z Pucharem Polski 1973 rok ze stadionu i nie ma jeszcze żyletki.Możliwe, że została powieszona na jesieni.Pozdrawiam.
Poszukajcie sobie na youtube bramki Karwana z meczu Legia - Valencia 2001 . Zobaczcie jak płot lata po bramce i poczujcie ta atmosfere. Polecam glosnosc na full i sluchawki. K O Z A K!
@xyz: kopacze valenci byli w tym meczu totalnie o....ani i mieli nogi jak z waty.
@byłem: Ale dzięki sędziemu wywieźli remis. Kupiłem wtedy bilet u konika, niestety nie na Żyletę. Ależ to była tragedia dla mnie!
@xyz: ja ją czułem wtedy. Na żywo. I rzeczywiście było nieziemsko.
Piękne wspomnienia!
Kto wbijał na wałek od strony basenów przez kible...Ręka w górę :)
@PL: Oj zdarzało się, i przez korty na krytą też ;)
@PL: my wbijaliśmy po daniu w łapę ochronie:) hehe
@PL: Ja wbijałem najpierw pod zegarem i odrazu ogniem na żyletę:)
Mój pierwszy mecz na Żylecie: Legia-Polonia Warszawa 3:0, wrzesień 1996 r.
Pamiętam do dziś. Do stolicy mam 300 km.
Łezka się w oku zakręciła....tyle wspomnień...na szczęście Żyleta to Ludzie, a nie trybuna!!!!
A gdzie za trybuną sławna reklama Żyletki Polsilver?
@Sarek:
Ta reklama Polsilver była dużo wcześniej- w latach 70-ych, 80-ych.
Mój pierwszy i jedyny mecz na starym Stadionie i starej Żylecie to Legia - udinese w l8stopadzie 1999. Niesamowite wrażenie robi to zdjęcie. Szacunek !!!
A pamiętacie jeszcze ten klimat kupowania biletów na topowe mecze albo zapisy na wyjazdy w sam środek dnia i w środku tygodnia? Kombinowało się jak sie urwać ze szkoły, pracy żeby zająć kolejkę, nieraz naprawdę zarywając dla większości ludzi najpoważniejsze sprawy świata będąc nieobecnym na szkolnym egzaminie czy w robocie ryzykując zwolnienie :D
@G: Po bilety na mecz wyjazdowy z Wisłą w 2003 roku stałem w kolejce chyba od 7 do 15. Podobnie jak na najważniejsze spotkania przy Ł3. Potem kupowałem już karnet, chociaż mieszkałem 150 km od Warszawy i nie mogłem być na każdym meczu.
To były czasy... Co się tam wymarzło, zmokło nieraz do suchej nitki (przy okazji przemaczając swoją starą nokie w kieszeni, którą po powrocie do domu ratowało się suszarką :D) , by potem odchorować! Ale było warto, bo co człowiek doznał będąc tam to jego i pozostanie w pamięci aż po grób! Na pierwszy mecz szedłem bez większego entuzjazmu, za namową kolegi, a po meczu byłem już zajarany na 100%!!! Atmosfera starej Żylety była niepowtarzalna... Oczywiście, że teraz też jest świetnie, ale tam może przez to że było nas mniej czuło się to "LEGIJNE DNA" bijące od każdego, to coś między nami, a po czasie kojarzyło się każdą regularnie bywającą twarz jak własną rodzinę :) Łezka się w oku kręci jak się widzi tą wizualizację dawnej Ł3. Potem były cięższe czasy jak zygi, ajtijaje, trybuna torwar, widelec, które pokonaliśmy i które nas umocniły. Być Legionistą i jednocześnie częścią Żylety to wspaniałe uczucie, nie do opisania! Pozdr Bracia
@Żyleciarz'90: W pełni się zgadzam. Mamy to szczęście że tam się wychowaliśmy. Tego nie da się opisać. Piona!
Ech, zawsze miło wspominam nasz stary stadion. Ta dzika atmosfera, fanatyzm, ten dreszczyk emocji związany z bliskością kibiców gości. Prawdopodobieństwo atrakcji było relatywnie wysokie - był tylko metalowy płot, nie było tylu i takich kamer jak dziś. Te betonowe obskurne trybuny, toi-toie, pomalowane farbą olejną barierki. Kiełba w bułce, przemycane małpki, twarze owinięte szalami. Ile razy wychodziło się z meczu mokrym. Szczególnie zapadł mi w pamięci mecz z Górnikiem - jesień, lało godzinę przed meczem aż do ostatniego gwizdka. Zimno, mokro, zajebiście...
Do tego człowiek był młody, niezmanierowany i zmotywowany do darcia ryja i nie tylko :)
@Piotrek: Takich meczów było wiele, między innymi burza podczas spotkania z Wisłą wiosną sezonu 99/00 lub ulewa także z Wisłą ale w 2006. Musiałem wymienić wtedy kartę kibica, tak zmokła, że aż się cała zmyła i wytarła.
@Peter : W 2006 lało jak jak z wiadra, a błyskawice za Żyletą robiły za oprawę :D pamiętam jak wracałem cały mokry az do gaci.
@M.: Ja też byłem wtedy mokry do gaci. I potem cała noc spędzona w pociągu i na dworcu. W domu byłem ok. 8 rano.
Ale sztos! Dzięki redakcjo
Cos pieknego. Wspaniale czasy. Wielkie dzieki.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.